Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2021, 20:05   #981
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef przebywający w Karak Hirn nie był świadkiem ani nawet nic nie wiedział o procesie, jaki toczył się w sprawie Gustawa i tych z Ostatnich, których armia Wissenlandu ujęła na przełęczy. Może tak nawet było lepiej - oszczędziło to brodaczowi obrazu intryg, jakim z upodobaniem oddawali się wszyscy bez mała umgi. Do tego niewątpliwie zostałby pozbawiony wolności i oskarżony o czyny, których nie popełnił lub posądzony o udział w spisku, o którym nie wiedział nic lub niemal nic...

Tak - zdecydowanie nieobecność Thorvaldssona na przełęczy w czasie jej przejmowania przez imperialne oddziały zaoszczędziła mu wielu rozczarowań i upokorzeń.

Za to czas, jakiego król potrzebował do podjęcia decyzji dłużył się coraz bardziej. Nie to, że spodziewał się krótkiej narady i szybkiej odpowiedzi, jednak tam przebywali członkowie oddziału, za który czuł się odpowiedzialny. Mimo tego, że to durne człeczyny... Bo to były JEGO człeczyny i czuł, że musi do nich wrócić i zadbać, żeby nie zrobili sobie nic złego. No bo durni byli przecież.

W oczekiwaniu na decyzję mogli uzupełnić zapasy i naprawić ekwipunek. Ba! - nawet wybrać nowy ze zbrojowni. Z pewną nostalgią, ale również z ulgą przywdział kolczugę krasnoludzkiej roboty - poprzedni pancerz ludzkich rozmiarów nie był zbyt dobrze dopasowany mimo kilku przeróbek, jakim go poddał jeszcze przed wymarszem z Nuln. Do tego wzorem Galeba wybrał dla siebie kuszę z czterema tuzinami bełtów oraz uzupełnił zapas prochu i kul do samopałów tak, by mieć po dwa tuziny ładunków do każdego. Trzytygodniowy zapas prowiantu w postaci żelaznych wojskowych racji wzbogaconych o suszone mięso, orzechy i miód był tylko formalnością, a na koniec wizyta u tego samego aptekarza co ostatnio, gdzie zostawiając sporą kupkę złota zaopatrzył się w pół tuzina mikstur leczących oraz odnowił zapas opatrunków i utensyliów do szycia ran.

Przy okazji odwiedził także znajomy już warsztat rusznikarski - tam przyglądając się czernionym lufom falkonetów przypomniał sobie o słowach Galeba, który jeszcze w zbrojowni zapytał go o to, czy pamięta o dawnych dziejach, kiedy jako Czarna Kompania planowali zakup czarnych pancerzy by mimo zasłoniętych twarzy dawać świadectwo czynom, do których zostali zmuszeni poprzez, a jakże, intrygę możnych. Wtedy nie wyszło, to może teraz? Wytrawienie pancerzy, tarczy, czy ostrzy broni słabym kwasem nie zajmie długo, a w twierdzy mieli jeszcze chwilę zostać.

Postanowił odszukać towarzysza i przedstawić mu sposób na unifikację wyposażenia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 24-04-2021, 22:17   #982
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Krasnoludy

Browar Bugmana, Nobitz, Meissen - trzy cele, a każdy z nich coraz bardziej na północ, coraz bliżej Nuln. Dostarczenie zapasów, wykreślenie urazy (choć po cichu, bo nie był to dobry czas na ataki na wioski umgi, zaraz znów podniosą się głosy o zdradzie), odwiedziny u krewnych i znajomych... Wszystko ładnie się zgrywało i z czystym sumieniem mogło zostać opisane w Kronikach.

Galeb i Detlef
wyróżniali się spośród wojowników eskorty czarnym zabarwieniem pancerzy. Kolorem, który budził pytania ich towarzyszy. Ale nie zadawali ich. Nie byli w końcu ludźmi, żeby paplać dla samego paplania. Widać było, że coś wspólnie przeszli, będą chcieli to opowiedzą przy ognisku i piwie. A nie, to nie. Weterani dobrze wiedzieli, że o niektórych doświadczeniach się nie gada. Nawet jeśli zdarza się rzucać przez sen.

Wędrówka podziemną drogą pod Górami Czarnymi i późniejszy rejs stateczkiem rzeką Sonne nie trwały długo. I nie obfitowały w spotkania. Raz, że okolica była zrujnowana i wyludniona po najeździe, dwa, że w jego trakcie chłopi i podróżnicy nauczyli się nie pokazywać na oczy zbrojnym bandom. Administracja też się jeszcze nie odbudowała, więc i opłat nie było.

***


Dwupiętrowa karczma była już na ukończeniu i praktycznie gotowa na przyjęcie gości. I ochotników, którzy pomogą w odbudowie. Oraz oczywiście na przyjęcie zapasów, które właśnie przywieziono, również. A mieszkający i pracujący tu khazadzi równie chętnie przyjęli także wiadomości ze świata oraz listy od krewnych. Niektórzy z pewną ulgą, że to tylko listy od żon, a nie same żony...

Lager z radością powitał gości i pochwalił się budynkiem. I planami na przyszłość. Nowością była studnia głębinowa. Na razie w stadium projektu, ale przywiezione narzędzia miały to zmienić. Widać było, że starego mistrza kusiło popróbowanie odtworzenia Browaru, choćby w małej części.

Z innych rzeczy - runa na progu działała. Nawet bardziej niż się spodziewano. Broniła nie tylko przed chaosem z zewnątrz, który miałby czelność zajrzeć do khazadzkiej siedziby. Chroniła także przed chaosem w sercach i umysłach, który już tam był. Stoutsson zauważył, że jego syn zrobił się jakby spokojniejszy, a liczba kłótni i bójek, nawet po upiciu, jakby zmalała. Czasem może trochę przeszkadzała, jakiś ludzki mag w szarym płaszczu nie mógł wejść do środka i musiał pić na zewnątrz, w rozstawionym namiocie, tak jak różni tacy najemnicy i inni, którzy czasem sarkali... ale za to widziane jakiś czas temu w okolicy grobi nie zaatakowały Browaru. I o ile rozważania nad duchowym znaczeniem tego zostawił Lager innym, o tyle do kwestii praktycznych podszedł praktycznie - Galeb miał u niego darmowy pobyt ilekroć zechce.
Detlef też, pod warunkiem, że przyjmie pozycję dowódcy obrony Browaru. Oczywiście, po zakończeniu aktualnego "zatrudnienia".A jego inżynierowie, Groin i Gloin zapytali wojownika o Berta, niziołka, z którym ostatnio zaprzyjaźnili się podczas popijawy.

Miano jednak tu także zmartwienia. Tydzień Piwa za pasem (festiwal zaplanowano na za dwa tygodnie, od 5 do 12 Brauzeita), a tu nie dość, że inni rzemieślnicy nie przyjadą zapewne, to i piwo przywiezione wielkim kosztem jest, a wypić (i zapłacić) nie będzie miał kto. Za miesiąc czy dwa może życie i handel zacznie wracać w te rejony, ale dla beczek Czarnogórskiego Ciemnego Bittera, Złotej Hordy czy czerwonego Zachodu Słońca będzie już za późno.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 24-04-2021 o 22:35.
hen_cerbin jest offline  
Stary 26-04-2021, 21:13   #983
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Przed wyruszeniem Galeb zdobył odpowiednie substancje, którymi poczernił i zabezpieczył zbroje płytowe przed korozją i wodą.
Hełmy które dobrali były prawie takie same jak te które założyli pod Karak Azul. Pozostawił je na sam koniec by kwasem na osłonach policzków wytrawić runy Gazula.
Pracując nad nimi z Detlefem Galeb wypowiedział słowa podobne do tych którymi przemówił w jaskini u podnóża góry, gdy po piekielnym przemarszu przez kopalnie i tunele skavenów wreszcie wyszli na powierzchnię i odzyskali wolność.

- Już nie jako oddział uwiązany przez monarchę, arystokratę czy kogokolwiek, ale jako drużyna wolnych dawi, którzy razem przelali krew i razem dzielili trudy. Czerń nas połączyła, niechaj więc czarna zbroja i chorągiew symbolem naszym będzie, jak i hołdem dla Gazula, gdyż nie raz o śmierć się ocieraliśmy.

Galeb wzniósł dłoń ponad hełmy i przemówił w tajemnym krasnoludzkim języku prosząc Gazula o przychylność i opiekę. Na moment obie runy zabłysły i zgasły, a w wytrawionych miejscach pojawiły się delikatne wgłębienia utrwalając symbole na stałe.


Galvinson skłonił się i złożył ręce w podzięce dla Boga Przodka. Hełmy były gotowe.



***

Podróż przebiegła niesamowicie sprawnie. Marsz i spływ w dół rzeki można by było nazwać nawet nudnym gdyby nie świadomość co ostatnio przeszła ta kraina najechana przez Granicznych.
Spływ był jednocześnie doskonałą okazją by powrócić do runicznego rzemiosła, które Galeb uskuteczniał co dziennie pracując nad swoim uzbrojeniem oraz zbroją. Odkrył z wielkim entuzjazmem że chwilowa przerwa nie nadwątliła jego talentu, a nawet więcej - udało mu się wykonać runę Kamienia, która choć jako jedna z podstawowych była niezwykle trudna dla początkujących rhunki. Nakreślił trzy takie runy o słabszym wiązaniu na swoim pancerzu oraz na pancerzu Detlefa. Po jednej runie ciosu naniósł na oręża swoje i kamrata.
Gdyby przyszło im walczyć z potworem w Nobitz - będą gotowi. Galeb nie spodziewał się jednak że może nastąpić pewna zmiana planów...

***

Wielka radość przepełniała serce Galvinsona kiedy zobaczył że Dziedzictwo Bugmana rosło w oczach i karczma była już prawie gotowa. Dołączyła do tego uczucia duma, gdy usłyszał o wpływie runy którą wykuł z błogosławieństwem Pramatki. Nie omieszkał więc usiąść z Lagerem i porozmawiać o tym co działo się podczas ich nieobecności.

Okazało się bowiem że Stoutson boryka się z pewnym problemem odnośnie Tygodnia Piwa - wielki zapas piwa przygotowany na Święta miał się najprawdopodobniej zmarnować. Galeb zastanowił się srodze nad tą zagwozdką i zapytał się piwowara ile też ma tych zapasów. Słuchając Lagera kiwał głową myśląc jak by tu piwowarowi dopomóc. Doszedł do wniosku że cokolwiek by nie zrobił (a nie miał zamiaru pozostawiać rzemieślnika bez pomocy) to będzie musiał odłożyć zemstę na mieszkańcach Nobitz na kiedy indziej.

- Festiwal Piwa to wspaniała okazja do handlu dla całej okolicy, jednak obawiam się że nikomu teraz w głowie takie rzeczy. Wojna spustoszyła region, wszyscy teraz patrzą jakby tu przeżyć. Może przyjdą może nie. Mam więc pewną propozycję. I tak zmierzamy na północ - co ty na to byśmy odkupili od ciebie to co szacujesz że się zmarnuje? Wynajęlibyśmy barkę i spłynęli z piwem rzeką Soll - coś z tego wypijemy, może sprzedamy, a diaspory w większych miejscowościach z pewnością się ucieszą gdy zobaczą barkę z takim ładunkiem.


***

Galeb w pewnym momencie poprosił Lagera o garnek, odrobinę wody, jęczmienia, drożdży i chmielu. Poszedł z tym wszystkim do kuchni i na oczach piwowarskiego mistrza zaczął te wszystkie składniki odpowiednio przygotowywać. Będąc na dworze Króla Alrika sięgnął po jedną z ksiąg piwowarskich by przypomnieć sobie lekcje warzenia dane mu przez ojca gdy jeszcze był zaledwie chłopcem. Teraz przy Stoutsonie przygotował w garze coś co za jakiś czas miało się stać piwem.



- Jak ci obiecałem tak też uczyniłem. Oto moje pierwsze kroki na polu tego rzemiosła. To zaledwie zaczyn leczy uczyniony własnymi rękoma. Wierzę że taki dar ucieszy Pramatkę. - rzekł.

Z gara zawartość przelał do niewielkiego antałka, w której mikstura miała sfermentować, po czym zaniósł go do ołtarza Valayi przed którym Pramatka mu się objawiła. Uklęknął przed nim i złożył antałek pośród innych mnogich darów, które zostawili tu dawi, modląc się głęboko w podzięce do Valayi za okazaną łaskę, mądrość oraz radę.

***

Jeszcze wieczorem naradził się zarówno z Detlefem jak i pozostałymi krasnoludami, którzy im towarzyszyli. Chodziło zarówno o pomoc Lagerowi, jak i zmianę planów oraz obrania nowej trasy.
A plan był taki by pójść do Wusterburgu i zorganizować tam jedną barkę, na którą mogliby wsadzić zakupione beczki piwa. Co prawda oznaczało to odłożenie zemsty na kiedy indziej, ale transport piwa do Meissen i do Nuln była dużo mniej podejrzana niż chodzenie między ludzkimi osadami zbrojną bandą.

Poza tym... Galvinson nie mógł pozostawić Stoutsona i jego przedsięwzięcia bez wsparcia. Złoto które w ten sposób Lager odzyska mógłby wydać na dalszą rozbudowę. Oni zaś mieliby zapas przedniego piwa na podróży i do handlu.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 28-04-2021 o 20:51.
Stalowy jest offline  
Stary 26-04-2021, 23:10   #984
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz uznała, że śmierci przez powieszenie winna jest za wyjątkową mieszaninę niepotrzebnych oraz zaniechanych działań, a także opuszczania miejskich murów, bez wyraźnego powodu (np. trawiącego wszystko pożaru). Prowadzona nie wiadomo gdzie najbardziej bała się trwałego okaleczania oraz podtapiania. Zastanowiła się, czy próba ucieczki nie mogłaby spowodować jednak śmierci na miejscu, co wydawało się dość wygodnym rozwiązaniem. Zmęczenie jednak wzięło górę i bez szemrania podążała tam gdzie ją prowadzono.

Obecny na przesłuchaniu człowiek, który uratował Barona zadawał pytania, a Roz z wyuczonym obojętnym wyrazem twarzy odpowiadała. Opowiedziała co działo się od czasu opuszczenia przez nią Nuln i podróży w kierunku przełęczy, jej niewoli u Granicznych, potem ataku wojsk pod dowództwem Barona dzięki czemu została odbita oraz pomysłu maga Rittera, który miał zrobić z niewidzialnego szpiega najbardziej widoczną w obozie postać. Potem o swojej roli w negocjacjach i wizycie w obozie Granicznych. Przytoczyła przy okazji detale z przygotowanego raportu. Ten jednak został już oddany. Zgrabnie ominęła rozmowę z Wernickym. Osobną opowieść poświęciła Magritte von Liebwitz dodając przy okazji “zasłyszaną” historię jej odbicia przez Ostatnich oraz wszystko co dowiedziała się o działaniach Barona i Loftusa mające na celu jej ochronę. Trzecia historia to strzępy informacji, które usłyszała na temat Elektorki i podejrzeń wiążących się z jej osobą. Dowodów nie miała, ale Loftus i Baron mogli wiedzieć coś więcej zwłaszcza o jakimś liście o którym udało się zebrać plotki, ale nie udało się znaleźć jego samego.

Roz podawała najpierw ogólny rys wdając się w szczegóły tam gdzie przesłuchujący sobie życzył. Wiedziała, że ów może być dość zdecydowany, a ponieważ nie zależało jej na niczym, wolała ostatecznie zawisnąć na stryczku z kompletem paznokci i bez połamanych kości.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 02-05-2021, 21:28   #985
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
- Panie Pułkowniku, cieszę się że Panienka wróci pod Waszą opiekę.- Loftus zaczął przyjaźnie, choć niepewnie.
- Co do się działo podczas tej inwazji, obawiam się Panie, że zbyt wielu konkretów nie znam. Za to wiem, że Markus Tivioli mistrz Kolegium Cienia nie żyje. A khazadzi z naszego oddziału weryfikowali informację w krasnludzkiej twierdzy dotyczącej listu od Księżnej Elektorki. Mój dowódca mógłby zapewne coś więcej na ten temat powiedzieć, jak i listów które świadczyły, że Brock i jego najemna kompania nie dostanie należnego żołdu. - Mag odczekał chwilę, nim kontynuował.
- Mogę wam Panie wyjaśnić skąd się wzięła postać dziewicy z Meissen, wspomnień o potyczce z wampirem, czy fałszywych meldunkach jakie otrzymywali graniczni od Stirlitza. Co do którego liczę, że otrzymam jeszcze wieści od maga, który towarzyszył Wernickiemu. Są to jednak wydarzenia drugoplanowe, nie mające związku z spiskiem. Co najwyżej może moja relacja odbicia Magritty von Liebwitz wyjaśni Wam Panie pewne kwestie. - Mag był skłony zdać pełną relację z tego wydarzenia, zgodnie z tym co sam zapamiętał.
Ritter starał się względnie współpracować, nie kłamał, choć starał się pomijać ewentualne kwestie które dotyczyły by wewnętrznych spraw kolegium, takich jak choćby sprawa z wiedźmą i jej uczennicą.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 05-05-2021, 21:58   #986
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlefa ucieszył widok coraz okazalej prezentującego się browaru - nie był i nie mógł to być słynny pierwowzór, którego wyrobów pewnie nigdy nie uda się w pełni odtworzyć, jednak to co stworzył Lager z pewnością zasługiwało na uznanie. Zarówno browar, karczma jak i to, co w niej serwowano.

W miejscu takim jak to można było spędzić sporo czasu... może i resztę życia.
Propozycja właściciela przybytku najpierw zdumiała, później połechtała próżność brodacza (ale w dobrym tego słowa znaczeniu), by niespodziewanie pozostawić mętlik w głowie, niełatwe przemyślenia co do swojej przyszłości oraz obietnicę złożoną Lagerowi, że za jakiś czas wróci i weźmie tę robotę. "Jakiś czas" dla krasnoluda oznaczać mógł kilka miesięcy, lat a nawet dekad, ale kto by tam upływające dni liczył jak to człeczyny zwykły robić.

Pomysłowi Galeba by wspomóc browar poprzez wykupienie nadwyżki towaru przytaknął od razu. To było coś, co mogli zrobić, a zważywszy na udzieloną wcześniej pomoc dla Ostatnich - wręcz powinni. Kwestie transportu jakoś rozwiążą, a transport tych wszystkich beczek rzeką przypomni mu trochę dawne czasy, gdy parał się ochroną takich przedsięwzięć. Czego skutkiem była niechęć do głębokiej wody, ale cóż zrobić...

W czasie odpoczynku w browarze dwójka inżynierów pracujących dla Lagera zaczęła podpytywać o Berta, którego rzekomo poznali podczas ostatniej wizyty Ostatnich w tym miejscu. Detlef nie mógł pomóc, bo i nie wiedział, gdzie niziołek mógł teraz przebywać. Zbyt dużo działo się na przełęczy i wokół niej, tam widzieli się po raz ostatni gdy Truskawa pomagał przy zatrzymywanych wozach Wernicky'ego, ale gdzie jest teraz - zapewne z resztą oddziału. Pytania brodaczy sprawiły, że kolejny już raz zadumał się nad losami reszty oddziału - gdzie byli, czy wracają do Nuln tak jak oni dwaj, czy też jakiś ważniak wysłał ich do Księstw z kolejną misją? Tak naprawdę mogli być teraz gdziekolwiek, ale Detlef liczył na to, że kiedyś jeszcze dane im będzie wypić kilka piw i powspominać niebezpieczną wyprawę.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 09-05-2021, 15:57   #987
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Gustaw, dopiero co wywalony niehonorowo z armii długo nie mógł się pozbierać i milczał. Być może dlatego to wuj ocalonej przez niego dziewczyny (co pewnie też miało znaczenie) odezwał się inaczej.
- Imperium, Wissenlandowi i swojemu rodowi można służyć inaczej niż tylko z mieczem w dłoni. Są problemy, których siła nie rozwiąże. Mamy poważny kryzys. Prowincja złupiona i spalona. Tysiące chłopów uciekło do miast, gdzie nie ma dla nich pracy. Połową plonów nie wykarmimy wszystkich mieszkańców. Na krasnoludy większość patrzy wilkiem. Pytanie tylko czy najpierw wybuchną rozruchy z powodu głodu czy na tle etnicznym. A to najmniejsze problemy. Polityczne zamieszanie po śmierci Etelki von Toppenheimer przyprawia nawet mnie o ból głowy, a to i tak nic przy tym, które wybuchnie kiedy wyjdzie na jak dowolny z tych listów, o których nie wspomniałeś na procesie. Zresztą bardzo słusznie - Gustaw przypomniał sobie, że mówił o nich tylko sędziom, więc jego obecny rozmówca nie wie, że jednak wspomniał - musimy je odzyskać. Przynajmniej jeden z nich, by móc go zbadać i udowodnić fałszerstwo. Jak wspomnieli Twoi podwładni, trzy listy są poza granicami Imperium. Ale może został wysłany jeszcze do kogoś? A jeśli okaże się najgorsze... znaleźć kogoś, kogo poprze Zgromadzenie na miejsce Elektorki zanim wybuchną bratobójcze walki o władzę. I na to wszystko jeszcze kryzys w relacjach z krasnoludami i sojusz, który może trzasnąć w każdej chwili. Przyda się pomoc i pomysły w każdej z tych spraw.


Pozostała dwójka, Roz i Loftus złożyła wyjaśnienia i dała do myślenia szefowi wywiadu prowincji, a prywatnie - wujowi Magritty. Jakie były jego przemyślenia, dowiedział się póki co jedynie Gustaw. Pozostali chwilowo mieli inne zajęcia.


Roz na przykład musiała odpowiedzieć nie tylko na pytania dotyczące przeszłości, ale i przyszłości.
- Zeznania Loftusa Rittera jednoznacznie wskazują na Twoją winę. Za brak tych zeznań w raporcie i jego by skazali, ale ma teraz poważniejsze problemy na głowie. Kto inny się nim zajmie. A co do Ciebie, agentko... Potrzebuję ludzi, którzy potrafią myśleć. Masz jakiś pomysł jak uniknąć śmierci? - najwyraźniej postanowił ją przetestować.


Po Loftusa zaś "zgłosił się" jeden ze sług Białego Magistra, tak zwany "wieczny uczeń" - czarodziej, który z powodu braku zdolności nigdy nie osiągnął rangi wędrownego, ale za to poświęcił się służbie organizacji. Kolegium zawsze potrzebowało godnych zaufania sekretarzy, ważnych sług, posłańców i tym podobnych.
Konna podróż do Altdorfu zajęłaby co najmniej dwa tygodnie, i to rozstawnymi końmi. Ale podróż szybką łodzią wynajętą w Wusterburgu zajęła znacznie mniej. Prąd rzeki, który przy podróży na południe przeszkadzał, w przeciwnym kierunku pomagał żaglom. Trudniej było też z niej uciec, a że Loftusowi zawsze towarzyszyło co najmniej dwóch (tylu widział) z sześciu użyczonych żołnierzy mających rozkaz strzelać jeśli zrobi coś podejrzanego lub jeśli kolega zacznie się podejrzanie zachowywać, to i nie próbował.

Budynek do którego go zaprowadzono nie wyróżniał się spośród sąsiednich kamienic. Ot, jeszcze jedna rozpadająca się kamienna budowla, usytuowana w altdorfskiej dzielnicy biedoty, nieopodal tanich burdeli i podejrzanych melin. W murze brakowało cegieł, zaprawa miejscami się wykruszała, fundamenty osiadały, dach sprawiał wrażenie dziurawego i zapadającego się pod upływem czasu. Futryny okien były zagrzybione a na ich parapetach zalegały odchody gołębi.
Wewnątrz było również paskudnie – w głębokich niszach stały obłupane posążki gargulców, ściany były zakurzone, jakby od dawna nie były czyszczone) i zapleśniałe, wszędzie wisiały gęste pajęczyny, a mijane pokoje wydawały się puste. I nawet gdyby Loftus nie słyszał szeptem powtarzanych wśród magów plotek o wyglądzie Kolegium Cienia, umiał rozpoznać tak potężną iluzję. Czuł niepokój już wcześniej, ale prawdziwy lęk pojawił się dopiero kiedy jego "przewodnik" zaprowadził go do piwnic i tam pozostawił przed solidnym biurkiem za którym siedział jakiś urzędnik, sądząc z wyglądu. Człowiek ten przeglądał papiery z teczki. Ta, całkiem wypchana, leżała obok. Obok leżało kilka innych, znacznie grubszych i starszych, sądząc z wyglądu. Na widok Loftusa gestem zaprosił go do zajęcia miejsca na chybotliwym krzesełku, które okazało się tak liche jak się wydawało. Akurat ono nie było najwyraźniej przykryte iluzją. Z szuflady wyjął kilka arkuszy papieru, wskazał na pióro i atrament i wrócił do czytania.
Wśród podsuniętych Ritterowi papierach był jeden niemal w całości wypełniony. Brzmiał "Ja [...], syn [...], urodzony dnia [...] w [...], oświadczam niniejszym, że zdradziłem Imperium i od roku pracuję dla Wernicky'ego.
Moimi wspólnikami są [...].
Poniżej było miejsce na podpis i datę.
Drugi, po podobnym początku zawierał przyznanie się do bycia kultystą [...] i zawierał potem zdanie: "Zdradziłem kultystom następujące tajemnice Kolegium: [...]". I kończył się podobnie jak pierwszy.
Poza tym były dwa weksle in blanco, czyli bez wpisanych sum, których odebranie miał pokwitować oraz dwie czyste kartki, które miał podpisać.

***

Galeb, Detlef

Choć koncepcja muzeum, nie mówiąc już o "żywym muzeum", dopiero miała zostać wynaleziona, Dziedzictwo Bugmana niemalże wypełniało definicję. Krasnoludzkie zapatrzenie w przeszłość, jakże różne od ludzkiego zainteresowania teraźniejszością, tym razem pozwoliło na krok w przyszłość.
I miało szansę na sukces. Może jeszcze nie w tym sezonie, ale może w następnym. O ile nieudany początek i straty finansowe nie podetną skrzydeł Lagerowi już na starcie. Odkupienie połowy piwa za 80 koron (pieniądze musiał wyłożyć Detlef, Galeb nie miał tyle, a kredyt od króla wymagał dostępu do banku, którego w głuszy nie było) pozwoliło mu na dalszą realizację marzenia.
Jednocześnie opóźniło podróż krasnoludów. Wynajęcie barki w Wusterburgu nie było problemem... zazwyczaj. Kiedy było się pozbawionym zdolności społecznych krasnoludem o facjacie zakrytej bandażami, sprawy wyglądały gorzej. Pamiętajmy też o tym, że powszechnie uważano krasnoludy za zdradzieckie... tego, no, znamy to słowo. Pamiętajmy o tym... bo krasnoludom przypominano to często. Nawet samo znalezienie właściciela barki nastręczyło sporo problemów, a potem trzeba było go jeszcze przekonać... Na szczęście polityka polityką, a jeść trzeba. Strata dnia i konieczność zapłacenia potrójnej stawki mogła stawać kością w gardle, ale przynajmniej nie trzeba było przepraszać Lagera, że jednak "nie da się".
Kolejne myta (korona za statek i cztery za barkę) w Eppiswaldzie, Rohrhof, Gershburgu i Wittenhausen skutecznie uświadomiły nieobeznanym dotychczas z koncepcją handlu Detlefowi i Galebowi na co się porwali oraz dlaczego wszystko jest tanie w miejscu wytwarzania i cholernie drogie wszędzie indziej. A potem dopłynęli do Meissen...
- Prawo składu. Względne prawo składu - wyjaśniał mytnik - Przywilej w mieście jest. Jeszcze sprzed dwóch elektorów. Macie obowiązek wystawić towar na sprzedaż na co najmniej tydzień. Po jego upływie pozostały towar można było transportować dalej. Wyładować się możecie przy tamtym nabrzeżu, opłata to trzy szylingi, a w międzyczasie poproszę o licencję handlową - pilnował, by wszystko odbywało się w granicach prawa.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 15-05-2021, 21:09   #988
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Ruszyli z ładunkiem piwa w dół rzeki. Niestety dość szybko okazało się, że pomoc dla browaru będzie ich kosztowała więcej, niż cena zakupu samego trunku. Sporo więcej... A z każdym mijanym po drodze punktem na mapie i należącą doń rzeczną śluzą, rogatkami czy jak tam wodniacy nazywali miejsce, w którym zdzierano z nich ostatnią koszulę i wydrapywano ostatniego miedziaka z sakiewki koszt ich inwestycji rósł coraz bardziej.

Thorvaldsson ze zgrozą przyglądał się mytnikowi wyłuszczającemu Galebowi zasady, ograniczenia, a przede wszystkim zbójeckie stawki podatkowe za nic. Słuchał, a jego pełne miłości serce - miłości do własnego złota oczywiście - bolało coraz mocniej. Zdałoby się, że wyskoczy z piersi i pozostawi po sobie wielką krwawiącą dziurę.

- Dajmy całe to piwo miastu jako podarek od krasnoludów. Rozsławimy browar, dawi zyskają sympatię człeczyn, a najważniejsze - przestaniemy wreszcie dokładać do tego interesu... - pełnym boleści głosem zaproponował Galvinsonowi, gdy tylko mytnik skończył recytować wyrok.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 16-05-2021, 15:06   #989
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb w duchu zgrzytał zębami przy każdej kolejnej opłacie celnej. Zarówno dlatego że pieniądze wykładał Detlef (zrobił mu się z tego niezły wyrzut sumienia), ale też dlatego że poczuł na własnej spieczonej skórze jak to jest podróżować po kraju nieprzychylnie nastawionym do obcych i ile też zła uczyniła Elektorka.

Natomiast przybycie do Meissen okazało się problematyczne choć Runiarz obawiał się bardziej jakiegoś spięcia ze Starszym lokalnej gminy, który pałał niechęcią do Runiarza widząc w nim konkurenta. Jednak okzało się że
Galeb słuchał mówiącego znudzonym głosem mytnika zastanawiając się czy temu umgiemu płacą dniówki czy ma jakiś procent od tego co ściągnie.

Rada Detlefa była całkiem dobra, choć nie mogli całego ładunku piwa zostawić tutaj. Wtedy przypłynięcie do Nuln byłoby... co tu dużo mówić, jasne by było że ktoś ważny przybył.
Runiarz już był gotów przystać na tą okoliczność, jednak zobaczył przy nabrzeżu postać w towarzystwie czwórki zbrojnych dawi.

- Moment. - burknął Runiarz do mytnika, przyłożył dłonie do ust i zawołał w khazalidzie by zwrócić uwagę.

Krasnolud w solidnym mieszczańskim stroju dał znać swoim zbrojnym i po chwili już ładowali się na pomost na którym stał mytnik, co zbudziło pewne protesty z jego strony, lecz niewesołe spojrzenia ochroniarzy go trochę przytemperowały.

Galeb rozpoznał dawiego z Meissen. Była to persona z krasnoludzkiej gminy którą czasem widział na naradach u Barrudina - jeden z księgowych gminy o imieniu Ulhert Cromsson. Fakt że chodził w obstawie wskazywało jednak że atmosfera w mieście jest napięta, ale interesy musiały się kręcić. Po minie dało się rozpoznać że i on pamięta Galeba, lecz też że nie zapomniał niedawnych wydarzeń w które Runiarz był zamieszany. Pewnie też chodziło o wykupne o którym wspominał Wernicky i jego ochroniarz.

W krótkich słowach Galeb przywitał się z przedstawicielem gminy i wyjaśnił że wiezie ładunek trunku na Tydzień Piwa.

Niestety dyskusja i zbiegowisko przyciągnęło uwagę jakiegoś urzędnika który też się napatoczył by sprawdzić co to za burdel, a kto wie czy może i by nie oskubać kolejnego przewoźnika. A przy okazji napsuć krwi krasnoludom. Kiedy mytnik tłumaczył urzędnikowi co się dzieje, Galeb cicho wyjaśnił sytuację tutejszemu dawi - nie wiedzieli o tym całym wystawianiu towaru na tydzień, nie mają też licencji, ale gmina może powiedzieć że to było wcześniej zamówione. Nie wspominał nawet o cenie, złocie czy zapłacie, wiedział bowiem że ludzie może i mowy krasnoludów nie znają, ale takie słowa chwytają w mig.

Ludzkie gryzipiórki szybko przystąpiły do ataku na dawi, zasypując ich jakimiś urzędniczym bełkotem. Dyskusja na pomoście groziła jakąś grubą aferą, więc Galeb próbował studzić emocje, ale Cromssonowi poszło to dużo łatwiej. Zaproponował że z okazji zbliżającego się świątecznego tygodnia Meissen dostanie część ładunku. Okrasił to ładnymi słowami o zgodzie między sąsiadami i pomocy w tych trudnych czasach. Oczywiście tą gadaninę dało się zbyć, jednak perspektywa oddania na poczet urzędu części przedniego krasnoludzkiego piwa trochę zmiękczyła ludzkich urzędników.

Cztery 50-litrowe i sześć 100-litrowych. Ostre negocjacje sprawiły że ludziom miały zostać odstąpione cztery beczki stulitrowe (wciąż pysznego piwa acz najtańszego, ale o tej wartości umgi nie musieli wiedzieć). Ponieważ pozostały ładunek mógł zostać przewieziony z wykorzystaniem przestrzeni ładunkowej statku to barkę można było zostawić w Meissen. Ulhert przy okazji wprowadził trochę zamieszania, bo to trzeba było posłać po wóz i tragarzy, a i gapiów się trochę zleciało co przebiegły krasnoludzki rachmistrz wykorzystał na chwilę rozmowy z Galebem.

Wyjaśnił że sytuacja w Meissen jest napięta i w sumie to oni czekali tutaj na inną opóźnioną barkę, ale dobrze że się pojawili Galeb z Detlefem. Uraczył ich też paroma informacjami o tym co działo się w mieście, a na koniec przestrzegł Galvinssona żeby nie zatrzymywali się tutaj - Starszy Barrudin nie lubił Runiarza czemu dawał często wyraz po tym jak ten się wyniósł, a po zapłaceniu okupu Granicznym był w fatalnym nastroju od dłuższego czasu. Powiedział też że wybieg z dostawą jest dobry i lepiej nie podawać się za kupców.

- Prawo Imperium jest zawiłe jak elfia polityka. - stwierdził i przestrzegł - Jak się na nim nie znasz to się w nie nie ładuj.

Galeb w zamian podzielił się paroma wieściami odnośnie tego co się dzieje na wodnym szlaku i w południowym rejonie. Nie było to nic bardzo ciekawego, poza potwierdzeniem że ludzie czują wielką zawiść do krasnoludów i zrzucają na nich całą winę za swoje nieszczęścia. Wspomniał też o Dziedzictwie Bugmana, chwaląc Lagera Stoutsona i jego przedsięwzięcie.

Na pożegnanie rachmistrz Ulhert wypisał na krótkim pergaminie list przewozowy dla Galeba i reszty, by w razie czego mieli jakikolwiek papier by ich imperialni urzędnicy nie zjedli. Gdy się żegnali podał Runiarzowi dłoń. Z jednej wielkiej krasnoludzkiej garści przeszedł do drugiej kawałek papieru złożony dwa razy.

Potem gdy odpływali Galeb zerknął na przekazany mu świstek. Był to czek. Ale teraz pozbyli się barki, więc nie powinni płacić tyle za myto. Galeb policzył szybko i doszedł do wniosku że gdyby był kupcem i policzył sobie marżę dla siebie, opłacenie pracowników i takie tam...
Galeb pokiwał głową. Jak powiedział sam Barrudin - "kupuj tanio, sprzedawaj drogo". Cromsson uratował im zadki, ale jego pomoc też swoje kosztowała, dostał też szansę poprawić stosunki między dawi a umgi. Z drugiej strony było to dużo lepsze niż nic.
 
Stalowy jest offline  
Stary 18-05-2021, 20:32   #990
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Detlef, Galeb

Do tej pory rozwiązując problemy za pomocą broni i groźby użycia przemocy, khazadzi poczuli się bezradni w sytuacji, kiedy zabrali się za interesy. Te, jak wiadomo, wymagają języka wysmarowanego miodem i umiejętności dogadania się z każdym. A także sporej dozy pragmatyzmu i pewnej "śliskości". Cech, których nie mieli. Mieli natomiast znajomych w Meissen. Mieli wiedzę na temat aktualnych stosunków na linii krasnoludy - ludzie. I mieli dobrą opinię wśród khazadzkiej diaspory w mieście. To wystarczyło.

Argumentacja typu "Tydzień Piwa będzie, święto, a to znaczy, że piwo nie na handel, a na cele religijne i wara Wam od tego. " poparte prezentem (bo przecież krasnolud nie dałby łapówki) podziałała. Oto co zmienia znajomość prawa i prawideł handlu. Zapewne zdolny handlarz jeszcze by i wziął pieniądze za wybawienie ich od kłopotu, ale krasnolud krasnoluda nie oszuka. A przynajmniej nie wtedy, kiedy tym drugim jest kowal run w obstawie wojowników. A może po prostu szanował ich? W każdym razie suma na czeku na to wskazywała. Albo na to, że piwo z krasnoludzkich browarów z gór było sporo warte w miastach - może i rzemieślnicy byli i tutaj, ale woda... Cóż, Meissen leżało nad rzeką, w której górnym biegu były kopalnie, garbarnie skór, inne ludzkie osady... Krystalicznie czystą wodą z górskich lodowców może tam, u źródeł Soll była, może i nadal dało się ją pić, może alkoholu i chmielu było ile trzeba... ale wśród krasnoludów byli tacy, którzy dobrze zapłacą za piwo, które przypomina im o "domu". Nawet jeśli już od pięciu pokoleń mieszkają w mieście, wśród ludzi. Ten "drobny szczegół", że krasnoludy z twierdz uważały swoich kuzynów za "zanieczyszczonych" wpływami umgich i pewnych rodzajów piwa po prostu nie dostarczano... Sto dwadzieścia koron na wekslu zaskoczyło Galeba i Detlefa. Przeszło im przez myśl, że handlarz wziąłby i więcej. Nawet do dwustu koron za cały ładunek, w końcu musiałby opłacić też ochronę. I za jej wyżywienie. Nie mówiąc o marynarzach. Choć na przykład podróżowanie w kompanii miało swoje plusy - w Hinkend, gdzie za radą szypra zatrzymali się na noc, mimo kiepskich warunków lokalowych w "Odpoczynku na Wsi" (właściciel nie grzeszył talentem i oryginalnością) spotkała ich miła niespodzianka. Wędzone węgorze nad rzeką się zdarzały, ale już ciemny lager braci Zimmermannów zaskoczył ich dymnymi, wędzonymi nutami.

A gdy minęli kolejne miejsca, w których także pobrano od nich opłatę (korona od statku, bez barki wyszło taniej), zrozumieli, że może nawet i jeszcze ze czterdzieści. Pfeildorf, gdzie dokładnie oglądano ich "glejt" od Ulherta Cromssona, ale że skarbnik gminy z Meissen nie był tak zupełnie nieznany odstąpiono od pobierania opłat "za handel" i pobrano jedynie myto. Wissenburg, gdzie sytuacja się powtórzyła... i w końcu, kilka koron później (bo jeszcze cło), Nuln.
Marynarze sprawnie wypakowali ich beczki (minus zwyczajowe pięć procent "strat"), szyper pożegnał się bez szczególnego żalu, ale i bez złości i polazł szukać zlecenia na powrót. Detlef i Galeb wrócili do Nuln...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172