W to popołudnie damy przy herbacie
Dwie się oddały gorącej debacie
Chciały rozwiązać zagadkę prastarą
Słuchanie sporów było wielką karą
Będzie i waszą, jak zaraz powtórzę
Naturę kłótni straszliwszej niż burze
Gdyż był tematem archetyp kochanka
Idealnego z wieczoru i ranka
Pierwsza prawiła: „Być może i kuchcik
Lecz ma kochankę chcieć wrzucić na ruszcik
Bez zaniechania, a raczej pospiesznie
Czy to w Szczecinie, Sanoku, czy Lesznie.
Ma być wprawiony również w atletyce
Wszędzie mnie nosić najlepiej w lektyce.
Ma tańczyć walca, też tango, kankana
A kiedy zechcę, brać mnie na barana.
Lub brać jakkolwiek, tym też nie pogardzę
Po tym jak wcześniej mu kołka utwardzę.”
Na to aż druga wylała herbatę
Z wstydu pacnęła w czoło Honoratę
Lat dziewięćdziesiąt ta w sierpniu skończyła
Chociaż rozumu wcale nie nabyła.
„Tyś taka głupia! Ważniejsze są kwity!
Nie gruby kołek, a portfel obfity!
Coby luksusów miał truteń niemało
Coby i dla mnie na wszystko starczało
Patrzasz na miłość jak głupia niewiasta
Albo i gorzej… Jak dziewucha z miasta!”
Tak też gadały dwie krępe staruchy
Po ich gadaniu jestem zwisłouchy
Ostatnio edytowane przez Ombrose : 21-04-2021 o 00:02.
|