Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2021, 11:50   #233
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Port; Opuszczony budynek; wejście do tunelu; Vasilij i Egon

Vasilij czekał na miejscu z “Krótkim” i “Oczkiem”. Herszt wprowadził wszystkich w plan działania.
- W tej kamienicy jest zejście do piwnicy zamaskowane warstwą rozbitych mebli. W piwnicy zaś jest fragment ściany z dziurą która przechodzi w tunel. Szedłem nim z portu do centrum miasta. Kończy się w podobnej kamienicy, miejscami przeplata się z kanałami i ma sporo niezbadanych odnóg. Słyszałem też, że coś tam się czasami rusza w oddali nie sprawdzałem jednak nigdy co się tam wałęsa ani nawet innych odbić. Zadaniem zawsze było przejść z punktu A do B. Dziś “Oczko” zostaje tutaj. Jak nie wrócimy do nocy, powiadomi chłopaków w faktorii. “Krótki” idzie z nami będzie trzymał sztormówkę. Ty przodem ja z łukiem za tobą. Tu rodzi się pytanie. Mamy pochodnie odpalenie ich chwilę trwa. Chcesz jedną do ręki i rzucisz jakby się coś czaiło z przodu? - Vasilij zapytał Egona. - To ma ten plus, że oświetli ci teren przed tobą nie wiem czy widzisz w ciemnościach. Jednak sztormówka ma przysłonę łatwiej się zamaskować. Pochodnię w najlepszym wypadku zgasić można w kanale ale to wydaje dźwięk i zapach. Mamy trzy worki, linę z hakiem osobne haki do wspinaczki, łom, kredę do oznaczania naszej trasy na ścianach dyskretnie, wszystko w plecaku “Krótkiego”. Będzie się rozglądał do tyłu i głównie ten kierunek nam zabezpieczał. Wtedy odezwał się i “Krótki”

- Miecz i sztormówka. Do tego tarcza na plecach przywiązana do plecaka, krótki łuk też zabrałem. No i zapas wody a nawet trochę suszonego mięsa dla nas wszystkich. - powiedział jakby chciał pochwalić się, że potraktował ten wypad poważnie tak jak szef kazał.

- Wy nas ubezpieczacie Egon z przodu a “Krótki” z tyłu. Więc te znaki kredą to ja będę robił wy skupcie się na robocie. No dobra to chyba tyle… a byłbym zapomniał. Wysypuj powiedział do “Krótkiego”. Ten natomiast przybrał zbolałą minę i wysypał z jednego z worków ciuchy.

- Zwykłe robocze szmaty, lekko używane nawet więc nie będzie szkoda ich spalić. “Oczko” nam przypilnuje naszych wdzianek, zresztą przebrać je z powrotem będziemy mogli dopiero po kąpieli. Zamówiłem nam wizytę w łaźni. No i to chyba tyle pytania sugestie? - Vasilij spojrzał na Egona ale i na “Krótkiego”

- Mogę wziąć pochodnię do ręki - rzekł Egon. - W kanałach raczej nie będzie nikogo, przed kim będziemy musieli się kryć. Ci z góry raczej nie będą patrzeć na dół, a cokolwiek, co spotkamy, raczej i tak nas usłyszy tak czy inaczej. W zasadzie mamy wszystko… - Egon zastanawiał się chwilę, po czym wzruszył ramionami.

Po paru chwilach, rzekł:

- To przebierajmy się i możemy wchodzić w to gówno - rzekł Egon.

Grupa poświęciła chwilę na przebranie i przygotowania. “Oczko” zgarnął ich ciuchy do plecaka i zasłonił za nimi wejście. Sam zajmując bardziej ukryta pozycję na czujce. *

Kanały jak to kanały. Ciemne, mokre i śmierdzące. Ale przynajmniej mniej śmierdziało niż latem. Mróz jaki trzymał na powierzchni nieco jednak wymrażał ten paskudny smród. O tyle dobrze, że póki się szło głównymi kanałami, tymi pod większością ulic to chociaż dało się iść prosto. Nawet jak się było takim wielkoludem jak Egon. Obok wąskiego chodnika jaki biegł po każdej ze ścian biegło koryto z nieczystościami. I bezpieczniej było nie przyglądać się za bardzo co tam sobie w tym pływa. Za jedynych towarzyszy mieli szczury kanałowe. Małe gryzonie były sprytne i szybkie. Pokazywały się w promieniu światła dawanego przez lampę ale uciekały przed większymi i głośniejszymi stworzeniami. Gorzej jakby trzeba było wejść w którąś z mniejszych odnóg. Tam już korzystniej było być kurduplem a najlepiej dzieckiem. Zaś najmniejsze to były po prostu rury jakimi spływały nieczystości z domów. Tam to dałoby się już tylko czołgać w tym śmierdzącym szlamie i też trzeba było być drobniakiem. Taki mięśniak jak Egon raczej nie miał tam co próbować wsadzić coś więcej niż głowę czy rękę. Ale na szczęście na razie nie musiał.

Wędrowali tym podziemnym chodnikiem. Jako, że zmysł wzroku miał ograniczony użytek do czegoś widocznego na kilka kroków w przód i w tył, węch odpadał bo smród się nie zmieniał to najbardziej sprawdzał się słuch. Odgłosów było mnóstwo. Szmer spływających nieczystości, kapanie czegoś, własne kroki i oddechy, czasem ktoś zakaszlał albo przeklął. Z powierzchni też dochodziły odgłosy. Chociaż wytłumione. Kroki, turkot wozów, jakieś trzaski czy uderzenia. Odgłosy miasta na powierzchni. Do tego kanały dokładały swoje echo. Bliżej niezidentyfikowane dźwięki. Nie wiadomo skąd, z jak daleka i jak bardzo zniekształcone. Trudno było określić co to mogło być i skąd się brało.

- To chyba tutaj. Co szef mówił. - powiedział Krótki gdy zatrzymał się u wylotu jednego z kanałów. Równie dobrze mógł się zatrzymać kawałek przed, po albo gdziekolwiek po drodze. Ten kawałek podziemi nie wyróżniał się jakoś szczególnie od tych jakimi szli do tej pory. Ale ponoć gdzieś tutaj Trójhak mówił, że widział jakąś krew na ścianach. No ale widział już jakiś czas temu a i Vasilij rozmawiał z nim na początku tygodnia.

- Krwi na ścianach to tu raczej nikt nie sprząta, zmyć nie miało jej co. Rozejrzyjmy się za śladem i zobaczmy czy będzie gdzieś prowadził. Ranny czy zabity nie zostawia jednej plamy na ścianie. Kapie z niego jak z dziurawego wiadra. Krew zastyga i można coś dostrzec jak będzie nam sprzyjać szczęście. Rozejrzymy się też za innymi śladami. Jak nie powęszymy w okolicy.

- Okolica jak wszędzie, śmierdzi tak samo - rzekł Egon, marszcząc się. - Hm… Nie widzę żadnej krwi - rzekł najemnik powątpiewającym tonem. - Ale rozejrzeć się możemy, czemu nie - dodał, przystawiając łuczywo pod ścianę, aby przyjrzeć się nieco dokładniej. - Szczerze powiedziawszy, robota na łażenie po kanałach to sprawa dla frygi jak Łasica - rzekł Egon, widząc, że większość przejść była dla niego po prostu niedostępna.

Teraz znacznie zwolnili. Szli wzdłuż kolejnego kanału ale znacznie wolniej uważnie oglądając ściany. Te były z brudnej, mokrej cegły jakiej pewnie mało komu chciałoby się dobrowolnie dotykać. Trudno było powiedzieć czy coś znajdą i ile trzeba szukać. Kanał ciągnął się wzdłuż ulicy ale w tym tempie to się robiła bardzo długa ulica. A czerwono - brązowa barwa cegieł mogła dość dobrze maskować zaschniętą krew. A jednak jak już trafili to nie było wątpliwości, że na nią trafili.

W pewnym sensie nie była taka trudna do zauważenia. Głównie dlatego, że była na wysokości piersi i twarzy. No i jak się szło uważnie i jej szukało. U Vasilija może bardziej twarzy u Egona trochę niżej. Ale brązowa smuga na ścianie ciągneła się na może pół kroku. Jak niedbałe maźnięcie pędzlem. Więc nie była taka drobna. Ale też na chodniku ani na ścianie obok innych plam nie było. Rzeczywiście pierwsze co przychodziło na myśl to krwawa smuga. Jakby się ktoś otarł na chwilę o tą ścianę.

- No i jest - rzekł Egon. - Albo jucha albo wyjątkowo paskudne rozwolnienie - najemnik parsknął z własnego żartu.

Najemnik rozejrzał się wokół, świecąc pochodnią i patrząc tam i ówdzie, dokąd mogła kierować plama krwi. Smuga wyglądała na całkiem starą. Kto wtedy tu był i dlaczego krwawił? Miał nadzieję, że mieli się przekonać wkrótce.

Vasilij rozglądał się razem z kompanami. Skoro smuga była duża to i krwawienie musiało być duże. Stąd liczył, że mimo wieku tropu coś jeszcze uda im się znaleźć. Jeśli ktoś był tak ranny by opierać się o ściany powinien był to robić więcej niż raz albo zdechnąć gdzieś po drodze.

- Tu coś jest. Ale nie wiem co to. - powiedział Krótki gdy zatrzymał się spory kawałek dalej. To było z dobre dwa albo trzy tuziny kroków dalej, prawie przy kolejnych krzyżówkach kanałów. Plama była jednak o wiele mniejsza i enigmatyczna. Rzeczywiście pasowało na jakiś brązowy rozbryzg na cegłach ale czy to była krew i czy miała coś wspólnego z tamtą większą plamą nie sposób było ocenić. Równie dobrze można było rzucać monetą.

- Szukajmy dalej. - Vasilij nie był pewien czy coś znajdą jednak kontynuowali.

- Ano, szukajmy - rzekł Egon, który miał nadzieję, że ślady krwi w końcu dokądś ich zawiodą.

Przeszli we trzech spory kawał kanałów. Z racji braku ewidentnych śladów krwi musieli kierować się szczęściem na każdych kolejnych krzyżówkach. Trudno było zgadnąć którędy mógł iść ten co zostawił ową krwawą smugę na kanałowych cegłach. Lont w lampie już wyraźnie się skrócił obwieszczając, że spędzali pod ziemią już pewnie drugi albo trzeci dzwon. Ostatecznie znaleźli jeszcze jakieś plamy które mogły być zaschniętą krwią na ścianie. Ale może były czym innym. Nie znaleźli ani żadnego ciała jakie padło z upływu krwi ani więcej krwawych rozbryzgów. Na doświadczenie Vasilija to mówiło, że nawet jak ten ktoś krwawił to widocznie nie była to poważna rana. Albo to nie była jego krew. Albo sobie w końcu obwiązał tą ranę dlatego krwawych śladów było niewiele.

- Jak dla mnie to bryndza - rzekł Egon. - Moglibyśmy szukać dalej, ale trupa chyba nie znajdziemy. Zdaje mi się, że przeszukiwanie tego miejsca to robota na parę dni.

- Odpuszczamy. Robota w kazmatach może wieść przez kanały - tak między nami mówiąc Vasilij zdradził Egonowi jeden z rozważanych scenariuszy - Więc dzisiejsza wizyta tu to trochę taki zwiad dla nas żeby zobaczyć jak to wygląda i upewnić się na ile to bezpieczne. No i ta mityczna bestia Ver mogła się tu kręcić czy jakaś inna łajza. Wracamy przed nami łaźnie stawiam też kolację. Tobie też - wskazał na “Krótkiego” - robota była niewdzięczna. Potem masz wolne dziś pilnuje nas już “Oczko”.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline