Galeb zaczął tłumaczyć, dlaczego nie warto zawracać sobie głowy drogą do Barrak Var. Bardin zamachał rękoma próbując mu przerwać.
- Mnie tylko o to chodzi, że jeżeli kamień nie ma wpaść w łapy orków, to lepiej jest go eskortować na południe. A skoro to wszystko wydarzyło się 6 dni temu - wskazał na Gnaroka
- to Karak Hirn pewnie i tak już o tym wie. - Na Gazula! - Gladinson wezwał boga, choć na codzień nie był zbyt religijny.
- Co to było? I cośmy jedli ostatniego wieczora? - wyrzekł ze zgrozą, a potem pomyślał o nocnych zabawach swoich towarzyszy i wzdrygnął się z obrzydzeniem. Zaraz potem jednak wrócił myślami do przyziemnych spraw. Pozwolił towarzyszom zastanawiać się nad znaleziskami, sam jednak sprawdził zwierzęta i dobytek. A potem poszukał w resztkach domostw starych zamków. Może da się ich użyć do treningu?
- Na tym to ja się nie znam - zwrócił się do towarzyszy, którzy debatowali. -
Aż zaczynam wątpić, czy te orki, cośmy z nimi walczyli, to prawda była, czy też nie. Ciekawe - poskrobał się pod hełmem -
niby inżynierowie przynieśli mu kamień. No, czemu o tym nie słyszałem? - zadumał się. -
Ale jak tak złożyć do kupy te majaki i sny to wychodzi mi, że jeżeli Gnarok miał kamień, to właśnie tutaj go stracił. I ten cały Torgoch od tamtej pory miał dwa kamienie. Ale mimo to przecież został pobity.
Zadumał się.
- Wiecie - zwrócił się do swych ludzkich i niziołczych towarszyszy, przybierając bardziej poważny ton.
- Jeżeli faktycznie Gnarok Hadrinson stracił tutaj życie i kamień... - zawiesił głos -
to pewnie nikt nie zmazał tej hańby z klanu Strażników Kuźni. Ani nikt nie wpisał Torgocha do Księgi Uraz - westchnął.
- Yazera miała być w Karak Hirn, tak? I tak się tam wybieraliśmy. Weźmiemy to pismo ze sobą i może tam dowiemy się czegoś więcej. Ale... - spojrzał stanowczo wokół. -
Najpierw chcę pochować Gnaroka. Niech spoczywa w pokoju wiedząc, że ktoś poniesie słowo o jego misji dalej - i ruszył szukać kawałka skały, gdzie godnie mógł pochować doczesne resztki pobratymca.