Dotarli w końcu do tajemniczej jaskini o która została im przepowiedziana. Ciężko było samemu Galebowi sklasyfikować jakiego rodzaju było to widzenie, czy widziadło, ale wierzył szczerze w to co powiedział pozostałym. Felix z Bardinem weszli na półkę nad jaskinią, a gdy oni przygotowywali zejście, sam zabrał się za napełnienie latarni sztormowej i przygotowanie jej do użycia. W ciemnościach widział doskonale, ale mając ze sobą latarnie mogli patrzeć dużo dalej. Dodał jedną ze zdobycznych lin do tych które zaczepili towarzysze.
Przekąsił tylko niewielki posiłek i zapił piwem. Nie odzywał się skupiony na czekającej ich eksploracji jaskini. Pozostawienie straży w obozowisku było dobrym pomysłem. Gdy tylko zjadł, zapalił latarnię, sprawdził liny i zszedł do jaskini.
W samym tunelu zamocował latarnię na tarczy i ruszył w głąb tunelu asekurując się opierając rękę na ścianie tunelu.
Już samo takie przejście świetnie nadawało się do obrony. Kilku dzielnych krasnoludów z kuszami byłoby w stanie ustrzelić kupę orków zanim ci zdołaliby przebić się głębiej.