Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2021, 06:57   #226
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Bezahltag (5/8); wieczór; kamienica van Darsenów; Versana, Łasica, Oksana

Versane mocno zaniepokoiło to iż Oksana odkryła tą mała tajemnicę Łasicy. Krawcowa jako jedna z najbliższych pracownic Huberta mogła wiedzieć więcej niż potrzeba w sprawie włamań. Jak na przykład to, że rabująca magazyn kobieta miała na podbrzuszu wydziaranego węża. Niby nie ona jedna ale znacznie zawężało to krąg poszukiwań. Chwilę później jednak nieco się uspokoiła.

- Też masz węża? - zagaiła mocno zaskoczona taką informacją padającą z ust Oksany - To ci nowina. Może więc pochwaliłabyś się nam nim? - zaproponowała robiąc wciąż wielkie oczy. Lustrowała szwaczkę od stóp do głów tak jakby chciała zlokalizować miejsce w którym krył się symbol umiłowanego Versanie, Łasicy i Pirory Bóstwa.

- Tutaj mam. - krawcowa klepnęła się w biceps skryty pod rękawem sukni więc nie było widać co tam ma. Sama zaś zaczęła prostować miarkę po czym opasała nią talię modelki aby wziąć z niej miarę. Łasica zaś skorzystała z okazji i szybko posłała Versanie pytające spojrzenie.

- Na ramieniu? - nieco skonsternowana takim usytuowaniem tatuażu Ver spojrzała nieco z ukosa na krawcową - Pokaż więc go nam. Chętnie się mu przyjrzymy. - dodała - Sama się zastanawiam czy sobie nie zafundować jakieś ozdóbki. Szukam jednak inspiracji.

- Ale to bym musiała zdjąć suknię. - odparła Oksana nieco zdziwionym głosem wskazując gestem na samą siebie. Rękaw sukni raczej nie dałby się podwinąć aż do bicepsa aby je obnażyć a i kołnierz nie był tak luźny aby wyjąć z niego ramię. Więc trzeba by zdjąć całą suknię albo chociaż ją mocno rozpiąć. - Pani chce sobie zrobić jakiś tatuaż? - zagaiła wracając do mierzenia Łasicy. Objęła ją miarką w pasie, znieruchomiała na chwilę po czym puściła zaznaczając coś w swoim notesie.

- Nie musisz tego robić ty. - zachichotała spoglądając wpierw na Oksanę a następnie żartobliwym spojrzeniem i ruchem brwi wskazała na dzisiejszą modelkę - Nadia chętnie cię wyręczy. - zachichotała patrząc na nieco zaskoczoną minę krawcowej i rozradowaną Łasicy.

- I tak chciałabym zrobić sobie tatuaż. - oświadczyła kiwając twierdząco głową - Nie widzę w tym nic niestosownego. Wręcz odwrotnie. To sztuka. Druga sprawa to nie jestem arystokratką więc mogę sobie pozwolić na taką ekstrawagancję. Z resztą w porównaniu z tym do czego oni się posuwają to błahostka. Intrygi, fałszywe uśmieszki, zdrady z niżej urodzonymi czy to kupcami czy parobkami… - po raz kolejny zdecydowała się na delikatną insynuacje chcąc wybadać reakcję pracownicy jej znajomego po fachu.

- Zawsze sądziłam, że na ekstrawagancję to może sobie pozwolić tylko arystokracja. I bogaci. Chociaż to prawie to samo. - oznajmiła dwukolorowa krawcowa całkiem rezolutnym tonem.

- To teraz góra? To to mam też zdjąć? - Łasica stała jak wcześniej i z niewinnym uśmiechem patrzyła w dół wskazując na swoją koszulę. Pytała tak jakby pozbycie się tego ciucha nie sprawiało jej żadnych trudności a nawet zdradzała chęć na taki krok.

- Zaczynam się zastanawiać po co naprawdę zostałam tu zaproszona. - odparła Oksana podnosząc się z kolan przez co zrównała się poziomem z pozostałymi kobietami w pokoju. Pociągnęła wzrokiem po nich obu a i Łasica spojrzała pytająco na gospodynię.

- Jeżeli za ekstrawagancję uznać coś co nieodzownie kojarzy się z kryminałem i żywotem starych wilków morskich to... tak. - zauważyła wskazując stereotyp krążący wokół takiej formy ozdabiania ciała - Wychodzi na to, że w mieście mamy więcej ekstrawaganckich arystokratów niż pospólstwa i marginesu społecznego. - zaśmiała się z takiej perspektywy. Metafora zdawała się być dość trafna i zabawna zarazem. Nije na pewno by załapała takowy żarcik. Ver liczyła również na błyskotliwość krawcowej w tym temacie.

- Jak to po co zostałaś zaproszoną? - zdziwionym tonem i spojrzeniem obrzuciła kobietę z miarą w ręku - Nie miej jednak do nas pretensji. Sama rozbudziłaś nasza fantazję i ciekawość. Nie odbieraj nam teraz tej przyjemności podziwiania sztuki, bo kto daje i zabiera ten się … - nie dokończyła jednak. Tylko się nikczemnie uśmiechnęła. Na słowach jednak póki co zaprzestała. Wszak dobry bajer był połową roboty.

- Ja rozbudzałam wasze fantazje? - Oksana znów okazała zdziwienie. Jakby nie była pewna jak powinna rozumieć te słowa. Zmrużyła nieco oczy i zmarszczyła brwi patrząc najpierw na stojącą nieco dalej rozmówczynię no a potem na Łasicę co nadal stała tuż przed nią.

- Oj no tak. Ja od naszej pani i Breny, słyszałam same pochwały na twój temat. A teraz widzę, że jesteś spełnieniem tych fantazji. Więc jakbym w czymś mogła pomóc to ja bardzo chętnie. - Nadia dygnęła grzecznie chociaż grzeczności przeszkadzało to, że stała boso i z gołymi nogami na co grzeczność raczej nie pozwalała. Ale znów przyjęła ton i pozę słodkiej służącej jaka jest chętna do wykonania wszelkich życzeń i poleceń.

- A można wiedzieć jakie to miałyście fantazje na mój temat? - krawcowa miała minę jakby nie mogła się zdecydować czy usłyszała już wystarczająco wiele aby wyjść czy jeszcze zostać i posłuchać.

- No ja to raczej takie mało przyzwoite. - przyznała szybko modelka uśmiechając się półgębkiem z lekkim zakłopotaniem.

- Mówiąc o fantazjowaniu miałam na myśli ten twój tatuaż słodziutka. - odparła z poważną miną wyjaśniając co jej chodzi po głowie chociaż w tych wyjaśnieniach nie była do końca szczera - A ty o czym pomyślałaś? - zapytała rewanżując się dochodzeniem na temat nie do końca jasnych imaginacji - Ponoć głodnemu chleb na myśli.

- Dobrze. To jeszcze tylko miara klatki piersiowej i już nie zawracam paniom wieczoru. - Oksana posłuchała tych odpowiedzi gospodyni po czym grzecznie skinęła głową i opasała miarką górę korpusu Łasicy. Inne miary już miała to do zaprojektowania sukni powinno wystarczyć.

- Ale w żadnym wypadku nam go nie zawracasz. - odparła podchodząc do krawcowej - A z jakiej okazji zafundowałąś sobie tego wężyka? - nie odpuszczała gładząc ramię, które wcześniej wskazała pracownica Huberta - I kto ci go robił? Ink?

- Już nie pamiętam. Po prostu sobie zrobiłam. To było jakiś czas temu. - dwukolorowa głowa lekko pokręciła się na boki by wesprzeć słowa właścicielki. Krawcowa sprawnie wzięła ostatnie miary z klatki piersiowej półnagiej modelki i zapisała coś w swoim notesie.

- No to chyba bym miała wszystko co potrzeba. - powiedziała zerkając na swoje zapiski. Pokiwała głową, zamknęła notes i zaczęła go chować do niewielkiego mieszka jaki miała przymocowany do pasa.

- Skrojenie tej sukni to trochę potrwa. Mam nadzieję, że przez to włamanie będzie wszystko co potrzeba do jej wykonania. Myślę, że uszycie tej sukni potrwa tydzień. Więc przed następnym Festag powinna być gotowa. - Oksana rzuciła jak przewiduje termin wykonania zlecenia kończąc zamykać ten mieszek na biodrze i właściwie skończyła się jej praca jako krawcowej co przyszła wziąć miarę na zamówioną suknię.

- Znakomicie. - zadowolona z przewidywanego terminu zakończenia zlecenia Ver uśmiechnęła się do Oksany - Skoro więc jesteś już po pracy może teraz uraczysz nas swoją osobą i napijesz się z nami lampki wina? - zaproponowała niejako w formie rewanżu za fatygę jakiej podjęła się pracownica Huberta - Podziwiam twój profesjonalizm i umiejętność oddzielenia obowiązków od przyjemności. - dodała komplementując nieśmiale kompetencje krawcowej - Swoją drogą to Hubert wie, że przyjmujesz zlecenia w domu u klientów czy to taka fucha przy której dorabiasz na boku?

- To żadna tajemnica. I bardzo dziękuję za zaproszenie ale na mnie już pora. Nie chciałabym zbyt późno wracać do domu. - krawcowa odparła grzecznie ale wydawała się skłonna kończyć tą wizytę.

- To ja tobie dziękuję. - Ver wyraziła swoją wdzięczność i lekko skinęła głową - Czuję się jednak nieco urażona tą odmową oraz pozostawieniem nas z tak pobudzoną i nie zaspokojoną wyobraźnią. - teatralnie posmutniała - A może czujesz się tu nieswojo. Kiedy zbierałaś ze mnie miarę zachowywałaś się nieco swobodniej. Coś się stało? - jak nie komplementami to może troską o los kobiety Ver uda się ją podejść - Jestem kobietą więc o wszystkim możesz mi powiedzieć. Daję słowo, że to co dzieje się w tym pokoju nie wychodzi poza jego ściany. Prawda Nadio? - spojrzała na chwilę w kierunku stojącej nadal na wpół nago Łasicy.

- To prawda. Mam nadzieję, że cię jakoś nie uraziłam z tą suknią i żarcikami. To tylko takie żarty były. Niezbyt mądrę zresztą. Nie gniewaj się proszę. - Łasica pokiwała głową potwierdzając słowa gospodyni a sama wydawała się nieco zaskoczona rozwojem sytuacji. Przybrała jednak ugodowy ton nie chcąc do siebie zrazić gościa.

- W porządku, nic się nie stało. I proszę o wybaczenie ale już późno się zrobiło a ja jestem na nogach od rana. To ja przepraszam, że nie mogę skorzystać z tak życzliwej gościny. Ale już czas na mnie. - krawcowa odparła w podobny tonie jakby nie chciała zostawić po sobie złego wrażenia ale jednak nadal wydawała się chętna aby opuścić te życzliwe progi.

- Nie będę nalegać. - odparła z zawiedzioną miną - Jesteś też pewna, że nie chcesz aby mój woźnica cię odwiózł pod drzwi twojego domu? - zaproponowała życzliwie.

- Dziękuję za troskę ale nie ma takiej potrzeby. - odparła łagodnie krawcowa o dwukolorowych włosach po czym zaczęła się zbierać do wyjścia.
Versana nie namawiała dalej kobiety na to by ta została. Mogłoby to z resztą wydać się podejrzane. Tak samo jak jej zdawało się być takie zachowanie Oksany. Odprowadziłą więc krawcową do drzwi i pożegnała życząc zdrowia.

- Nie podobało mi się to jak ona reagowała na nasze adoracje. - rzekłą do Łasicy gdy ta się jeszcze ubierała w jej izbie - Nie wiem czy nie byłoby dobrze pójść za nią. Wiesz. Obie mamy tą samą dziarę a ten ochroniarz z magazynu Huberta widział Idę tak jak ją bogowie stworzyli. - postanowiła się podzielić swoimi obawami na temat wizyty i zachowania w trakcie niej ów kobiety.

- Sama nie wiem… Wydawało mi się, że z początku nieźle nam szło… Ona też wydawała mi się zaciekawiona, może nawet rozbawiona… Z początku myślałam, że chodzi o ten tłum i to ją peszy… A potem… Sama nie wiem… Może jednak nie lubi z dziewczynami? Albo nie jesteśmy w jej typie? - Łasica też wydawała się być skonsternowana zachowaniem krawcowej. Zakładała na siebie służbową spódnicę w jakiej chodziła do van Hansenów.

- Z tym cięciem bym się raczej nim nie przejmowała. Mówiłaś, że go zahipnotyzowałaś, upiłaś, uśpiłaś i w ogóle. To chyba nic nie powinien pamiętać. Zresztą miałaś perukę i w ogóle. - tym akurat złodziejka nie wydawała się za bardzo przejęta. Widocznie uważała, że ryzyko rozpoznania tak okrężną drogą jest minimalne.

- Sęk w tym, że w trakcie zbierania miar ze mnie i Breny, była ona bardziej otwarta i skora do żartów i flirtu. - podzieliła się nieco zafrasowana swoimi spostrzeżeniami - Co do tej dziary może rzeczywiście masz rację i po prostu przesadzam. - przyznała rację koleżance chociaż do końca o tym przekonana nie była - Nie zmienia to faktu, że warto by było z nią się jeszcze raz spotkać i podpytać o ten romans jej szefa. - zachichotała rozchmurzając nieco swój ponurawy wyraz twarzy - A skoro jesteśmy przy rozmowie apropos romansu. - spojrzała dwuznacznie na przyjaciółkę - To nie śpiesz się tak z tym ubieraniem. - dodała ryglujący drzwi.
 
Pieczar jest offline