Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2021, 09:24   #40
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post Pomyślne ukończenie sesji.

Sprawy na Kymeris potoczyły się dla Ku'Tan Chana i jego armii koncertowo. Z paroma drobnymi zgrzytami, ale nie było to nic, co całkiem zniweczyłoby to wielkie zwycięstwo.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=k8YtnD2NUvU[/MEDIA]

Obrońcy kosmoportu - czy to wcześniej zwerbowani chanatowcy, czy to byli komarowcy, czy też rdzenni Kymerisjanie - zjednoczyli swe wysiłki jako jedna, koherentna siła aby odeprzeć rajdy sektothowców i Nurglistów. Dzięki skutecznej kontrszarży czarnoxiężnika imieniem Ch'Lor i eliminacji nurglistowskiego "padre", największe zagrożenie dla obrońców zostało z grubsza wyeliminowane - mogli skupić się na Tzeentchianach, których wyparli bez większych trudności i zmusili do ucieczki. Mimo ran i wymęczenia, Ch'Lor był kontent - w kymerisjańskiej kampanii dopiął swego, ubił szkolonego wojownika od każdego z czterech naczelnych bożków Chaosu. Udowodnił, że to nie zaprzaństwo i poddaństwo wobec przerośniętych purtków jest kluczem do sukcesu.

W międzyczasie na orbicie szalała bitwa kosmiczna. Narmer-Ra z grupą straceńców podstępnie i zuchwale uderzył na dawną łajbę Theronsaen, i pomimo miażdżącej przewagi liczebnej obrońców był w stanie zdobyć nad nim kontrolę. To wydatnie wsparło wysiłki Demise choćby przez fakt, że wolfpack raider przestał mu przeszkadzać. Wraz ze zmianami na naziemnym polu walki i wycofaniem stamtąd resztek sił, Sektoth nie miał zamiaru umierać za przegraną sprawę - zarządził odwrót. Lekka fregata The Undying, ze znacznymi uszkodzeniami, zdołała zbiec z układu. Ta bitwa i przyszłe miesiące miały pokazać, że Sektoth wcale nie jest niepokonany - po poniesieniu jeszcze paru podobnych porażek pomimo cwanych sabotaży i wykorzystania plugawych mocy, Szeptacz Fałszów zmuszony był czmychnąć z Wrzeszczącego Wiru. Zaszył się w odmętach dzikiej przestrzeni między imperialnymi sektorami Scarus i Calixis, tamże aktywizując warbandy Chaosytów do działań przeciw Imperium (m.in. podszywając się za Mrocznego Apostoła od Głosicieli Słowa). Przez pewien czas odnosił nawet sukcesy - aż wreszcie jego pionki zostały zmiecione, jego armia starta na proch, a jego truchło spalone na stosie przez mściwych Imperialistów. Nigdy nie zdołał w pełni zrealizować swych celów, jakiekolwiek by one nie były.

Bitwa o Świątynię Kłamstw przebiegła pomyślnie dla ludzi Chana. Tutaj odznaczyła się przede wszystkim Seline Doron, dopadając Eliki Wieszczki i usuwając tą ostatnią, wysoce nieudolną Kłamliwą Wyrocznię z równania. Wraz z jej śmiercią i brakiem następcy nie było widocznych szans na kontynuację działalności tego miejsca. Zresztą, i sami obrońcy o tym wiedzieli - przetrzebieni prawie do ostatniego, w końcowym etapie boju sabotujący własną świątynię i jej zbiory, w większości woleli zginąć. Nieubłagana Straż, gdyż tak o nich mówiono, byli całkiem zindoktrynowani. Polegli więc, lecz nie wcześniej niż zdążyli odpalić odliczanie do autodestrukcji wraku Iconoclasta, w którym była świątynia. Doron zdążyła jednak wydostać jeden z tomów, których poszukiwała - innych nie było. Musiały być gdzieś indziej w Wirze. Ich poszukiwania miały dopiero się zacząć.
Sektothowcy ponieśli sromotną klęskę. Nie grzeszący liczebnością, członkowie tej warbandy zawsze polegali na sabotażach, mistyfikacji, wsparciu demonów i innych szemranych sztuczkach. Tutaj, odarci z tychże, nie mieli szans - zostali pobici. Kto przeżył, ten uciekał na macierzysty statek za pomocą pozostałych im promów. Gdzieś w międzyczasie Ra dołączył do ostatnich podrygów w świątyni, buszując w zbiorach wiedzy tajemnej. Odnalazł to, czego chciał. Wiedział, co czynić dalej.
W tym boju wsławił się jeszcze Zod, który dopadł do samego Złowieszczego Vorxeca Calvariusa, dawnego kapelana Srebrnych Czaszek, dzisiaj samozwańczego wieszcza i kapelana plagi. Były Lojalista nie strzymał jednak naporu i wściekłej furii Głosiciela Słowa i położył swój łeb pod miecz. A bez niego reszta bandy nie miała szans. Większość została wybita, część zgodziła się skapitulować i dołączyć do sił chanatu. Zod odzyskał splugawione resztki swego mentora i spopielił je na rytualnym stosie, dopełniając przysięgi zemsty.

Wreszcie nastał koniec - chanatowcy w samą porę wycofali się z płonących ruin świątyni, gdyż napęd Iconoclasta się zdetonował, definitywnie kończąc istnienie tego miejsca... a wraz z nim olbrzymią ilość zgromadzonej wiedzy, reliktów i potencjału. Była to niepowetowana strata dla całego Wiru... ale też i zapowiedź zmian, nowych układów, nowych możliwości. Być może był to wariant, jaki od dawna planował Wielki Matacz.

Przedostatnim akordem tego koncertu śmierci była likwidacja uciekinierów i ich obozów - nic szczególnego, już na tym etapie. Na orbicie też się skończyło, ale w zaskakujący sposób. Demise został zdradziecko sabotowany. Późniejsze śledztwo wykazało, że to sam Narmer-Ra i paru omamionych przez niego głupców popodkładało bomby tu i tam. Straty w załodze, komponentach i poszyciu były znaczące, krążownik został okulawiony i praktycznie uziemiony na długie tygodnie napraw. W tym czasie zdobyczny wolfpack raider Slaaneshytów, Barbspine umknął z układu gwiezdnego - z Narmerem na pokładzie. O czym Jeden z Tysiąca nie wiedział, a dowiedział się dopiero później, był fakt, że Ku'Tan Chan przeżył - i poprzysiągł mu zemstę.

Tak czy inaczej, Heretycy odnieśli sukces. Wypełnili zadania postawione w kontrakcie sprzysiężenia oraz swe własne ambicje. Niektórzy z nich pozostali przy chanie, inni odeszli za swoimi sprawami. A w przeciągu następnych miesięcy wojowie chanatu opanowali resztę planety, biorąc ją pod władztwo chana. Było to spektakularne zwycięstwo, podobnie jak wstrząsającym wydarzeniem było zniszczenie Świątyni Kłamstw. Ponadto Sektoth po raz pierwszy poniósł klęskę, a dwoje innych kacyków zostało zabitych - w tym niesławny Vorxec. We Wrzeszczącym Wirze nadchodziły zmiany, czuć to było w duszach.

Ale to już była inna historia.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=UPG9Dt6m8rI[/media]





+++ Koniec +++
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline