Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2021, 06:53   #237
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Popołudnie

Popołudnie; Nordland; Neues Emskrank; sklep “Bazyliszek”; Pirora

Ostatnim miejscem jakie Pirora chciała zobaczyć był sklep z przedmiotami różnymi. Blondynka z opisu stwierdziła że jest to raczej miejsce lichwy gdzie ludzie przychodzą oddać wartościowe przedmioty kiedy życie zaczyna ich bardziej cisnąć a właściciel liczy że wrócą odkupić sentymentalne przedmioty za dwa razy tyle ile on je kupił. Z drugiej strony te sklepy były trochę jak jaskinie skarbów. Jej ojciec w końcu też handlował takimi przedmiotami choć rzadko zniżał się do pozycji lichwiarza, ale odwiedzali takie miejsca szukając przysłowiowych pereł mając nadzieję że właściciel nie będzie miał pojęcia co znalazło się pod jego dachem.

Odkąd parę dni temu Pirora pierwszy raz odkryła ten sklep to przypominał skrzyżowanie muzeum i rupieciarni. Taki misz masz wszystkiego. Niektóre rzeczy wyglądały jak zwykłe przedmioty zabrane z domu. Garnki, dzbanki, sztućce. Coś całkowicie użytkowego na co nie warto zwracać uwagi. Ale zdarzały się też ciekawsze rzeczy. Jak łeb lwa z brązu jaki chyba mógł być przyciskiem papierów na czyimś biurku lub zwykłą ozdobą. Inny lew czy jakiś zwierzęcy łeb trzymał kółko kołatki w zębach. Nic tylko zamontować go sobie na drzwiach. A na jednym z manekinów wisiała jakaś zbroja z wielu, metalowych płytek zachodzących na siebie. Kilka było z rytymi ozdobami ale kilku innych brakowało.

Trafiła też na niewielki obraz pary przy śniadaniu na trawie. Sądząc po spękaniach na płótnie albo miał już swoje lata albo ktoś go przechowywał w kiepskich warunkach nim trafił tutaj. Bo tutaj było w sam raz. Była też statuetka tancerki wielkości może trzech albo czterech dłoni. Zrobiona z brązu, stała na palcach i wznosiła nad głową dłonie w niemym piruecie w jakim zamarła.

Niestety nie natrafiła na nic co jej się spodobało czy w danej chwili potrzebowała więc wyszła nie biorąc niczego. Dzień powoli się kończył więc wraz Jamesem ruszyli do tawerny.
 
Obca jest offline