"Może i to dzikusy ale jednak waleczne!"
Szanował ludzi którzy nie uciekali z pola walki. Tubylcy nie dysponowali może bronią wystarczającą do pokonania marina ale przy takiej celności strzał w głowę nie osłoniętą hełmem mógł się dla niego źle skończyć... Goście wydawali sie dość przydatni w walce. Nie mógł dać się zabić ale z drugiej strony żal było ich zabijać... "Może da radę się z nimi dogadać..." -Jestem marines z kanu wilka. Przybyliśmy tu aby pomóc wam w walce z orkami. Zamiast strzelać do siebie możemy sobie pomóc. Wyjdźcie stamtąd a połączymy siły i pozbędziemy się zielonoskórych raz na zawsze!-zawołał do poukrywanych za budynkami tubylców.
Mogli się nie zgodzić w końcu byli w wojennym amoku poza tym przed chwila strzelał w ich kierunku. Ale z drugiej strony... jeśli minimalnie byli w stanie zmusić się do myślenia to wiedzieli że gdyby chciał już byliby martwi. Strzałem ostrzegawczym chciał ocalić im życie.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |