Razel spojrzał z litością i smutkiem na dwójkę mężczyzn. Biedni, oni niczego nie wiedzieli...
- Posłuchajcie mnie - rzekł doniosłym głosem, tak, by wszyscy pielgrzymi go usłyszeli - Wasze anielice nie były anielicami. Nigdy. A kapłan, który z Wami został, nie był wyznawcą Avacyn. Rzucił się na nas, a kamienne "anioły" - wykonał cudzysłów dłońmi w powietrzu - były zwykłymi potworami z kamienia. Musieliśmy te potworności zabić, inaczej one zabiłymy nas. Mamy przy sobie ich odrąbane głowy, jeśli chcecie możecie spojrzeć na ich kły i zębiska... ale nie jest to miły widok i chciałbym go Wam oszczędzić - dodał delikatniej - Padliście ofiarami oszustwa i manipulacji. Bardzo niebezpiecznej, w dodatku. Dziękujcie Naszej Pani, że potwory i spiskowiec rzucili się na nas, a nie na Was. My, jako poszukiwacze przygód, daliśmy sobie radę. Wy najpewniej byście zginęli w najbardziej dla oszusta odpowiednim momencie - wyjawił prawdę, bardzo chcąc, by został zrozumiany odnosnie zagrożenia, które wisiało nad pielgrzymami. |