Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2021, 19:23   #132
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Maska w posiadaniu niziołka mogła budzić niepokój. Jej wygląd się wyraźnie zmienił. Popękała, a szczeliny w nie świeciły czerwonym blaskiem rozżarzonego drewna. Była też bardzo ciepła, jakby płonęła w środku. Każdy miał też świadomość, że mimo skuteczności metody maska nie została użyta zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Miała przechowywać jedną duszę, a nie fragmenty setek nich.
Kvaser spojrzał po krasnoludach.
- Gdybyście faktycznie mieli intencje, to byście trochę przy tej dzieciarni sami pomogli - nie było w jego głosie zarzutu - to nie znaczy, że uważam, że nam sztylet w plecy wbijecie. Tylko nie przesadzajcie z tym rachunkiem strat i chęci wzajemnego pomagania bo mnie to wkurwia - stwierdził z uśmiechem, szerokim i w sumie radosnym. Widać było, że bez przebytego szału Kvaser dalej jest pełen energii.
- Wszystko żeście sobie tak ładnie zaplanowali, to po co mielibyśmy się narzucać z pomocą? Nie jesteśmy nachalnymi archontami. - odparł z szerokim uśmiechem rudobrody łotrzyk.
- Możesz iść z nami - stwierdził Wędrowiec - W zamian za twoje umiejętności włamywacza możesz liczyć na naszą ochronę i magię Harrana podczas wypadu.
- Jak szlachetnie z twojej strony…- zaśmiał się rubasznie Khorsnak głaszcząc się po brodzie. - Myślisz, że nie zauważyłem tego iż nie wspomniałeś nic o… udziale w zyskach?
- Cztery osoby pójdą na poszukiwania... i podzielą się sprawiedliwie - odparł Harran.
- To oferujesz swoje usługi za udział w zyskach, czy transport do Rigus? Przed chwilą mówiłeś coś innego - upewnił się automaton.
- Moje usługi związane z ochroną tego staruszka na czas podróży do Rigus.- odparł Khorsnak dumnie. - To w końcu on nas do tego najął. Łupienie reszty miasta, to drugie oddzielne zadanie.
- Ochrona to umowa z nim, a nie z nami. Od nas liczysz na transport, i póki co nie oferujesz nic w zamian.
- A wspólne bronienie tego statku podczas napaści… to się nie liczy?! - fuknął gniewnie rudobrody.
- Wtedy będziesz mógł skupić się na ochronie Cadamusa, jak mówiłeś - Wędrowiec uśmiechnął się lekko - Jeśli taka napaść się wydarzy, i okażecie się instrumentalni w obronie, będziemy mogli mówić o wynagrodzeniu - dodał, licząc na szybki koniec dysputy.
- Nie oczekujemy zapłaty za… ochranianie Cadamusa, poza zapłatą od niego. Statek będziemy chronić bo będziemy na statku przynajmniej do Rigus. Natomiast jeśli mamy iść w mgłę i przeszukiwać razem ruiny to oczekuję podziału w zyskach. W innym przypadku bardziej jest opłacalne jak będziemy przeszukiwać osadę oddzielnie.- odparł krasnolud po części blefując, bo… logicznie podchodząc do sytuacji, podział grupy nie był rozsądnym wyborem.
- To ustalone. Co w takim razie otrzymamy za przetransportowanie was do Rigus, skoro ochrona Cadamusa jest dla was konieczna, a ochrona statku jest czymś oczywistym, bo w ten sposób bronicie sami siebie?
- Odpowiedź… - krasnolud spojrzał na statek. - Skoro wasz okręt zbudowany jest z tego samego materiału, to wnioskuję że to miejsce było wam dość bliskie. I pewnie ciekawi was, czego zginęli?
- Czyli jednak to wiecie?
- Mamy kapłana w drużynie. Tylko nekromanta byłby lepszy w przepytywaniu zmarłych.- odparł duergar z ironią. - Poza tym… mamy parę sporów z tym miastem. Nic co by było rozwiązywane za pomocą konfliktów, ale wiemy… co miasto ostatnio znalazło. Cóż… przed kilkoma tygodniami.
- Niezbyt imponująca zapłata, szczególnie że mamy już część informacji. I kilkunastu świadków ataku - stwierdził automaton, po czym zwrócił się do towarzyszy - Co o tym sądzicie?
- Nie sądzę, by warto było zdobywać takie informacje... o mieście, które już nie istnieje - powiedział zaklinacz.
- Tak. Kilku świadków…- przyznał ironicznie Khorsnak. - Z czego żaden z nich nie stał wystarczająco wysoko w hierarchii, by wiedzieć o najważniejszych sprawach.
- Ty też chyba drogi krasnoludzie.- wtrącił Cadamus i dodał.- Aczkolwiek ja jestem gotów wziąć na statek. Zawsze to doda...
- Nie skończyłem. - warknął Khorsnak i spojrzał na Zakkarę.- Co mówiła twoja siostra kilka tygodni temu, pamiętasz?
- Tak, pamiętam. Piekliła się bo jej wyprawa weszła w spór na temat zawartości statku którego wrak znaleźli przed Pozyskiwaczami. A którą to zawartość Pozyskiwacze podstępnie ukradli im sprzed nosa…- wtrąciła niechętnie duergarka.
- I tylko my teraz wiemy jaka to była zawartość. W sumie informacja dla nas bezwartościowa, ale dla was może być cenna.- odparł Khorsnak.
Imra oparła brodę na palcach. Wyglądała jakby się zastanawiała.
- A więc tak… - mruknęłą enigmatycznie.
- Nieprzypadkowo się tutaj znaleźliśmy. Liczyliśmy że uda się jakoś odzyskać to co zagrabili, albo ukraść. Potem jednak… cóż… sami widzieliście. Przybyliśmy za późno, więc należało wykazać się elastycznością. Ostatecznie dobry przywódca umie dostosować plany do zmieniającej się sytuacji.- odparł dumnie rudobrody krasnolud.
- Prawda - Kvaser przytaknął krasnoludowi - byłbym rad kiedyś takiego poznać. Zwykle wszyscy są gotowi do poprzedniej akcji - wzruszył ramionami - dobrze byłoby wiedzieć czego generalnie oczekujecie. Taka szermierka jest na dłuższą metę irytująca i bezcelowa.
- Dojazdu do Rigus by uzyskać przepis od tego tu…- wyjaśnił rudobrody. - I uczciwego podziału zysków tam na dole. Oczywiście oferując naszą pomoc przy przeszukiwaniach miasta. Jak i udział w obronie stateczku jakby coś nas napadło w podróży do portalowego miasta. To wielce hojna oferta z naszej strony. -
Cóż.. inne rasy powiedziałyby, że uczciwa… ale duergary miały specyficzne podejście do tych spraw.
- Hojna - Kvaser wyszczerzył się - w moich stronach jest takie powiedzenie, kochajmy się jak bracia, liczmy się jak krasnoludy - zaśmiał się lekko - a skoro jesteśmy przy liczeniu, to skoro mowa o uczciwym podziale zysków. Z racji tego, że wyeliminowaliśmy główne zagrożenie - Kvaser wskazał paluchem na maskę - to osiem części z góry ładuje do nas. Ale masz rację, jakbym mógł tak odpowiadać na hojność, zatem też będziemy hojni. Cztery z dziesięciu części są z góry nasze, więc dalszym negocjacjom podlega sześć dziesiątych, nasza starta - zaśmiał się, widać miał dobry humor.
- Jedno z zagrożeń. My oczyściliśmy drogę do bramy.- bezczelnie zełgał Khorsnak.
- Usługi sprzątania przydają się na statku, ale wypucowane tunele średnio mnie obchodzą - Kvaser zaśmiał się pogodnie - największe zagrożenie - niziołek dodał.- Szczerze mówiąc - Kvaser westchnął z krzywym uśmiechem na ustach - na waszym miejscu nie targowałbym się o większy procent. Bo jeśli uważacie, że faktycznie jest tam dużo, to tyle nie uniesiecie, chyba, że zapłacicie za transport. A jeśli jest mało, to trochę wstyd ganiać jak pies za nadgryzionym gnatem, nie wiem czy by mi się chciało.
- Niech będzie…- burknął ostatecznie Khorsnak po wymianie spojrzeń z Zakkarą.- Ale… ani słowa kapłanowi.
- Dobry podział. Ten układ jest tylko dla waszej dwójki, skoro tylko wy lecicie, więc pozostali nie muszą nic wiedzieć - skwitował Wędrowiec.
- Pozostali będą jednak uczestniczyli w poszukiwaniach wśród ruin miasta. - mruknął ponuro Khorsnak i ruszył przodem w kierunku wejścia do podziemnej trasy tam prowadzącej.
A Zakkara tylko pokręciła głową.
Destiny tymczasem wylądowało. I Cadamus ruszył przodem wraz ze swoim ochroniarzem, za nimi staruszkowie, potem dzieci… a na końcu Miraka próbującą opanować ciekawską czeredkę, której to oczy się niemal świeciły na widok latającego okrętu, oraz Sermonus próbujący jej w tym pomagać.
Zakkara spojrzała na Vaalę i Imrę, a potem na statek.
- Eeem… to gdzie nas ulokujecie? Mnie i Khorsnaka?- zapytała w końcu.
- Coś się znajdzie. Dzielicie ze sobą kajutę? - Imra zapytała podchwytliwie.
- Niekoniecznie - odparła wymijająco Zakkara.
Kvaser uśmiechnął się szeroko w stronę krasnoludzicy. Jednak nic nie powiedział, podniósł tylko brew wymownie mijając ją i idąc w stronę Cadamusa aby wypytać go o znalezione rękawice i ozdobny miecz.
- Miecz jest zwany Ostrzem Herolda i przywilejem jest go nosić, tam gdzie został zrobiony. Poza tym wojowniku, istnieją lepiej zrobione maczugi.- odparł ironicznie mag zerkając na miecz, a następnie na rękawiczki, by rzec. - A one przydają się łotrzykom magicznie pomagając w złodziejskim rzemiośle.
- Nie miałem nim zamiaru walczyć - niziołek powiedział kiwając głową w podzięce za informacje - jest po prostu ładny, miło byłoby znać jego miejsce w świecie - mruknął z uśmiechem.
- Nie wiem skąd dokładnie pochodzi. Należał do admirała lub generała, sądząc po mundurze trupa przy którym go znaleziono.- odparł Cadamus.
Niziołek pokiwał głową.
- No dobrze, to chodźcie. Coś wam wymyślę. Poważnie ten statek powinniśmy przerobić na galeon przy ilości osób jaka się przez niego przewija - półelfka westchnęła rozkładając ręce w bezradności.
- Może to i dobry pomysł. Duży to zarobek by był.- oceniła Zakkara potakując głową.
W tym czasie, Vaala powróciła do swojej zwyczajowej postaci, po czym poczłapała boso pod pokład, celem wyniesienia rzeczy Mmho z kajuty, i schowania ich… "gdzieś".
- Zrobię miejsce dla młodych - Rzuciła po drodze.
- Pewnie najlepiej będzie pozamykać wszystkie na klucz w jednej kajucie - powiedział Harran, z pewnym brakiem entuzjazmu przyglądając się małoletnim pasażerom.
Wędrowiec przyglądał się w milczeniu, jak uchodźcy wchodzą na statek, w duchu ciesząc się, że to nie on będzie próbował opanować ten chaos. Gdy tylko dołączył do nich Kvaser, mogli z powrotem wyruszyć w głąb mgły.


Na statku samozwańczy sługa Imry próbował z trudem zapanować nad sytuacją, razem z Miraką i Sermonusem. Dzieciarnia bowiem rozbiegła się po statku zupełnie ignorując dorosłych i próbując wyściubić nos w każde miejsce. Dobrze że serce statku było szczelnie zamknięte. Cadamus zaś wydawał się nieszczególnie przejmować całym tym chaosem.
Imra zastukałą palcami o zbroję widząc nieład i chaos. Słuchając jak dzieciaki pokrzykiwały do siebie. Skrzywiła głowę.
- EJ! - huknęła kiedy miała kilka obok siebie. - Co to ma być? Wasz statek? Ktoś wam pozwolił biegać i wrzeszczeć? Wracać do swoich opiekunów, bo ja nie będę miałą oporu wam sprać tyłków tak, iż nabiorą koloru gorącej czerwieni.
Parę dzieciaków zdębiało i zatrzymało się… reszta w panice zaczęła uciekać w głąb statku, dwójka najmłodszych rozbeczała się głośno.
- Częściowy sukces.- przyznała Zakkara, podczas gdy Miraka uspokajała płaczące pociechy, a Sermonus z Cromhargiem spoglądali bezradnie… oni też nie wiedzieli jak poradzić sobie z dziećmi.
- Nie jest źle. To nie jest aż tak duży statek, chyba w nim nie poginą?- zapytał retorycznie Cadamus.
- Mamy wystarczająco dużą dziurę w kadłubie aby mogły wypaść - Imra przyznała bez przejęcia.
- My to nazywamy selekcją naturalną. - wtrąciła duergarka z chichotem. Pozbawiony “tłumacza” barbarzyńca próbował się pytać na migi Imry o sytuację. A Sermonus zapytał się Imry i pozostałej dwójki o położenie tej dziury. Para krasnoludzkich staruszków trzymała się z boku przytłoczona nowym miejscem.
Półelfka położyła tylko dłoń na barku Cromharga przykładając jednocześnie palec do swoich ust dając mu jasno znać aby póki co milczał. Reszcie przekazała, że w zasadzie to ta dziura została tymczasowo zasłonięta, ale wciąż może stanowić problem.
Kvaser ruszył za nimi, patrząc na chaos czyniony przez dzieci. Nie napawało go to złością ni strachem, generalnie był przyzwyczajony do tego typu widoków, w różnego rodzaju obozach, w tym wojskowych, panowało podobne zamieszanie, a bezpańskimi dziećmi często zajmowały się ciury obozowe.
- Jak znowu wpadniemy na zgraję cieni, to będziemy mieli kilkanaście nieumarłych, mrocznych i upierdliwych dzieci-cieni - niziołek stwierdził kwaśnie. Co prawda wątpił czy w przypadku dzieci powstanie cienia było tak łatwe, to jednak nie wątpił, że te z chęcią urządził tutaj rzeźnię.
- Cadamus - niziołek zwrócił się do maga - z dziurą w kadłubie bezcieleśni mają tutaj dość łatwo dostęp. Jeśli chcesz zadbać o te dzieciaki, to albo załóż dodatkowy alarm, albo jakieś bariery i je tam trzymaj na zawołanie.
Kwestii potężnego pracodawcy wolał nie poruszać, nie wiedział czy takie plotki im posłużą czy nie.
- Alarm bym potrafił… nie znam zaś żadnych magicznych ścian.- odparł mag drapiąc się po policzku.
Kvaser jeszcze na okręcie tylko zostawił rękawiczki i ozdobny miecz w swojej kajucie, aby nie dźwigać ze sobą dodatkowego złomu, po czym przekazał splugawioną maskę Vaali pod pieczę samemu dołączając do wyprawy w ruiny.

Kiedy Imra zauważyła iż Vaala pozbywała się rzeczy Mmho z jej kajuty uśmiechnęła się diabolicznie. Miała niecne plany, ale wyszło inaczej. Kajuta była zamknięta. Powstrzymując się od wydawania rozkazów Destyni półelfka była zmuszona pozostać w swojej kajucie. Mimo to Zakkarze zaproponowała dzielenie jej na czas podróży.
Co zaś szło do nocleg pozostałych… Imra długo myślała. Ostatecznie jednak uznała iż faktycznie ładowania była obecnie najbardziej przestronnym miejscem, w którym mogli nocować. Ani spiżarnia, ani sala nawigacyjna nie wydawały się odpowiednie. Vaala miała inne plany i wpakowała całą gromadkę do byłej kajuty Mmho.

Po zakończeniu czynności sprzątających, Vaala zawołała opiekunów całej dzieciarni, oraz przy okazji pomogła zgarnąć kogo się dało z owych rozbrykanych "młodych", po czym najzwyczajniej w świecie, otwarła drzwi kajuty kapitańskiej kluczem, wpuszczając ich wszystkich do środka.
- Tutaj się na dzień z młodymi, czy tam dwa, pomieścicie - Powiedziała Druidka.
Taką opcję pomieszkiwania Zakkara i Miraka przyjęły z zakłopotaniem i wdzięcznością. Młoda rzeźbiarka otoczona dziećmi niczym kwoka pisklętami rozglądała się po pomieszczeniu.

 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline