Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2021, 02:07   #251
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Angestag (7/8); Zmierzch; "Stara Adele"; Zbór; kultyści

Część wspólna

To w jaki sposób duma i satysfakcja wyrysowana na twarzy Silnego po tym jak ogłosił to czego dokonał wraz z Egonem znikała zmieniając się w złość i gorycz kiedy to głos zabrała Łasica, sprawiło Versanie nie lada przyjemność. Nie dała jednak tego po sobie poznać. W momencie kiedy tylko wychowanka ulic skończyła swoją kwestię a Szef czekał aż głos zabierze, któryś z pozostałych uczestników zboru wdowa wstała biorąc przy tym kilka głębokich wdechów. To milczące spojrzenie dobiegające spod maski Szega każdorazowo powodowało pojawienie się na jej karku gęsiej skórki.

- Kontynuując myśl Łasicy. To tak. Coś udało nam się załatwić i myślę, że powoli układa mi się to wszystko w całość. To znaczy, że mam już ogólny zarys tego jak byśmy mogli naszą bidulinkę wydostać z tych kazamatów. - mówiła zdecydowanie skromniejszym tonem aniżeli Silny, który wręcz przechwalał się jak kilkuletni chłopiec chcący zabłysnąć w oczach rówieśników - Ale po kolei. - Ver więc krok po kroku zaczęła objaśniać skąd i do kogo dostała cynka oraz co potrafią nowo poznani “kontrahenci”. Nie pominęła, żadnego szczegółu.

- Nie ukrywam, że słysząc to jak daleko w trzewia kazamat jesteśmy w stanie się dostać mocno się ucieszyłam. - przyznała - Musiałam jednak ochłonąć i wszystko raz jeszcze przekalkulować. Biorąc pod uwagę wszelkie za i przeciw. Jest jednak jedna rzecz, na którą odpowiedzi udzielić sobie sama nie potrafiłam. - jej twarz przybrałą wyraźnie smutniejszego odcieniu - Czy biorąc pod uwagę iż jesteśmy w stanie przekazać osadzonej jakiegoś grypsa lub coś niewielkich rozmiarów. To czy mogłoby to być coś takiego co pozwoliłoby jej samej stamtąd się wydostać? - spytała mierząc pytającym spojrzeniem to Starszego to Aarona, który jako jedyny spośród “szeregowych” miał pojęcie o magi i aspektach z nią związanymi.

- Za wcześnie i zbyt niejasna sytuacja by planować takie rzeczy. - głos zabrał Starszy gdy Versana skończyła mówić. - Zacznijmy od małych kroczków. Na początek albo przez Łasicę albo innymi sposobami po prostu spróbujmy odnaleźć gdzie ją trzymają. I skontaktować się z nią. Że wiemy o niej i jesteśmy blisko. Nie wiadomo czy ona będzie w stanie przekazać nam jakąś odpowiedź. Ale na początek trzeba ją odnaleźć. Te kazamaty to kawał zamku do przeszukania. - mistrz widocznie preferował działanie krok po kroku. Zwłaszcza, że jak na razie to niewiele wiedzieli o samych kazamatach. Łasica dopiero po Festag miała zacząć pracę w kuchni a do tej pory tylko Egon i Silny byli poza murami. I to na bardzo ograniczonej i kontrolowanej przestrzeni. Nie było więc wiadomo co się kryje w tych lochach wewnątrz ponurej bryły budynku.

Podobnie jak kilka chwil wcześniej Silny tak teraz Ver dostała przysłowiowym kubłem zimnej wody po głowie. Niby cieszyło ją uznanie jej zasług przez samego Mistrza. Z drugiej jednak strony nieco zasmuciło to iż nawet nie chciał wysłuchać zarysu jej planu. No ale on tu dowodził. Nie było więc odstępstw od jego woli.

- Będzie jak rozkażesz. - odparła potulnie chyląc karku - Z pozostałych ciekawostek tyczących się sprawy ogółu. - postanowiła podzielić się jeszcze innymi informacjami - Jutro zamierzam wybrać się na cmentarz by bliżej poznać tego całego Buldoga. - uniosła głowę ponownie spoglądając wprost w dwa ciemne otwory w masce szefa za którymi powinny kryć się oczy - Wieczorem zaś zostałam zaproszona na rendez vous przez samego porucznika Finka. - dodała.

- Widzę, że działasz wielotorowo moje dziecko. Dobrze, bardzo dobrze. Życzę ci owocnych tych spotkań oby przysłużyły się twoim i naszym planom. - powiedział zamaskowany mężczyzna tonem aprobaty dla takiej inicjatywy młodszej koleżanki.

Versana kiwnęła tylko głową w podzięce za docenienie jej zasług.

- Jakieś dalsze rozkazy? - zapytała - Zająć się napisaniem grypsu dla naszej siostry uwięzionej w lochach czy ty się tym Starszy zajmiesz? - zapytała chcąc znaleźć dla siebie jakieś odpowiednie zadanie - Bo prawdę powiedziawszy nie wiem czy jestem w stanie coś więcej w chwili obecnej uczynić. Skoro ze swoim planem mam się wstrzymać.

- No już, bez tego obrażania się poproszę. - Starszy odpowiedział nieco rozbawionym tonem kładąc dłoń na ramieniu rozmówczyni. - Myślę, że jak tak wam się nieźle współpraca z Łasicą układa i ona ma być tam w środku to chyba jesteś odpowiednią osobą aby mieć pieczę nad tą operacją. Po prostu najpierw musimy odnaleźć tą naszą uwięzioną siostrę. I dopiero wtedy będzie można coś jej przesłać. Na początek ot, zwykłe pomachanie rączką by dodać jej otuchy, że już jesteśmy blisko. Nic szczególnego. Nie chcę wam wiązać rąk szczegółowymi nakazami bo nie wiadomo co, kiedy i w jakich okolicznościach się dowiemy. Więc ci co będą na miejscu i bliżej miejsca akcji być może będą musieli działać na bieżąco. - wyjaśnił mistrz który widocznie uważał, że skoro nie wiedzą w które drzwi w tym wielkim zamku trzeba pukać to nie bardzo jest sens kłopotać się pisaniem jakichś grypsów. A w tej chwili poza tym, że owa kobieta jest gdzieś w kazamatach to niewiele więcej było wiadomo.

Ver uniosła tylko kąciki ust na taką interpretację jej słów ze strony Szefa.

- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak czekać. - odparła wiedząc iż teraz akcja przenosi się raczej za mury kazamat a wstęp mieli tam tylko nieliczni - Mam więc czas by owinąć sobie tego Buldoga wokół palca. - wyszczerzyła ząbki wskazując czym teraz zamierza się zająć.
 
Pieczar jest offline