Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2021, 04:11   #260
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Angestag (7/8); Wieczór; żaglowiec “Tygrysica” - pod pokładem; Versana, Pirora, Brena, Rosa, niewolnice

- Postanowiłam nie projektować ubiorów dla nich pod siebie, ani pod styl czysto Averlandzki. Bo było to by nudne nie wspominając już że potem każda osoba ktora ubierałaby się jak ja uznawana była by za twoja prostytutkę. - Pirora wyjaśniła Versanie szkicując style ubiorów.

- Starałam się by komplementowały urodę dziewcząt wraz z ich walorami. - Mówiła dalej Pirora nie przerywając nanosić ostatnie poprawki na szkice.

- Dla większości proponuję gorsety dla podkreślenia talii oprócz Ajnur tutaj wyróżniłbym ją też z ubioru. Patrz materiał który się leje, dwa kolory jaśniejszy na prosta sukienkę i ciemniejszy na narzutkę.

- Dla Benony i Blanki proponowałabym spódnice i poł gorset, mają największe piersi można to dodatkowo uwydatnić takim gorsetem, myślę że klienci docenili by szanse lepszego dostępu do tych parti ciala… - Pirorze chodziło że taka pierś łatwo może wyskoczyć na wierzch i być też łatwo schowana po wszystkim przez dziewczyny.

- Dla Breny proponuje taki gorset cały. Jej dekolt będzie wyglądał apetyczniej niż teraz. Powinien być ozdobiony haftem Spódnica powinna być raczej prosta być może jakieś bolerko z futra by też dziewczyna nie zamarzła. -

- I na koniec twoja lutnistka, z uwagi że powinna mieć coś co pozwala Dagmarze grać proponuje by miala sukienkę tez z odkrytymi ramionami ale z rękawami. Dół marszczony, góra marszczona, rękawy splątane wstążka z innego kolory materalu, będą dzieki temu wyglądać trochę bufiaste. Mam taką w bagaży więc jakby wasza nie była niebieska. - Pirora skończyla wszystkie szkicę i rozłożyła je przed panią kapitan i Versaną.

- Reszta leży w fryzurach i akcesoriach, kolczyki, ozdobne szpile do włosów, naszyjnik ściśle przylegający do szyi. Dziewczyny powinny mieć raczej upięte włosy lub zaczesane tak by prezentować szyje, zwłaszcza jak mają wyeksponowane ramiona czy dekolt. Dzięki temu zawiesza wzrok drugiej osoby na dłużej, niezależnie od tego od której strony mężczyzna spojrzy nie będzie miał żadnej przeszkody między twarzą a resztą ciała. Zapatrzy się dłużej a o to chodzi.

- Wszystkie nie powinny być zbyt drogie do wykonania a wyglądać na tyle inaczej by wyróżniały się w tłumie. Choć nie wpuściłabym ich tak na salony ale chyba nie wydaje mi się że będziesz je zabierać na przyjęcia szlachty. Wtedy musialy być bardziej strojnie ubrane ale i nie musiały by przejmować się ciepłą bielizną pod bo były by w środku jakiegoś pomieszczenia. .

Versana z zaplecionymi na piersi rękoma przyglądała się szkicom Pirory na których ta prezentowała proponowane przez siebie stroje. Dziewczyna była świetna. Miałą poczucie piękna i gust godny salonów. Chociaż na nieco inną modę niż ta, która panowała na północy. To jednak w ocenie wdowy był atut.

- Jaką zaś kolorystykę byś proponowała? - przekładając kolejno kartki spytała “kuzyneczkę” - Pastelowe? Głębokie i intensywne odcienie fioletu, błękitu, różu? Rubinowej czerwieni? Szmaragdowej zieleń? - to właśnie te barwy charakteryzowały Węża i to je upodobał on sobie najbardziej - Kontrast jest w modzie?

- Kolorami możemy się bawić, nie wiem ile chcesz wydać na te stroje, wiadomo niektóre barwniki potrafią być skandalicznie drogie. Kolor to też kwestia indywidualna, odcienie zieleni dla naszych płomienno włosych byłby idealny, ale Benona lepiej wyglądałaby w ciemnej szmaragdowej zieleni natomiast Brena powinna ubierać się w coś co bardziej przypomina zieleń świeżej trawy. Blanka może nosisz czernie w połączeniu z, czerwieniami lub kremową żółcią taką co imituje złoty kolor. Dagmara dobrze będzie wyglądać w pastelach, w kremowych bielach i błękitach. Ajnur właściwie pasują mocne zdecydowane kolory, tutaj do stroju możemy wpleść te kontrasty jasny bliżej ciała ciemny jako okrycie. Mocny fiolet i może być z pastelową jasną żółcią, biel z czernią, brąz z błękitem. - Pirora wyjaśniła, wolała mieć farby do tego ale miała tylko rysik więc poczyniła luźne notatki z sugestiami w wolnych miejscach lub po drugiej stronie szkiców.

Tak duża paleta barw cieszyłą Versanę. Z reguły im bardziej kolorowo tym lepiej. Niektóre odcienie jednak Wężowy Pan upodobał sobie bardziej.

- Myślę, że wyglądem mogłyby zrównać się z niejedną mniej zamożną szlachcianką. - skomplementowała zdolność Pirory do łączenia ze sobą maści, faktury i kształtu - Zaś jeżeli chodzi o ceny i towar to myślę, że i na to znajdę sposób. Jest w mieście pewien kupiec, który zajmuje się obrotem takich właśnie towarów. Skóry, tkaninym pigmenty, ozdoby. Czego dusza zapragnie. - nawiązywała rzecz jasna do ofiary swoich niedawnych wybryków - Podam ci adres jego sklepu. - rozejrzała się po kajucie w poszukiwaniu kawałka kartki i pióra z inkaustem. Na szczęście przyrządy piśmiennicze leżały na biurku. Podeszła więc do niego i szybko naskrobała dane właściciela wraz z danymi jego placówki handlowej po czym ten sam skrawek papieru wręczyła współwyznawczyni.

- Hubert Grubson. To mój dobry znajomy i wspólnik zarazem. - przedstawiła nieobecnego kupca - Powołaj się na mnie a na pewno znajdzie coś odpowiedniego co zaspokoi twoje gusta. Nie wspominaj jednak o tym, że chcesz szyć coś na moje zlecenie a jedynie na swoje potrzeby. - Ver doskonale pamiętała również o umowie jaką dogadywała z grubasem apropos dostarczania mu klienteli. Nie chciała jednak zdradzić się również z tym iż korzysta z usług innych krawcowych.

- Swoją drogą to mam ciekawą anegdotę dotyczącą jego osoby i myślę, że mogłaby ci się ona spodobać. - uśmiechnęła się złowieszczo - Przypomnij mi jednak o niej gdy będziemy już wracać do siebie. - nie chciała jednak dzielić się nią w obecności wszystkich zebranych ślicznotek. Była to informacja zbyt “delikatna”.

- To jak Roso? Stroimy swoje dziewczęta? - zapytała nagle gospodynie - Kosztami zaś podzielimy się na pół naturalnie?

- Wyglądają ciekawie. - kapitan stwierdziła przyglądając się rysunkom przygotowanym przez blondwłosą artystkę. - Da się takie coś uszyć czy to tylko na papierze tak wygląda? - zapytała kapitan.

- Moja Irina z pomocą Kerstin powinny sobie poradzić, tylko że to trochę trwa więc nie spodziewajcie się że one pojutrze pójdą kupić materiał a kolejnego dnia te stroje będą gotowe. Dobrze by było też gdyby dziewczyny były dostępne do przymiarek. Strój Ajnur powinien zająć najmniej czasu. Najwięcej zajmą pewnie hafty na gorsetach i same gorsety. - Pirora powiedziała blondyneczka wprowadzając kobiety w świat gorseciarstwa. - No i jeśli Kerstin i Irina będą zajęte ja sama zostaje bez osoby do odganiania mej skromnej osoby i towarzyszeniu mi w ciągu dnia jeśli tego bede potrzebować. Więc liczę bezczelnie wam mówię że chciałabym prosić byście mi użyczyły jedną ze swoich dziewcząt. Choć… moment moment… właśnie wpadłam na pomysł… ale no nie wiem. Jak u dziewcząt z szyciem? Bo część z tych sukienek i spódnic powinno być dosyć prosto uszyć jak już wytnie się krój. Irina mogła by pomóc im w kroju, Kerstin pomogłaby dziewczętom w samodzielnym szyciu. Irina miałaby więcej czasu by zająć się gorsetami a dziewczyny nauczyły by się czegoś przydatnego. No i moje dziewczyny były by pod ręką by ingerować jeśli coś wasze by przerastało. Mogło to by zaoszczędzić trochę czasu. Co wy na to ? - Pirora wyjaśniła w czym rzecz.

- Nie widzę przeszkód ze swojej strony. Moje dziewczęta na pewno będą chętnie współpracować z twoimi. - Rose spojrzała na owe jej dziewczyny i Benona z pogodnym uśmiechem twierdząco pokiwała głową na znak zgody.

- A co zajmowania się twoją skromną osobą to ja bardzo chętnie. Przynajmniej póki tu jestem jeszcze przez parę dni. Może sama sprawisz sobie taki zdolne zabaweczki? - Estalijka objęła ramię Pirory poufałym gestem dając znać, że chętnie spędzi z nią wolny czas. Ale perspektywa jej wyjazdu do stolicy zbliżała się dużymi krokami.

- Z tego co mówiła Rosa to życzyłaby sobie aby moje dziewczęta spędziły jutrzejszy dzień w jej towarzystwie. - przypoimniała czarnowłosa kultystka - Ja zaś nie zamierzam niweczyć jej planu. - zachichotała - Poza tym są one do twojej dyspozycji Piroro. - uśmiechnęła się do “kuzyneczki” - Wpierw proszę jednak poinformuj mnie na kiedy mają się one u ciebie stawić. Tak abym mogła planować swój dzień czy tydzień nawet. - to w sumie było jedyne zastrzeżenie co do życzenia Averlandki. Nie dało się uszyć porządnego stroju bez zbierania miar i przymiarek. Ver zaś zależało na tym by stroje powalały swoją klasą i szykiem.

- Jesteś pewna, że musisz tam jechać? - zwróciła się teraz do wilczycy morskiej - Uschniemy tu z tęsknoty bez ciebie. - ze smutnym wyrazem twarzy patrzyła prosto w oczy Rosy de la Vega.

- Jutro dzień świąteczny, powinno się więc lenić a nie pracować. Toteż jutro jeszcze Irina mnie ogarnie kolejnego dnia znajdę czas by podejść do tego sklepu i kupimy materiały Ajnur i Benona mam na miejscu więc zaczniemy od nich podstawy powinniśmy skończyć zanim wyjadą,... chyba... a potem zajmiemy się zdobieniem więc do tego nie muszą być obecne. Z tobą Rose mogę ustalać rzeczy szybciej bo mieszkamy pod jednych dachem, a tobie kuzynko obiecuję że dam przynajmniej dzień wcześniej zapytanie czy możesz podesłać na konkretny dzień jedną z dziewczyn do pomocy. No i jak już zaczniemy szyć to ta której szykujemy ubiór musi być obecna. Może nawet jak na spokojnie usiądę nad planem mojego tygodnia to dam ci rozpiskę kiedy będe do czego potrzebować. - Pirora wyjawiła, na pytanie o własne niewolnice pominęła. Pomysł nie był zły ale niewolnicy kosztują a ona miała do kupienia kamienicę. I pewnie też remont.

- No te złote dublony same się nie zarobią. Więc trzeba się po nie schylić i podnieść z ulicy. Tym razem pojechać po nie do stolicy. I to raczej prędzej niż później. Ale jak widzę na co się zanosi to chyba zostawię dziewczęta tutaj. Szkoda te ślicznotki odmrażać w tym śniegu i zadymkach. - powiedziała de la Vega dumając nad najbliższymi dniami w jakich miała zamiar opuścić to miasto i ruszyć na południe. Pogłaskała przy tym czule policzek jednej a potem drugiej swojej służebnicy gdy widocznie nie chciała je narażać na takie ciężkie warunki jakich się spodziewała podczas zimowej podróży przez leśne ostępy.

- Dobrzę. Dziewczętom też przyda się chwila odetchnienia. - zauważyła. Wszak która kobieta nie lubiła się stroić lub brać bardziej lub mniej czynnego udziału w szykowaniu ubioru dla niej. Miała to być swoista nagroda i zachęta dla całej czwórki niewolnic. Ver liczyła więc, że te to docenią i okażą wdzięczność.

- Twoje służebnice są urocze i mają wszystko na swoim miejscu. - zauważyła spoglądając na obie - Nie zastąpią nam jednak ciebie kochaniutka. - dodała ze smutnym wyrazem twarzy - Żaden z twoich pierwszych oficerów nie nadaje się aby cię w tym zadaniu zastąpić?

- Są rzeczy w jakich oficerowie mogą zastąpić kapitana. I są rzeczy w jakich nie mogą. I to jest właśnie jedna z takich rzeczy. - odparła estalijska oficer z rozbrajającym uśmiechem i rozkładaniem ramion na boki.

- Może więc warto zrobić coś abyś o nas pamiętała? - jasnym było to, że Ver sugeruje wykonanie tatuażu. Spoglądała więc pytająco na panią kapitan licząc, że ta tym razem ulegnie.

- A może i ty byś się kuzyneczko odważyła na taki ruch? - spojrzała na aspirującą do kultu kobietę. W prawdzie prędzej czy później i tak Pirora powinna się zgodzić. Wszak miał być to jeden z elementów inicjujących wstąpienie do nowo powstającej komórki o której Averlandka póki co nic nie wiedziała.

- Dagmaro. Strasznie smętnie tutaj. - zwróciła się tym razem do najbardziej uzdolnionej muzycznie spośród zgromadzonych dzierlatki - Brzdęknij więc w struny, Rozwesel towarzystwo. Wszak nasza przyjaciółka niedługo rusza w podróż. Nie będziemy więc chyba siedzieć i płakać.

- Blanka a ty co tak siedzisz i w sufit się patrzysz. - z wesołością w głosie zagaiła do drugiej ze swoich niewolnic - Puchary puste aż straszą. Polej więc. - dodała wskazując na stół na którym rozstawione były trunki wraz z naczyniami. Kultystka nie straciła nic na entuzjazmie i lekkości wypowiedzi oraz ruchów.

- Czy mogę prosić szanowne panie do tańca? - z elegancją godną salonowego dżentelmena Ver odsunęła w tył nogę lekko się kłaniając i wyciągnęła obie dłonie by zachęcić do wspólnej hulanki zarówno Pirorę jak i Rosę.

- Tutaj? Daj spokój Ver ledwo się tu mieścimy. Jak czas na załatwianie spraw się skończył i pora na hulanki i swawole to bywajmy na miasto. - Estalijka uniosła brew wskazujac na jakże zatłoczoną kajutę w której jak były poprzednio w połowie mniej licznej grupie już było ciasno. Kajuta kapiańska zdecydowanie nie była pomyślana o wizytowaniu tak licznej grupy jak obecnie. Kapitan więc dała hasło do wymarszu wskazując dłonią i wzrokiem na drzwi prowadzące na korytarz i dalej na pokład i resztę miasta. Jej dziewczęta bez oporu wykonały polecenie swojej pani wychodząc z kabiny w wesołych nastrojach.
 
Pieczar jest offline