Z wielką uwagą Galeb wysłuchał swego ziomka kiwając głową poważnie na to co ten mówił. Kamienie Zagłady. Musiały być to artefakty z zamierzchłych czasów jeszcze sprzed Wojny o Zemstę. Tak czy tak wyglądało że syn Runiarza miał plan i razem ruszą do Karaku.
Gdy poszli do pokoi, Galeb poczekał na swoją kolej z kąpielą. Zdjął bandaże i zanurzył się w ciepłej wodzie, szorując się cały dokładnie. Umyty zmienił bandaże. W pokoju rozwiesił swoje ubrania tak jak zrobiła to Vess, ale wziął zarówno swoją i jej zbroję oraz broń - osuszył i natarł mazidłem by odpędzić rdzę. Dopiero gdy ukończył tą pracę udał się na spoczynek. Wciąż nie dawało mu spokoju to że według Gnaroka plemię Krwawego Topora było realnym i "aktualnym" zagrożeniem.
Z głową pełną niespokojnych myśli położył się spać.
***
Ze snu zapamięta przede wszystkim ból i krzyk. Ból zagłębiającego się w ramieniu ostrza. Krzyk rozpaczy i bezsilności.
***
Galeb rozejrzał się po ruinach wioski. Nie wypowiedział ani słowa, po tym jak odczytał list. Skinął Bardinowi głową i wyciągnął ze swoich rzeczy saperkę którą zaczął kopać grób. Długo się zastanawiał cóż mógł powiedzieć mądrego o tym co tu też się wydarzyło. Obok zaczął kopać drugi grób do którego zaczął znosić kości wieśniaków, które walały się tu i tam.
- Klaus ma rację. Są takie miejsca. Jedni je nazywają nawiedzonymi, inni nazywają tajemniczymi. Ale tak. Myślę że byliśmy świadkami przeszłości i zmarli przemówili do nas. Nie wiem w obliczu tego jak odbierać to co przydarzyło nam się w poprzednich dniach. Ani jak odebrać to że widzieliśmy tych orków. Macie rację. Powinniśmy sprawdzić wodospad. Nie przypominam sobie nic o Kamieniach, to musi być naprawdę tajemna sprawa, ale może właśnie tam znajdziemy więcej informacji. Co do Torgocha... to był czarny ork. Wyjątkowo okrutny i brutalny. Siłą zjednoczył zielonych pod sztandarem Krwawego Topora. Widzieliście go. To ten na dziku z toporem, tasakiem i płaszczem z ludzkiej skóry.