Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2007, 12:17   #353
Vivian
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Palce trzymające komunikator aż zbielały z wysiłku... Zaciskały się na urządzeniu, jakby miały wycisnąć z niego ukrywaną informację. Dalila przyłapała się na (jakże bezsensownym!) skupionym wpatrywaniu w szarobury głośniczek. Każda sekunda bez odzewu potęgowała ukrywający się w cieniu świadomości niepokój, do którego dziewczyna nigdy by się nie przyznała. Przecież żyją i zaraz odpowiedzą. Trzeba sięgnąć po odbiornik, uruchomić... Mogą mieć chwilowo zajęte ręce... Akurat. Keldorianin przystanął, żeby pomacać żółto-głową kaczusię?! Jeżeli nie mówią, to oznacza tylko i wyłącznie, że...

"Nie w porządku" usłyszała cichy głos Freia.

"A więc jednak..." Odepchnęła tę myśl natychmiast. Jeżeli nawet nie wszystko było tak, jakby sobie życzyli, to nic tragicznego się nie wydarzyło. Keldor mówił ostatnio bardzo cichutko, wręcz szeptał i to bez wyraźnego powodu. Na pewno chodzi o jakąś drobną awarię, a oni nie są w stanie ocenić jej znaczenia...

"Keiran nie żyje."

Rozpoznała nutę w głosie Freia. Nie był zwyczajnie cichy, jak cichy potrafi być silnik w pełni sił... Był zduszony, niczym silnik, który się zapchał i powoli dusi. Keiran...
Wyłączyła komunikator, o mało nie amputując przy tym pokrętła. Kayla żyje, a Keiran...

Dziewczyna usilnie próbowała roztrzęsionymi rękoma zaczepić urządzenie na pasku, bez skutku. W końcu, rozwścieczona do reszty, wepchnęła je do kieszeni, zawiesiła sobie skrzynkę na przedramieniu i szarpnęła za karton znaleziony w sterówce. Przesadziła. Zatęchła tektura rozerwała się, sypiąc wokół papierowym pyłkiem i organizując desant zawartości na zakurzoną podłogę. Resztki kartonu poleciały w bok i niemal z bezgłośnym wyrzutem opadły parę metrów dalej. Części zostały zgarnięte butami i przemocą zepchnięte w czeluść zejścia na niższy poziom. "Głupiec" - to słowo, a także jego mniej grzeczne synonimy, powtarzały się wielokrotnie podczas żegnania szmelcu po tej stronie śluzy w podłodze. Kiedy ostatnia z lekka przerdzewiała śrubka, kopnięta z siłą niewspółmierną do czynności, przeleciała wysokim łukiem nad wylotem i ze stukiem odbiła się od ściany, Dalila rozejrzała się wyzywająco, zgrzytając zębami.

- Palant... - Wysyczała, szukając czegokolwiek, co na wzór pudła i śrubki chciałoby się jej sprzeciwić i dołożyć własną cegiełkę...

Generator.
Podeszła do niego energicznym krokiem. Jej nie oszuka. Wyje jak (Skończony kretyn!) nie przymierzając syrena alarmowa, przynajmniej dla wyczulonego ucha mechanika. Rzęzi jakby ("Był debilem!") ktoś nasypał mu tam piachu, co zapewne było niezbyt odległe od prawdy.
Wyłączyła drania, pozostawiając "Topora" zasilaniu awaryjnemu, które służyło mu już podczas części sześćdziesięciu lat ostatniej nocy. O uprzedzeniu towarzyszy pomyślała, ale nic ponadto. Nie musi się im tłumaczyć. Zauważą i niech ktoś ("Świr jakiś!") tylko powie, że będzie inaczej.

Trzęsła się. Zaciskała zęby jak gad przy szczękościsku. Nienawidziła go...
I schodząc w dół przy nikłym świetle złośliwie mrugających lamp-zombie wiedziała jedno.
Nie pozwoli im zginąć.
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"
Vivian jest offline