Jedzenie było wyśmienite. Wino nieco gorsze, ale w takiej zapadłej dziurze na to narzekać nie wypadało.
- Świetne jedzenie. - Felix z uznaniem skinął głową. - Dobrze by było, gdyby na naszym trakcie było więcej takich miejsc z takim jedzeniem.
Na temat wina się nie wypowiadał, by nie psuć dobrego nastroju.
Po chwili przyjemny nastrój zakłócony został przybyciem kolejnego gościa - krasnoluda, po którym widać było, że ma za sobą ciężką drogę pełną niemiłych przygód.
A jakby tego było mało, dorzucił wieści o Krwawych Toporach. Wyglądało to na prawdziwe wieści, bowiem im też się trafiła mała potyczka z tymi orkami.
- W takim razie rankiem wyruszymy. - Felix poparł przedmówców.
Wbrew złośliwej uwadze Klausa nie sadził, by oporządzenie w wykonaniu Helgi miało któremuś z nich zaszkodzić.
Chociaż żałował troszkę, że karczmarka ma synów, a nie córki...