Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2021, 18:43   #221
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Po nieciekawym starcie, drużyna Heroldów pod przykrywką postaci Valeriusa w końcu zaczęła wysuwać się na prowadzenie. Pozostała jeszcze tylko ostatnia, zaproponowana przez samego Navaho konkurencja strzelecka. Czuł się w niej pewnie i zrobiłby wszystko, aby przypieczętować ich zwycięstwo. Jeszcze zanim przejął kontrolę nad ciałem Ventrue, usłyszał słowa wsparcia od Pawia, których kompletnie się nie spodziewał. Prawdę mówiąc, niespecjalnie też ich potrzebował, ale tej myśli nie wyraził już na głos. Po prostu skinął głową i odniósł się do uwagi o imieniu.

- Używam imienia Utamukeeus, ponieważ jego tłumaczenie na angielski, Klejnot-Wielkiej-Rzeki, nie tylko nie oddaje jego całego znaczenia, ale też było wielokrotnie nazywane dłużyzną. Poza tym czułem się nieswojo, gdy ktoś wołał za mną per "Klejnocie!". Nie wątpię, że Tobie taki tytuł by nie przeszkadzał...- ostatnie zdanie padło absolutnie bez tonu złośliwości w głosie, nawet jeśli sens wypowiedzi dobitnie sugerował użycie takowego. Oboje byli zapewne na tyle świadomi tego, że jest to jak najbardziej prawda.

Moment przejęcia kontroli nad Valeriusem, w wykonaniu Utamukeeusa po raz pierwszy tej nocy, był nieporównywalny do czegokolwiek innego. Indianin miał na początku obawy, że takie przejęcie kompletnie będzie jak wtargnięcie w czyjegoś ducha, gwałt na jego wolnej woli i wolności. Ku jego zaskoczeniu, proces ten odbywał się kompletnie bezboleśnie, a Ventrue kompletnie nie oponował, gdy kolejni heroldzi przejmowali na nim kontrolę. Potęga ignorancji i nieświadomości czy umyślna współpraca? Tego nie wiedział.

Jeszcze zanim konkurencja wystartowała, wszyscy uczestnicy udali się jeszcze raz do zbrojowni. Do wyboru były kolejno muszkiet, pistolet lub kusza. Nafesa i Cardoza wybrali pistolety, Moorhampton muszkiet (czy była w nim biegła, czy też zdecydowała się na mniejsza zło było kwestią otwartą). Utamukeeus-Valerius nie zastanawiał się długo nad swoim wyborem. Od razu ściągnął z raków kuszę i kilka bełtów. Trzymanie jej w rękach, nawet jeśli tylko na wpół własnych, po tylu latach letargu było uczuciem nie do opisania. I tak jak w XXI wieku mówi się, że nie zapomina się jazdy na rowerze, tak Navaho nigdy nie zapomniał jak obsługiwać to perfekcyjne narzędzie mordu. W pełni fachowo ocenił sprawność broni, sprawdził wszystkie mechanizmy i załadował pierwszy bełt. Ktoś mógłby się spytać skąd taki koczownik, czerwonoskóry dzikus ze stepów nauczył się posługiwać tak zaawansowanym uzbrojeniem? Czy on i jego lud nie posługiwali się aby prostym łukiem? Odpowiedź na te pytania to historia na zupełnie inny, spokojniejszy moment...

Anna uroczyście rozpoczęła ostatnią konkurencją, tłumacząc proste jak drut zasady. Jest strzelec, odpowiedni dystans dalej jest tarcza, podzielona na okręgi. Każdy okręg ma wartość, im bliżej środka tym większa, w skali od 1 do 10. Każdy oddaje pojedyńczy strzał, wygrywa ten kto zdobędzie największą ilość punktów. Zacząć miała Torreadorka, później Nafesa, korsarz i na końcu on. Navaho przyglądał się każdemu z osobna, oceniając ich technikę, postawę, skupienie. Żadne z nich nie odstawało umiejętnościami od reszty. Co najgorsze, każde z nich wydawało się być bardzo obyte w tej dziedzinie. Byli dobrzy... ale nie najlepsi. Moorhampton udało się trafić w tarczę za 8 punktów. Nieźle. Nafesa również za 8 punktów. Spodziewał się lepszego wyniku po niej. Cardoza... Jego kula trafiła w 7, ale tylko o włos. Sfrustrowany pirat rzucił pistoletem o ziemię, rzucając wiązankami, które w odróżnieniu od jego marynarskich szantów, kompletnie się nie rymowały i nie trzymały rytmu.

Szybka matematyka podpowiadała, że ich zwycięstwo jest zapewnione, nawet jeśli Valerius w ogóle nie trafi w tarczę. Navaho miał do podjęcia teraz decyzję, czy nonszalancko obwieścić wszystkim, że niezależnie od jego wyniku, wygrali tej nocy, czy po prostu zrobić swoje. Wybrał obie opcje.

Całą noc obserwował innych heroldów. Uczył się od nich. Zrozumiał, że w tych zawodach nie chodzi tylko o bycie bezmyślnym narzędziem, które wygrywa, trzeba było jeszcze zrobić show, podekscytować przyszłą księżną. Zrobił to Spoon rozrywając gardło swojej przeciwniczce. Zrobili to Qwerty i Yusuf, trzymając wszystkich w napięciu podczas konkursu pytań. Zrobiła to Catherine swoim tańcem oraz Cardoza swoimi przyśpiewkami. Pokaz mocy krwi służył przede wszystkim temu celowi. On też musiał w tej chwili zaprezentować coś więcej, niż trafienie w tarcze.

Utamukeeus-Valerius spokojnie stanęli w wyznaczonym miejscu. Strzepnęli napięcie z mięśni rąk i nóg. Przyjęli pozycje i przycelowali. W ramach nawyku z czasów bycia śmiertelnymi, wstrzymali na moment oddech, tuż przed pociągnięciem za spust. Bełt poleciał, wbijając się w centralną dziesiątkę. Anna już miała wstawać i kończyć zawody, ale Utamukeeus-Valerius poprosił szybkim gestem o jeszcze chwilę, szybko załadowując kolejny bełt. Jeszcze raz przycelował, a uważny obserwator mógł dostrzec, że nie celował już w tarczę. Swój wzrok skupił w bliżej nieokreślonym punkcie, gdzieś za nią. Kolejny bełt pofrunął, ku zaskoczeniu wszystkich, wydawało się że w powietrze.

- Czy te nagięcie reguł służyło tylko po to, byśmy mogli się przypatrzeć, jak znęca się Pan na żywopłotem, Lordzie Valeriusie? - zapytała Anna.
- Bynajmniej, Anno z klanu Ventrue. Celowałem w mysz schowaną kilka metrów za tarczą.

Dominacja nad pozostałymi została podkreślona, przedstawienie zakończone. Utamukeeus-Valerius mówił prawdę i jeśli tylko ktoś poszedł sprawdzić, znalazłby martwego gryzonia, przybitego bełtem do powierzchni.

Trudno było ocenić, jak zareagują konkurenci. Gdyby przyszedł im jednak do głowy jakiś głupi pomysł, Navaho zapobiegawczo ładował właśnie do kuszy ostatni z bełtów.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 26-04-2021, 08:58   #222
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Anna pomachała wachlarzem.
- Zatem mamy zwycięzcę. Valerius osiągnął nad Wami miażdżącą przewagę.

- Oszukiwał! - wykrzyknął Cardoza uderzając pięścią w otwartą dłoń.
- Ja… też… jestem tego pewna - dodała Nafeesa. - Mówiła powoli. Kontrolowała się na tyle na ile mogła. Była głodna, a jaj klan nigdy nie radził sobie z emocjami.

- Czyż zatem teraz rzucicie się sobie do gardeł? Po to tylko by udowodnić swą rację? Tak? Tak zachowują się te sławetne wampiry? - Anna spojrzała na przegrane wampiry.

Moorhampton ukłoniła się i poszła bez słowa.
Nafeesa sapała ciężko. Widać było, że jej ciało jest gotowe do skoku. Zdawała się rozważać czy rozszarpać gardło kobiecie, czy jednak Valeriusowi.

Nagle to Cardoza położył dłoń na jej ramieniu.
- Chodźmy lady. Nic tu po nas. Mam wrażenie, że wynik był przesądzony, jeszcze zanim przystąpiliśmy choćby do pierwszej konkurencji.

Nafeesa posapała jeszcze chwilę, po czym również się odwróciła i wspólnie z Cardozą ruszyli do wyjścia.

Gdy ich kroki odbijające się od marmurowej posadzki w atrium ucichły Anna spojrzała na Valeriusa. Odsłoniła swoją nagą szyję i powiedziała:

- Więc nie traćmy już więcej czasu. Masz teraz moją pełną i niepodzielną uwagę.

***


Nogi pod Heroldami znów były jak z waty. Zawartość ich martwych żołądków kolejny raz tej nocy zatańczyła. Znajdowali się w zupełnie innym miejscu. Mitreum.
Anna ubrana w białe szaty klęczała. Przed nią w pełnej chwale stał żywy bóg - Mitra. W dłoni trzymał niewielki przedmiot. Ona nie śmiała na niego spojrzeć. Z oczami wbitymi w ziemię recytowała słowa przysięgi wierności. On lewą ręką sięgnął po dłoń Anny. Prawą złożył w niej pieczęć.
- Najdroższa Anno, kolejny raz udowodniłaś żeś godna mej uwagi i zaufania.

***


Londyn.
66 piętro Shard.
Czasy współczesne.


Heroldzi ocknęli się stojąc po środku sali konferencyjnej. Wokół było kilku spokrewnionych. Jeden wysoki brunet o długich zaczesanych do tyłu włosach wyglądał bardzo znajomo. Choć przepaska na jego oku była w zupełnie innym kroju i doskonale się komponowała ze stalowoszarym garniturem. Najwyraźniej audiencja się przeciągała. Anna mierzyła wszystkich zebranych wzrokiem.
- Nie traćmy już więcej czasu, macie moją niepodzielną uwagę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 26-04-2021, 19:47   #223
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon jako wampir często korzystający z Blinka był przyzwyczajony do zawirowań błędnika i z kocią zwinnością radził sobie ze zmianą położenia ciała w czasie. Miał też solidną kondycję.

Ale… To co się z nim działo teraz to było po prostu… Chore!

Whiliam kiedy ponownie poczuł grunt pod nogami stanął w rozkroku w obawie że znowu go gdzieś „rzuci”.

Jednak… Teraz wyglądało na to, że był tu gdzie się obudził. W Londynie, w jakiejś cholernej przyszłości, na balu księżnej Anny. Oczywiście bez Brusilli.

To naprawdę było już irytujące.

Gdy zorientował się że na sali jest Cardoza wbił w niego nienawistny wzrok.

Przed chwilą gość przez dominacje prawie odrąbał mu łeb i niedługo potem śmiał twierdzić , że to „inni” oszukiwali a on Bloody Hell był święty!

Spoon potarł zirytowany fryzurę. On nie oszukiwał a Toreadorka i Lasombra z którymi walczył owszem. Ale to on był „ten zły” prawda?

Przeniósł wzrok na Annę. Zastanawiał się czy zabrać głos. Jego bezcenna przykrywka Franka Forka właściwie nigdy nie miała racji bytu, a po spotkaniu Markusa stała się wręcz absurdalna.

Cóż…. W sumie mógł się odezwać. Ostatecznie zawsze może powiedzieć że dostał amnezji i nie wie jak się nazywa. Bo jak to barwnie okrasił Markus „robaki zżarły mu mózg”. Zresztą do cholery to nie byłoby dalekie od prawdy!

Spoon przeszedł w swój najgłębszy i najcieplejszy ton.

-Anno przede wszystkim wypadałoby podziękować ci za pomoc. Gdyby nie Syndexioi, było by więcej ofiar, niż De Silva i Wheeler. Przysłałaś pomoc wprost w idealnym momencie. – Spoon milczał.

Jedno pytanie kotłowało mu się po głowie „Anno, czy to ty zabiłaś Mitrę”. Jednak zadanie go wprost mogło oznaczać samobójstwo a Spoon nie miał ochoty pozbawić się tej resztki egzystencji jaka mu pozostała i to w tak głupi sposób.

Ale mógł zapytać o coś innego, bezpieczniejszego i obserwować jej reakcje.

-I... Anno trudno mi o tym mówić, ale słyszeliśmy, że Mitra nie żyje? Czy to jest prawda? Wiesz gdzie go pochowano?
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 26-04-2021 o 21:31.
Rot jest offline  
Stary 27-04-2021, 10:12   #224
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty czuł się… oszukany. Tyle zachodu o nic? Wspomnienie trwało i trwało, aż się skończyło. Z drugiej strony Uiop nie do końca był pewny, czego oczekiwał. Jaka wielka nagroda mogła ich oczekiwać za zwerbowanie Anny w szeregi Ventrue? Czego dokładnie się spodziewał? Zamyślił się nad tym. Na samym początku chyba był tego świadomy, jednak z biegiem czasu zapomniał o tym fakcie. Wkręcił się w rywalizację. Główną nagrodą była Bowsley. Siedziała przed nimi i Uiop zastanawiał się, czy mógłby ją zwrócić i poprosić o rekompensatę pieniężną.

Kilka faktów było ciekawych. Mitra faktycznie ufał Annie. Jeżeli Qwerty właściwie interpretował wizję, to przekazał jej swoją pieczęć. Ale o tym już wiedzieli. Uiop myślał na wiele sposobów, w jaki sposób mógłby użyć informacji zdobytych w wizji, ale nie było ich wcale wiele. Problem polegał na tym, że widzieli w niej Annę jako człowieka. Nawet gdyby zaczęli ją wypytywać - choć nie było na to warunków - to nie mogła mieć żadnych ważnych informacji. Było na to za wcześnie.

Malkavian pomyślał natomiast, że może zapyta Scarlet o lady Moorhampton. Jeżeli wciąż była w Londynie i przeżyła do tego czasu, to może udałoby się uzyskać jej pomoc. Taka stara Toreadorka musiała się liczyć. Gdyby Uiop porozmawiał z nią o teleskopie, to może zechciałaby…
…co takiego by zechciała…?
Jak Qwerty mógł ją wykorzystać? Czy w ogóle powinien? Czy to nie przekreśliłoby pozytywnej wartości jego czynu? Poza tym dlaczego miałaby pamiętać swoją porażkę sprzed kilkuset lat? Czy nie wyparła już jej z pamięci? Uiop odniósł wrażenie, że marnował swój potencjał. Był w stanie uzyskać więcej. Nie wiedział jednak co dokładnie.


Przesunął wzrok na Whiliama. Spoon zadawał dobre pytania i zachowywał się uprzejmie i sympatycznie, zwłaszcza jak na niego. Brakowało jednak najpewniej kilku akapitów kurtuazyjnych wstępów. Bowsley mogłaby go powiesić chociażby za to, że zwrócił się do niej per ty.
- Królowo Anno - Qwerty prędko przywołał tytuł. - Jaki zaszczyt, móc cię widzieć i z tobą rozmawiać - powiedział i skinął głową.

Nie sądził, żeby ją tu znalazł, ale rozejrzał się w poszukiwaniu pieczęci. Poza tym nie chciał zadawać zbyt wielu pytań i za bardzo się wyróżniać. Już wystarczył popis, jaki dał w sali balowej. Jeżeli Anna go zignoruje i nie zabije, to już będzie największy sukces tego wieczoru. Qwerty cieszył się, że jako jedyny posiadał informacje na temat położenia Kielicha, bo tylko to mogło utrzymać go przy życiu w razie kłopotów.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 27-04-2021 o 10:14.
Ombrose jest offline  
Stary 30-04-2021, 08:14   #225
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Anna patrzyła wyczekująco. Przywykła do konkretów. Pochyliła jednak nieco głowę w swym królewskim ukłonie. Ledwie zauważalnym wyrazie szacunku.

- Panie Uiop, zaiste ciekawe wystąpienie. Muszę pogratulować zdolności oratorskich. Potrafi pan porwać serca tłumów. Dobrze, że są wśród nas tacy Spokrewnieni. Nadchodzą trudne czasy.

Po chwili przeniosła spojrzenie na Spoona.
- Czyżbym dobrze rozpoznała tu buzującą krew Brujah? Cóż, wypada nauczyć się nieco ogłady i trzymać swe żądze na wodzy. Przybywacie do władcy miasta pytać o losy poprzedniego władcy? Mitra nie żyje.

Stojący w ciszy Yusuf i Utamkeuus zauważyli jak wśród wampirów stojących najdalej w sali zaczął się roznosić szum szeptów.

- Znajdował się w magazynie amunicji w czasie bombardowania Londynu. Nie muszę chyba wam tłumaczyć jak kiepsko nasze ciała radzą sobie z ogniem. Tedy pojmijcie, że nie ma żadnego ciała. Zresztą minęło już siedemdziesiąt jeden lat.

Annę najwyraźniej rozsierdziły szepty. Albo coś w tym co powiedział Spoon wpłynęło na jej nastawienie.

- Wszyscy wyjść - powiedziała głośno unosząc dłoń. Nagle około dwudziestu wampirów zaczęło opuszczać pomieszczenie. Gdy Heroldzi również mieli się ruszyć jedynie Scarlet pokiwała przecząco głową w stronę Qwertego. Jak widać nie byli ujęci w kategorii “wszyscy”.
Trwało to mniej niż minutę. Po chwili ich szóstka została sama w sporej sali z siedzącą naprzeciw Anną.

- Pamiętam was. Może nie wszystkich, ale pamiętam was. Powiedzcie mi teraz co dokładnie robicie w moim mieście. Opowiedzcie też o tym zdarzeniu z Synodexioi i policją. Chcę wiedzieć co tam się dokładnie stało. I nie panie… - oczy Anny zwęziły się na moment. Szukała w pamięci czegoś.

- Panie Spoon - wypaliła w końcu - nie wysłałam Synodexioi na pomoc. Shirazi zapłacił za ich pracę, tak samo jak każdy inny Spokrewniony. Tak samo, jakby chciał wynająć dowolną inną agencję ochroniarską. Ja mam jedynie pieczę nad tym, żeby zawsze mieli czas i możliwości pomóc tym, którzy są pod moją protekcją.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 30-04-2021, 21:47   #226
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon tylko jakimś cudem powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. Szło mu jak widać zajebiście i hmn… wiele kosztowało go chociaż wstępne wysondowanie stosunku Anny do Mitry.

Cóż… Jak tak dalej pójdzie to po prostu przyjdzie mu wyskoczyć oknem lotem posuwistego żurawia z tego 66 piętra. No ale hej miał niezłą kondycję i zręczność jakoś powinien się po tym pozbierać.

Tylko hmn… Anna była Venture. Spuścił pragmatycznie głowę by nie utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego. Ba nawet po chwili zastanowienia usłużnie klęknął.

-Królowo Anno przepraszam jeśli cię uraziłem. Obudziłem się z torporu i mam poważne luki w pamięci. Pragnę też cię uspokoić. Nie zostanę w Londynie długo. Stanowczo za wiele się tu dzieje, żebym chciał się w to wszystko mieszać. Przyszedłem tu tylko by wyrazić swoją wdzięczność jakby nie patrzeć za uratowanie życia co w sposób jak rozumiem mimo moich starań dość niezgrabny uczyniłem. Jeszcze raz przepraszam królowo jeśli moje słowa wywołały twój gniew. Nie było to moją intencją. – I zamilkł dochodząc do wniosku że lepiej żeby o wydarzeniach w magazynie opowiedział ktoś inny, niż on. Może to wyjdzie jakoś lepiej, bo chyba gorzej być już nie mogło.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 02-05-2021 o 22:31.
Rot jest offline  
Stary 02-05-2021, 11:24   #227
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty był bardzo zaskoczony słowami Księżnej. Nie był pewny, co bardziej go zdziwiło. To, że Anna faktycznie zauważyła jego wystąpienie... Czy może to, iż skierowała w jego stronę komplement. Uiop poczuł złość na samego siebie, że tak miło to połechtało jego ego. Nie powinno. A jednak. W jaką grę mogła grać? Być może po prostu wolała mieć go za przyjaciela, niż za wroga. Gdyby przeprowadziła teraz publiczną egzekucję Uiopa, napotkałaby najprawdopodniej swój własny koniec. Cała sala klaskała na jego słowa. Takiej osoby nie zabija się otwarcie trzy minuty później. Prędzej próbuje się ją pozyskać. Lub wysyła się za nią skrytobójców.

– Królowo Anno, przybyliśmy tutaj, aby złożyć Tobie hołd jako władczyni Londynu – rzekł Qwerty. Splótł z sobą dłonie. – Wcześniej byliśmy pod pieczą Mitry, Najjaśniejszego Słońca. Ale nawet ciała niebieskie nie są wieczne. Gasną. Nie da się przecenić wielkiego wkładu dawnego władcy w rozwój stolicy dla Spokrewnionych. Nie możemy zapomnieć o przeszłości. Jednak to tylko przeszłość. Liczy się chwila obecna. Teraźniejszość. A jesteś nią ty, Anno. I chcielibyśmy nadmienić, że jesteś również przyszłością Wielkiej Brytanii.

Uśmiechnął się do niej szeroko. Plan zaczął formułować się w głowie Uiopa. Nie był skomplikowany... ale jakiś był.
– Zazwyczaj po przemienieniu Dziecka należy przedstawić go władcy danego miasta. Nie jesteśmy dziećmi i choć Londyn to nasz dom, to długo nie przebywaliśmy na jego terenie. Stąd nasza prośba. Czy mogłabyś napisać kilka słów na oficjalnym dokumencie, w którym zaakceptujesz nas jako mieszkańców Londynu? Pragnęlibyśmy uzyskać twoje pozwolenie na pozostanie w tym mieście. Widok królewskiej pieczęci przekonałby każdego Szeryfa, że nie należy nas... eksmitować, że tak się wyrażę – Uiop uśmiechnął się uprzejmie.

To była pewna prowokacja, której celem było zobaczenie pieczęci Anny. Miała ją przy sobie? Gdzieś po nią pójdzie? Co powie na ten temat? W najgorszym przypadku wspomni, że przygotuje taki dokument, ale dopiero później go przekaże. Albo... albo w ogóle zabroni im przebywania w Londynie i nie przygotuje w ogóle takiego pisma. Tak. To byłoby bez wątpienia najmniej korzystne...
 
Ombrose jest offline  
Stary 02-05-2021, 13:32   #228
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Powrót do rzeczywistości był brutalny i nagły. Yusuf potrzebował dłuższego czasu by do siebie dojść, wizja którą dopiero co przeżyli była tak... Rzeczywista. W odrobiną niepokoju zauważył że są otoczeni przez większą grupę wampirów, w tym ich niedawnych oponentów, ale na całe szczęście ci zdawali się ich nie rozpoznawać.

Skupił się na słowach swoich towarzyszy. Spoon, co zaskakujące, zachował się wyjątkowo uprzejmie, choć jak zwykle powiedział za dużo. Na szczęście Uiop przechwycił pałeczkę. Sędzia doczekał do momentu aż ten skończy mówić i dodał.

- Chciałaś pani wiedzieć co się zdarzyło w magazynie. Wszyscy byliśmy w błogosławionym torporze, zostaliśmy wybudzeni, magazyn został zaatakowany przez zorganizowane siły policji. Wydaje mi się że wiedzieli że polowali na spokrewnionych, gdyż mieli specjalnie... dostosowany sprzęt. Shirazi kazał nam uciekać. Teraz staramy sobie znaleźć miejsce w nowych nocach, jak przed chwilą powiedział Sir Qwerty i przyszliśmy tutaj, bo uznajemy twoją zwierzchność nad Londynem, jako pierwszej wśród dzieci naszego martwego pana.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 03-05-2021, 04:33   #229
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Wizja skończyła się w podobny sposób, co niektóre sny - gdy dochodzi do punktu kulminacyjnego, nagle się wybudzamy, nigdy nie poznając zakończenia historii, którą właśnie przeżywaliśmy. Utamukeeus spodziewał się czegoś więcej, niż krótkiej sceny w której Anna kłaniała się Wodzu Słońce Mitrze. Chciał zobaczyć, jak dokładnie doszło do jej przemiany, jaka była jej pierwsza reakcja, dowiedzieć się czegoś więcej z tych skrawków. Być może nawet zrozumieć, co zainicjowało samą wizję w pierwszej kolejności. W końcu nieczęsto doświadcza się bycia na pograniczu świata duchów i świata rzeczywistego...

Gdy rozpoczęła się właściwa audiencja, w typowy dla siebie sposób nie zabierał głosu. Zawsze był outsiderem, społeczne niuanse niespecjalnie go interesowały, a fakt, że mieli do czynienia z arystokracją i wymagana jest odpowiednia etykieta wypowiedzi, dodatkowo sprawiały, że każde jego słowa mogło przynieść więcej szkód niż pożytku, zasabotować wszystkie starania Heroldów. Ponadto, na poziomie czysto prywatnym, kłanianie się i potulność wobec kogoś innego niż Mitra lub sama Matka Natura wydawało mu się oznaką słabości. Tym bardziej zaskoczyła go reakcja Spoona, po którym, mimo wielu różnic pomiędzy nimi, akurat na tej płaszczyźnie spodziewał się podobieństw.

Navaho słuchał i zastanawiał się, czy coś mu umknęło, czy też przypadkiem nie miały zostać na balu ogłoszone Krwawe Łowy. Miał nadzieję, że któryś z towarzyszy wypyta o Gwenliian Ferch Arwyn. Miał w tej kwestii, lichy bo lichy, ale jakiś plan, jak zabrać się do wytropienia wampirzycy.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 04-05-2021, 08:51   #230
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Ostatnia wystąpiła Catherina.

Podchodząc delikatnie musnęła ramię Spoona. Tylko tak mogła mu dać znać, że klękanie tak o nie jest zawsze dobrze odbierane. Ale cóż on mógł wiedzieć o etykiecie. Wszak szalał z miłości.

Blndynka zasłoniła go kłaniając się lekko.
- Lady Catherine Montague, córka klanu Ventrue. Dziękuję za możliwość audiencji.

Anna odkłoniła się równie delikatnie.
- Jak moi przedmówcy wspomnieli - kontynuowała Cath - przybyliśmy tutaj, aby dowieść naszej lojalności. Wiele wskazuje, że będziemy stawać przeciw wspólnemu wrogowi, jakim są ludzie polujący na wampiry. I jest to czas, w którym każdy z potężnych wampirów będzie cennym sojusznikiem.

Tak prowadziło się politykę. Politykę niewypowiedzianych pytań. Cath miała zbyt niską pozycję, żeby sugerować cokolwiek w kwestii darowania Gwendolin Ferch Arwyn. Samo wymienienie tego imienia mogło być odebrane jako zniewagę. Dlatego mówiła tak, żeby to co najważniejsze pozostało niewypowiedziane.

- Interesują nas też inni poplecznicy Mitry.

Królowa kiwała głową.

- Tak. Teraz rozpoznaje wasze twarze. Lady, ty zapewne nie będziesz chcieć opuścić Londynu, prawda? Ma córka nadal nie może się pogodzić ze stratą Astrid. Zawsze ceniłam sobie waszą rywalizację. Uważam, że dzięki niej Scarlet się rozwinęła.

Anna sięgnęła po szeroki sygnet na dłoni. Zaczęła nim obracać.

- Panie Uiop, zapewniam, że me słowo wystarczy. Każdy z szeryfów odpowiada przede mną osobiście. Nie potrzebujecie ku temu żadnych dokumentów. Ni mojej pieczęci.
Do Qwertego dotarło czym był sygnet. Pieczęć Anny. Anna miała ledwie kilka wieków. W jej czasach szlachta miała swe pieczęcie herbowe przy sobie. W sygnetach. Nie było na niej symbolu boga walczącego z bykiem. Nie była gliniana. Nie była tym czego szukali.

- Wybacz, że nie rozpoznałam od razu Głosu - królowa spojrzała na Yusufa - jednak to już prawie wiek od ostatniej ceremonii, w której brałam udział. Zaczyna mi świtać po cóż tu jesteście. Szukacie sprawiedliwości? Może myślicie, że Mitra nie zginął i powróci?

Wzrok Anny zatrzymał się na Tonym. Świdrowała go przez chwilę. Dopiero po tym on ukłonił się i przedstawił.

- Wiem kim jesteś - odpowiedziała machając ręką jakby odpędzała muchę. Była nieco zdenerwowana.
- Zaskakuje mnie, że pojawiliście się nagle wszyscy razem po tylu latach. Lojalni członkowie naszego kultu. Cieszę się, że was widzę teraz, gdy zbliża się godzina próby. Choć nie wiem nadal dlaczego zignorowaliście mą prośbę o podarek. Wiecie pewnie, że nie zależało mi dobrach doczesnych. Chciałam natomiast poznać charakter wszystkich, którzy przychodzą do mego domu. Wy zaś przyszliście z butami, na darmowy obiad, nie dając nic od siebie. Wiele mi to o was mówi.

- Wybacz nam pani. Nietakt ów był podyktowany brakiem czasu i strachem przed działaniami tych dziwnych ludzi polujących na wampiry. Nie było to codziennością na dworze Mitry - Catherina przemawia melodyjnym głosem. Tym razem to ona pozwoliła sobie na prowokację. I się udało.

Wyczuła to nie tylko Catherina. Wyczuł to też Qwerty i jakimś cudem milczący Tony. Anna bała się Mitry, chociaż utrzymywała, że nie żyje już od kilku dekad. Pozostawało pytanie jak zagrać tą kartą. Bez wątpienia, to Anna Bowsley najwięcej zyskała na śmierci ich boga. Czy stała za nią i obawiała się zemsty?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172