Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2021, 20:02   #239
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Późny ranek; Faktoria Kruk; Vasilij i Profesor.


Vasilij pokiwał głową na słowa Profesora brzmiały rozsądnie i właśnie z tego powodu podjął sugerowany temat.

- Brzmi to rozsądnie. To srebro skoro jest "gorące" będzie można kupić po niższej niż rynkowa cenie. Dam ci znać na koniec dnia co i jak. Mam w głowie pewien mniej ryzykowny pomysł niż wysyłanie tego na ślepo. - "Cichy" podsumował sprawę srebra.

- Jak dużo maków jest na rynku o jakiej sumie inwestycji mówimy? Z tego czasem nie robi się innych używek? - Vasilij na głos wypowiedział pytania które mogły prowadzić do ciekawych odpowiedzi. - W mieście są jacyś aptekarze albo alchemicy którzy powiedziałbym albo się tym zajmują albo są na tyle biegli, że by sobie poradzili z zadaniem przeróbki? - kontynuował głośne myślenie.

- No jacyś alchemicy i aptekarze to są. I przerobić pewnie mogą. Sztuka aby trafić na takiego co i chce i może. No i za darmo tego robić nie będą, też im trzeba zapłacić jakąś prowizję. - skoro szef miał plan na srebro to Profesor dalej tego nie komentował. Ale co do używek to jednak się odezwał skoro został zapytany o zdanie w tym temacie. - Można by łącznie pewnie skupić nawet i kuferek tych makówek. Za pół setki, może setkę monet. Tak na oko liczę. Jakby się za to zabrać może wyjść nieco inaczej. - powiedział ostrożnie nieco zarysowując skalę zakupów.

- Kupcie tyle maku ile się da. - położył przed Profesorem sakiewkę zawierająca 100 karlików. - Popytaj o zdolnego aptekarza lub alchemika. Tylko takiego wiesz znanego wśród naszych, pewnie różne specyfiki u takiego zamawiają. Można mu poszerzyć horyzonty. Nie chcę od razu otwierać jakiejś manufaktury ale żeby nam przerabiał trochę tego maku na potrzeby zamożnych klientów. Właśnie u kogo na tych naszych rozpytkach był towar od ręki dla lepszego klienta - Vasilij patrzył jednocześnie na listę i pytał Profesora.

- No można popytać. Powinien się któryś zgodzić. Ale to może trochę potrwać. - Profesor przyjął słowa szefa spokojnie jakby uznał to za do zrobienia chociaż niekoniecznie od ręki. Spojrzał na sakiewkę, zważył ją w dłoni i zastanawiał się chwilę.

- Duży zakup. Można wiedzieć co szef planuje? I z kim. Skąd nagle będziemy mieć dostęp do “lepszych klientów”? - zapytał potrząsając mieszkiem z monetami.

- Mam przyjaciółkę. Zajmuje się dziewczynkami między innymi tylko takimi pod lepsze gusta. Organizują nie liche imprezy i tak by się im jeszcze przydały umilacze czasu. Stąd ta cała sprawa - Vasilij opowiedział Profesorowi o sytuacji - Widzę się z nią w południe i chciałbym po drodze zahaczyć o kogoś kto ma coś od ręki. Tylko nie pospolitego i najwyższej z jakości - powiedział Giergiew kontynuując czytanie listy dostawców. - Wyrobimy własne unikatowe produkty ale póki co trzeba się poratować czymś z wyższej półki ale gotowym na dziś. - kontynuował rozmowę.

- To jak na już to można spróbować w aptece Osterbergera. Powinien coś mieć gotowego. - Profesor przyjął te słowa spokojnie i powiedział u kogo jego zdaniem mogą być najlepsze rokowania w sprawie gotowych produktów.

- Zajrzę tam po drodze. Dziś wezmę kilku chłopaków i odwiedzę arenę w południe za miastem. Mam tam do załatwienia interesy no i to miły wypad sam w sobie, gdyby tak cholernie nie wiało - dodał Vasilij gdy wyjrzał za okno.

- Z tymi rybami natomiast to wyborny pomysł. - Vasilij myślał od wczoraj nad jakimś prostym pomysłem. Tymczasem Profesor jak na zarządzającego biznesem i finansami przystało doradził proste i praktyczne rozwiązanie. - Wiem jakiego przedziału bicia spodziewamy się na maku i srebrze. Co mi powiesz o rybach? - Vasilij nie do końca wiedział czy narzut jest wart ryzyka. - Skoro Profesor wychwalał go bardziej od srebra ze względu na chodliwość towaru zysk pewnie też był rozsądny. Mimo to zapytał nie lubił niedomówień.

- Na rybach… świeżych… Tak do końca to nie wiem. Wiem po ile u nas chodzą nie mam pojęcia po ile są w stolicy. A cena musiałaby być dostosowana do tamtego rynku. U nas te ryby są dość tanie, każdy może sobie jakąś kupić praktycznie codziennie. No ale tam, w środku zimy, to chyba raczej nie. Może ktoś w rzece sobie złowi ale to pewnie jak i u nas, na własny użytek a nie na handel. Tak naprawdę szefie to trzeba by tam pojechać i się popytać już na miejscu. Dlatego dobrze jakby tam od nas pojechał ktoś z głową na karku. Myślę, że nie powinny być tańsze niż u nas. U nas to rozdają prawie za darmo. - podrapał się po głowie gdy nie bardzo czuł się na siłach wyceniać wartość rynku jakiego nie znał. Może trochę przesadzał, że tutaj ryby były “prawie za darmo” ale jednak były powszechne. W końcu byli miastem portowym a kiedyś to właśnie była tu tylko wioska rybacka. Do ryb tutaj wszyscy byli tak przyzwyczajeni jak do drzew w lesie. Nikt właściwie nie zwracał na nie uwagi. Ale tam, w głębi lądu to już mógł być dużo rzadszy towar.

- Przemyślę to. Jeśli pojedziemy to z rybami. - to było już raczej przesądzone w oczach Vasilija
- Wtedy wybierzemy wspólnie z naszych chłopców jednego z najbardziej nadającego się do handlu. Mamy kilku z głowami na karku. Tylko to jeszcze nic pewnego będę w tej sprawie rozmawiał. Może pokaże się opcja dołączyć do wyprawy do stolicy. W kupie raźniej i wtedy ugryziemy temat ryb.

- To jak szef na poważnie myśli o tej wyprawie do stolicy to ryby trochę ważą i zajmują miejsca. Trzeba by mieć jakieś sanie, zaprzęg, woźnicę no i cały ten kram. - doradca herszta skinął głową chyba jeszcze sam nie wiedząc czy szef na poważnie to zamierza czy tylko sonduje temat. Ale jak to pierwsze to pozwolił sobie na małą radę.

- Słusznie, słusznie. Przegadamy szczegóły jak zapadną decyzje. Póki co to wstępna konsultacja - Vasilij uśmiechnął się do doradcy.
 
Icarius jest offline