Qwerty czuł się… oszukany. Tyle zachodu o nic? Wspomnienie trwało i trwało, aż się skończyło. Z drugiej strony Uiop nie do końca był pewny, czego oczekiwał. Jaka wielka nagroda mogła ich oczekiwać za zwerbowanie Anny w szeregi Ventrue? Czego dokładnie się spodziewał? Zamyślił się nad tym. Na samym początku chyba był tego świadomy, jednak z biegiem czasu zapomniał o tym fakcie. Wkręcił się w rywalizację. Główną nagrodą była Bowsley. Siedziała przed nimi i Uiop zastanawiał się, czy mógłby ją zwrócić i poprosić o rekompensatę pieniężną.
Kilka faktów było ciekawych. Mitra faktycznie ufał Annie. Jeżeli Qwerty właściwie interpretował wizję, to przekazał jej swoją pieczęć. Ale o tym już wiedzieli. Uiop myślał na wiele sposobów, w jaki sposób mógłby użyć informacji zdobytych w wizji, ale nie było ich wcale wiele. Problem polegał na tym, że widzieli w niej Annę jako człowieka. Nawet gdyby zaczęli ją wypytywać - choć nie było na to warunków - to nie mogła mieć żadnych ważnych informacji. Było na to za wcześnie.
Malkavian pomyślał natomiast, że może zapyta Scarlet o lady Moorhampton. Jeżeli wciąż była w Londynie i przeżyła do tego czasu, to może udałoby się uzyskać jej pomoc. Taka stara Toreadorka musiała się liczyć. Gdyby Uiop porozmawiał z nią o teleskopie, to może zechciałaby…
…co takiego by zechciała…?
Jak Qwerty mógł ją wykorzystać? Czy w ogóle powinien? Czy to nie przekreśliłoby pozytywnej wartości jego czynu? Poza tym dlaczego miałaby pamiętać swoją porażkę sprzed kilkuset lat? Czy nie wyparła już jej z pamięci? Uiop odniósł wrażenie, że marnował swój potencjał. Był w stanie uzyskać więcej. Nie wiedział jednak co dokładnie.
Przesunął wzrok na Whiliama. Spoon zadawał dobre pytania i zachowywał się uprzejmie i sympatycznie, zwłaszcza jak na niego. Brakowało jednak najpewniej kilku akapitów kurtuazyjnych wstępów. Bowsley mogłaby go powiesić chociażby za to, że zwrócił się do niej per ty.
- Królowo Anno - Qwerty prędko przywołał tytuł. - Jaki zaszczyt, móc cię widzieć i z tobą rozmawiać - powiedział i skinął głową.
Nie sądził, żeby ją tu znalazł, ale rozejrzał się w poszukiwaniu pieczęci. Poza tym nie chciał zadawać zbyt wielu pytań i za bardzo się wyróżniać. Już wystarczył popis, jaki dał w sali balowej. Jeżeli Anna go zignoruje i nie zabije, to już będzie największy sukces tego wieczoru. Qwerty cieszył się, że jako jedyny posiadał informacje na temat położenia Kielicha, bo tylko to mogło utrzymać go przy życiu w razie kłopotów.