Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2021, 06:56   #238
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Zmierzch

Zmierzch; Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”; Pirora


Malarka po powrocie z miasta skierowała się do pokoju Iriny i Juliusa. Zapukała a kiedy drzwi się otworzyły uraczyła swoich służących uśmiechem. Kerstin nie było z nimi więc musiała udać się do siebie. I dobrze niech dziewczyna nie wraca po nocy do domu.
- Jak poszły zakupy? - Spytała patrząc na rozłożony na stole materiały i przybory krawieckie jak idą pracę. Irina uśmiechnęła się prezentując zbiór materiałów i zaczęła gestykulować chwile później Julius zaczął relacjonować słowa siostry.

- A jak poszło z listami dostarczyliście wszystko. Obaj panowie dali wam listy zwrotne? - Sptała Juliusa o druga sprawę jaką mieli załatwić razem.

- Tak, listy tam leżą. - Julius machnął rączką na stół a na nim widać było dwie leżące koperty. Jego starsza siostra pokiwała twierdząco swoją kasztanową głową. Gdy ich pani podeszła i otworzyła te koperty mogła zaznajomić się z tą krótką treścią.

Skryba od Versany zgadzał się na spotkanie w Wellentag i zapraszał do swojego biura w południe. Zaś notariusz Rainer podobnie tylko zapraszał Aubentag. Ale jeśli klientce by nie odpowiadał ten termin prosił aby podać jakiś zastępczy.

Pirora pokiwala glowa po przeczytaniu obu listów.
- Napisze im zaraz potwierdzenia zaniesiesz je do obu jutro po kościele. Irina Jutro przed kościołem chce wziąć kąpiel zatroszczyć się o to prawda? - Pirora powiedziała i ruszyła do swojego pokoju by się odświeżyć i napisać odpowiednie listy. Jak zwykle miły ton słowa pisanego. Zgodzenie się na terminy.

Po odświeżeniu się wyszła z pokoju i dała Jamesowi do zrozumienia że będzie wyruszała na statek Kapitan de la Vegi i będzie pod jej opieka do czasu powrotu. Ochroniarz popatrzył na nią średnio zadowolony ale ograniczył się tylko by spytać czy wzięła swój sztylet do obrony. Ta poklepała się po prawym udzie dając znać że jest broń jest na swoim miejscu.
Życzyła mu miłego wieczoru i ruszyła w stronę pokoju numer pięć zastanawiając się czy zastanie tam panią kapitan lub jej dziewczyny.

Jak stanęła pod 5-ką i zapukała to usłyszała ciszę dochodzącą z wnętrza pokoju. A po chwili czekania też ciszę. Już się zastanawiała czy czekać jeszcze czy dać sobie spokój gdy kątem oka dojrzała sylwetkę jaka wyszła zza rogu. I nawet ją rozpoznała. Zresztą ta druga ją także.

- O. Pani do nas? - Benona zapytała grzecznie uśmiechając się ciepło do stojącej przed drzwiami kobiety. W międzyczasie podeszła do niej i do tych drzwi wyjmując klucz z przypinanej kieszeni przy pasie.

- Och nie tyle do was co liczyłam że zostanę panią Kapitan, byłam umówiona z nią i z panią van Drasen na jej okręcie i liczyłam że może jeszcze nie wyruszyła i pojedziemy razem. Ale chyba się przeliczyłam z tymi życzeniami. - Zaśmiała się do dziewczyny.

- No to wejdź. Poczekasz z nami. Też tam jedziemy. Właśnie brałyśmy kąpiel. Ajnur została na dole z panią kapitan a ja mam tu wszystko przygotować. Zaraz powinny tu przyjść. - rudzielec otworzyła drzwi do 5-ki i zaprosiła słowem i gestem do środka. Brzmiało jakby pozostałe dwie mieszkanki tego pokoju powinny niedługo też przyjść.

- Och jak dobrze! - Pirora ewidentnie się ucieszyła na tą wiadomość i weszła do pokoju wraz Beno. - Jak tam w ogóle wasz dzień? Ja powiem szczerze że ledwo trzymam się na nogach. Muszę w końcu mieć jedną noc całą na sen.

- Albo odsypiać w dzień. - roześmiała się rudowłosa służka pani kapitan. Zamknęła drzwi i podeszła do jednego z kufrów jakiego wieko robiło z prowizoryczny barek.

- Napijesz się czegoś? - zapytała wskazując na kilka butelek trunków do wyboru. - My z Ajnur przespałyśmy początek dnia. Potem przyszła kapitana ale była dość wczorajsza. No ale teraz jak żeśmy ją oporządziły w balii to odzyskała werwę i kolory. - powiedziała nalewając do rozstawionych kielichów.

- Sen… pamiętam go. - Zaśmiała się znowu blondynka. - Niestety ani dziś ani jutro… może pojutrze. A i o pani kapitan słyszałam że bal jej się udał. - Pirora wzięła jeden kielich i upiła nalanego trunku. - Mam coś dla Rose taki prezent za jej hojność choć nie wiem jak bardzo dzisiaj jej alkochole wchodzą. - I ten właśnie moment do pokoju wkroczyła Ajnur i sama pani kapitan, przy bliższych oględzinach rzeczywiście widać było że zabalowała poprzedniej nocy jej skóra wydawała się trochę pozbawiona blasku ale nawet teraz nie traciła nic ze swojej urody.

- Ach witaj Rose słyszałam że wymęczono cię na balu kapitańskim, ale jakoś nie wyglądasz na całą noc tańców zabaw i picia. - Pirora przywitała się zadziornie z panią kapitan.

- Witaj kochana, cóż za miła niespodzianka. - Rose uśmiechnęła się obejmując kochankę i korzytając z okazji krótko pocałowała jej usta. Sądząc po zapachu pachnideł i mokrych włosach rzeczywiście musiała dopiero co wyjść z kąpieli.

- Plotki tak szybko się rozchodzą? Któż okazał się takim plotkarzem? Ale ty też wcale nie wyglądasz jakbyś balowała całą noc. - zapytała rozbawiona Estalijka puszczając blondynkę i siadając na krześle przy stole. Benona wręczyła jej przygotowany kielich i stanęła za nią zaczynając szczotkować jej długie, czarne włosy. Ajnur zaś sięgnęła do zapasów kufra jaki stał przy łóżku pani kapitan i zaczęła wyjmować z niego ubranie w jakie pewnie zamierzała się ubrać jej właścicielka.

- Plotki zawsze się szybko rozchodzą. - przyznała blondynka - Co do mnie, cóż wyglądam na mniej niewyspaną niż się czuje. Ale przychodzę w dwóch sprawach. Po pierwsze mam dla ciebie prezent, jako podziękowanie twojej wielkiej hojności wobec mnie. - dziewczyna wyjeła zeswojej torby butelkę piołunówki i postawiła n astole - To piołunowka, zesto brana na polowania bo mocno rozgrzewa. Pomyślałam że jak ruszysz na stolicę to ci się przyda. A druga sprawa to oczywiście miałam nadzieję zabrać się z tobą na spotkanie z Versaną, no i przy okazji skorzystać z zaproszenia odwiedzenia twojego statku. - blondynka wytłumaczyła swoje zamiary.

- Oh! Prezent?! Dla mnie? Oh, Piroro, jesteś taka kochana! - gospodyni wyglądała na zaskoczoną i uradowaną jednocześnie. Szybko wstała z krzesła i podeszła do gościa aby ją uściskać, pocałować i jeszcze raz uściskać. No i odebrać ten butelkowy prezent. Przyjrzała się jej z zaciekawieniem czytając etykietę.

- Piołunówka. No ciekawe. Jeszcze jej nie piłam ale słyszałam o niej. Rzeczywiście na takie mrozy będzie w sam raz. Bardzo ci dziękuję, że o mnie pamiętałaś, jak będę ją pić będę myślami przy tobie. - roześmiała się radośnie i jeszcze raz uściskała i ucałowała pannę van Dyke. Odłożyła butelkę na stół i sama wróciła na krzesło aby jej służki mogły dokończyć swoją pracę. Ale sama pociągnęła blondynkę na swoje uda by ta mogła na nich spocząć. Benona wznowiła więc prace nad jej jeszcze wilgotnymi włosami uśmiechając się do nich obu bo się zrobiło całkiem miło i sympatycznie od tego dawania i odbierania prezentów.

- Oczywiście, że możesz się z nami zabrać. Przecież i tak miałyśmy się wszystkie spotkać na “Tygrysicy”. Chociaż pewnie i tak wrócimy tutaj po tych wygibasach na pokładzie. - Rose objęła siedzącą na jej udach blondynkę w pasie i pełna dobrego humoru mówiła jak to sobie wyobraża nadchodzący wieczór.

- Ha, pamiętać kochana Rose ja sobie nie wyobrażam kto kto raz cię spotkał mógłby o tobie zapomnieć. - Pirora z kolei zarzuciła kochance ręce na szyje uważając by nie przeszkadzać jej slużce w rozczesywaniu włosów. - Cóż napewno będę czuła się bezpieczniej idąc z wami niezależnie gdzie skończymy po zwiedzaniu twojego statku. A teraz chce w nagrodę za moje dbanie o twoje zdrowie w czasie wyprawy w objęcia Urlyka, twojej wersji wydarzeń z balu kapitańskiego. Plotki tylko wzbudziły moją wielką zazdrość że tutaj się takie tańce odbywają i głównie panowie się bawią. Skandal. - Pirora postanowiła pociągnąć za język kochankę póki ta była w dobrym nastroju.

- Ale z ciebie pochlebca! - zaśmiała się Estalijka usadzając sobie dziewczynę z Averlandu by im obu się wygodniej siedziało na tym krześle. Zaraz przy nich stała rudowłosa Beno która dalej starała się wyszczotkować czarne włosy swojej pani.

- Jestem ciekawa kto takie ploty rozpowiada po mieście o tym balu kapitańskim. - Rose zmrużyła oko i lekko przekrzywiła głowę zerkając z bliska na blondynkę siedzącą jej na kolanach. Ale mimo to jakoś nie była oporna aby opowiedzieć o wczorajszym wieczorze.

- A działo się działo! Wiedziałam, że tak będzie. To taka nasza tradycja bo pół zimy właśnie mija to bal z tej okazji. Wszyscy czkemay na wiosnę aby wrócić na szlak więc każdy kolejny tydzień to coraz bliżej do tej wytęsknionej wiosny. - zaczeła mówić wesoło a z bliska Pirora znów mogła wyczuć zapach użytych w kąpieli kosmetyków. A i jak siedziała nieco z góry to miała przy okazji ciekawą perspektywę na dekolt szlafroka w jakim była gospodyni. Lepszą niż jak się patrzyło bezpośrednio na wprost.

- No więc spotkaliśmy się wczoraj aby to uczcić. Ja byłam pierwszy raz. Znaczy u nas na południu to takich zim nie ma jak tutaj to raczej tego nie obchodzimy no ale słyszałam o tym święcie tutaj. Tylko może trzeci raz obchodzę je jak jestem tutaj. Raz już się załapałam w Marienburgu i raz w Eregradzie. Ale tutaj pierwszy raz. Ale sporo osób i tak znałam tak stąd jak i z innych portów to było bardzo swojsko. - wyjaśniła jakie miała wcześniej doświadczenia z okazji tego święta marynarskiej braci no i jaka była tradycja.

- Tak czułam, że tak to się skończy jeszcze jak tam szłam! - zaśmiała się beztrosko aż machnęła dłonią na znak, że to akurat było dla niej proste do przewidzenia. - Ale mnie zwyobracali! No nie miałam chwili aby na chwilę chociaż usiąść i odpocząć. Ledwo usiadłam to zaraz ktoś mnie prosił do tańca, albo do wypicia, albo chciał poznać czy powspominać. Nie wiedziałam w którą stronę się obrócić, wszędzie coś, ktoś do mnie miał i chciał! - zaśmiała się wesoło bo chyba chociaż opisywała to jak jakichś natrętów to chyba mimo to dobrze się bawiła tą swoją popularnością podczas wczorajszego wieczoru.

- No i w końcu musiało się stać to co się stało. Czyli przy takim tempie nawaliłam się jak marynarz na pierwszej przepustce po powrocie z morza. I dalej to już nie bardzo pamiętam co się działo. Obudziłam się w pokoju na górze. - streściła tak jak się dało te wczorajsze wydarzenia a mimo wszystko dobry humor jej nie opuszczał.

- Tak co zazdroszę... nie upicia się ale tych tańców i balu. A i Naji cię w pewnym momencie zgarnęła na górę. Podobno odstraszyłaś jej niższego officera z jakiegoś statku obrzygując mu buty. - Pirora wyjawiła cześć wieczoru o którym pani kapitan już nie pamiętała.

- Aha to z niej taka plotkara? - pokiwała głową domyślając się skąd panna van Dyke ma takie informacje mimo, że wczoraj jej na owym spotkaniu nie było.

- Tak, pamiętam, że była. Nawet to ja ją zaprosiłam bo nie byłam pewna czy ktoś będzie nam grał. Co prawda była orkiestra ale Nije ładnie przejęła pałeczkę. Ładnie grała i śpiewała. I to ona mnie zgarnęła na górę? No coś mi świta… Ale nie byłam pewna kto to. A tego pawia i reszty nie pamiętam, to już musiało być później. - powiedziała w zamyśleniu gdy chyba walczyła z własną niepamięcią. Ale widocznie niewiele z tego wyszło.

- No cóż dobrze, że ją wzięłaś kto wie gdzie byś wylądowała gdyby nie ona. I tak ona mi dzisiaj rano na śniadaniu powiedziała i wzbudziła moja dziecięcą zazdroś że wy skończyliście na tańcach a ja na formalnej kolacji u Kuzynki. - Pirora końcówkę powiedziała z udawanym dramatyzmem jakby stała się wielka tragedia i niesprawiedliwość.

- Nie smuć się. Coś czuję, że dzisiaj wieczorem jak wrócimy z “Tygrysicy” to sobie odbijemy. - Rose uśmiechnęła się i pocałowała usta blondynki. Po czym klepnięciem dała jej znać, że chce wstać więc ona musiałaby pierwej wstać. - A teraz wypuść mnie, muszę się ubrać na te wieczorne wygibasy. - dodała z uśmiechem wskazując na Ajnur jaka naszykowała już wieczorną kreację. Jasne spodnie i ciemny, bordowy kaftan jaki tak lubiła pani kapitan.

Pirora wstała i resztę czasu spędziły na cierpliwym czekaniu aż pani kapitan się przygotuje i ruszą razem na statek.
 
Obca jest offline