Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2021, 17:30   #224
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
przedpołudnie; karczma “Dwa warkocze”; Egon, Hans i Vrisika

- Trupy w mieście – zagaił Egon. - Wszakże żadna to nowość. Pewnie szukała kłopotów. Jak znalazła śmierć, rzeknij no? Chętnie bym się rozejrzał za kłopotami. Nudy w tym mieście, taka prawda jest! Jeśli by chociaż tutaj wampir się trafił, daj Sigmarze, jakaś rozrywka w tym mieście, gdzie jeno kupcy mienić chcą swoje złoto i na dupach siedzieć. Rzeknij mi co więcej o tym wampirze!

- Arena? Angestag? Przecież to już jutro – rzekł Egon, zrobiwszy w swoich myślach notatkę, że musi spotkać się jeszcze z Theo i spytać się go, czy wszystko zostało już przygotowane. - Będę walczył, oczywiście.

Tymczasem jednak przyszedł Hans.

- Pozdrowiony. Ale jak jesteś zajęty to mogę przyjść później.

Gladiator jednak przywołał go gestem.

- Podejdź, interes mam. Sprawa jest, organizujemy walki w mieście i trzeba znaleźć ludzi na zakłady, a także miejsce i chętnych. Sam mogę wziąć udział, jeśli trzeba będzie, ale wolałbym najpierw wypytać gawiedź, czy chcą mieć to w mieście. Opłacamy zakładami. Gadaliśmy z Theo, nie ma nic przeciwko, ale trzeba będzie to zorganizować ostrożnie. Na początku zaczynamy na małej scenie i zobaczymy, co z tego będzie. Potrzebuję wypytać klientelę, czy zechcą zakłady robić, a także trzeba mi zagadać do wojów z kręgu.

- Nie chcemy zaczynać z hukiem, bowiem nie wiadomo, czy ludzie pójdą na to. Trzeba najpierw przepytać, zagadać i powiedzieć, że walki będą organizowane w mieście i kto by chciał pójść. Ja bym tak to widział: najpierw pytamy wojowników z Areny, czy nie chcieliby czasem także czasem wyskoczyć na miasto. Potem klientelę czy obstawiają. Jak wszystko przejdzie dobrze, to dobierzemy miejsce w dokach i zaczniemy od tuzina ludzi. Rzeknijcie mi zatem, co o tym sądzicie, wszakże Arena już jutro, musimy zorganizować coś.

- Co do zysków, zakłady będą stanowiły źródło dochodu, choć nie wykluczam z czasem dopuszczenia także i biletów. Zaczynamy za friko z zakładami, bo nie wiemy, czy ludzie wejdą w to.

- Rzeknijcie mi no, jesteście w stanie przepytać drabów z Areny co do tego? Zaczynamy jako mali… Ale z czasem może to być spora okazja, jeśli sprawy potoczą się dobrym torem.

- Chcesz zorganizować jakieś własne mordobicie w mieście? - Hans zapytał jakby nieco zdziwiony takim pomysłem i nie do końca pewny czy właściwie to zrozumiał. - No zapytać jutro można. Ale to najlepiej od razu trzeba by mówić co i jak się trzeba dogadywać. Masz już coś? Jakieś miejsce albo w ogóle coś? - miejski cwaniak obracał w głowie ten pomysł chcąc się dowiedzieć czegoś więcej jak to sobie kolega umyślił cały ten zamysł.

- Prawda jest taka, że na razie szukamy, czy to nam wyjdzie, czy nie - rzekł Egon, co było w sumie zgodne z prawdą. - Chcemy zacząć w małym gronie, nie więcej niżtuzin ludzi. Miejsce - nie mamy, ale pewnie doki. Znając, ile jest tam nor, upchnięcie dwunastu ludzi na dwie-trzy walki nie powinno byćproblemem.

Zamysł jest taki, że może ugramy mniejsze walki poza areną. Bez wiwatów i fanfar, prostsze, mniejsze, ale może za to częstsze. Żeby zobaczyć, czy sięsprawdzi, musimy podjąć pierwszy krok i zorganizować cośpierwszy raz. I zobaczyć, jak nam wyjdzie. Pierwsza sprawa, najbardziej oczywista, to znaleźć chętnych do mordobicia i znaleźć ludzi, co by chcieli zawrzećzakłady.

- Arena jużjutro, więc pogadam z Kuno i z paroma innymi wojownikami, czy by na to poszli. Styknie nam jeden. Zaczniemy bez sprzętu, prosta walka na pięści. Zarabiamy na prowizji na zakładach. Na razie nie szukamy jakiejśmega kasy, szukamy tego, czy są na to chętni. Jak sięznajdą chętni, to złociutkie, okrąglutkie też w tym będą. Tak jak syf między nogami kurtyzan. Jak są, to to drugie też się znajdzie.

- Tak bym to widział, organizujemy sobie jedną walkępo arenie, sprawdzamy, ilu ludzi chętnych i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to próbujemy się solidniej zorganizować. Na ten moment nie ma co się przymierzać na duży grosz.

- Jutro pogadam z nimi. Najpierw zagadam do jednego z walczących, czy nie chciałby dostać procentu od walk w mieście. Że szukamy i próbujemy i że nic pewnego z tym. Jeśli by wypadło dobrze, to rzekłbym że pewnie w przyszłym tygodniu byśmy coś zorganizowali.

- Zakładając, że wojownik się znajdzie, naznaczamy dzień i miejsce i podpytujemy, kto się zakłada. Jeśli nic nie wypali, to nie było tematu. Spróbowałbym jednak parę razy coś takiego zorganizować, zanim sobie odpuścimy. Dopiero jak zrobimy, to będziemy widzieć, czy warto i czy niebezpiecznie. Wchodzisz?

- A z tym wampirem to skąd mam wiedzieć? I tak nie mędrkuj Egon, że “sama śmierci szukała”. Jaka dziewczyna jak wraca do domu albo idzie do pracy “śmierci szuka”? - Versika za to wróciła do sprawy jaka tak ją poruszyła z rana. I chyba nie bardzo przypadły jej do gustu słowa gladiatora. - I ja nie mówię, że kogoś znaleźli zamarznietego bo wracał narąbany do domu. Albo nawet, że kogoś dźgnęli w zaułku. Od tego nie byłoby takiej hecy. A podobno nieźle ją pociął, koleżanka mówiła, że krew było widać na ścianach nawet poprzez tych co stali przed nią. - złodziejka mówiła tak jakby chodziło o coś więcej niż zwykłe porachunki po zaułkach i pustostanach. Zresztą wtedy zwykle rachowali się członkowie konkurencyjnych band albo robili komuś kipisz by dać wyraz, że swojemu niezadowoleniu. I raczej nie zarzynano przy tym kobiet po zaułkach.

- Hmm, dziwna rzecz w istocie - przyznał Egon, zaciekawiony. - Co to była za jedna? Rozpuścimy wici, to i siędowiemy…

Egon nie był przekonany co do bezzasadności śmierci jednej ze znajomych Vrisiki. W Neues Emskrank (czy też gdziekolwiek indziej po prawdzie) zazwyczaj ci, którzy umierali, bardzo dobrze wiedzieli, co ryzykowali, toteż Egon nie był przekonany co do tego, że czyjaś śmierć była bez powodu

- Rzeknij no, gdzie to było i kiedy dokładnie się zdarzyło? Pochodziłbym i pogadał. Straż nie zrobi nic, ale my moglibyśmy się zorientować.

- To było na Kwiatowej, blisko portu. Znaleźli ją dzisiaj rano. - odparła Vrisika trochę się uspokajając jak się zorientowała, że kolega poważniej potraktował jej słowa niż za pierwszym razem. A z Kate może się za bardzo nie przyjaźniła ale znały się z widzenia no i sama złodziejka też zdarzało się, że miała sprawy do załatwienia w tamtej okolicy to nie było jej trudno sobie wyobrazić jak to coś mogło rozrpuć ją a nie Kate. Jak nie tym razem to następnym.

- A z tymi walkami popytać można. Zobaczymy co z tego wyjdzie albo nie. Ale z doświadczenia wiem, że w takich ulicznych bójkach to takie szczurki jak my to raczej obracają miedziakami a nie karlikami. Prawdziwi goście z prawdziwą kasą to bywają u Theo. - Hans pokiwał głową na znak, że można spróbować z tym nowym interesem ale chyba nie nastawiał się na zbyt wielkie zyski jak to miało mieć taki ograniczony zasięg jak to przedstawił kolega.

- Jak w dokach to możecie spróbować w którymś z opuszczonych magazynów. Miejsca sporo a z zewnątrz nie widać co się dzieje w środku. Właściwie jak tak mało ludzi to nawet w którejś z pustych kamienic można zrobić czyli prawie wszędzie. - Vrisika dorzuciła od siebie pomysł co do lokalizacji takiej rozrywki.

- Iście, tak zrobimy - rzekł Egon. - Dam znać, jak już zobaczymy, co na tej arenie.

- Przejdę sięna tą Kwiatową - rzekł Egon. - Jeśli prawda jest to, co mówisz i że rzeczywiście ktośgrasuje w okolicy, to przydałoby się rzecz zbadać. W zasadzie… Jeśli nie masz nic do zrobienia, możesz tam pójść ze mną. Nie mam żadnych planów aż do popołudnia, więc mógłbym sięzorientować. Wampir, rzeczesz? Ha! Na tego wampira trzeba będzie sięw takim razie zaczaić, jak się nadarzy okazja.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 09-04-2021 o 17:35.
Santorine jest teraz online