Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2021, 04:05   #258
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Angestag (7/8); Wieczór; “Stara Adele”; Zbór; Egon; Starszy

Egon przez większość czasu milczał, obserwując Starszego i resztę przybyłych na Zbór. Zdawało się, że wielu tutaj dobrze się znało albo przynajmniej sprawiało wrażenie starych znajomych. Osobiście, Egon przedkładał konkretne osiągi nad koleżkowanie, choć oczywiście paru dobrych znajomych nigdy nie przeszkodziło w realizacji jego planów.

- Pierwsze wrażenia? Hm, może być – odparł Egon bez emocji, bowiem cała szopka z przebraniem i kręgiem nie wywarła na nim wrażenia.

- Łasicy nie znam zbyt dobrze, ale wygląda na to, że całkiem nieźle zna się na swojej robocie – Egon stwierdził rzeczowo. - Co do roboty w kazamatach, przebiegała bez żadnych problemów.

- Szczerze powiedziawszy, jestem tutaj po raz pierwszy – rzekł Egon. - Hmm... Nie wiem, czego się spodziewać, po szczerości, tedy nie oczekiwałem niczego. Zdaje się, rzecz to naturalna, nasze sprawunki omawiać co czas jakiś.

- Jeśli miałem podobne doświadczenie, do tylko w grupach wojowników, które czasem zbierały się na krańcach miast lub głuszy, żeby walczyć – rzekł, strzelając palcami. - Dobre to były czasy, choć przyznam, że nie było żadnej hierarchii, bardziej zbieranina luda, którzy chcieli obić mordy.

- Przypomina mi o arenie i walkach, które chcemy sprawdzić w mieście - rzekł wojownik.

- O. A co to były za grupy? Dawno to było temu? W tym mieście lub okolicy? Masz jeszcze jakiś kontakt z kimś z tamtych wojowników? - Starszy przyjął spokojnie słowa nowego członka zboru. Wysłuchał go cierpliwie i wydawał się zainteresowany jego wcześniejszymi doświadczeniami. - I jakie walki chcecie sprawdzić na mieście? I my to kto? - zagaił jeszcze o ostatnią sprawę o jakiej wspomniał Egon.

- Dość dawno temu - rzekł Egon, przypominając sobie czasy, zanim przybył do Neues Emskrank. W okolicach Salkalten i lasów na południe stąd być może nadal zbierają się te grupy. Byliśmy tam ja… I paru innych, lata temu. Po szczerości to nie wiem nawet, czy jeszcze tam są. Choć chętnie wróciłbym do tamtych czasów, Neues Emskrank zdaje się miastem, w którym mało jest walk.

- A, właśnie. Co do tematu walk. Zastanawialiśmy się nad tym, czy nie spróbować zorganizować walk w mieście z Vasilijem. Prawda jest taka, że nie wiemy, co się z tego urodzi, ale chcieliśmy zobaczyć. Arena jest co około tydzień, ale być może udałoby nam się wrzucić mniejsze walki pomiędzy to? Jest to rzecz, nad którą się zastanawiam… Ale z której łatwo będzie zrezygnować, jeśli coś pójdzie nie tak.

- No cóż Egonie jeśli czujesz się na siłach i chcesz rozwinąć taki interes to nie widzę przeszkód. Czy jakoś moglibyśmy ci pomóc w tej sprawie? A Salkaten rzeczywiście nie jest zaraz za rogiem. Widzę, że masz za sobą ciekawą historię przyjacielu. - zamaskowany mężczyzna pokiwał głową na to co mówił gladiator. I raczej nie widział przeciwskazań co do jego pomysłu.

- Nie widzę co prawda możliwości, w jakiej moglibyście mi pomóc - zamyślił się Egon. - Ostatecznie, jest to dopiero początek. Widzę jednak w tym interesie okazję dla nas wszystkich: jeśli interes wypali, to nie widzę przeszkód, dla których krąg w mieście nie mógłby się przysłużyć naszej sprawie, ot, choćby jako miejsce, w którym moglibyśmy zasilać nasz kult nowymi nabytkami - zaproponował Egon. - Za wcześnie wszakowoż nad tym się zastanawiać, nie chcę obiecywać niczego w przypadku, jeśli sprawa okaże się zbyt trudna, by ją w mieście zrobić. Nie chcemy wchodzić Theo w paradę, ale warto wiedzieć, że będzie to coś, co będziemy kontrolować my.

- No cóż, więc powodzenia ci życzę w twoim przedsięwzięciu. Jakbyś czegoś potrzebował to daj znać choćby na przyszłym spotkaniu. Albo nawet powiedz jak to z tym idzie. Zwróć jednak uwagę na naszego Sebastiana. Wygląda mizernie ale to wykształcony cyrulik. Mógłby zapewnić wam zaplecze cyrulika właśnie. - mistrz życzliwie zgodził się z wnioskami gladiatora i nie ciągnął dalej tematu. A jednak mimo to wskazał na jednego z kolegów który może mógłby się okazać przydatny w takim przedsięwzięciu.

- Cyrulik się przyda, rozważę to - Egon skłonił się, akceptując pomoc Starszego.

Angestag (7/8); Wieczór; “Stara Adele”; koniec zboru;

Zbór dobiegał końca i wszyscy jego uczestnicy zbierali się powoli do wyjścia. Nim jednak każdy z nich pojedyńczo opuścił pokład starej krypy należącej do Kurta, Versanie udało się złapać Sebastiana by w towarzystwie swojej kochanki z nim podyskutować. Rozmowa nie należała jednak do długich. Była to raczej prośba by cyrulik zjawił się wpierw u niej. Gdyż Kornas znów wymagał opieki medycznej po dzisiejszych walkach na Arenie. Następnie zaś u węglarzy ze względu na ranną w trakcie pojedynku na broń Normę. Wdowa miała do niego jeszcze jedno pytanie. Tyczyło się ono przesyłki adresowanej do Akademii a dokładnie tego czegoś co ruszało się w jednej ze skrzyń. Młody kultysta z tego co Ver wiedziałą był w posiadaniu znaczących informacji i mógł ją wspomóc w próbie identyfikacji “tego czegoś”. Ten na szczęście nie sprawiał kłopotów i okazał się być skory do pomocy. Może było to spowodowane jego raczej łagodną naturą a może po prostu był wdzięczny Versanie za jej wcześniejszą pomoc.

Nim się dziewczyny obejrzały, znalazły się w pomieszczeniu sam na sam z Bydlakiem. Ten zaś na ich zaczął wesoło merdać przyciętym ogonem. Widok cieszył obie kultystki, które czuły względem futrzaka słabość. “No jak się można w nim nie zakochać.” Każdorazowo powtarzała Łasica kiedy odwiedzały dwugłowego czteronoga. Ver więc podeszła do niego rzucając mu resztki ze stołu i kawałek mięsa z ofiarnej kozy, który pozwolił zabrać jej Starszy. Ludy z północy wierzyły, że spożywanie ofiar dodawało sił. Ver sama do końca nie była tego pewna. Nie zaszkodziło jednak spróbować. Wszak Bydlak był częścią ich dość specyficznej rodzinki więc czemu miałby nie brać w sposób aktywny udziału w ich obrządkach. Chwilę więc postały patrząc jak psina wcina habaninę po czym opuściły pokład dziękując słodko Kurtowi za dzisiejszą gościnę.

- To jak? Widzimy się niedługo z Rosą i resztą dziewczynek. - było to raczej stwierdzenie aniżeli pytanie - Pan Rozkoszy zapewne rad będzie widząc nas w takiej konfiguracji. - dodała uśmiechając się zbereźnie po czym klepnęła jędrny tyłek swojej kochanicy. Ta zaś tylko zajęczała i spojrzała prowokująco na koleżankę. Słowa były zbędne. Łasica nie należała do kobiet, które odmawiały a tym bardziej, które trzeba by przekonywać do takich figli.

- Co byś powiedziała aby ponownie zafundować w towarzystwie Dagmary kąpiel i masaż obolałej Nomie? - zapytała w podobnym tonie jak wcześniej - Stoczyłą dziś ostry pojedynek a na moją propozycję takich rozkoszy spod twoich rąk nie odmówiła. - puściła jej oczko tym razem szczypiąc kształtną pupę skrytą pod ciężką suknią - Starszy chciałby się z nią spotkać więc dobrze by było ją jeszcze nieco urobić. - podzieliła się ze współkultystką tym co mówił jej ich Mistrz - Prócz tego planuje zaprosić ją na polowanie u boku Froyi więc dobry nastrój naszej berserki będzie tym bardziej wskazany. - zachichotała - Swoją drogą nasza waleczna blond arystokratka miałą możliwość dzisiaj porozmawiać na boku z Normą i wiesz co? - patrzyła zagadkowo na idącą obok siostrzyczkę - Potrafi mówić po norsku. - oczy miała wielkie jakby ujrzałą ducha swojego zmarłego męża - Niestety nie udało mi się dowiedzieć o czym rozmawiały więc dobrze by było abyś ty wyciągnęła z niej tą informację. - zasugerowała wychowance ulic kolejny ruch.


Łasica podobnie jak Sebastian kilka pacierzy wcześniej zadeklarowała pomoc. Szczególnie, że metody jakich miała użyć do wykonania ów próśb należały do jej ulubionych. Szły więc sobie jeszcze chwilę mijając kilka ciemnych zaułków po czym pożegnały się w zwyczajowy dla siebie sposób.

- Ja usługiwać Normie, zwłaszcza bez ubrania to zawsze bardzo chętnie. Ale szczerze mówiąc to nie wiem kiedy będę miała okazję. Właściwie jutro to już cały dzień od rana do wieczora mam zajęty. A w Wellentag od rana zasuwam do kazamat. Nie wiem o której skończę ale no chyba wieczór powinnam mieć wolny. To dopiero wieczorem. Chciałabym zabawić się z Normą ale nie wiem czy jak nie wyślesz dziewczyny to czy nie będzie szybciej. A właśnie co z naszą blond lwicą? Idziemy jutro do niej w południe? - Łasica zaśmiała się wdzięcznie jak zawsze gdy dłoń Versany lądowała na jej tylnych wdziękach. Albo właściwie na jakichkolwiek innych też. Wydawało się to jej sprawiać niezmienną przyjemność. Przylgnęła do swojej kochanki jak wdzięcząca się panienka do swojego idola ale jednak mówiła całkiem trzeźwo o tym jak jest zabiegana.

- Masz na myśli Louise? - zapytała nie będąc pewną kogo jej sugeruje koleżanka - A co do Normy to poślę do niej Dagmarę. Brena będzie wtedy akurat na całodniowej służbie u twojej pracodawczyni. - zachichotała - A jeżeli chodzi o spotkanie w balii to wolę byś ty przy tym była. Jesteś po prostu wtajemniczona w nasze sprawy. - objęła przyjaciółkę przytulając ją do siebie - Umówię więc was na Wellentag. One wszystko przygotują a ty zjawisz się na gotowe. Dobrze?

- Nie wiem czy będę mogła. Starszy mi kazał się zameldować na “Adele” po kazamatach i zdać relację jak to wygląda i czy mogę liczyć na to, że zostanę dłużej. - przyznała Łasica z cichym cmoknięciem oznaczającym, że szef tutaj zdecydował tak a nie inaczej. - No a nie wiem ile zejdzie na tej “Adele”. Jak niezbyt długo to jeszcze będę mogła gdzieś wyskoczyć i wówcza z Normą albo z tobą albo z dziewczynami to oczywiście bardzo chętnie będę wam usługiwać i spełniać życzenia. Zwłaszcza te nieprzyzwoite. - zapewniła prędko głaszcząc czule policzek kochanki. I chyba miała cichą nadzieję, że coś z tego umawiania na wieczór Wellentag może jednak wyjdzie.

- A jutro tak, myślałam o wizycie w “Kocie”. Dawno nikt mnie nie przyciskał do ściany przeprowadzając skrupulatną rewizję osobistą. Poza tym trochę straciłyśmy ją z oczu i nie wiadomo co się u niej dzieje. - przyznała z mieszaniną fascynacji i rozsądku. Wydawało się, że silna i zdecydowana łowczyni heretyków dalej ją fascynuje ale też niepokoi się jak sarna która nagle odkrywa, że z widoku zniknął drapieżnik który tam był jeszcze niedawno.

- Z Normą niby ja mogłabym się spotkać. Nie wiem jednak czy to nie za szybko. - zastanawiała się nad takim rozwiązaniem - Chociaż… - zamilkła na chwilę - Mam w zanadrzu pewne specyfiki. Myślę, że mogą ci się spodobać. Wezmę je ze sobą dzisiaj na “Tygrysice” to sama stestujesz. Chociaż wolałabym abyś ty się tym zajęła. Może więc inny dzień? - spojrzała pytająco na koleżankę - A z tą Louisą to tak. Trzeba ją koniecznie odwiedzić ale to jakoś z rana, bo koło południa wybieram się na cmentarz odwiedzić swojego mężusia. - zadrwiła - Przy okazji spotykając Buldoga. Mam nadzieje w każdym razie go tam spotkać. - zmarszczyłą czoło na myśl o tym, że może się to nie okazać takie oczywiste i łatwe - Po zmierzchu zaś zostałam zaproszona na romantyczną randkę przez samego porucznika Finka. - uśmiechnęła się złośliwie ujawniając swoją intrygancką stronę.

- O to sam pan oficer zaprosił wesołą wdówkę na wieczorne spotkanie? No to jestem go strasznie ciekawa. Mam nadzieję, że mi potem opowiesz jak było. - pokiwała głową po tym jak cichutko gwizdnęła na wiadomość o planach przyjaciółki na jutrzejszy wieczór.

- Ja się na jutro umówiłam z Pirorą. Mamy zwiedzać różne domy, żeby coś jej znaleźć. Chyba po spotkaniu z naszą Lwicą. Chociaż przyznam, że jakby wieczorkiem udało mi się zwiedzić samą Pirorę to byłabym bardzo ucieszona. - zdradziła swoje plany jakie ma na drugą połowę jutrzejszego dnia.

- A z tym cmentarzem skąd wiesz, że ten Buldog tam będzie? - zapytała zaciekawiona skąd ta pewność w głosie na temat spotkania z szefem nocnej zmiany kazamatowych strażników.

- A jest co zwiedzać. Same atrakcje. - puściła oczko słysząc oczekiwania Łasicy co do spotkania z “kuzyneczką” - No a o Buldogu mówiła bodajże Olena. Ponoć w każdy ostatni Festag miesiąca odwiedza on cmentarz. - przypominała przyjaciółce fakt o którym wspominała koleżanka Łasicy z zamtuzu - Pochodzę więc i porozglądam się. Ciekawa jestem co za grób on w ogóle odwiedza. - zastanawiała się na głos - To jak z tą Normą. Jak nie Wallentag to kiedy?

- Jak nie Wallentag to nie wiem kiedy. Może następny dzień. Dam znać w Wallentag. Może się uda tego wieczora z tą Normą. A może nie. - Łasica jak sama nie wiedziała jak pójdzie jej pierwszy dzień w nowej pracy to i nie bardzo była w stanie przewidzieć jak będzie dostępna po tej pracy i spotkaniu na “Adele”. - A z tym Buldogiem racja. Olena coś takiego mówiła. No ale nie wiadomo czy jej powiedział prawdę i nawet jak chodzi tak jak mówił to o której. Ale większość chodzi po porannej mszy jak już. Ale nie wszyscy. - poradziła koleżance.

- Tak też mi się wydaje. - potakująco kiwała głową - Spróbować nie zaszkodzi w każdym razie. Ciekawa w sumie jestem kogo on tam ma. - zastanawiała się na głos - Jeżeli zaś chodzi o Normę to daj mi jakoś znać abym wiedziała na kiedy wszystko przyszykować. - to nie było coś co załatwiało się w moment.
 

Ostatnio edytowane przez Pieczar : 24-04-2021 o 16:04.
Pieczar jest offline