Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2021, 04:08   #252
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Angestag (7/8); Wieczór; “Stara Adele”; Zbór; Versana, Vasilij; Egon; Strupas; Aaron; Sebastian; Łasica

Silny wędrował u boku Starszego wysłuchując jego uwag i wskazówek apropos zeszłego jak i nadchodzącego tygodnia. Każdego z kultystów czekała taka osobista pogadanka z Mistrzem ich zgromadzenia. Każdego według wewnętrznej hierarchii. Czas, w którym po pokładzie dreptał najsilniejszy z ich druzyny wraz z najmądrzejszym. Pozostali wyznawcy Mrocznych Potęg postanowili poświęcić na małą naradę.

- Udało mi się porozmawiać z Czarnym na temat tych napadów. - podjęła rozmowę zajmując miejsce po prawicy Vasa - Kazał wyczekiwać dzwona. - wyjaśniła termin i okoliczności w których ów dzwon ratuszowy miał dzwonić zwiastując zielone światło na działanie w temacie tajemniczych napaści na dziewczynki - Przyznał też iż sam pracuję nad tą sprawą. Stwierdziłam jednak iż najlepiej będzie spotkać się z nim twarzą w twarz i wtedy dogadać szczegóły tej całej obławy. - dodała wskazując iż sama nie czuje się w mocy sprawczej aby podejmować takie decyzje a bawić się w łączniczkę nie miała czasu i sił. Z resztą Cichy i Czarny reprezentowali ciemną stronę miasta więc powinni raczej znaleźć wspólny język i dojść do porozumienia.

“Cichy” tylko się uśmiechnął.

- Ta cała zgoda to taki pic na wodę zdajesz sobie sprawę? Gość morduje panienki na mieście jak popadnie bez schematu który wpisywałby się w standardowe porachunki. Zabicie go to zdjęcie “Czarnemu” problemu z barków. Zanim pojedziemy do niego i zaczniemy wygadywać nie wiadomo co może przedyskutujmy to w większym gronie. - Vasilij zawołał Strupasa i Egona. - Panowie taka luźna sprawa powiedziałbym. Na mieście ktoś krąży i zabija samotne kurtyzany. Pewnie o sprawie słyszeliście. Chcemy się z Ver tym zająć ale chciałbym przedyskutować co myślicie. Niejaki “Czarny” który pełni rolę nadzorczą w półświatku uważa, że to jakiś nowy gracz. Zwraca na siebie uwagę potem wysunie żądania… Standardowo takich nowych co wchodzą z butami w interesy najpierw próbuje się zastraszyć lub dogadać. Ten ktoś jednak pozostaje anonimowy nic nie mówił i zabrnął dość daleko w konflikt. Najłatwiej byłoby go zabić i pewnie do tego ta cała obława będzie zmierzać. Tylko - podrapał się po brodzie - to może być ktoś podobny do nas. Zamierzam pomówić o nim ze Starszym. Brakuje mi motywu do zabijania tych kurtyzan. Może uznał je za łatwy cel a chodzi o przelewanie krwii. Może to nasz a może zwykły szaleniec. Trzeba by sprawę zbadać. Wiecie coś w temacie? Słyszeliście coś na ulicach? Przychodzi wam coś do głowy? - Herszt przemytników delikatnie zarysował temat wciągając więcej osób do rozmowy. Za mało wiedzieli, żeby podejmować decyzje. Lepiej było zgłębić temat.

- Jest licho na ulicach, co grasuje i zabija kurwy - zgodził się Egon. - Szukam, bo zdążył zacukać znajomą mojej dobrej znajomej. Czy jest to w istocie byle drab, co by chciał złota żądać za wtyki miejskie, ośmielam się wątpić, bo widziałem, ja to coś zabija i to nie wygląda na do końca rany, które może zadać byle rzezimieszek albo rozeźlony papa. Tacy to raczej gracko kozikiem chlaszczą po gardłach i po sprawie. Trupa widziałem i wyglądał na coś więcej niż chłopa z kozikiem.

- Założywszy, że gadamy o tym samym. We wszystkich przypadkach tego, co szukam, była sprawa, gdzie zabijał młode kobiety na ulicy. Rozpocząłem się już rozglądać za tym delikwentem. Gadają, że to wampir jest, ale któż tam prostych chłopów poważnie weźmie.

- Kilka dni temu też ponoć jakiś wariat zbiegł z hospicjum. - dodała przypominając sobie jaką panikę wśród dobrze urodzonych panienek wzbudził ten dezerter - Przyznam jednak, że do głowy przyszło mi coś jeszcze. - zadumała - To tylko jednak luźna sugestia. - zaznaczyła - Wszak coś krąży po kanałach. Napady zaś odbywają się pod osłoną nocy. Może ten stworek po prostu wyczekuje ciemnej pory dnia aby wynurzyć się spod ziemi i zaatakować? Ciekawi mnie też to czy wokół ran Aaron byłby w stanie stwierdzić jakąś magię. Widzi on różne rzeczy, których nasze oczy nie dostrzegają. - wspomniała o byłym magistrze kolegium - No i jeżeli to kurtyzany. To może i Sebastian coś wie. Jest wszak cyrulikiem w najuboższej części miasta. - rzuciła kolejnym imieniem ich wspólnego znajomego.

Egon wzruszył ramionami.

- Popytać warto, ja będę gadał z jedną, co ponoć to przeżyła - rzekł, przypominając sobie smugę krwi na ścianie w kanałach. - Na razie nie mam żadnego konkretu, żeby rzec, skąd mógł przyjść. Ale to pewnie nie wariat z hospicjum, bowiem sprawa ciągnie się już przeszło miesiąc.

- Ja nic wielkiego nie słyszałam o jakichś mordach. Ale jeśli coś jest na rzeczy i Czarny mówi, że coś wie to chyba warto poczekać aby z nim pogadać. Jak mówił o tych dzwonach jutro to pewnie coś sprawdza albo czeka na wiadomość z takiego sprawdzania. A Starszemu można wspomnieć. Zawsze warto posłuchać co mistrz mówi, on wiele rzeczy wie. - Łasica wzruszyła ramionami jakby nie miała przekonania do jakichś masowych mordów koleżanek z branży. Ale skoro padło nazwisko Czarnego to radziła z nim pogadać co wie na ten temat.

- A jak Czarny ogłosi ten sezon na polowanie to rzadko się zdarza. To oznacza, że albo to ktoś kompletnie spoza branży albo ktoś ostro się zbiesił. - dodała co jej podpowiada uliczne doświadczenie w tym temacie.

- Ja też nic nie słyszałem. Znaczy to, że ludzie umierają to tak. Albo, że kogoś zaciukali. Ale to norma. Póki nie chodzi o jakiś bogaczy to nami, biedakami, nikt się nie przejmuje. Możemy padać tuzinami i wszystkim to zwisa. - Strupas dorzucił swoje nie ukrywając goryczy żebraka i przedstawiciela miejskiej biedoty.

- Opowiem o tym Starszemu a potem z Ver pogadamy ze Starszym. Pomyślmy czy idzie jakoś gościa wytropić. Na żebraków na ulicach mało kto uwagę zwraca. Ten ktoś powinien rzucać się w oczy, może to jakiś mutant. Wariat wychodzący z kanałów. Gdyby szukać kogoś kto wie coś o nim to tylko ta dziewczyna która przeżyła - spojrzał na Egona - mógłbyś nas informować na bieżąco? Ewentualnie żebracy właśnie… - Vasilij nie był jednak ekspertem w ich dziedzinie więc spojrzał ponownie na Strupasa. - Popytasz sądzisz, że mogą coś wiedzieć? - upewnił się u współwyznawcy.

Nim śmierdzący niczym zgniłe mięso garbus zabrał głos Ver wtrąciła jeszcze swoje trzy grosze.

- Tak jak mówiłam. Moje dziewczynki mogą być przynętą. - przypomniała - Musielibyśmy mieć jednak na nie szczególne uważanie. Sporo mnie kosztowały i chciałabym mieć z nich jeszcze pożytek.

- Mogę popytać po znajomych. - garbus wzruszył ramionami dość obojętnym tonem.

- Jak chcesz mieć używanie i pożytek ze swoich dziewczynek to ci odradzam brać na na przynętę w jakiejkolwiek sprawie. - odparła krótko Łasica na ostatni komentarz przyjaciółki.

Ver spojrzała na ich młodego kolegę będącego cyrulikiem. Gdy ich wzrok spotkał się ta lekkim skinieniem głowy zaprosiła go do wspólnej pogadanki.

- Sebastianie. Pozwól do nas. - swój gest poparła kilkoma słowami - Sprawa jest apropos ataków na dziewczynki. Wiadomo ci coś więcej na ten temat? - postanowiła wyjść z inicjatywą i spytać kolegę, który wszak mógłby być w posiadaniu jakiś ciekawych informacji a propos trapiące ich sprawy.

- Tak jakby coś mi się obiło o uszy. - przytaknął młody żak jaki przysiadł się po drugiej stronie stołu. - Jedna z dziewczynek mojej znajomej została zaatakowana. Tydzień, może dwa temu. Już nie pamiętam zbyt dokładnie. W każdym razie przeżyła i byłem u niej raz, pozszywałem ją i chyba żyje. Szczerze mówiąc nie interesowałem się nią za bardzo. Co chwila ktoś tnie jakąś dziwkę. - wzruszył ramionami na znak, że jakoś tamten wypadek nie zrobił na nim większego wrażenia i chyba podszedł do niego rutynowo.

- I był jeszcze jeden podobny wypadek pod koniec zeszłego roku. Czyli teraz to już z miesiąc temu. Jakiś typ wynajął dziewczynkę do pokoju i strasznie ją pociął. Potem wyszedł a jak się zorientowali, że ona nie schodzi i poszli na górę to wszędzie była krew. Jakoś przeżyła ale w rany wdało się zakażenie. Dogorywała jak mnie do niej wezwali. Chodziłem do niej codziennie przez tydzień. No i w końcu wyszła z tego. - Sebastian streścił jakie to miał ostatnio doświadczenia w sprawie ataków na młode kobiety.

- O którym zamtuzie mowa? - zapytala przypominajac sobie o Olenie - Jest jakiś wspólny mianownik łączący ofiary? Kolor włosów, pochodzenie, cokolwiek?

- Obie były młodymi kobietami. I to chyba tyle co je łączy. - odparł po chwili zastanowienia młody cyrulik. - Ta z gorączką to jedna z kelnerek “U Leopolda”. No ale można ją wynająć też na godziny jako dziwkę. Jak wyzdrowiała to przestałem do niej przychodzić to nie wiem co u niej teraz. A ta druga co ją znaleziono na ulicy to Rabi. Ona robi dla Schwartza ale szczerze mówiąc nie bardzo wiem gdzie. - cyrulik odparł co wiedział na temat owych zaatakowanych kobiet.

- Dobrze więc by było abyś postarał dowiedzieć się coś więcej na ten temat. - poleciła młodszemu od siebie koledze - Ja zaś porozmawiam z dwoma mi znanymi dziewczynami robiącymi w fachu już od jakiegoś czasu. - zadumała krzyżując ręce na piersi - Szkoda, że do ataków doszło tak dawno temu. Tak to może Aaron byłby w stanie coś wyniuchać tym swoim czerwonym, magicznym kulfonem. - spojrzała wymownie na spijającego kolejny kufel wina kolegę a następnie gwizdnęła na niego - Podejdź czarodzieju z łaski swojej! - rzekł czekając aż ten leniwie podniesie swoje cztery litery i przysiądzie się nieco bliżej - Powiedz mi. Jak długo pozostawia po sobie ślad coś lub ktoś magiczny po tym jak dopuścił się ataku na cywilów? Wiesz taki trop, który tylko ty byś mógł dostrzec? - spojrzała przenikliwie na rozczochranego kumpla.

- Aha… Takie coś… - tak jak to często z Łasicą było, że nie do końca było wiadomo czy mówi coś na poważnie czy znów sobie żartuje tak i teraz z Aaronem po jego mętnym spojrzeniu nie do końca było wiadomo czy rozumie w pełni co się wokół niego dzieje.

- A to zależy. Różnie. Zależy od stężenia eteru, od czasu jaki upłynął, od siły zaklęcia albo magicznego przedmiotu… To wiele zmiennych… - pokręcił rozczochraną głową jakby pytanie było zbyt ogólne aby bawić się w jakieś spekulacje.

- Jak duże zaklęcia, właściwie to rytuały to wyczuć je można po wielu latach. Ba! Stuleciach! Ale to ziemia drży, niebo spada na głowę i takie tam… Ostatnio nic takiego się nie działo… Chyba, że jak byłem nawalony… No to raczej to nic takiego… A jak coś mniejszego to krócej. Słabe zaklęcia to już po paru pacierzach albo dzwonach są właściwie nie do wykrycia. Porywa je nurd Eteru i się w nim rozpływają. - Aaron machnął swoją sękatą łapą dając znać, że to bardzo rozległe pole do popisu z tymi różnymi zaklęciami i podobnymi sprawami.

- A jak nie było to zaklęcie a jedynie poczynanie jakiejś magicznej istoty? - dopytywałą dalej w czasię gdy w jej sprytnej główce kreował się kolejny plan.

- Raczej tak samo. Eteryki wpływają na eter tak samo jak zaklęcia i magiczne przedmioty. Musiałby taki długo bytować w jednym miejscu by zostawić jakiś stabilniejszy ślad. - magister odparł monotonnym tonem upijając łyka ze swojego kufla. Skończył mu się napój więc sapnął z niezadowoleniem i popatrzył na zawartość stołu. Pominął talerze i półmiski sięgając od razu po jedną z butelek wina, odkorkował i zaczął przelewać ciemny płyn do swojego kufla.

- Nie mnie więc oceniać czy istnieje możliwość odnalezienia w miejscach, w których doszło do napadu bądź na ciele ofiar śladów magicznego bytu. - wzruszyła ramionami nie czując się na tyle silna w dziedzinie czarodziejstwa. Spojrzała więc ponownie to na Aarona to na resztę dyskutantów.

- W każdym razie. - ponownie zogniskowała spojrzenie na pijącym już z gwinta magu - Wspominałeś kiedyś, że potrafiłbyś przybrać postać kogoś innego. Dobrze pamiętam? - próbowała sobie przypomnieć - To może prócz zbadania tych śladów wcielił się w postać potencjalnej ofiary? - zaproponowała chichocząc.

- Żeby to mnie rozpruli zamiast kogoś? Nie, nie wydaje mi się. Jesteś ładna i kobieta to może sama się wystaw na przynętę? - Aaron pokręcił przecząco głową na znak, że rola o jaką go prosiła koleżanka raczej mu nie odpowiada.

- Przynętę to trzeba wiedzieć gdzie i kiedy zarzucić. Na razie za mało wiemy. Może jakbyśmy kogoś użyli tu a jakiś napad może być całkiem gdzie indziej. W mieście jednak tych domów i ulic trochę jest, nawet licząc tylko te puste i ciemne. A obstawić ile możemy? Jedną czy dwie? - Łasica dorzuciła swoje trzy grosze zdradzając raczej powątpiewanie czy takie zarzucanie wędki w ciemno w nieznaną wodę rokowałoby jakieś realne szanse na sukces.

Przyjmując do wiadomości uwagę Łasicy, Versana odpuściła pomysł wystawiania na takie ryzyko dziewcząt. Propozycje skierowaną zaś w kierunku Aarona traktowałą raczej jako przekomarzanie się i dowcipkowanie.

- Ja bym więc proponowałą zbadać poszlaki. - obstawała przy swoim pomyśle - Możemy to zrobić nie konsultując tego z Czarnym. - tak też w prawdzie było. Zielone światło to zielone światło. Metody są mało istotne. Ważne by były skuteczne.

- Aaronie zbadasz więc miejsca w których doszło do tych napadów oraz przyjrzysz się tym dziewczynom, które padły ich ofiarom? - zapytała kolegi już całkowicie poważnie chwytając kufel z winem. Było względnie dobre. Może trochę przeleżałe ale jak na warunki w jakich przyszło im bytować nie było co narzekać.

- Strupas ty zaś może popytaj wśród koleżków. - zwróciła się teraz do wyznawcy Papy - Kto wie może który akurat gdzieś zawinięty w jakieś łachmany coś widział lub słyszał? - bezdomni i menele są niemal jak kameleony. Potrafią zlać się w miejskim krajobrazem niczym pierwszorzędny zwiadowca czy szpieg.

- Szkoda też, że było to tak dawno. W przeciwnym wypadku może, któryś z psów potrafiłby podjąć trop. - zauważyła. Myślała jednak raczej o czworonogach należących do Cichego aniżeli o Bydlaku, Ten był słodki i potężny. Był też niestety jak na ten moment zbyt nieokiełznany i frywolny. Potrzeba mu było treningu i tresury. Te na szczęście niedługo miały się ziścić.

- Albo wskażcie mi jakiegoś strażnika ze słabością do pięknych kobiet. - zachichotała - Trzeba mieć jednak pewność, że jest on wtajemniczony w tą sprawę. - Nagle jak grom z jasnego nieba uderzył w nią pomysł do tego stopnia, że aż wyprostowała się - Hetzwig. Psi syn! - rzuciła na głos - Droga znowu prowadzi do niego. To ten miejski hycel. - wyjaśniła zgromadzonym z których tylko Cichy i Egon mogli nie wiedzieć o kogo chodzi - Może on zajmuje się tą sprawą.

- Idea jest taka, żebyśmy to my dorwali mordercę. Łowca nagród może w jednym miejscu ułatwić a w innym skomplikować. Zada też pytania… Podejdź do tego z głową i najlepiej nie osobiście. - zasugerował Vasilij.

- Mam spotkanie umówione z Rabi dzisiaj - rzekł Egon. - Może to coś wyjaśni.

- Tak też podchodzę. - odparła mając wrażenie iż kumpel musiał nie do końca jej zrozumieć - Hetzwig jest też pewnym punkcikiem na mapie w sprawie naszego kultu. - zaznaczyła - Jego wiedza i umiejętności mogą się nam przydać. Zaś po jego zniknięciu mało kto by płakał. - dodała mając na myśli między innymi kultystów czy półświatka - Swoją drogą Silny chętnie dorwałby go w swoje rączki. - przy okazji spojrzała w kierunku Egona - Moglibyśmy upiec dwie pieczenie na jednym ruszcie.

- Czyli tak właściwie to co proponujesz? - Łasica spojrzała na czarnowłosą widocznie potrzebując więcej wyjaśnień w sprawie tego planu na złapanie mordercy.

- I czemu ja mam gdzieś łazić, trupy jakieś oglądać czy co? Podejrzewasz, że to coś magicznego? Jak tak to po tak długim czasie no i tak marne szanse, że coś by nadal odciskało ślad w Eterze. - brodacz też się wtrącił chyba nie bardzo widząc swoją rolę w tym przedsięwzięciu o jakim dopiero teraz się dowiadywał.

- Proponuje rozeznać się w terenie i nieco bardziej poznać tego z kim przyjdzie nam się zmierzyć. - odparła na zagwostkę kochanki - Nie chciałabym obudzić się z ręką w nocniku. Nie wiem jak reszta. - spojrzała na Strupasa uśmiechając się nikczemnie. Skojarzenie było jednoznaczne i w jej ocenie dość zabawne.

- No jedna czy dwie kobiety przeżyły ten atak więc nie byłoby to takie do końca grzebanie w trupach. - stwierdziła spoglądając na Sebastiana, który odpowiadał za opatrywanie obu kurtyzan - Prócz tego rzucenie okiem na miejsca w których doszło do napaści plus powiedzmy wejścia do kanałów. - jakoś tak to było, że zazwyczaj wszystko co tajemnicze i niewyjaśnione uciekało pod ziemię. Z jakiegoś powodu wszelkiego rodzaju szumowiny, przestępcy, istoty magiczne czy mutanci upodobali sobie właśnie sieć podziemnych tuneli którymi płynęły wszystkie nieczystości miasta powyżej.

- Myślę jednak, że w tym temacie więcej do powiedzenia będzie miał Cichy i Egon. - spojrzała na siedzących obok siebie mężczyzn oddając im niejako głos w sprawie.

- Kanały są do sprawdzenia jeszcze trudniej niż powierzchnia. - odpowiedział Cichy.
- Generalnie jasne będziemy węszyć. Egon jak stoisz jutro z czasem? *- herszt zapytał kompana

- Będę gotów - odparł Egon.

-Widzimy się rano w mojej faktorii przegadamy czy zacząć od kanałów czy pustostanów na górze. Mam pewien pomysł.
 

Ostatnio edytowane przez Pieczar : 24-04-2021 o 16:02.
Pieczar jest offline