Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2021, 20:46   #55
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Już myślał Mazur, że dziewkę nadobną łacno pochwyci i lada chwila dwór ostawi za sobą cała ich czarna kompanija, ciesząc się, że wybornie uwinęli się z zadaniem im powierzonym. W projekcyi swej płaty z nieprzebranej hojności Amodeusza już ochoczo wyglądał i witał ze splendorami, które skapną obficie na imię jego...

Tymczasem... chwilowe zaćmienie go ogarnęło i jak obuchem czekana rażony w głowę został, takoż się czuł z podwórca ubitej ziemi niezdarnie się gramoląc. W głowie dudnił pogłos, jakby dzwon Bożej Trąby sławny „Tuba Dei” z toruńskiego kościoła świętego Jana, nad uchem mu rozbrzmiał spiżowym swym echem. Przeklęty angioł... i złudna niewiasty postać... tfu.. na przeklętą buławę, którą Kniaź Boruta Krysypina rozszczepił, cóż to za protekcja ten dwór osłania? Oprzeć się zaklęciom i czartowskim sztukom? Któż natchnął ten lud pospolity, co śmiało przeciw czarcim zastępom staje? Zali sama głęboka wiara maluczkich to sprawiła? Niemożebnym to zdawało się zjawiskiem, ale podnosząc się na kolana, do rębajły dochodziła ta wrzawa i poruszenie. Tętent kopyt na gościncu. Imć Kociebor z kulbaki zrzucon,w bestyję się przeistaczający. Bimbrowski, jakby zapału na chwilę i dechu piekielnego pozbawion... Ot perturbacje, których podejrzewać w swej czarciej biegłości nie mogli, dufni w moce i dary piekieł, którymi obdarzeni byli.

Bluzgi z ust Chorążego Czarnej Nowiny upust dały złości niepomiarkowanej i rozczarowaniu, przy którym smak czarnej polewki zdać się mógł rarytasem i smakołykiem. Dobył w złości szablicy i spojrzał na kogoże nienawiść swoją przelać. Krucyfiksem stary wieśniak śmiele wymachiwał przed Kocieborem. Lewko zawinął się z szablą, by siwowłosego starca na zawsze uciszyć, korzystając, że tenże w inna stronę wpatrzony.

Szafota wnet przyzwał, który szkolony był w wojennych arkanach, by jeźdźca swego nie zostawić. Pojął też Lewko, że za silny tu bastion żarliwe modlących się kmiotków i niejaka gromada z odsieczą ku dworowi lada chwila przybierze. A sądząc po wydarzeniach ledwie sprzed chwili przeprawę to wielce trudną wyrokowało, boż miejsce niegościnnym progami dlań było. Tym bardziej, że świt się zbliżał i zwiastował nieuchronne ograniczenie czarcich wpływów...
 
Deszatie jest offline