Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2021, 21:13   #983
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Przed wyruszeniem Galeb zdobył odpowiednie substancje, którymi poczernił i zabezpieczył zbroje płytowe przed korozją i wodą.
Hełmy które dobrali były prawie takie same jak te które założyli pod Karak Azul. Pozostawił je na sam koniec by kwasem na osłonach policzków wytrawić runy Gazula.
Pracując nad nimi z Detlefem Galeb wypowiedział słowa podobne do tych którymi przemówił w jaskini u podnóża góry, gdy po piekielnym przemarszu przez kopalnie i tunele skavenów wreszcie wyszli na powierzchnię i odzyskali wolność.

- Już nie jako oddział uwiązany przez monarchę, arystokratę czy kogokolwiek, ale jako drużyna wolnych dawi, którzy razem przelali krew i razem dzielili trudy. Czerń nas połączyła, niechaj więc czarna zbroja i chorągiew symbolem naszym będzie, jak i hołdem dla Gazula, gdyż nie raz o śmierć się ocieraliśmy.

Galeb wzniósł dłoń ponad hełmy i przemówił w tajemnym krasnoludzkim języku prosząc Gazula o przychylność i opiekę. Na moment obie runy zabłysły i zgasły, a w wytrawionych miejscach pojawiły się delikatne wgłębienia utrwalając symbole na stałe.


Galvinson skłonił się i złożył ręce w podzięce dla Boga Przodka. Hełmy były gotowe.



***

Podróż przebiegła niesamowicie sprawnie. Marsz i spływ w dół rzeki można by było nazwać nawet nudnym gdyby nie świadomość co ostatnio przeszła ta kraina najechana przez Granicznych.
Spływ był jednocześnie doskonałą okazją by powrócić do runicznego rzemiosła, które Galeb uskuteczniał co dziennie pracując nad swoim uzbrojeniem oraz zbroją. Odkrył z wielkim entuzjazmem że chwilowa przerwa nie nadwątliła jego talentu, a nawet więcej - udało mu się wykonać runę Kamienia, która choć jako jedna z podstawowych była niezwykle trudna dla początkujących rhunki. Nakreślił trzy takie runy o słabszym wiązaniu na swoim pancerzu oraz na pancerzu Detlefa. Po jednej runie ciosu naniósł na oręża swoje i kamrata.
Gdyby przyszło im walczyć z potworem w Nobitz - będą gotowi. Galeb nie spodziewał się jednak że może nastąpić pewna zmiana planów...

***

Wielka radość przepełniała serce Galvinsona kiedy zobaczył że Dziedzictwo Bugmana rosło w oczach i karczma była już prawie gotowa. Dołączyła do tego uczucia duma, gdy usłyszał o wpływie runy którą wykuł z błogosławieństwem Pramatki. Nie omieszkał więc usiąść z Lagerem i porozmawiać o tym co działo się podczas ich nieobecności.

Okazało się bowiem że Stoutson boryka się z pewnym problemem odnośnie Tygodnia Piwa - wielki zapas piwa przygotowany na Święta miał się najprawdopodobniej zmarnować. Galeb zastanowił się srodze nad tą zagwozdką i zapytał się piwowara ile też ma tych zapasów. Słuchając Lagera kiwał głową myśląc jak by tu piwowarowi dopomóc. Doszedł do wniosku że cokolwiek by nie zrobił (a nie miał zamiaru pozostawiać rzemieślnika bez pomocy) to będzie musiał odłożyć zemstę na mieszkańcach Nobitz na kiedy indziej.

- Festiwal Piwa to wspaniała okazja do handlu dla całej okolicy, jednak obawiam się że nikomu teraz w głowie takie rzeczy. Wojna spustoszyła region, wszyscy teraz patrzą jakby tu przeżyć. Może przyjdą może nie. Mam więc pewną propozycję. I tak zmierzamy na północ - co ty na to byśmy odkupili od ciebie to co szacujesz że się zmarnuje? Wynajęlibyśmy barkę i spłynęli z piwem rzeką Soll - coś z tego wypijemy, może sprzedamy, a diaspory w większych miejscowościach z pewnością się ucieszą gdy zobaczą barkę z takim ładunkiem.


***

Galeb w pewnym momencie poprosił Lagera o garnek, odrobinę wody, jęczmienia, drożdży i chmielu. Poszedł z tym wszystkim do kuchni i na oczach piwowarskiego mistrza zaczął te wszystkie składniki odpowiednio przygotowywać. Będąc na dworze Króla Alrika sięgnął po jedną z ksiąg piwowarskich by przypomnieć sobie lekcje warzenia dane mu przez ojca gdy jeszcze był zaledwie chłopcem. Teraz przy Stoutsonie przygotował w garze coś co za jakiś czas miało się stać piwem.



- Jak ci obiecałem tak też uczyniłem. Oto moje pierwsze kroki na polu tego rzemiosła. To zaledwie zaczyn leczy uczyniony własnymi rękoma. Wierzę że taki dar ucieszy Pramatkę. - rzekł.

Z gara zawartość przelał do niewielkiego antałka, w której mikstura miała sfermentować, po czym zaniósł go do ołtarza Valayi przed którym Pramatka mu się objawiła. Uklęknął przed nim i złożył antałek pośród innych mnogich darów, które zostawili tu dawi, modląc się głęboko w podzięce do Valayi za okazaną łaskę, mądrość oraz radę.

***

Jeszcze wieczorem naradził się zarówno z Detlefem jak i pozostałymi krasnoludami, którzy im towarzyszyli. Chodziło zarówno o pomoc Lagerowi, jak i zmianę planów oraz obrania nowej trasy.
A plan był taki by pójść do Wusterburgu i zorganizować tam jedną barkę, na którą mogliby wsadzić zakupione beczki piwa. Co prawda oznaczało to odłożenie zemsty na kiedy indziej, ale transport piwa do Meissen i do Nuln była dużo mniej podejrzana niż chodzenie między ludzkimi osadami zbrojną bandą.

Poza tym... Galvinson nie mógł pozostawić Stoutsona i jego przedsięwzięcia bez wsparcia. Złoto które w ten sposób Lager odzyska mógłby wydać na dalszą rozbudowę. Oni zaś mieliby zapas przedniego piwa na podróży i do handlu.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 28-04-2021 o 20:51.
Stalowy jest offline