Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2021, 07:09   #229
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Pirora dała się ponieść namiętności czas i miejsce było bardziej niż odpowiednie. A teraz nie wiadomo było kiedy będzie miała szansę poraz kolejny raz kochać się przy tych obrazach. Dłonie blondynki zaczęły szybko pozbywać się wierzchnich ubrań gospodyni. Niczym wygłodniały po wojnie kochanek co wpadł właśnie do domu i musiał dać upust swej chuci. Choć blondynka okazała też większe opanowanie kiedy dla oddechu musiały połączyć swe usta.

~ Chcesz to robić na nich? ~ Pirora wyszeptała kultystyce istnie bluźnierczą myśl, choć czy mogłeś być bluźniercą kiedy wyznałem bogów chaosu?

~ A może mam je rozwiesić by mogli patrzeć ? ~ta propozycja była nawet bardziej kusząca niż pierwsza. Versana mogłaby się kochać patrząc na te dzieła plugawej sztuki. A umieszczenie na niej bogowie mogli patrzeć na nią.

Drugi z pomysłów zdecydowanie bardziej przypadł jej do gustu. Już sama myśl przysparzała ją o dreszcz i wilgoć między nogami. Akt deprawacji, zepsucia i rozkoszy na oczach Czworo. Rzadko kiedy nadarzała się taka okazja. Szkoda tylko, że były we dwie.

- Rozwieś ję tak jak uważasz za stosowne. - odparła dając do zrozumienia, która opcja trafiłą w jej gusta - Wpierw jednak zrzuć z siebie te fatałaszki. Obawiam się, że mogą zanadto ograniczać twoje ruchy. - z zadziornym uśmieszkiem wplotła ten mały szczegół.

Pirora zaśmiała się pod nosem i spełniła prośbę starszej kobiety. Trochę to trwało ale w końcu była naga i użyła parawanu w pokoju by rozwiesić trzy z czterech arrasów. Papa Nurgle wylądował na krzesłach bo parawan nie miał więcej miejsca. W tym czasie sama Versana była już naga i się zaczęło.
Dzikie, nagłe dążenie do szczytu. W pierw zajęły się tylko sobą i swoim pragnieniem. Nie było to nawet obopólne poznawanie swoich ciał a czysta żądza. Dopiero po drugiej fali ekstazy Pirora postanowiła zrobić van Drasen prezent. Zaszamotały się na jej łóżku a Versana usiadła na twarzy blondyni, jej oczy zwrocone na arrasy a młodsza kultystka umiejętnie utrzymywała ją w stanie rozkoszy jakby czekając na odpowiednią chwilę by pchnąć Versanę ku tej przepaści.

Wdowa jedno musiała przyznać. Mimo młodego wieku. Pirora doskonale wiedziała jak dogodzić kobiecie. Język jej wił się niczym dziki wąż w gęstwinie skutecznie przybliżając brunetkę do kolejnej ekstazy tego wyjątkowo parnego i dusznego wieczoru. Czuła jak soki spływają po jej udzie lądując zarówno na pościeli jak i słodkie, piegowatej twarzyczce szlachcianki. Trzymała więc ją tylko za włosy tak aby nie stracić równowagi i dociskała jej twarz do swojego łona.

W końcu malarka przyspieszyła pozwalając rozkoszy wstrząsnąć ciałem Versany. Potem dopiero przyszedł czas na “czułość”.

~ Jest inaczej kiedy patrzą...~ Pirora powiedziała cicho całując obojczyk Versany, ~..za moim pierwszym razem też tak było...~ wspomniała jej i Giovaniego dni kiedy “pracowali” nad tajnymi skrytkami dla arrasów. Palce malarki gładziły skorę wdowy.

~ Fakt. To zupełnie inny wymiar przyjemności. ~ szeptała wciąż ciężko oddychając - Tamte dzieła są twojego autorstwa? - wskazała na te, które de facto były tylko opakowaniem arrasów

~ Tylko obraz, rzeźba zrobił przyjaciel z Gildii ..i enklawy, ma na imię Giovani. ~ Wyjaśniła Pirora przeciągając się leniwie, prężąc rozkosznie zmęczone mięśnie.

~ Niesamowite. Dziękuję ci za ten prezent. ~ czule ucałowała szyję kochanki - Też mam coś dla ciebie skarbie. ~ dodała po czym usiadła na niej rozkrakiem.

~ Och kolejny raz? ~ Zapytała kpiąco Pirora łapiąc kochankę za biodra, a potem zaczęła poruszać rękami w górę do piersi kobiety. ~ O ile podziwiam twoja chuć i kondycję myślę że nie mamy czasu na kolejny raz. Noc zapada a jeśli zostanę na noc jeszcze jakieś nieodpowiednie plotki pojawią się na ulicy. ~ Pirora zacisnęła palce na półkulach kobiety, cień zazdrości przeszedł przez jej myśl. Jej krągłości nadal były dziewczęce a nie kobiece.

~ Może uda nam się chwycić kolejne chwilę… jutro w końcu zaprosiłyście mnie na ‘noc kuszenia’... owszem będziesz musiała się mną podzielić z panią Kapitan… i pewnie wytłumaczyć jej jako to jest że kuzynka kuzynkę do wstrętnych niemoralnych aktów zaciąga.
~ Pirora za bardzo nie przejmowała się tym co Pani kapitan powie w ale lubiła zaznaczyć że ich igraszki w pościeli były gorzej przyjęte niźli zwykły romans między kobietami w niektórych kręgach.

~ Ani się obejrzę a zacznę być pionkiem w jakiś twoich rozgrywkach arystokrackich. Pograsz na kimś moją urodą, młodością… niewinnością… aż ta ciekawość wierci mi się w żołądku. Do czego moja kochana wężowa siostra mnie wykorzysta… jakie wszeteczne, nikczemne, perwersyjne intrygi siedzą w głowie Madame van Drasen... ~ Pirora bawiła się w domysły i spekulacje, bardziej dla zabawy niż przewidując swój los. Versana sprawiała wrażenie jakby jej się takie gierki słowne podobały.

Ver zachichotała tylko na te sugestie swojej młodszej “kuzyneczki”.

~ Piąta woda po kisielu. ~ podsumowała niejako te podśmiechujki nawiązujące do ich fikcyjnych więzów krwi ~ A czy to nie tak, że wszyscy jesteśmy pionkami na planszy w grze zwanej życiem a nasz los zależy tylko i wyłącznie od planu i kaprysu samego Architekta? ~ spojrzała w kierunku jednego z arrasów, który przedstawiał właśnie postać tajemniczego czarnoksiężnika o wielu zamaskowanych twarzach ~ Coś mi też intuicja podpowiada, że gdyby ta “moja zagrywka” zapewniła ci względy pewnego przystojnego, zamożnego i wpływowego paniczka. Nie narzekałabyś. ~ wystawiła język uśmiechając się lisio ~ Na szczęście gramy do jednej bramki i nie wiem jak wyglądało to w twoich stronach ale tutaj pewnego rodzaju oddzielenie, życia w “cywilu” od życia na “służbie” jest dość istotne. ~ zorientowała się iż znowu zaczyna prawić i nudzić ~ W każdym razie twój papa wyrobił sobie już opinie w rodzinie i zasługuje na uznanie i szacunek. Teraz twoja kolej zapisania swoich stronic. To jednak ciężka praca. ~ członkinie ich zgrupowania jednak z racji bóstwa do którego wznosiła modły Ver poczuła wewnętrzną potrzebę wprowadzenia jej w niektóre niuansy i trzymania nad nią pieczy.

~ Ach tak wielki plan...no cóż na wielki plan nic nie poradzimy zwłaszcza, że nie wiemy jaki on jest...pozostaje nam płynąć tym prądem istnienia licząc, że zapisane nam było życie pełne chwały, bogactw... i rozkoszy. ~Pirora złapała tors Versany i podciągnęła się ile mogła w górę, nadal była uwięziona przez jej ciężar, ale jej usta podchwyciły pierś kobiety niczym niemowlę domagające się jedzenia. Zębate kąsające niemowlę. Choć nadal słuchała kobiety.

Dreszcz po raz enty tego wieczoru przeszył jej ciało. Była o krok by znów odpłynąć w rejs zwany pożądaniem. Sprawa kultu wzięła jednak górę.

~ Nie zaskoczy cię też pewnie informacja iż to mi zlecono wydanie pierwszej opinii na twój temat. - powiedziała jak sprawy się mają ~ Liczę więc na to, że teraz grzecznie mnie posłuchasz i pójdziesz na współpracę. ~ przeszła do konkretów związanych z wdrażaniem “nowej” w ich szeregi ~ Popatrz na ten mały wisiorek. Nie zrobię ci krzywdy. Obiecuję. ~ ostatecznie Versana stwierdziła iż nie ma sensu uciekać do jakiś podchodów i podstępów. Jako przyszłe siostry powinny być między sobą szczere i oddane sprawię. To czy Pirora zgodzi się poddać hipnozie nie jako też było egzaminem na to czy sprawa kultu jest bliska jej rozpustnemu sercu.

Pirora przerwała pieszczoty i spojrzała pytająco na Versane potem na wisiorek i cień zrozumienia przemknął po jej twarzy.

~ Ach więc umiesz wprowadzać ludzi w trans...~ Pirora położyła się na nowo na plecach i wzięła parę uspokajających oddechów. ~..jestem gotowa. Nie zadawaj zbyt wstydliwych pytań w końcu trochę tajemnic kobiety mieć powinny, ~ uśmiechnęła się do kobiety i skupiła swój wzrok na wisiorku, oddychała spokojnie i powoli odpływała w trans.

~ Interesują mnie przede wszystkim twoje intencje. ~ uspokajającym tonem rzekła do leżącej pod nią dzierlatki ~ Zaś moich umiejętności zapewne sama nieraz skorzystasz ~ dodała coraz cichszym głosem po czym całkowicie zamilkła i przystąpiła do obrządku.

Drgawki, spowolniony oddech i ślepe zapatrzenie w to co przed nią. Podstawowe symptomy zdradzały iż słodziutka Pirora zapadła w stan hipnozy. Ver mogła więc działać. Naturalnie przeszła więc do rzeczy.

~ Kim tak naprawdę jesteś? ~ historia pochodzenia i tożsamości Pirory miała ręce i nogi. Ver wolała jednak się upewnić.

- Jestem Pirora van Dake, corka Mardufa i Laury van Dake z Averlandu. - odparła niczym wzorowa uczennica w trakcie odpytywania przez profesora.

~ Jakie są twoje aspirację? ~ to do czego dążymy i co nas inspiruje wiele o nas mówi dlatego też czarnowłosa wdowa zdecydowała się na takie a nie inne pytanie.

~ Przeżyć. ~ trywialnie ale prawdziwie odparła wciąż patrząc się przed siebie.

~ Jaka jest twoja największa tajemnica? ~ pytanie na które odpowiedź wiele mogła rozwikłać i wyjaśnić chociaż i skomplikować i wzbudzić podejrzenia.

~ Czczę Slaanesha, księcia chaosu, pana rozkoszy. ~ mimo raczej marmurowej miny zdawać się mogło, że na jej ustach pojawił się zarys niewielkiego uśmiechu.

~ Czego obawiasz się najbardziej? ~ chciała to wiedzieć by później mieć świadomość w jakich sytuacjach Pirora może okazać się bardziej przeszkodą niż podporą.

~ ... ~ Pirora milczała.

~ Czy oddasz życie za kult gdy przyjdzie taka potrzeba? ~ było to pytanie na, które Versana myślała, że zna odpowiedź. Rozkosz i przyjemność to jedno. Konspiracja, odwaga i oddanie było jednak zupełnie czym innym.

~ Nie wiem, Książe Chaosu nie oczekuje od nas samobójstwa w imię wiary... ~ odparła.

Pirora po ostatnim pytaniu przebudziła się z transu, zamrugala by nawilżyć oczy i poruszała by rozruszać szyje.

~ Hipnoza może i cię się udaje ale popracowałabym nad zadawaniem pytań. Chcesz je zadać teraz jeszcze raz? Bo coś czuje że nie usłyszałaś tego co chciałas. ~ Pirora rozumiała potrzebę sprawdzenia jej ale szczerze zdziwiła się że jednym z pytań nie było prostolinijne “czy pracujesz dla łowców”. Choć pytanie kim naprawde jest też by pewnie to załatwiło, gdyby dziewczyna współpracowała z lowcami.

~ Nie ma potrzeby. ~ uśmiechnęła się spoglądając na jeszcze nieco niewyraźną dziewczynę ~ Wyłamująca się z ryz kobieta zadaje nie prostolinijne pytania. ~ zauważyłą podśmiechując się, bo wszak Pirora również nie zapowiadała się na taką “typową” szlachciankę i artystkę ~ Pytania zaś dały mi właśnie takie odpowiedzi jakich oczekiwałam. ~ zapewniła averlandkę stanowczym choć ciepłym tonem ~ Mimo iż tobie może wydawać się nieco inaczej. ~ puściła oczko podszczypując przy tym jej sutki.

~ Niestety powoli musimy doprowadzać się do porządku. Nie mamy wymówki bym została na noc a coś czuje że mamy już plany przed snem. ~ Pirora wstała z łóżka ale na pożegnanie przygryzła ząbkami kark kochanki. Zaczęła powoli się ubierać. Potem pomogła “pozbyć się” dowodów tego co się działo w pokoju. I delikatnie pomogła zdjąć i zabezpieczyć dzieła. Podobnie jak naprawiła swój obraz polowania naciągając go i wbijając usunięte gwoździki na swoje miejsca trzonkiem sztyletu.

Ver nie stała tylko przyglądając się poczynaniom koleżanki. Zaraz po tym jak doprowadziła się do stanu użyteczności wsparła ją w jej działaniach. Następnie zaś otworzyła okno by przewietrzyć pokój z tej słodkiej woni seksu, która tak miło komponowała się z aromatem wybornych dań i wina.

- Pozwól więc że odprowadzę cię na dół. - położyła rękę na szczuplutkim biodrze Pirory i wskazała drzwi - Malcom czeka by was odwieść całych i zdrowych.

~ Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie kuzynko i za kontakty pewnie jutro wyśle do owych panów listy z wyłuszczeniem sprawy i prośbą o spotkanie. A i przekaż twojej kucharce że jej dania przerosły moje oczekiwania i czułam się ugoszczona niczym księżna Averlandu. ~ Pirora nanowo zalozyla maskę dobrze wychowanej skromnej pannienki.

- Zrób proszę jej tą przyjemność i sama przekaż swoją opinie. Będzie zapewne na dole. - poradziła. Ta poza dobrze ułożonej arystokratki tylko dodawała jej uroku i sprawaiła, że adorator mógł mieć na nią jeszcze większą ochotę. Ver też się to podobało. Podobało bo dawało też pewnego rodzaju nadzieje, że Kamila podobnie jak Pirora to taka “Cicha woda”.

- Ja zaś z twojej strony oczekuje rzecz jasna rewanżu. - zakomunikowałą puszczając jej oczko i otwierając przed nią drzwi prowadzące na schody.

- Och o to się nie martw jak tylko się urzadze na swoim spróbuje zrobić równie cieszące podniebienie spotkanie. - Zapewniła blondynka schodząc po schodach. Następnie pożegnała się ze służbą obsypując Gretę gradem komplementów kulinarnych.
 
Pieczar jest offline