Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2021, 14:54   #128
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Wizyta u astrologa, zamiast spodziewanych odpowiedzi, przyniosła jeszcze więcej pytań. Kim był Nikolas Celestium i jakie miał cele? Podświadomie czekali na jego przyznanie się do winy i choć takie słowa nie padły, zadziwiająca i przerażająca była lekkość, z jaką uznawał możliwość służenia Malalowi, tajemniczemu bóstwu Chaosu.

W Altdorfie zaś czekała na nich kolejna niespodzianka, a w zasadzie kolejne zaproszenie. Tym razem przyniósł je młodziutki nowicjusz w imieniu Albertusa, kapłana Sigmara znanego Peterowi i Konradowi. Wyglądało na to, że każdy w stolicy chce z nimi porozmawiać, a wieści o tym gdzie przebywają i z kim się spotykają docierają do wszystkich zainteresowanych. Najwyraźniej szpiedzy cesarscy i świątynni nie próżnowali, a być może nawet i astrolog miał swoich ludzi od takich zadań.

Albertus czekał na nich w małej kaplicy przy bocznej nawie głównej świątyni. Zatopiony w modlitwie przed posągiem Sigmara naturalnych rozmiarów dopiero po chwili zorientował się, że już przyszli.

- Witajcie! – Wstał powoli z klęczek i wskazał na rzeźbę, a dokładniej na jej wyciągnięte w przód ręce, w których wyraźnie czegoś brakowało. – Nie znaleźliście w trakcie waszych podróży Ghal-maraza, świętego młota? Sporo byśmy dali, żeby powrócił na swoje miejsce.

Chrząknął, widząc minę Hochmeistera.

- Ekhm, taki żart. Mało stosowny, przyznaję. Pomóż mi bracie z tą klapą, zejdziemy do krypt.

Poprowadził ich wąskimi schodami w dół. Świece wzięte z kaplicy oświetlały drogę, rzucając rozedrgane cienie na kamienne ściany. Weszli wszyscy do jednego z bocznych pomieszczeń na niższym poziomie. Pod ścianami leżały skrzynie i worki różnych rozmiarów, a na środku sali stał nieduży, drewniany stojak w formie trójnogu. Na nim rozpięto skórę, na której widniał tekst zapisany czerwoną farbą, podejrzanie przypominającą krew.

- Kazałem to wyciągnąć i odkurzyć, proroctwo Goteleiba znaczy się. Kształt liter wskazuje na to, że napisano go w czasach Sigmara lub nawet wcześniej. Czy jest prawdziwe? Nie dowiemy się tego, dopóki wizja się nie spełni. Nikt nie obiecywał nam, że nasz świat jest wieczny, ale troszkę by mi go chyba brakowało, gdyby miał zostać zniszczony. Jeśli można tego uniknąć powinniśmy chyba zrobić wszystko co w naszej mocy.

Jakże inaczej brzmiały słowa starego kapłana od sugestii pogodzenia się z losem, którą przedstawił im Celestium.

- Tu nikt nie przejmuje się starymi wróżbami. – Zatoczył ręką krąg nad głową, ilustrując o jakie mniej więcej „tu” mu chodzi. – Każdy zajęty jest bieżącymi sprawami, polityką, szukaniem wpływów. Wiem, że jesteście w to wciągani. Proroctwo jednak może być sprawą o niebo ważniejszą, niż to. Być może dlatego Pan pozwolił na kradzież naszyjnika, którego szukacie. Po to, żebyście znaleźli się w tym miejscu i czasie. Niezbadane są drogi, którymi podążają bogowie.

Pozwolił im przyjrzeć się wyprawionej skórze i tekstowi, który nie wyblakł pomimo upływu tylu lat.

- Poszperałem trochę, poczytałem księgi i stare zapiski. Podobno istnieje druga wizja Goteleiba. Podobno przechowywano ją w Karak Moran, dawno utraconej twierdzy w Górach Szarych, która padła lata temu pod naporem sił orków. Podobno.

Ostatnie słowo jakby odbiło się echem w kamiennym pomieszczeniu.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline