Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2021, 21:27   #318
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Maruiken w milczeniu przysłuchiwała się decyzjom podejmowanym przez Pajęczycę.
Gdyby kolejne kroki zależały tylko od niej samej, to od razu wyruszyłaby w drogę powrotną do Miyaushiro. Żadnego marnowania czasu w karczmie, odpoczynek tylko na jedzenie i krótki sen. Działanie, a nie rozleniwianie się w luksusach.

Hai, ale nie była już sama. Zebrała wokół siebie sojuszników, tak jak Iruka swoją trupę aktorów, choć ani Leiko, ani jej towarzysze nie potrzebowali peruk i dodatkowych przebrań. Już bez nich byli wyjątkowo barwni. Jednak różnica była taka, że siostrzyczka rządziła swoim teatrem i był niezastąpionym nabytkiem dla Mateczki. Zaś każdy z wesołej trupy Maruiken miał własne powody do przebywania na ziemiach Hachisuka, które nie zawsze były bliskie jej celom. O ile mogła po prostu rozdzielić ścieżki łączące ją z małą miko i Sakusei, a ścieżka Kojiro wygodnie splatała się z jej własną, to nie mogła porzucić Płomyczka. Nie w takim stanie, nie w tak obcym miejscu.

Ponure myśli kotłowały się w głowie łowczyni, lecz uprzejmie zatrzymywała je dla wszystkie siebie. Nie miała jeszcze planu i wiedziała tylko tyle, że obowiązek wzywa ją do Miyaushiro, niczym zew wypełniający jej duszę.
-Czy Kashiko-hime już się obudziła? - zapytała w końcu, a spod ciężkich powiek powiodła spojrzeniem ku Ayame czuwającej nad jej zdrowiem -Chciałabym z nią porozmawiać zanim wyruszymy w drogę.

- Tak można z nią pomówić.
- przyznała miko.- Ale nie długo… mnisi truli ją jakimś zielskiem, trzymając umysł w stanie odurzenia. Jeszcze trochę dni będzie dochodziła do siebie.

-Niestety nie mam czasu czekać, aż trucizna całkiem opuści jej ciało
-odparła Leiko splatając ręce na piersi - Masz podejrzenia jakie mnisi mieli wobec niej zamiary? Niecodziennie zdarza mi się znajdować otumanioną żonę daimyo w samym środku mrocznego rytuału.. -przechyliła lekko głowę spoglądając na małą miko, a jedna z jej brwi uniosła się wdzięcznie - Tym bardziej, że byłam w Miyaushiro tego dnia, kiedy ogłoszono jej śmierć. Wiele łez zostało za nią przelanych.

- Mam. Myślę, że… chcieli by urodziła im zastępstwo za jedno z nas. Wymusić narodzenie jednego z oczu z kolejnego pokolenia.
- odparła zamyślona miko wyjaśniając swoje podejrzenia.- Jeśli mamy szczęście, to jesteśmy im potrzebni w konkretnym czasie i w konkretnym miejscu. Bez tego cokolwiek zamierzają, ich plan nie zadziała. Potrzebują siedmiu oczu, a mają ile… dwa, trzy tylko? A upływ czasu może im nie sprzyjać.

- Pytanie tylko, czy to dobre wieści dla nas.
- rzekł ponuro jej yojimbo.- Zagoniony w kąt szczur staje się groźniejszy. Desperacja zmusza do śmiałości.
- Ale i do popełniania błędów… a skoro Shimoda zawiodła ich oczekiwania. Można się spodziewać, że jakieś wkrótce popełnią.
- wtrącił Sasaki.

-Na pewno mają dwóch naszych braciszków. Nie tylko Jasnowłosego, ale również Młodego Wilczka, jednego z łowców. Zdołali go schwytać, widziałam go opuszczającego Shimodę w towarzystwie mnichów. Drobna osłoda ich porażki -powiedziała łowczyni z gorzką nutą wkradającą się w ton jej głosu - Miejmy nadzieję, że ostatnia noc niczego ich nie nauczyła i nie mają w zanadrzu więcej tych swoich bestii. Jeśli zaczną wysyłać za nami kolejne, to nie wiem jak długo zdołamy się od nich opędzić..
Wprawdzie w swych słowach mówiła również o Ayame i pozostałych Siedmiu, ale naturalnie to o siebie martwiła się najbardziej. Wczoraj.. była wręcz bezużyteczna w walce przeciwko Ptaszkowi, jak i białowłosemu samurajowi. Płomyczek, Sakusei, Kojiro - swoją wolność zawdzięczała tylko im, nie własnym talentom. Samotnie nie miała żadnych szans.

- Jeśli zechcesz rozmawiać z Kashiko-hime, to w mojej obecności.- odparła Korogi i dumnie zadarła nos.- Możesz wierzyć lub nie, ale asystowałam przy porodach i wiem jak się opiekować brzemiennymi kobietami. Do naszej świątyni wiele z nich przychodziło, by poprosić o opiekę i wyprosić błogosławieństwo Kami dla swoich nienarodzonych dzieci.
Po czym poważnym tonem dodała.- A żona daimyo nie jest w tej chwili w pełni sił.

-Hai, hai. Obiecuję, że nie będę jej długo nękać moimi pytaniami
-Leiko pokiwała powoli głową. Następnie wygładziła materiał kimona w miejscu, na którym co dopiero trzymała skrzyżowane ręce. Jednak przed wyruszeniem z Ayame na spotkanie z żoną daymio, łowczyni zwróciła się jeszcze do swojego tygrysa. - Zapytałabym, czy chcesz się do nas przyłączyć, lecz.. ah, nie jestem przekonana, czy widok znajomego ducha nie namiesza w głowie biednej Kashiko-hime..

- Nie chcę wam przeszkadzać w rozmowie.-
odparł dwornie ronin, a miko już ruszyła w kierunku chatki w której przebywała żona daimyo.
- Pospieszcie się.- ponaglała.

Na miejscu okazało się, że Kashiko-hime czuje się lepiej. A przynajmniej siły jej wróciły. Skórę miała barwy alabastru, urodę delikatną, bardziej dziewczęcą i niewinną niż Leiko. Było coś w niej uwodzicielskiego, jakaś gracja w ruchu i piękno w zamyślonych oczach.






Kimono, choć piękne, zdecydowanie różniło się od dworskich szat. Sakusei zapewniła jej bardziej zwyczajny strój, który jednak nie maskował jej wyjątkowości. Leiko swojej sztuki uwodzenia nauczyła się od mateczki. Hime urodziła się z tym talentem i naturalną gracją.
Spojrzała na nie uśmiechając się w sposób, który stopił by każde męskie serce… i robiła to nieświadomie.

Ten widok przyprawił Leiko tylko o delikatne zaskoczenie, którego powodem wcale nie była zachwycająca uroda Kashiko-hime. Oczywistym było, że żoną samego daimyo mogła zostać tylko ta kobieta, której powab szedł w parze się z potęgą najważniejszego mężczyzny w całym bogatym klanie. Nie było ni ziarna prawdy w naiwnych baśniach o skromnych wieśniaczkach zdobywających sobie serca wszechwładnych lordów.
Zaskoczeniem była ta aura łagodności otaczająca kobietę, choć.. czy rzeczywiście była ona aż tak niespodziewana? Nie bez powodu tyle łez zostało za nią przelanych w Miyaushiro. Nie zyskałaby sobie takiego uznania, gdyby była tylko piękną wiedźmą o parszywym charakterze.

Kiedy minęło już pierwsze wrażenie, Maruiken nieśpiesznym krokiem zbliżyła się do kobiety.
-To sama przyjemność nareszcie spotkać wspaniałą Kashiko-hime - w szacunku skinęła głową przed żoną daimyo. A kiedy z powrotem podniosła na nią spojrzenie, to subtelny uśmiech zarysował się na jej wargach -Cieszy mnie, że już się lepiej czujesz. Trafiłaś w ręce najzdolniejszej miko.

- Hai. Masz rację nieznajoma…
- uśmiechnęła się blado niewiasta, jej obszerne kimono maskowało ciążę, ale uśmiech nie mógł zamaskować tego czego przeszła. - Ponoć twoja krewna została uwięziona w zamku, ne? Sasaki-san wspominał o tym. Że jego przyjaciółka kogoś tam szuka.

-To prawda
-odpowiedziała Leiko ukrywając swoje zdziwienie tymi słowami kobiety. A jednak duch młodego lorda ukazał twarz przed żoną daymio. Ciekawa była tego spotkania. Ciekawa była tej wyjątkowości Kashiko-hime, której zdawał się ufać jej przezorny tygrys.
Płynnym ruchem przyłożyła dłoń do swego serca i przedstawiła się -Nazywam się Maruiken Leiko, jestem łowczynią Oni. Moja droga siostrzyczka postanowiła obrać inną drogę w życiu, drogę pozornie bezpieczniejszą, wypełnioną luksusami i przyjemnościami. Jest piękna i śmielsza ode mnie, więc przyciągnięcie spojrzeń lordów klanu było tylko kwestią czasu. Przez długi czas dostawałam od niej listy, aż.. już od dawna nie usłyszałam od niego choćby jednego słowa - nerwowa bruzda przecięła jej zwykle nieskazitelnie gładkie czoło - Jeśli wierzyć słowom samuraja służącego mnichom, to moja siostra została uwięziona z mojego powodu. I nie zazna wolności, póki i ja nie trafię w ich ręce.

- Przykro mi z tego powodu, ale nie mogę ci pomóc. Co prawda nakazałam dobrze karmić więźniów mego męża, ale sama nie odwiedzałam lochów zamku. Nie mogę więc ani ich potwierdzić, ani zaprzeczyć twoim obawom.
- odparła współczująco Kashiko opatrznie rozumiejąc słowo “uwięzienie”... bo dosłownie.

-Iye. Obie dobrze wiemy, że klan nie musi nikogo zamykać w lochach, aby ukryć ich przed resztą świata -odparła stanowczo Maruiken, dla której współczucie kobiety nie miało żadnej wartości. Współczuciem nie mogła uratować swej siostrzyczki -Ty stoisz teraz przede mną, piękna, cała i zdrowa, co najwyżej jeszcze zmęczona. A jednak dobrze pamiętam dzień, kiedy całe Miyaushiro opłakiwało Twoją śmierć.

- Nie bardzo… rozumiem do czego zmierzasz? Czyżbyś… sądziła, że znane mi są plany mnichów? Iye, nie zostałam wtajemniczona. Mój mąż zamknął przede mną swoje komnaty, swoje serce i swoje myśli tego dnia, gdy ledwo żyw wrócił z pola bitwy. A jego doradcy mi nie ufali, na tyle by rozmawiać ze mną o polityce.
- odparła smutno Kashiko pogrążając się w melancholii.

-Sądzę, że jesteś bystrą kobietą potrafiącą dostrzec pajęczyny obrastające wytworne korytarze i komnaty zamku. Być może widziałaś coś lub słyszałaś plotki, dzięki którym moje poszukiwania staną się łatwiejsze - stwierdziła łowczyni łagodniejszym tonem. Ostatnie czego teraz chciała, to zostać zruganą przez małą miko za zbyt natarczywe wypytywanie osłabionej i ciężarnej kobiety.
- Moja siostra nie jest wrogiem Twojego męża, ale.. była jedną z jego kochanek -przymrużyła złociste oczy zastanawiając się nad podejściem tego ucieleśnienia łagodności do innych kobiet w życiu daimyo - Jeśli nagle zniknęła, albo coś jej się przytrafiło, to takie zdarzenie nie przeszłoby bez echa wśród zamkowych korytarzy.

- Niestety ostatnie… kilka miesięcy... przypominają bardziej sen. Mój umysł był ociężały, niechętnie się ruszałam z moich komnat, często spałam… nawet w dzień. Przestałam brać udział w życiu dworu. Może to wina ciąży?
- zadumała się Kashiko, a Leiko wiedziała że ona się myli. To nie ciąża, a narkotyczne zioła, którymi była ciągle truta.
- Jak na imię… jak wyglądała twoja siostra… mój mąż miał… kilka konkubin, które miały mu osładzać czasy gdy ja szykowałam się do porodu. - spytała w końcu żona daimyo chcąc pomóc Maruiken .

- Moja siostra zwraca uwagę swoją urzekającą urodę, lecz.. to się odnosi do większości kobiet w otoczeniu daimyo, ne? -Leiko zawiesiła spojrzenie kimonie Kashiko, w szczególności na jednym z misternie wykonanych wzorów zdobiących kraniec rękawa. Ale nie widziała go. W zamyśleniu sięgała do swych wspomnień przedstawiających drogą Yuriko -Najbardziej charakterystyczne są jej włosy. Została obdarzona nadzwyczajnie gęstymi puklami o barwie lśniącej czerni, które zachwycają mężczyzn, a wśród kobiet są źródłem zazdrości. Tym bardziej, że zawsze dumnie się nimi chwaliła, nosząc je długie i tylko luźno związane tasiemką. Kiedy ostatnim razem ją widziałam, miała w zwyczaju zostawiać pasma opadające jej miękko na twarz jak rozsunięta kurtyna..
Podniosła ręce i delikatnym ruchem palcami zarysowała na swej twarzy ten osobliwy sposób układania włosów przez siostrzyczkę. Idealnie pasował prawdziwej uwodzicielce rzucającej spod tych kosmyków spojrzenia, które obiecywały chwile samej przyjemności, rozgrzewały serca i rozplątywały języki.

- Możliwe… że ją widziałam… czasami. Przypominam sobie, że… była taka na dworze. Jednakże nikt jej nie więził. Nikt nie pilnował. Przechadzała się swobodnie korytarzami zamku. Wydawała się… rozmarzona… zamyślona… to chyba była twoja siostra…- odparła nieco roztargnionym głosem Kashiko. - W każdym razie włosy… miała rzeczywiście ślicznie.

Łowczyni nie spodobało jej się to co usłyszała. „Rozmarzona” nie było właściwym określeniem jej siostrzyczki.. iye, żadnej z jej siostrzyczek. Czujność i skupienie były podstawą każdej misji, zwłaszcza w takim lęgowisku pająków jak zamek Hachisuka. Yuriko wiedziała lepiej niż ktokolwiek inny, że nie mogła sobie pozwolić na rozkojarzenia.

-Iye, nie przestałaby tak po prostu pisać listów. Musiała mieć ku temu ważny powód.. i nie było nim rozmarzenie - zastanawiała się na głos Maruiken kręcąc przy tym głową. Następnie podniosła spojrzenie na żonę daimyo i chociaż starała się odezwać przepraszającym, łagodnym głosem, to nie do końca zdołała ukryć wszystkich nutek wewnętrznego napięcia -Gomennasai. Wiem, że proszę o wiele, ale.. potrafisz sobie przypomnieć, czy widywałaś ją w często czyimś towarzystwie? Samurajów, lordów, mnichów, innych kochanek.. ah, może Isako?

- W ich… towarzystwie… mnichów, lordów… Isako-san… i mojego męża oczywiście
. - odparła żona daimyo starając skupić myśli.- Często… towarzyszyła… na przyjęciach mego męża, gościom. Nie wiem z kim była… blisko… nie znałam jej za dobrze. A i to był czas w którym ciężko mi było… nawiązać nowe znajomości. - dodała przepraszająco.- Często byłam zmęczona. Ale nie masz się co martwić. Nic jej nie brakuje… konkubiny mego męża traktowane są… dobrze.

Naiwne to było podejście ze strony kobiety, którą to własny mąż oddał na pastwę mnichów wraz z nienarodzonym dzieckiem. Ale też Leiko miała świadomość, że Kashiko jeszcze nie doszła do siebie. To i tak cud, że po tak długim przebywaniu w świecie opiumowych mgieł jest w stanie sobie tak wiele sobie przypomnieć i ogólnie w miarę logicznie myśleć. Pewnie z czasem dojdzie do niej koszmar jaki to szykował jej “kochany małżonek”.

-Hai. Być może powinnam ją odwiedzić na zamku -stwierdziła Maruiken słowami, które ktoś mógłby uznać za nasączone ironią. Ale nie, kryło się za nimi jej prawdziwe planowanie. Wprawdzie nie mogła tak po prostu zapukać do zamkowej bramy i poprosić o spotkanie z siostrzyczką, nie mniej z takimi informacjami już śmielej zaczęła rozmyślać nad kolejnymi odwiedzinami w zamku.
-Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak ciężkie były dla Ciebie te miesiące. Jednak dobrze o Ciebie dbano, ne? -ciepły uśmiech prześlizgnął się po malowanych wargach łowczyni. Była zadowolona, że to nie do jej obowiązków należało zderzanie Kashiko z ponurą rzeczywistością - Słyszałam, że należało to do zajęć Pani Ofu. Czy ktoś jeszcze się Tobą opiekował?

- Mniszki… dbały o mój stan poza Panią Ofu… poza tym… były jeszcze służki… i chyba tyle.
- odparła cicho Kashiko próbując skupić myśli.

-A Twój mąż? Mówiłaś, że po swoim powrocie zamknął się na Ciebie, ale z pewnością musiałaś mieć okazję do porozmawiania z nim, zobaczenia go, ne? Czy sprawiał wrażenie zmienionego po bitwie? - Leiko przelotnie zerknęła na brzuch kobiety wyraźnie odznaczający się pod zdobionym kimonem -Interesował się Twoim stanem?

- Ja… nie pamiętam… rozmowy… widziałam go… widział… mnie… coś… było… coś było innego. Obcego.
- te wspomnienia Kashiko przywoływała z trudem i wyraźnie niewiele szczegółów zostało w jej pamięci. Albo… ktoś zadbał o to by nie zostały. Bądź co bądź, skoro jedna kreatura potrafiła zaglądać w myśli, inna mogła je zmieniać.

Słowa Kashiko niosły ze sobą wyjątkowo złowieszczą aurę, od której malowane wargi Maruiken zacisnęły się w wąską linię, a lodowaty dreszcz przekradł się po jej karku i sięgnął ramion skrytych pod kimonem. Każda kolejna kreatura mnichów budziła w niej grozę większą od poprzedniej, każda kolejna okazywała się dla niej większym wyzwaniem. Tym większym niepokojem napełniała ją myśl o bestii, którą skrywali w samym sercu swojej pajęczyny.

-Obcego? -powtórzyła łowczyni syknięciem, jak w irracjonalnej obawie, że byle głośniejszym tonem głosu zwróci na nie uwagę złego spojrzenia z Miyaushiro.

- Hai. Nie wiem jak to… wytłumaczyć… To było dziwne doznanie. - odparła rozkojarzonym głosem Kashiko.

-Rozumiem -odparła Leiko tak naprawdę rozumiejąc w tym momencie tylko tyle, że nie mogła już wydusić od biednej Kashiko więcej informacji o tym tajemniczym „obcym” wrażeniu. Jednak to co usłyszała wystarczyło do pogłębienia jej niepokoju.
W strapieniu przetarła palcami swe czoło i powstrzymała w sobie chęć ciężkiego westchnienia.
-Wyobrażam sobie, że dużo się zmieniło na zamku, odkąd Twój mąż przyjął w gościnę mędrców z Chin. Wielu z nich zadomowiło się na ziemiach klanu - wygodnie skrzyżowała ręce na piersiach -Bywałaś w ich towarzystwie zanim opadłaś z sił ? Może dostąpiłaś zaszczytu spotkania samego Shao-shina?

Minęła chwila nim Kashiko zaprzeczyła roztargnionym ruchem głowy. - Nie pamiętam. Może? Twarze i imiona… rozmywają się. Zwłaszcza… imion nie jestem w stanie połączyć z twarzami.
- Chyba wystarczy.
- szepnęła cicho miko.- To ją męczy, a i nie sądzę była w stanie przypomnieć sobie wiele z ostanich miesięcy. Musiałam oczyścić jej ciało z opium.

Łowczyni musiała przyznać Ayame rację, choć towarzyszyło temu lekkie ukłucie zawodu. Poszukiwała pewnego.. potwierdzenia, że nie przybyła do Shimody na próżno, że uratowana żona daimyo okaże się źródłem pełnym sekretów klanu. A jednak ta rozmowa zrodziła tylko więcej pytań, a tych Leiko miała już nadto po ostatniej nocy.

Skinęła głową.
-Jeszcze jestem daleka od odnalezienia mojej siostry, ale dzięki Tobie zbliżyłam się do niej przynajmniej o kilka kroków -nie było to do końca prawdą. Leiko nadal niewiele wiedziała o losie swej zagubionej siostrzyczki, ale mimo to w wyrazie dozgonnej wdzięczności pochyliła się w eleganckim ukłonie, mówiąc -Arigatou gozaimasu, Kashiko-hime. Twoja pomoc była nieoceniona.

- Cieszę że mogłam pomóc.
- odparła z uśmiechem niewiasta, a Korogi szepnęła cicho i dyskretnie.- Kirisu teraz?
-Życzę Ci szybkiego powrotu do pełni sił
-powiedziała Leiko jeszcze na pożegnanie do żony daimyo nim odwróciła się z zamiarem ruszenia na kolejne spotkanie. Pochyliła lekko głowę, aby odezwać się do Ayame półgłosem -Przygotowałaś dla niego wywar?

- Tak, ramen. Oczywiście z tego co dostarczyły pająki, więc smak jest nieco nietypowy. Tłusty ramen wraz z ziołami wzmocni jego siły.
- odparła dziewczyna i dodała cicho, gdy po pożegnaniu się z Kachiko ruszyły w kierunku jaskini ze świątynią.- Tylko zapach nieco dziwny. Nie daj mu narzekać na niego.

-Hai
-mruknęła tylko Leiko pozwalając się prowadzić małej miko przez las. Sama korzystała z tych chwil milczenia, aby skupić się na swych myślach skłębionych jeszcze bardziej po rozmowie z żoną daimyo.

Czuła niedosyt. Ogromny niedosyt.
Kashiko-hime, jak na kobietę jeszcze do niedawna zasiadającą wysoko na drabinie hierarchii klanu, nie wiedziała wiele o intrygach rozgrywających się w murach zamku. Być może kiedyś była bardziej świadoma ich istnienia, zanim jej myśli utonęły w oparach, a wspomnienia zostały zatarte przez tajemniczą obecność. Oczywiście nie było jej winą, że nie potrafiła w pełni zaspokoić ciekawości Leiko. Okropne to musiało być uczucie, mieć w głowie jednocześnie chaos i pustkę, nie móc sięgnąć do części swoich własnych myśli..
Możliwe, że po odpowiednio dużej ilości odpoczynku, kiedy opium już całkiem opuści jej ciało, umysł żony daimyo się rozjaśni i będzie potrafiła odpowiedzieć na więcej pytań. Ale teraz Maruiken nie mogła zwlekać. Nawet nie brała pod uwagę zamknięcia się na długie dni w posiadłości Sakusei. Pragnęła tylko wrócić do Miyaushiro i nadgonić cały ten czas stracony w Shimodzie.

Pragnęła tego powrotu, teraz tym bardziej rozpaczliwie po usłyszeniu od Kashiko, że.. że widziała jej siostrzyczkę na zamku. Jeśli od tego czasu klan nie przeniósł jej w inne miejsce, jeśli nie zamknęli jej w lochach i nie odurzyli opium, to Yuriko nadal mogła przebywać wśród kurtyzan daimyo. Nie była bezpieczna, a jej zachowanie nie było spowodowane zwykłym „rozmarzeniem”, Leiko nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Mało co potrafiło powstrzymać córy przed dopełnieniem jakże ważnego obowiązku polegającego na przekazywaniu informacji do Mateczki. Mieszająca w jej myślach kreatura mogła być jednym z takich powodów. Czy również i Gozaemnon wejrzał w jej umysł?

Łowczyni poczuła szum w uszach, kiedy krew gwałtownie zawrzała jej w żyłach na myśl o siostrzyczce zostawionej na pastwę sługusów klanu i mnichów. Samotnej, bezbronnej, zamkniętej bez możliwości ucieczki w samym środku tego gniazda podłości. Yuriko zbyt długo już była w ich łapskach, a Leiko zbyt długo pozwalała się porywać nurtowi polowań i knowań niezwiązanych z jej prawdziwym zadaniem. Jednak teraz jej spojrzenie było skupione tylko na Miyaushiro.

Ale czy zamek Hachisuka na pewno był dla niej bezpieczniejszy od klasztoru?
Nie była już tego taka pewna. To co widziała w Shimodzie, to czego tutaj doświadczyła, mogło jeszcze zostać przyćmione przez sekrety skrywane w gnijącym sercu klanu.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem