Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2021, 18:46   #256
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Angestag (7/8); Zmierzch; "Stara Adele"; Zbór; Vasilij; Starszy


Na uwagi starszego Vasilij pokornie przytakiwał.

- Oczywiście Mistrzu będę o wszystkim informował. Samego mnie to zaskoczyło to więcej nie powtórzy. Zawsze pchnę wieści.

- Jeśli chodzi o kryjówki to chciałbym wiedzieć w czym bardziej Starszy preferujemy. Kryjówka ma być w mieście - podrapał się po brodzie - ale nie na widoku. Można wybrać budynek a kryjówkę zrobić w jego piwnicy. W budynku zaś dać jakąś przykrywkę by góra pełniła funkcję oficjalną i prawą a dół był dla nas. Tylko to musiałby mieć odpowiednią dużą piwnicę albo trzeba by powiększyć. - zamyślił się na chwilę.

- Są tunele i kanały ale tam trochę śmierdzi jest nieprzewidywalnie z gośćmi i jeszcze trzeba by coś znaleźć. - powiedział Vasilij głosem jakby nie był do tej opcji specjalnie przekonany, nie mniej jednak o niej wspomniał.

- Porozglądam się może wpadnie mi jakiś pomysł. Jeśli chodzi o towary z wioski i do wioski. Tu mogę się zaoferować, mam bezpieczną trasę z miasta i do miasta. Ukryty magazyn więc jeśli Starszy się zgodzi mogę sprawę ze Strupasem koordynować. Wszystko co im wysyłamy wyjdzie z miasta niepostrzeżenie, bo nawet sanie z żywnością wysyłane w nicość i z szybkim powrotem przykują w końcu uwagę. To co z wioski trafi do nas… to może zawołamy Strupasa, na koniec rozmowy to powie co mogą zaoferować. Dobrze by było to wiedzieć. Skóry, zioła, nawet trucizny, rzadkie drewno - wymieniał z głowy co wioska może mieć na handel. - Bardziej kłujące w oczy rzeczy takie nie dla zwykłych śmiertelników to się ukryje. Tak żeby moi ludzie ich nie widzieli. W jakiejś skrytce wśród tego co odbiorą. Potem Egon lub Silny będą takie rzeczy zabierać zaufani są przecież. No i z tego handlu poza pomocą braciom byłyby też zyski. Odprowadzałbym datki na rzecz Zboru. - Vasilij podkreślił, że myśli o sprawie wieloaspektowo.

- Dom czy kamienica, nawet piwnica no raczej chyba nie. Chociaż to aby była jakaś przykrywka to niezły pomysł. Jakaś tawerna czy coś podobnego co nie rzuca się w oczy jak ma wielu gości. Jednak byśmy pewnie musieli zainwestować w tą przykrywkę. To by zajęło czas i koszty. Raczej chodziło mi o coś bardziej dyskretnego. Te kanały czy jaskinie co mówisz, no raczej coś w tym rodzaju. Gdzieś gdzie będziemy mogli czuć się swobodnie bez wścibskich spojrzeń. W tawernie to jednak może ktoś niepowołany się trafić. Nawet z personelu. A chyba nie mamy aż tylu ludzi aby pełnowymiarowo obsadzić personel. Do tego wypadałoby aby to miejsce miało swojego strażnika tak tutaj mamy Kurta co ma na wszystko oko no i może przekazywać wieści pozostałym. No ale to drogi Vasiliju są takie moje zapatrywania. Nie znam miasta tak jak ty więc nie czuję się na siłach udzielać ci jakichś szczegółowych wytycznych. Myślę, że masz odpowiednią wiedzę i kwalifikacje aby się rozejrzeć za takim lokum. Zwłaszcza, że to nie jest potrzebne na jutro czy za tydzień no ale czas najwyższy zacząć szukać. Pewnie jeszcze potrzebne będą jakieś przeróbki albo remonty to też zejdzie czasu i wysiłku. - Starszy z początku mówił powoli i sprawiał wrażenie, że nie czuje się zbyt pewnie na tym gruncie różnych dostępnych dziur i lokali na mieście. Raczej mówił jakie ma ogólne wyobrażenia na ten temat zostawiając Vasilijowi detale. Później przyspieszył gdy wrócił do bardziej znajomego tematu czyli potrzeb całego zboru czyli powodów dla jakich uznał, że konieczne jest znalezienie nowej kryjówki.

- A z tymi naszymi błogosławionymi kuzynami no cóż… Nie nastawiam się na zysk. Oni głodują. Porozumiałem się z ich przywódcą. I mają bardzo ciężką sytuację. Nie wiadomo czy przetrwają zimę albo raczej ilu z nich przetrwa. Dlatego wysyłamy im głównie żywność. Ich przetrwanie leży w naszym interesie. To nasi jedyni w miarę pewni sojusznicy. Dlatego powinniśmy ich wspomóc. Ale raczej nie sądzę aby oferta zwrotna była zbyt wielka. Przypuszczam, że to my będziemy dokładać do interesu. Może jak śniegi puszczą i będzie można buszować po lesie to to się zmieni ale na razie nie nastawiam się na zysk. - pokręcił głową gdy wyjaśnił dokładniej jak to ma rzecz się z wymianą z odmieńcami. I brzmiało tak jakby to była dość jednostronna wymiana. Takie małżeństwo z rozsądku i wspieranie słabszego partnera.

- Może zawołamy Strupasa? Niezależnie od sytuacji skoordynuje z chęcią te wymiany. Mam największe doświadczenia. Ich koszta jeśli zysku by nie było poniesiemy wspólnie jako "Zbór". Ludzie lasu jednak potrafią być zaskakująco zapobiegliwi. Strupas może z nimi rozmawiał i naświetli sprawę na ile oni są wypłacalni, jak duże mają potrzeby, ile to nas kosztowało jako "Zbór" kanałami Karlika. W trójkę możemy wykorzystując moment naszej wspólnej tu obecności ułożyć plan działania.

- Już się tym zajęliśmy Vasiliju. I mówię ci, że oni nie są wypłacalni. Pod względem zysków i strat materialnych to z naszej strony czysty wydatek. I prędko się to nie zmieni. Ale jak mówiłem, nie robimy tego dla zysków. - maska mistrza pokręciła się na boki dając znać, że inaczej widzi sprawę niż młodszy członek zboru.

- Te kryjówki i trasy w kanałach to dobry trop. Ładnie się powinny łączyć z kryjówkami poza miastem jakie już udało nam się znaleźć. Tam będzie dochodzić do wymiany, może nawet bezosobowej. Tak będzie bezpieczniej dla obu stron. Oni coś zostawią albo i nie a my to zabierzemy do siebie. A my zostawimy im prowiant. - Starszy przedstawił jak to sobie wyobraża te wymiany. Wyglądało na to, że sporo już zostało przygotowane i brakuje tych podziemnych tras o jakich wspomniał Vasilij. To powinno pomóc domknąć ten szlak przerzutowy.

- Jak sobie Starszy życzy. - Vasilij nie naciskał - Mam swoją obecną trasę i własnych ludzi. Póki nie znajdziemy tras i kryjówek w kanałach dla “Zboru” na wyłączność. Mogę ich użyczyć, oczywiście dokładnie tak jak Starszy powiedział. Do wymian bezosobowych tylko takie wchodzą w grę na tę chwilę. Co do wymiany na którą Karlik zbiera fundusze, mogę poza złotem które już dałem zaoferować się do zabezpieczenia transakcji. Jestem strzelcem powiedziałbym wyborowym, więc gdyby ktoś mi tam wyznaczył dobre stanowisko... Wspomógłbym naszych gdyby coś poszło nie tak. To duża suma, nigdy nie wiadomo czy kapitan ma rzeczywiście ilości o których mówił czy spróbuje nas oszukać i ograbić. To z jednej strony z drugiej opis galionu na ich statku pasuje do pewnej opowieści którą niedawno słyszałem. Też ma mroczne aspekty które mogą Mistrza zainteresować. - “Cichy” dokładnie opowiedział o wszystkim czego dowiedział się od Tarasa.

- Tak, własne kanały na wyłączność to brzmi bardzo dobrze Vasiliju. Właśnie coś takiego byłoby w sam raz. Widzę, że wybrałem odpowiedniego człowieka do tego zadania. - uśmiechu mistrza przez tą maskę nie było widać ale dało się go rozpoznać w głosie. Tak samo jak przyjacielskie poklepanie po ramieniu na znak pochwały. Wydawał się być zadowolony, że wreszcie doszli do porozumienia w tej sprawie.

- Zaś co do tej wymiany z Ericksonem no to już porozmawiaj z Karlikiem. On organizuje tą sprawę i zajmuje się detalami. Ale myślę, że nie powinien odrzucić zaoferowanej pomocy. Jednak on jest w tym temacie ekspertem nie chciałbym mu ładować się w ogródek. - powiedział dobrodusznie dając znać, że tak jak tylko zlecał ogólne zadanie Vasilijowi z tymi kanałami tak i widocznie podobnie postąpił z Karlikiem i tą wymianą na jaką zbierali fundusze. Zresztą Starszy często postępował w ten sposób, wyznaczał co prawda jakieś zadanie ale szczegóły zostawiał jego wykonawcom.

- Hmm… Ciekawe… Mówisz, twój kuzyn był w tą noc jak coś się ciekawego działo w Akadami tak? No ciekawe… Wybuchające głowy i tajemnicze skrzynie… Mhm… No ciekawe, ciekawe… - przeszedł kilka kroków gdy tak słuchał tych relacji o jakich dowiedział się Vasilij. I mówił jakby ten temat był dla niego nowy. Dlatego zwlekał z odpowiedzią gdy myślał co tu dalej można z tym zrobić.

- No cóż, chyba nie ma co łapać zbyt wielu sroczek za ogony bo zostaniemy z pustymi piórami. Miej oko i ucho na te sprawy Akademii z tymi skrzyniami i resztą ale niech to nie odciągnie cię od głównych spraw. Ja się przyjrzę tej Akademii i zobaczymy czy coś wypatrzę tam ciekawego. Jak tak to pewnie zakręcimy się koło tej sprawy. No a właśnie jak już o tym mówimy. Mógłbyś coś zdziałać w sprawie kazamat? Versana i Łasica ładnie podziałały, Silny i Egon też. A ty? Masz jakieś możliwości w tej sprawie? Bo jak widzisz dla nas to dość priorytetowa sprawa. No w każdym razie pomyśl o tym, każda cegła buduje mur nawet jeśli sama w sobie wygląda dość niepozornie. A czasem by zrobić dziurę trzeba wyjmować cegła po cegle. - w końcu jak się zdecydował to chyba sprawa o jakiej Vasilij dowiedział się od Tarasa go zaciekawiła. Ale mierzył siły na zamiary. A obecnie jak Vasilij sam mógł się przekonać mieli tyle spraw, że nie wiadomo było gdzie najpierw ręce włożyć.

- Pozostali wykonali kawał pracy w sprawie kazamat. Sprawa jest już w sporej mierze wykonana. Gdybym miał wskazać swoją rolę… To jeśli będziemy się tam wdzierać przez kanały. Mogę być w tej grupie i czynnie odbić więźnia, teren działania jest mi znany z grubsza. Jestem takiej postury, że z trudem ale przecisnę się na trasie którą wskazał nam Trójhak. Przynajmniej sądząc po tym co mówił. Samo odbicie to jedno potem jeszcze trzeba naszego gościa gdzieś ukryć. Mógłbym mocno skupić się na sprawie kryjówki i zapewnić bezpieczeństwo już po akcji. Wiemy jak wygląda nasz gość pod względem odstępstw od dopuszczalnych dla przeciętnych ludzi norm? - Vasilij zapytał subtelnie o mutacje - Kazmaty to zresztą ciekawe łowisko. Myślał Starszy by zapoznać się kto tam jeszcze przebywa i odbić kogoś więcej? Kogoś kto mógłby być przydatny dla naszych spraw oczywiście. - Vasilij wskazał jedną z możliwości.

- Oho, ho, młody przyjacielu! Może i sporo pracy zostało wykonane ale i jeszcze wiele pracy przed nami. Na razie dopiero uszczknęliśmy tajemnicy i zaglądamy przez szparę tak wąską, że nie wiadomo jeszcze na co patrzymy. - zaśmiał się cicho Starszy dobrotliwym śmiechem. Ale chyba był zadowolony z takiego zapału okazywanego przez zaginionego do niedawna syna. Zakręcił przy burcie i zaczęli wracać ku przeciwległej.

- Jeszcze jest wiele niewiadomych. Mam nadzieję, że Łasica zagrzeje tam miejsca na dłużej i uda jej się dowiedzieć czegoś pożytecznego. Natomiast owa kobieta jaką musimy uwolnić pod względem fizycznym jest bardzo podobna do nas. Nie spotkałem jej nigdy osobiście oczywiście. Niemniej są pewne sposoby aby się tego dowiedzieć. Więc pod względem ewakuacji to będzie ktoś taki jak ty czy ja. Czy kanałami czy wozami to jeszcze się okaże. Zależy czego się dowiemy. Ale tak czy inaczej po uwolnieniu będziemy musieli ją gdzieś umieścić. To jeden z powodów dla których powinniśmy mieć przygotowaną kryjówkę. - spojrzał na idącego obok ucznia aby wyjaśnić parę pytań jakie miał i propozycji jakie złożył. Ale też jak się okazało było to mocno powiązane z zadaniem jakie mu wcześniej zlecił.

- A jakie masz układy z tymi strażnikami z kazamat? Nic w ten sposób nie mógłbyś się dowiedzieć? Każda informacja może być przydatna. Dziewczęta odwaliły sporo dobrej roboty ale no jak widzisz nie rozdwoją się. Pomyśl o tym Vasiliju. Choćby o tym jak byś chciał przemycić kontrabandę do środka albo stamtąd na zewnątrz. Wierzę, że taki doświadczony w temacie przemytnik jak ty mógłby mieć jakiś ciekawy pomysł. - powiedział łagodnym, ojcowskim tonem jakby chciał zmotywować syna do działania we właściwym kierunku. Ale bez wskazywania konkretnych rozwiązań. No i brzmiało jak temat do przemyślenia na jaki nie trzeba odpowiadać w tej chwili. Chociaż miał w zwyczaju wracać do takich zagadnień po jakimś czasie.

- Z tymi z kazamat żadne. To jednak strażnicy i ktoś pewnie do nich jakiejś dojście ma. Popytam - pokiwał głową Vasilij - Chcemy tam przemycić jakieś grypsy czy coś bardziej konkretnego? - Vasilij odpowiedział Starszemu. - Chciałem też Mistrza prosić o przewodnictwo. Chciałem zacząć zyskiwać pozycję w mieście. Trochę się waham czy zacząć od szukania sobie żony. I tu poprosić Versanę o pomoc. Przy dobrej intrydze może udałoby się uderzyć w progi powyżej moich ale i nie za wysokie. Czy zacząć od odbudowy reputacji. Tylko tu też by trzeba się czymś wykazać w mieście, najłatwiej rozwiązywać problemy które się samemu wygenerowało. Ewentualnie usunąć takie które zawadzają miastu ale i “Zborowi” są nie w smak. Są takie? - Gergiev zaczął kolejną część rozmowy.

- Tak, tak, zostawiam to już tobie mój drogi. Masz głowę na karku, jak jej użyjesz i z odrobiną szczęścia to może coś się uda ugrać jeszcze w sprawie tych kazamat. - Starszy pokiwał swoją maską na znak, że jak zwykle detale już zostawia młodszemu koledze a sam zastanowił się nad jego kolejnym pomysłem.

- Czyli… Szukasz żony? I pozycji w mieście? Zgaduję, że chodzi o oficjalny status? - zagaił lider zboru gdy próbował jakoś ułożyć sobie w głowie ten całkiem nowy i odmienny koncept od spraw jakie omawiali do tej pory. Zastanawiał się przez kilka kroków milczenia gdy szli we dwóch w poprzek starej kogi.

- Oficjalnie to nie będzie nic na parę dni czy tygodni. To praca na lata w najlepszym razie miesiące. Sam pomyśl Vasiliju. Jak myślisz “bogaty kawaler”. To co ci przychodzi na myśl? - mistrz swoim zwyczajem zamiast podawać gotową odpowiedź raczej zadawał pytanie aby uczeń sam mógł znaleźć swoją odpowiedź.

- Szlachcic z odpowiedniej rodziny lub kupiec który ma łeb na karku, zdolny młody wilk. - Vasilij odpowiedział pierwsze co mu przyszło do głowy bez zastanowienia. Był ciekaw w jakim kierunku pójdą sugestie Starszego. Bo, że nie dostanie gotowych odpowiedzi był pewien.

- No właśnie. “Szlachcic z odpowiedniej rodziny”. - maska mistrza pokiwała się jakby właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał. - Więc sam widzisz, że to jest trudno przeskoczyć. Chyba wiesz co znaczy nazwisko i reputacja tam na salonach. Nie tylko jednego członka ale całego rodu. - powiedział zerkając na idącego obok towarzysza. Sam szedł z dłońmi złożonymi na plecach jak to często miał w zwyczaju gdy tak chodził i z kimś rozmawiał.

- Z tym kupcem już łatwiej. Wystarczy mieć “tylko” pieniądze i nieposzlakowaną opinię. - odparł kiwając głową, że drugi trop, chociaż nie łatwy, mimo wszystko wydawał mu się łatwiejszy do zrealizowania.

- Poza tym “bogaty kawaler”. Sam pomyśl. Własny powóz, własne konie, ubrania na poziomie, i rezydencja w dzielnicy rezydencji. To taki zestaw na początek. - spojrzał na idącego obok młodzieńca a ten był świadom, że koszt każdego z takich punktów jest ogromny.

- Do tego same pieniądze nie wystarczą. Każdy nowy to dla nich zwykły nuworysz. Spójrz na Versanę jak stara się jak może a ci z towarzystwa wciąż ją traktują jak zwykłego kupczyka. Oni tak mają. Więc trzeba jeszcze być w tym towarzystwie. Jak nie u tych szlachciców to jak mówiłeś u kupców. W gildii się udzielać, charytatywnie działać, w świątyniach się pokazywać. Wszystko to co robią oni. - przedstawił jak to uważa, że mogłoby wyglądać. A brzmiało jak praca na cały etat i wymagający mnóstwo wysiłku i kosztów. Całkiem inny styl życia niż do tej pory prowadził Vasilij i jego rodzina.

- Oczywiście są na to wytrychy. Możesz znaleźć jakąś zubożałą rodzinę w tarapatach i ją z tych tarapatów wyciągnąć. Raczej nikt nie zapomni ci kim byłeś do tej pory ale jak się wślizgniesz w taką furtkę mogą udawać, że tego nie będą pamiętać. Przynajmniej przy tobie. Jakaś służba u wielkich rodów, też może zostać nagrodzona odpowiednim stanowiskiem i nadaniem. Albo jakiś wielki i zuchwały czyn dla miasta czy takiego wielkiego rodu co postawi cię na szczyty popularności. Ale nie łódź się Vasiliju, że jest droga na skróty co w miesiąc czy dwa sprawi, że będziesz popularny, lubiany i w ogóle w towarzystwie. Tak czy inaczej to ciężka praca wymagająca zaparcia, silnej woli, pomysłowości no i trochę szczęścia. I chociaż ja i my możemy ci w tym pomóc to jednak ty musisz być głównym aktorem i organizatorem tego przedsięwzięcia. - mistrz dodał coś co uważał widocznie za sposoby jakie mogą ułatwić podwładnemu wdrożenie się w takie szczyty władzy w ich mieście ale nawet te brzmiały na skomplikowane a wynik wydawał się niepewny.

- Versana stara się wejść w dupę szlachcie. Zaprzyjaźnić się i może być dla nich ciekawostką jest to jakaś metoda. Tylko trochę nie moja... - Vasilij rozważał słowa Starszego - Myślałem o tym, żeby z pomocą zboru gdy się trochę uspokoi wygenerować jakiś problem i stanowić jego rozwiązanie. Wynaleźć jakieś brudy na dany ród, stworzyć szantażystę którego uciszę. Można iść w porwanie i odnalezienie jakiś tego typu scenariusz który dodałby rozpędu całej sprawie na początek. Wszystko co mówi Starszy ma sens i jestem gotów powoli zacząć budować pozycję. Być może nadarzy się się i inna droga po drodze wszak nie zbadane są wyroki Chaosu. Nie mniej chyba najłatwiej na początek zdobyć trochę poklasku, nagrodę która może prowadzić do pozycji lub tytułu i powoli gromadzić majątek. Nie orientuje się jednak w tym całym galimatiasie szlacheckim, maniery mam takie sobie. Mogłaby mi pomóc Ver albo ktoś kogo Starszy wskaże? Wydaje mi się, że mogę gorliwie podejść do sprawy ale braknie mi manier i wyczucia. Przydałby się ktoś o takich talentach by nadać moim działaniom trochę ogłady.

- To prawda. Nie jesteś człowiekiem salonów. I to czuć w każdym zdaniu. Wciąż myślisz i mówisz jak herszt bandy i typ o podejrzanych powiązaniach. Jeśli ja to czuję to kupcy i szlachta też to będzie czuć. Więc zmianę musiałbyś od samego siebie. I odciąć się od poprzedniego życia. Póki będziesz właścicielem jednej faktorii, jednej z wielu faktorii, wszyscy będą widzieć cię jak właściciela jednej z wielu faktorii. - Starszy powiedział spokojnym ale dość poważnym tonem.

- Nie wymażesz pamięci całego miasta. Wszyscy będą wiedzieć, że nie jesteś od nich. Ani nikt ze szlachetnych ani kupieckich rodów. Zawsze będą o tym wiedzieć. Że jesteś kimś z zewnątrz. Ale jak mówię, jest pewna możliwość by chociaż oficjalnie udawali, że o tym nie pamiętają. - cierpliwie tłumaczył, że to nie taka prosta sprawa. Bo nie tyczy się samego Vasilija tylko praktycznie całej społeczności miasta. A zwłaszcza tych co są u władzy.

- Z tymi działaniami co proponujesz zawsze jest ryzyko, że się coś zepsuje. Pójdzie nie po twojej myśli. To droga na skróty jaka może wydawać się kusząca ale wynik mnie wydaje się mniej pewny niż wytrwała i cierpliwa praca. Mówisz do mnie jakby chodziło o zakup jakiegoś konia. To tak nie działa. Ludzie cię znają i pamiętają. Pamiętają twoje nazwisko i jego dzieje. Będą nieufni. Podejrzliwi. Jak myślisz, czemu Versanie tak trudno się przebić w towarzystwie? Młoda, ładna, nie taka biedna jak na ich standard. A ledwo ją tolerują. Nie ufają jej. Wiedzą, że nie jest nikim od nich. Kimś obcym, kimś z zewnątrz, nikim z ich kręgu. A ona stara się dostosować do ich standardów. Ty zaś mi mówisz, że masz to gdzieś i chcesz na skróty. Nie rokuje to dla mnie szans na sukces. Może coś udałoby się ugrać ale raczej nie sądze by przyniosło długotrwałe efekty o jakich chyba myślisz. - rozmówca pokręcił głową na znak, że nie bardzo ma przekonanie do metod zaproponowanych przez młodszego mężczyznę.

- Być może dla ciebie byłoby łatwiej narodzić się na nowo. Być kimś nowym. W mieście. Odciąć się kompletnie od starego życia i nazwiska. Zacząć od nowa. Może jakieś papiery i nowa tożsamość mogłaby pomóc. Raczej nie sądzę abyś miał na tyle ogłady by podszyć się pod kawalera ze szlachetnego rodu. Ale może jakiś najemnik, oficer ze statku czy ktoś taki. Tudzież przedstawiciel handlowy jakiejś gildii. Oczywiście byłby kłopot gdybyś spotkał kogoś kto zna starego Vasilija. No ale to ryzyko jakiego nie da się uniknąć w takich przebierankach. Naturalnie to nie otworzy ci z miejsca wszystkich drzwi w mieście. Dalej będziesz nowy. Ale bez bagażu dawnego nazwiska przynajmniej będziesz miał szansę napisać nowy rozdział od pierwszych liter. - Starszy przedstawił alternatywny do poprzednich pomysł. Co też by oznaczało zerwanie z poprzednim życiem. Przynajmniej oficjalnie i w świetle dnia. A dalej wymagało mnóstwa pracy a wynik był trudny do przewidzenia.

- Muszę zrozumieć drogę jaką szykują dla mnie mroczne potęgi. Zrozumieć naturę przemiany jaką muszę przejść. Wszystko co mówi Starszy ma sens, muszę samodzielnie dojść czy droga na szczyt i salony to moja droga. Czy nie lepiej zostać tu gdzie jestem w cieniu i mroku. Zdobywać pozycję nie wśród szlachty a wśród ludzi podobnych do mnie. Muszę to sobie poukładać bo ten wybór zdefiniuje resztę mojego życia. Droga na oficjalny szczyt to piękny sen i marzenie ale być może moje przeznaczenie jest inne. - Vasilij mówił jakby się wahał. Jakby szlachectwo było pięknym marzeniem. Każdy człowiek jego pokroju i ambicji celuje wysoko. Teraz jednak miał wątpliwości czy wejście do świata który nie był jego da mu w rzeczywistości to czego pragnie? Władza, wpływy, siła te rzeczy były osiągalne bez wyrzekania się siebie. To właśnie była cena jaką uświadomił mu Starszy. Droga krótka czy długa to jedynie droga. To koszt wzbudził jego wątpliwości.

- Otóż to Vasiliju. To są pytania na jakie każdy z nas musi sam znaleźć odpowiedzi. A nauka to właśnie szukanie tych odpowiedzi. - Starszy pokiwał głową na znak aprobaty dla takiej odpowiedzi i po przyjacielsku poklepał młodszego stażem kolegę po ramieniu.

- Jest jeszcze sprawa tego zabójcy kurtyzan. - Vasilij starał się nie nazywać przedstawicielek najstarszego zawodu świata dziwkami - Egon twierdzi, że ten kto to robi nie może być człowiekiem. Za duża siła uderzeniem, zbyt bestialskie rany... Bestią też nie jest bo zbyt precyzyjnie wybiera ofiary. Naszła mnie myśl, że to może być ktoś kto zmutował. Być może mroczne potęgi go nawiedziły a może oszalał wskutek tych darów. Granica jest bardzo subtelna. To prowadzi mnie do kolejnego wniosku. Najpewniej ukrywa się w kanałach zmieniony nie mógłby mieszkać na powierzchni niezauważony tak długo. Mógłbym przeczesywać kanały metr po metrze. Brzmi to jednak jak zadanie na tygodnie. Ten ktoś zmutował moim zdaniem może mieć improwizowany ołtarz tam na dole lub inne źródło mrocznych sił. Idzie jakoś taki ołtarz wyczuć, namierzyć mając odpowiednie zdolności lub przedmiot? - Vasilij głośno się zastanawiał.

- Hmm… ciekawy pomysł, ciekawy… - przyznał z uznaniem mistrz zastanawiając się nad takimi propozycjami. Doszli do burty po raz kolejny i po raz kolejny zawrócili w stronę przeciwległej.

- Zależy co rozumieć przez ołtarz. Jeśli to trochę zbitego drewna, jakieś kości czy czaszki to jest to zwykły totem. Więc póki się na niego nie wejdzie to raczej nie da się go wyczuć inaczej. Chyba, że byłoby w nim coś co wpływa na Eter. Wówczas tak, tak uzdolnieni ludzie jak nasz Aaron mogliby coś wyczuć. Chociaż też z raczej niewielkiej odległości. Może parę, paręnaście kroków. Jeszcze zależy jak silny byłoby to źródło i jak czuły byłby taki magister. - powiedział jakby rozważał taki pomysł jako umysłową łamigłówkę. Machnął bokiem głowy w stronę stołów gdzie między innymi siedział ich brodaty i rozczochrany magister.

- I mówisz, że Egon mówił, że to mogłoby być coś innego niż człowiek? Ciekawe… Całkiem ciekawe… - mistrz wydawał się być zaintrygowany takim pomysłem. Znów milczał przez kilka kroków.

- Przyznam, że nie interesowałem się tą sprawą wcześniej. Ale skoro tak to wygląda to kto wie? Może być coś na rzeczy. A powiedz mi Vasiliju dlaczego uważasz, że ten sprawca ma coś wspólnego z kanałami? - zapytał o ten detal jaki widocznie rzucił mu się w oczy z relacji młodszego z mężczyzn.

- Zadaje nieludzkie rany zdaniem Egona. Zakładam więc, że jakoś zmutował. Co wprowadza go na podwórko naszych zainteresowań. Mutacja musi być spora może nie całkowita ale raczej nie da się jej ukryć skoro dała mu siłę do zadawania bestialskich ran ponad ludzkie możliwości. Gdyby ta teoria była prawdziwa nie da rady ukryć się w mieście na powierzchni. Ktoś by go widział i wydał. Tacy ludzie budzą strach… Poluje jednak w mieście. Więc zostają dwie możliwości. Jest czyimś pieszczoszkiem i ktoś go świadomie wypuszcza. Co ma małe szanse, jak wspomniałem ludzie zbyt się boją takich rzeczy. Mają za wąskie umysły… Zakładam więc, że jest samodzielny. Wtedy polując w mieście, unikając dekonspiracji przed tak wieloma świadkami. Musi mieć bezpieczną kryjówkę. Zostają kanały… Ich problemem jest ich rozmiar. - wskazał największe zmartwienie - Potrzebuje wyczuć jakoś mutanta lub ołtarz. Inaczej szukanie go zajmie tygodnie a ta cała obława na górze w której dla niepoznaki biorę udział z Ver nim dowiemy się kim jest - Vasilij wyjaśnił komplikacje. - W końcu go dorwą i zabiją. To się zawsze tak kończy. Nagroda będzie rosła chętnych będzie przybywało. Pętla się zaciśnie… - Herszt tłumaczył jak działają mechanizmy w jego świecie. - Potrzebuje sugestii jak można odnaleźć mutanta. Może Strupas wiedziałby coś o zwyczajach takich osób ale to może być za mało. Węszenie to nie to samo co namierzenie.

- Mhm. Tak to mówisz wygląda. - dłoń mistrza powędrowała do dolnej krawędzi maski i tam spoczęła na chwilę bębniąc w nią cicho palcami. - To nie musi być takie oczywiste jak ci się wydaje. - zaczął mówić po tej chwili namysłu.

- Ołtarz, jakikolwiek, tak samo jak modlitwa czy religia, wymaga pewnej świadomości. Pewnej duchowości. Tego nie robią zwierzęta. A czy zwierzę albo bezrozumna bestia może zabić? Oczywiście. Do zabijania żaden rozum ani duchowość nie są potrzebne. Ołtarz też nie. - pokręcił głową na znak, że ten trop nie musi być właściwy.

- Poza tym owszem, może używać kanałów. Jednak teraz większość włazów jest zawalona śniegiem. Wcale nie jest tak łatwo się tam dostać. A co jeśli mieszka w którymś pustostanów? Mało to ich mamy w mieście? Większość domów stoi pusta. Całe kwartały są zamieszkałe ledwo przez parę rodzin. Kto wie co się kryje po strychach i piwnicach do jakich nikt nie zagląda. - zwrócił też uwagę, że kanały to nie musi być jedyne pole działania owego sprawcy ataków na młode kobiety.

- I mówisz, Egon tak powiedział? No tak, z tego co wiem zna się na walce i ranach jakie można oberwać. Ale o ile to możliwe przydałaby się opinia jeszcze kogoś. Nie umniejszając oczywiście niczego Egonowi. Po prostu co dwie głowy to nie jedna. Myślę o Sebastianie. Ma odpowiednie przeszkolenie do badania ciał żywych czy martwych. I zapewne całkiem inne doświadczenie od Egona. Więc myślę, że może być ciekawie wysłuchać opinii dwóch tak różnych ludzi. - powiedział zerkając wzrokiem na stół gdzie siedzieli obaj mężczyźni o jakich właśnie rozmawiali. Potężny w barach gladiator i wątły, młody cyrulik.

- Natomiast Vasiliju jeśli chodzi o wytropienie tego kogoś czy czegoś raczej nie widzę drogi na skróty. Po prostu trzeba będzie go poszukać. - rozłożył ręce na znak, że jakichś cudownych metod co w jednej chwili pomogą odnaleźć sprawcę nie ma.

- Może mógłbym coś tutaj podziałać. Ale musiałbym mieć jakiś przedmiot należący do sprawcy. Choćby jego krew. Coś co zachowała się jego esencja. Ale świeża. Im świeższa tym lepiej. Coś sprzed miesiąca czy pół to już raczej marne szanse. - powiedział jakby w ostatniej chwili jednak wpadł na jakiś pomysł który mógłby tutaj pomóc. Ale i tak potrzebował do tego jakiegoś przedmiotu jakiego w tej chwili nie mieli.

Vasilij kiwał głową rozmowa ze Starszym otwierała mu umysł na nowe możliwości. Była inspiracją i motywacją do jego własnych działań.

- Sebastianowi zlecę zajęcie się ciałami, jego opinia faktycznie może wnieść coś do sprawy. Pustostany sprawdzę chciałbym w tym zadaniu współpracować ze Strupasem. Jego znajomość uliczników i żebraków może się okazać nieoceniona. Najważniejsze to zawęzić obszary poszukiwań. Najpierw nad ziemią a jeśli to nie przyniesie efektu to i pod. - podsumował mniej więcej ustalenia - Ulicznicy wiedzą które pustostany komuś służą, które są zajęte przez nich samych nawet co kilka dni. Ten ktoś lub coś jeśli się ukrywa to w takim zupełnie pustym, nie dzieli go z nikim. Trzeba więc narysować wszystkie i po kolei eliminować. Za pomocą informacji lub wizyty moich chłopców. - “Cichy” ujawnił jak widzi realizację planu - Rozważmy sprawę do końca. Jeśli to już nie człowiek a bestia. Jak porozumieć się z istotą chaosu gdyby nie znała ludzkiej mowy? - Vasilij zapytał o problem zdecydowanie go przerastający.

- Tak samo jak z każdą inną bestią. Czyli po prostu może być to nierealne. Zwłaszcza w gorączce pościgu czy walki. Jak to będzie bardziej zwierzę niż jakiś człowiek to wątpię by dało się porozumieć z kimś takim. A skoro masz widzę pomysł jak się za to zabrać no to dobrze, powodzenia wam życzę w tych poszukiwaniach. Jednakże niech to nie odciągnie waszej uwagi od kazamat. One dalej są dla nas priorytetowe. - lider zboru pokiwał głową na znak zgody i odpowidział łagodnym tonem chyba też zadowolony, że podopieczny wykazuje taki zapał i pomysłowość w temacie o jakim mówili. Ale jeszcze dla formalności wspomniał o kazamatach jakie były na pierwszym miejscu.

- Te dostawy dla wioski z naszej strony to wystarczą żeby wszyscy przeżyli do wiosny? - Vasilij chciał zadbać o ich sojuszników nawet bez zysku. - Chyba też wpadłem na pomysł jak zakamuflować naszą nową kryjówkę. Tak by była odpowiednia na widoku z łatwym dostępem ale by nikt do niej przesadnie nie wchodził. Wykupimy miejsce i poddamy je dłuugotrwałemu remontowi. Taki to się może ciągnąć latami. Damy kogoś do pilnowania na górze, żeby nikt niepowołany nam się kręcił. Taki Kurt ale pod przykrywką dozorcy. W piwnicy umieści się tajne przejście do części która nam posłuży za siedzibę. To konieczna przeróbka. Jak ktoś do niej zejdzie zobaczy normalną piwnicę a budynku w remoncie nikt przecież przeszukiwać i to gorliwie nie będzie… Na tyle by znaleźć dostęp do ukrytej części. Trzeba oczywiście znaleźć odpowiedni budynek z dużą piwnicą i łatwym dostępem z zewnątrz. Jak dobrze pójdzie z czasem jakiś tunel do kanałów się wybuduje i zamaskuje. - Vasilij chwilę się zastanawiał i czekał na reakcję Starszego.

- No to jest jakiś pomysł Vasiliju. Ale i tak najpierw trzeba by znaleźć odpowiednie miejsce. I to jeśli dobrze rozumiem pod ziemią i ewentualnie nad ziemią. Jak znajdziesz takie miejsce to daj znać. Wtedy je obejrzymy i pomyślimy co dalej. - lider zboru odezwał się po tym jak nieco obracał ten pomysł w głowie kręcąc przy tym i kiwając głową. Na razie ograniczył się do znalezienia odpowiedniego miejsca co stanowiło pierwszy krok i od niego były uzależnione kolejne.

- Zaś co do dostaw to zobaczymy. Każdy wysłany bochenek zwiększa ich szanse. Ale wiele zależy nie tyle od wielkości poszczególnych dostaw ile od ich regularności. I jest jeszcze sporo spraw do omówienia, także z nimi, więc dopiero stoimy na progu tego nowego rozdziału. - Starszy wzruszył swoimi ramionami na znak, że sprawa tych transportów jest na tak wczesnym etapie, że nie wiadomo jak to wyjdzie w perspektywie reszty zimy skoro jak na razie żaden ładunek jeszcze nie wystartował.

- Pomogę na pewno w logistyce a jak będzie trzeba i finansowo - zapewnił Starszego. Po czym obaj zakończyli rozmowę.
 
Icarius jest offline