Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2021, 17:23   #979
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gustaw von Grunnenberg nie mógł powstrzymać się od bezczelnego kłamstwa, lub, co gorsza, byciem wrogiem Imperium (a może zupełnie zapomniał do działania na korzyść wrogów Wissenlandu, do czego się przyznał podczas procesu?) oraz obrażenia sędziów w szczególności, a Armii Wissenlandu w ogólności podważaniem prawomocnego wyroku Trybunału. Cóż, widział siebie już najwyraźniej w wywiadzie i nie dbał o to co o nim myślą w Armii. Już wcześniej dość długa lista osób, miast, ras i instytucji, która go nie lubiła wydłużyła się zatem jeszcze bardziej. Na jego szczęście, Magritte von Liebwitz lubiła go nadal. A jej ojciec uznał go za pożytecznego. Zresztą, on sam awansem na Kapitana ustawił Gustawa w kontrze do wojskowych, którym wlazł w kompetencje, więc tak czy inaczej, von Grunnenberg nie miałby u nich za wysokich notować po jego przyjęciu.
Było też widać, że on nie lubi armijnych. I bardzo mu się spodobał brak zaufania jaki wobec nich prezentował oskarżony szlachcic oraz oskarżenia, jakie pod ich adresem wysuwał. Czy podobało mu się zainteresowanie córki mało znaczącym szlachcicem, na którym ciążył wyrok za zdradę i spisek (choć póki Gustaw był pod opieką wuja Mag, żadnej kary Armia i tak nie mogła mu wymierzyć, niemniej orzeczenie istniało)? Trudno było Gustawowi powiedzieć. Natomiast wyraźnie zależało mu, żeby porozmawiać z Gustawem sam na sam. I to szybko. Miał powody...


Loftus Ritter miał w tym czasie inne sprawy na głowie. W trakcie procesu ujawnił wiele informacji, których zabrakło w raportach. Biały Magister patrzył na niego podejrzliwie już wcześniej, a teraz bardzo mu się nie zgadzało zachowanie młodego maga z wyobrażeniem tego, jak taki powinien się zachowywać czy komu winien był lojalność. Odesłanie takie pod strażą do Kolegium "i niech tam się martwią" było oczywiste, mag cienia tego się zresztą spodziewał, ale najpierw upomnieli się o niego inni...


Aresztowanie Roz Bauer nie było niczym zaskakującym po zeznaniach maga, który najpierw niemalże na siłę uczynił ją Dziewicą z Meissen, a teraz wykorzystał by zrzucić na nią winę z Gustawa. Gdyby szlachcic rozegrał to sprytniej, wyszedłby z procesu czysty jak łza, a jedyną winną byłaby ona. Ale von Grunnenberg najwyraźniej pamiętając jak ona kłamała dla niego, nie wahał się skłamać także dla niej. Z tego co o nim słyszała, jego honor i tak szorował już po dnie... ale jak widać, zasadę wzajemności znał i stosował.
Niemniej, za sam współudział "czapa" i tak się jej należała. O ile szlachcic mógł się wymigać banicją a maga pewnie odeślą by ukarali go swoi (Kolegium zazdrośnie strzegło swojej autonomii) to ją mogli obwiesić na miejscu. Dlatego nawet się nie zdziwiła, gdy po nią przyszli. Zdziwiła się dopiero gdy zobaczyła dokąd ją prowadzą...


Cała trójka (choć każdy osobno) została ugoszczona w zajętym przez Służbę Skarbu (no bo kto nazywa wywiad wywiadem? Niby wróg i tak się w końcu domyśli, ale częsta zmiana nazw, lokalizacji i zakresu obowiązków nieco pomagała. Maluczcy nie słyszeli i nie interesowali się, a ci co się mieli bać, bali się) budynku. I każdy z nich domyślił się, że choć w pomieszczeniu nie widzi nikogo poza mężczyzną, który uratował Gustawa, to jednak zupełnie samotni nie są. Gustaw poznał to po twarzy i postawie rozmówcy, który czuł się pewnie i bezpiecznie, Loftus - po mrowieniu środka pleców, jakby szósty zmysł ostrzegał go przed wycelowaną w niego kuszą, a Roz... cóż, niejeden raz to ona była ubezpieczeniem takiej rozmowy, więc wiedziała jak to działa.

I każdy z nich został powitany dwiema informacjami i jednym pytaniem. Pierwsza była taka, że co prawda grzechy oddziału i grzeszki pytanego są znane Służbie ale, co było drugą informacją, nie są dla niej interesujące.
A pytanie brzmiało: "Co się do kurwy nędzy zadziało podczas tej inwazji?".

Jasnym było, że spisku o tym zasięgu nie sposób było ukryć przed Służbą Skarbu, o ile spiskowcy nie mieli potężnych sprzymierzeńców. I zapewne jakieś informacje ich rozmówca ma. Ale albo im nie dowierza (jak każdy dobry wywiadowca) albo wierzy, ale i tak chce je zweryfikować (jak każdy dobry wywiadowca), albo ma pewne informacje, nie dowierza im i chce je zweryfikować, ale przy okazji chce zweryfikować także ich.

A spieszył się z rozmowami, ponieważ, jak ujawnił - w mniej niż godzinę po jego przybyciu tutaj, niejaki Truskawa, niziołek, który mógł mieć bardzo interesujące informacje, "popełnił samobójstwo", a pilnujący piwnicy przerobionej na celę wartownik "zniknął".

***

Tymczasem, w nieodległej krasnoludzkiej twierdzy, Rada dalej debatowała, powoli dochodząc do rozwiązań, na których zależało Królowi Alrikowi. Królewskie kuźnie i magazyny były otwarte dla bohaterów, którzy pokonali demona oraz zielonoskórych, co było oficjalnym powodem nagrodzenia ich. A nieoficjalnym - przyniesione przez nich informacje o spisku i zdradzie wśród umgich, za które mogą zapłacić khazadzi. Oficjalnie nikt ich nigdzie nie wyśle - albowiem choć krasnoludy są honorowe, to ich polityka nie jest tak prostolinijna jak się powszechnie uważa (co zresztą jest im na rękę), ale Detlef i Galeb zostali poproszeni przez samego Króla o działanie. Tymi właśnie słowami. By mógł kiedyś przysiąc, że jedyne czego żądał to działań służących dobru krasnoludów i sojuszowi z Imperium.
Ale że Alrik był nie tylko mądry ale i ostrożny, postanowił wysłać z tą dwójką oddziału, który dopilnuje żeby dotarli do Nuln. Potrzebny był tylko jakiś cel po drodze...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 22-04-2021 o 21:52.
hen_cerbin jest offline