Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2021, 17:45   #268
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Popołudnie; Nordland; Neues Emskrank; Karczma “Pod Pełnymi żaglami”; Pirora i Łasica

Pirora siedziała przy stole jaki przez ostatni tydzień zazwyczaj zajmowała z Rose lub którąś z koleżanek. Więc i trochę jakby stał się to jej stół. Na zewnątrz była już druga połowa dnia ale jeszcze było widno. I jakoś w tą porę była mniej więcej umówiona z Łasicą. Z gośćmi nie było tak pełno jak to się zacznie po zmroku za dwa, trzy, cztery dzwony ani jak to było o poranku jak większość gości jadała śniadanie. Teraz było więc dość pusto jak na wieczorne i poranne standardy tego lokalu. Ale jakoś nikt nie sprawiał jej przykrości ani się nie przystawiał nawet jak akurat tym razem siedziała sama przy stole. Aż ktoś znów wszedł do tawerny i tym razem był to ktoś znajomy. Tym razem Łasica była w skórzanych spodniach a nie w grubej, zimowej spódnicy. Zamachała do niej wesoło ale najpierw podeszła do szynkwasu i coś tam zamieniła z kelnerką ze dwa słowa. Potem wznowiła raźny marsz przez główną salę korzystając z okazji by sprzedać klapsa przechodzacej obok kelnerce. Ta pisnęła zaskoczona chyba nie spodziewając się takiego numeru od kobiety ale jakoś przeszło to w żart bo obie się w końcu uśmiechnęły do siebie. Wreszcie Nadia zacumowała do stołu obok Pirory.

- Witaj Blondyneczko! Ślicznie wyglądasz! Gotowa na podbój tajmiczych zakamarków miasta?! Tylko daj mi odetchnąć i coś na rozgrzewkę. - zaćwierkała bezczelnie i radośnie śmiejąc się wesoło. A mówiła jakby miała bilet na jakąś ekscytującą wycieczkę związaną ze zwiedzaniem miasta. Tylko chciała posiedziec chwilę i wypić coś na rozgrzewkę bo wskazała w stronę szynkwasu gdzie przed chwilą się zatrzymała na moment.

- Gotowa! Jak widzisz nawet się trochę przebrałam co bym nie świeciła kasą i nie przyniosła ci wstydu w tym półświatku. Choć mogę poczekać jeszcze chwilę aż się czegoś napijesz. - blondynka odpowiedziała Nadi choć nie mogła się doczekać aż wyrusza i mowa jej ciała okazywala zniecierpliwienie.

- Świetnie! Tak trzymać! - zaśmiała się Łasica klepiąc koleżankę przyjacielsko po ramieniu. Przerwała bo ta sama kelnerka jaką zaczepiła trochę wcześniej gdy szła do stołu przyniosła jej teraz kufel grzańca.

- Ooo… Ale cieplutkie… - Nadia z przyjemnością objęła dłońmi to płynne ciepło i grzała od niego dłonie. - Chyba wiem gdzie pójdziemy. Tak miałam niezłą zagwostkę. Bo pełno jest pustych domów za darmola i pełno jest czyichś domów jakie można odkupić za grubą kasę. No ale te puste no trzeba władować kasę w remont a te gotowe nie ale właśnie kosztują grubą kase. Ale coś chyba mam dla ciebie. Niezła lokalizacja, w centrum miasta, trochę od Placu Targowego. Wiesz gdzie to? Tam co targ jest w każdy Marktag. - Łasica mówiła jakby się chciała pochwalić swoim pomyślunkiem, że mimo wszystko znalazła coś obiecującego. Wreszcie upiła łyk gorącego napoju.

- Wiem gdzie jest targ i tak centrum to dobre miejsce, wszędzie masz blisko i wszyscy mają blisko do ciebie. - Przytaknęła blondynka.

Łasica prowadziła raźnym krokiem. Przeszły przez kolejne ulice miasta aż dotarły do Placu Targowego jaki Pirora zwiedziła parę dni temu jeszcze z Nije jako przewodniczką. Ale tym razem tylko przez niego przeszły.

- To tam, na Bursztynowej. - machnęła dłonią Nadia wskazując na jedną z kilku ulic jakie zbiegały się na placu. Tak na oko to niczym szczególnym się nie wyróżniała na tle sąsiadek.

- Mam nadzieję, że nie jesteś strachliwa co? Albo przesądna. Bo ten dom ma złą opinię. Podobno przynosi pecha. W ciągu ostatnich dwóch albo trzech lat zabiło się w nim trzech właścicieli. Czy tam ze służby. No trzy trupy w każdym razie były. Ostatni w zeszłe lato. Dlatego mówią, że jest nawiedzony i takie tam. Nie wiem czy to prawda, nie byłam tam nigdy w środku. W każdym razie jak ten ostatni się chyba powiesił to dom stoi pusty. A nie słyszałam by ktoś z ferajny chwalił się, że go obrobił. Dlatego nikt tam chyba nie mieszka. I chyba powinien być nietknięty od zeszłego lata. No ale mówię, nie byłam w środku to nie wiem jak tam jest naprawdę. - tłumaczyła przewodniczka ze znajomościami w półświatku gdy tak szły przez plac pełen przechodniów a potem się zagłębiły w wylot Bursztynowej.

- Włamywałaś się kiedyś? - zapytała Łasica gdy zerknęła na idącą obok blondynkę. Patrzyła na nią z łobuzerskim uśmiechem.

- Bursztynowa? Ładne brzmi. I do tego dom który zabija właścicieli, no no w wyższych sferach na pewno będą mieli o czym gadać tygodniami. Choć nie nakręcam się jeszcze na nic, zobaczmy jak wygląda w środku. - Blondynka szła raźniej koło włamywaczki rozglądając się próbując odgadnąć o której kamienicy mowa.

- Nigdy, zdaje się w tej sprawie na ciebie. Mam tylko sztylet w bucie do ochrony i parę drobniaków w kieszeni na piwo w “Mewie”. - Pirora przyznała się bez bicia że jest całkowitym zerem jeśli chodzi o bycie przestępczynią.

- No tak, nóż się czasem przydaje. Ale to nie jest główne narzędzie przy włamaniu. Tylko to i to. - Łasica po kolei postukała się w skroń oraz zamachała swoimi paluszkami.

- Nie bój się, wszystkiego cię nauczę. - lekko trzepnęła ją w ramię aby dodać jej otuchy. Sama zdradzała pewność siebie jakby szła do pracy w sklepie czy czegoś podobnego.

- No i jesteśmy. - włamywaczka zatrzymała się przy sąsiednim domu i wskazała na fasadę następnego budynku. Rzeczywiście był niedaleko placu. Może ze trzy czy cztery domy od wylotu ulicy. Nie wyglądał jakoś tragicznie. Na pewno nie jak pustostan. Chociaż okiennice były pozamykane co nieco rzucało się w oczy gdyż w sąsiednich budynkach były otwarte i widać było szyby.

[media]http://i.pinimg.com/564x/5f/74/9a/5f749a37ffbda1d0ae57b98e188f643f.jpg[/media]

- No w zimie jest trochę łatwiej. A trochę trudniej. Zależy jak na to spojrzeć. - zaczęła tłumaczyć oglądając ten stojący obok budynek.

- Okiennice to raz. Powinny być otwarte. Jak o tej późnej porze są zamknięte no to coś jest nie tak. Druga sprawa to dym. Widzisz komin? Pusty. Nic nie wieje. W środku zimy? Kto by zdzierżył bez grzania? - pokręciła głową śmiejąc się wesoło na znak, że nie ma nawet o czym mówić. I przez to ten budynek jest jeszcze bardziej podejrzany. Albo obiecujący. Zależy jak na to patrzeć.

- No ale komin to jak ktoś rano by napalił a potem wyszedł no ogień mógł jeszcze wygasnąć. Zdarza się. Ale raczej się coś w piecu pali cały czas. Najwyżej na noc nie. No i dlatego jest jeszcze śnieg. Widzisz jak zawalone? A w nocy padało. Nikt nie odgarniał. - pokazała na wejście do kamienicy o jakiej rozmawiały. Rzeczywiście śnieg tam wydawał się dziewiczy. Do tego stopnia, że hałdy śniegu obwarowały go do wysokości połowy okien parteru. Widocznie od dawna nikt się nie zajmował tu nadmiarem śniegu i udrożnieniem przejścia. W sąsiednich budynkach wyglądało to podobnie ale tam chociaż było przebicie od drzwi do głównej osi ulicy.

- To co? Jak myślisz? Jak się włamują włamywacze w środku dnia, do głównego wejścia na środku ruchliwej ulicy? - zagadnęła rozbawiona Łasica zerkając z zaciekawieniem na blondwłosą koleżankę. Ale dość trafnie opisała okoliczności w jakich miały się włamywać do tego budynku.

- Nie włamują się od głównego wejścia ale szukają tylnego lub klapy do piwnicy? - Spróbował zgadnąć Pirora dla której było to najbezpieczniejsze i najlogiczniejsze wyjście.

- Nieee. - zaśmiała się dyskretnie dziewczyna o granatowych włosach. - Jak klapa od piwnicy i w niej grzebiesz albo wchodzisz od tylnego wejścia no to wygląda dziwnie. Tylne wejścia są zwykle od ogrodu czy podwórza. Te mają płoty, furtki, bramy. Najpierw przez nie trzeba przejść. Klapy to samo, rzadko są od frontu. A teraz jeśli nawet to jeszcze pod śniegiem. Nie. Główne wejście. Wejdziemy głównym wejściem. Trochę bajery i pewności siebie i wszyscy myślą, że jesteś odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. - powiedziała wesołym tonem tłumaczać koleżance co i jak z tym włamywaniem. Ogólnie orat teraz. Machnęła ręką na zachętę by Pirora podążyła za nią i sama ruszyła do przodu.

- To jaką bajerę byś nam wymyśliła? - zapytała gdy podeszły już do tej hałdy od dawna nie odgarnianego śniegu i teraz trzeba było się na nią wspiąć aby dostać się na drugą stronę a potem do głównego wejścia.

- No można udać, że jest się potencjalnym kupcem albo właścicielem… ale wtedy po co się włamywać jak można skontaktować się z notariuszem nieruchomości? - Pirora spróbowała jeszcze raz ale gubiąc się dlaczego w miałyby udawać w momencie kiedy to prawda.

- No nieźle, nieźle. - pokiwała głową włamywaczka dając znać, że trop jest prawidłowy. - Ale w tym ubraniu nie bardzo wygladasz na kogoś kto jest właścicielem kamienicy. I powinnaś przyjechać dorożką. - zwróciła uwagę na te detale jakie jej zdaniem nie pasowały to takiej historyjki.

- Jakby się ktoś czepiał to jesteś reprezentantem takiego właściciela. Możesz nawet podać nazwisko van Dyke. Ale, że pracujesz dla nich czy coś. A ja jestem wynajętym ślusarzem bo klucz się zgubił czy coś. To już byś musiała wymyślić sama. A teraz chodź. - Łasica mówiła szybko i lekko jakby chodziło o to aby przejść na drugą stronę ulicy czy coś równie trywialnego. Dała znak, że trzeba się wspiąć na tą hałdę śniegu i sama zaczęła się wspinać zerkając w bok czy koleżanka nie potrzebuje pomocy. Zbiec z drugiej strony hałdy było już łatwiej. Obie dotarły bez przeszkód po zawalonych śniegiem schodach do głównego wejścia. Przy okazji hałda śniegu po części oddzielała ich od widoku z ulicy.

- No i jak już jesteś pod drzwiami to trzeba sprawdzić czy nikogo nie ma. - wyjaśniła biorąc za kołatkę w solidnych drzwiach i głośno stukając nią w te drzwi. - Jak ktoś otworzy to mówisz, że pomyłka albo pytasz się o drogę czy cokolwiek innego. I odchodzisz. Skucha. Najwyżej możesz próbowac innym razem. Raz kumpel robił tak na śpiocha i mu spanikowany właściciel łeb odstrzelił. Przez dziurkę od klucza. Trup na miejscu. - wyjaśniła tłumacząc barwne przygody z półświatka.

- Chyba nikogo nie ma. - powiedziała zerkając na pozamykane okiennice budynku przed jakim stały.

- Włamania to niebezpieczna sprawa, - Pirora skomentowała zza pleców Łasicy i zorientowała się, że ona powinna patrzeć na ulicę. - Na ulicy pusto… w oknach też raczej nikogo nie widać. Myślisz że tutaj ktoś jest jak okiennice zamknięte i budynek opuszczony?

- Myślę, że nie. Nic na to nie wskazuje. Ale może być ktoś na dziko. - powiedziała Łasica kucając przed drzwiami i dobywając z przypinanej do pasa kieszeni jakieś pręciki czy druciki. Wsadziła je w dziurkę od klucza i zaczęła tam majstrować.

- Jak od wewnątrz jest zamknięte na zasuwę to lipa. Zostaje jeszcze rympał. Czyli na siłę. Ale to nie w moim stylu. Każdy mięśniak może wziąć łom i się tak włamać. - prychnęła pogardliwie na takich co się włamywali w tak brutalny sposób.

- Ale na zasuwę można zamknąć jak ktoś zostaje w środku. Jak wychodzi to najwyżej na klucz. A z kluczem można sobie poradzić. - tłumaczyła lekko wskazując brodą na drzwi przy jakich majstrowała. A za jej plecami, za hałdą ludzie przechodzili dalej. Nawet niektórzy spoglądali w ich kierunku z zaciekawieniem ale jakoś nikt nie robił rabanu.

- Aha! - cicho zawołała ucieszona włamywaczka gdy dało się słyszeć metaliczny zgrzyt. Wyjęła druciki z zamka, wstała i nacisnęła na klamkę. Drzwi stanęły przed nimi otworem.

- Dawaj, do środka! - roześmiana Nadia zachęciła głosem i machaniem ręki aby wejść za nią do środka.

Blondynka wskoczyła do środka jak goniona przez inkwizycje i pomogła zamknąć za sobą drzwi kamienicy. W środku panował mrok i było bardzo cicho. Pirora sięgnęła do torby i wyjęła dwie świece.

- Pomyślałam, że mogą się przydać - Wyjaśniła i zaczęła krzesać iskry z hubki. Kiedy oba płomyki zapłonęły blondynka podała jedną łasicy a drugą wzięła sama.

Stały w małym pomieszczeniu, pustym. - No to chodźmy zobaczyć jakie skarby zostawili po sobie ostatni właściciele. - Powiedział cicho jakby jej głos miał wybudzić zjawy zmarłych. Na dolnym piętrze było przejście do części dla służby, schody na górę i przejście do małej stajni czy powozowni.

Schody prowadziły na piętro gdzie z holu były dwoje drzwi. Jedne prowadziły do dużej sali wyglądająca na bawialnie czy też pokój dzienny. Drugie prowadziły do jadalni, także jadalnia była połączona z salonem i kuchnią, posiadała też wyjście na mały balkon. Ciekawe było że przez to że budynek stal na nierówności ktoś zrobił trzy piętra części dla właścicieli i cztery piętra o niższych sufitach części użytkowej dla służby. Kolejne piętro miało trzy pokoje. Jeden wielki nad salonem, gdzie musiał być pokój państwa domu, połączony z nim mniejszy pokój znajdujący się nad jadalnią ale większy bo dodawano tam miejsce z balkonu z piętra niżej. Jeszcze jeden pokój znajdujący się nieco wyżej do pozostałych ale zajmujący powierzchnię niższych pomieszczeń i połączony z nim mały pokoik który Pióra zgadywała że był być może łaźnią dla gości połączona z pokojem gościnnym. Były też małe schody na poddasze a w pokoiku łaźni była klapa w podłodze która prowadziła piętro niżej jedynie schodów brakowało. Było to dwie łaźnie na różnych piętrach połączone klapą, pewnie dla wygody służby by nie musiała iść do okoła. Raz z Łasicą musiały wrócić do jadalni by dostać się do drugiej części budynku. Schody mocno skrzypiały na szczęście były tutaj raczej same.

Część służby była oczywiście mniejsza i składała się ze spiżarni na parterze z drzemią dla służby, kuchni na piętrze która zajmowała całe pomieszczenie i prywatnych pokoi służby które składały się z dwóch pokoi po cztery piętrowe łóżka w każdym i malutkaa łaźnia z klapą na czwarte piętro do łaźni gościnnej.

- Trochę tu chyba coś wynosili... Ale wiele zostało. - skwitowała Łasica gdy tak chodziły po tych łaźniach, pokojach, schodach, korytarzach opustoszałej kamienicy. No i trafnie to ujęła. Na upartego zostało na tyle dużo mebli, że można by się wprowadzać właściwie od ręki. Z drugiej strony właśnie widać było, że część jest pootwierana, poprzesuwana, ktoś pewnie zabrał co było cennego. Część ubrań leżała na podłodze a te miały liczne, małe dziurki. Jak jeszcze doliczyć, liczne małe bobki na podłodze nie było się co dziwić uwadze koleżanki, że trzeba by zainwestować w koty.

Samo zwiedzanie Łasica zaczęła od kuchni. A w niej od sprawdzenia pieca. Jak okazał się zimny to jak mówiła prawie pewne, że nikt tu nie palił a więc i nie mieszkał. Bo nawet jakby z komina przestało lecieć to rozgrzany piec długo potrafił trzymać ciepło. A nie trzymał. Był zimny jak ściany na zewnątrz. To niejako uspokoiło włamywaczkę i zaczęła się czuć całkiem swobodnie. Znalazła jakąś lampę więc jak odpaliły ją od świec to dawała jaśniejsze i stabilniejsze źródło światła niż świeca.

- Na moje oko nikt tu się nie włamywał. Nawet jakieś obszczymury. A to to pewnie wynieśli na świeżo po ostatnim właścicielu zanim to zamknęli na cztery spusty. - Nadia stwierdziła tonem znawcy gdy szacowała ten nieład jaki znajdowały co rusz w kolejnych pokojach i korytarzach. Jej zdaniem ogrzać to, posprzątać no i właściwie można mieszkać.

- Aha. Opału prawie nie ma. Będziesz musiała kupić. No tak, bo przecież jak ten tutaj kopnął w kalendarz to było lato. - stwierdziła Łasica gdy zeszły do zimnej i ciemnej piwnicy. Która wydawała się jeszcze zimniejsza i straszniejsza niż wyższe piętra. Niektóre drzwi były zamknięte na kłódki i włamywaczka znów musiała kucać aby je otworzyć swoim sposobem. W większości były typowe szmaty i graty jakie ludzie trzymali zwykle w piwnicach. Ale najważniejsza zimą komórka, ta na opał była prawie pusta.

- Nie dygaj, mam znajomego, ma opał po tańszej cenie. Mam nadzieję, że jeszcze ma. Wiesz u nas opał to się zbiera cały rok a najlepiej kupować późną wiosną i wczesnym latem. A najgorzej w zimie i na przednówku. Wtedy jest najdroższy i jest go najmniej. No ale nie bój się coś ci znajdziemy. - pozwoliła sobie na swobodny komentarz do tego stanu rzeczy i niejako wyjaśnienie jak tu tu na północy ma się sprawa z opałem.

- No i jak? Podoba ci się? Chcesz tu mieszkać sama? Trochę straszno w takim dużym domu samemu. A myślisz, że któreś z pomieszczeń nadawałoby się na takie do dyscyplinowania niegrzecznych dziewczynek? Bo jak nie to chyba nie ma co tu tracić czasu i idziemy dalej w tango na miasto bo już późno i niedługo będzie ciemno. - zapytała szybko, prawie jednym tchem dając znać, że jak Pirorze nie pasuje ten budynek to nie widzi potrzeby tracić tu dłużej czasu.

- Pff sama, proszę cię mam służbę a ten pokój jest idealny na moją pracownię. - Pirora zrobiła piruet na deskach środkowego pokoju drugiego piętra, tylko by chwycić łotrzyce za rękę i pociągnąć ją do pokoju dziedzica gdzie stało łóżko, które było przepiękne i nie zostało wyniesione tylko dlatego że nie mieściło się w drzwiach, musiałaby złożone już w pokoju - dyscyplina dyscypliną ale wyobraz sobie ile osób potrafi pomieścić to łóżko? Pięć jak nic… - blondynka przylgnęła od tyłu do siostry kutyski a jej dłonie zaczęły “niewinną” podróż po jej krągłościach.

- Ciekawe czy do końca remontu będę miała tylu przyjaciół zostających na noc? Jak myślisz? - Słowa Averlandki wypowiadane były wprost do ucha Nadi, jedna z dłoni blondynki z pewną trudnością ale sukcesem wsunęła się pod materiał spodni. Nadia była dla niej nadal nieznajomą ale tyle co dała się poznać vad Dake była pewna, że nie przepuści okazji szybkiej chwili uniesienia z blondynka. No i sama Pirora czuła potrzebę eskalacji swojej żądzy. A wszystko to wina oficera Kellera i jego udanej kokieterii jej osoby.

- Myślisz że skoro dom jest “nawiedzony” sąsiedzi przywykli do wydobywających się z niego potępieńczych jęków? - Dłoń malarki coraz sprawniej pracowały na kobiecości “siostry”, usta kąsały szyję a druga ręka powoli radziły sobie z guzikami kubraka złodziejki. I nagle zatrzymała się.

- No ale chyba nie mamy czasu na takie zabawy - blonynka powiedziała z rozczarowaniem w głosie, - Starszy i Karlik oczekują bym znalazła sobie jeszcze skrytki na wiadomości od i dla rodziny. Uznali, że będziesz odpowiednią osoba by mi pomóc… - blondynka zaczęła powoli wycofywać swoje dłonie czekając na jawny protest Nadii i jej “błagania” o więcej.

Wydawało się jakby ciemnowłosa partnerka tylko czekała na taki ruch ze strony blondynki. Bo gdy ta zaszła ją od tyłu i zaczęła te zabawy z błądzeniem dłonią po jej ciele ta jakoś nie protestowała i nie wyglądała na zaskoczoną. Wręcz przeciwnie. Przyjęła taką zabawę bardzo chętnie i wdzięcznie. Zamruczała z zadowolenia i jęknęła cichutko ja dłoń Pirory pokonała opór skórzanych spodni i wreszcie dostała się do środka. I natychmiast zareagowała gdy ta dłoń zaczęła się z niej wysuwać.

- Oj tam nie mamy czasu! Daj spokój! Zobacz, cały dom jest tylko dla nas. I to łóżko. Sama mówiłaś, że na pięć osób. No chodź je wypróbujemy. Chyba jak mnie tak nakręciłaś to nie po to by mnie teraz zostawić samą z tym wszystkim? Obrażę się na ciebie jak sobie teraz pójdziesz i mnie zostawisz. - włamywaczka bez skrupułów zdradzała, że po tym interesującym wstępie ma ochotę na więcej. I bardzo jej nie leży jakby miały skończyć tylko na tej małej przystawce do dania głównego. Mówiła o tym bardzo żywiołowo i z przekonaniem, trochę żartobliwie ale jednak jej ciało już zdradzało oznaki rosnącego podniecenia.

- No nie wiem, w końcu jesteś kryminalistką. I włamałaś się do mojego przyszłego domu. Coś czuje że powinnaś zamiast głasków dostać baty… skórzanym pasem. - Blondynka wiedziała że ma już czarnowłosą. Zaczęła prędzej usuwać z niej ubrania głównie jej skórzany pas który później był użyty by wychłostać porządnie tyłek Łasicy. Malarka postanowiła zrobić to dopóki jej siostra nie zaczeła wydawać jęków podniecenia. Potem obie wylądowały na zatęchłym materacu płosząc z niego parę szczurów. Splecione w miłosnym uścisku oddały się dzikiej żądzy i zaspokajały się wspólnie. Mając jeszcze czas Pirora zaciągnęła łotrzyce na strych i do małej wieży która mogła robić za gołębnik tam kazała się zaspokoić kiedy patrzyła z małego okna na dachy innych kamienic.

Ostatni raz zrobiły to w łóżkach dla służby oczywiście w imię sprawdzenia czy da się tam pomieścić. Wniosek końcowy “da się” i służba Pirory może mieć minimum prywatności oddając się przyjemnością.

- Wezmę ten dom… ale wiesz co może kiedyś włamiemy się do jakiegoś innego. - Powiedziała blondynka poprawiając koszulę przed założeniem gorsetu. Czarnowłosa jeszcze nie zaczęła się ubierać.

- Oj no to jednak chcesz współdziałać z kryminalistką? - zaśmiała się leniwie Łasica leżąc jeszcze w łóżku przypominającą wielką, otwieraną szafę albo szufladę. Może by tak leżała dalej ale w domu bez ogrzewania było niewiele cieplej niż na zewnątrz. Więc ledwo ciało znieruchomiało po gorączkowych aktywnościach a już kąsał je ostry mróz. Więc i naga Łasica zbyt długo nie wytrzymała leżąc nago gdy mróz sprawnie przepędził uczucie rozleniwiającej błogości zmuszając ją aby się ubrać. Sprawnie więc zeskoczyła na ziemię i w świetle znalezionej lampy zaczęła szukać swoich ubrań.

- No pomyślę nad tym pomyśle. A takie pasy na goły tyłek i reszta zabawy to by było wliczone w takie włamanie? Bo jak tak to myślę, że chyba bym znalazła gdzieś chwilę czasu. Ale pewnie wieczorem. No albo w następny Festag. Bo tak to mam służbę. - mówiła próbując z podłogi skolekcjonować swoje ubranie. Znalazła już koszulę i spodnie oraz jeden but. Więc zbyt mało aby zacząć się ubierać więc chodziła szukając reszty.

- Hmm… A na strychu to jeszcze miałam gorset? Bo coś go nie widzę. Może został w tej pierwszej sypialni? - trochę wyszła z roli jak tak skonsternowanym tonem pytała koleżanki o los swoich ubrań. W końcu podczas tych harców zdążyły zwiedzić spory kawał domu. A póki trwała zabawa to Łasica kompletnie nie przejmowała się takimi detalami jak ubranie oddając się przyjemności gorąco i namiętnie. A rola uległej partnerki wydawała się dla niej idealna. Teraz wracała zaś do zimnej rzeczywistości gdzie właśnie wypadało się ubrać a i zimna aura na to sugerowała dość mocno.

- Gorset zostawiłaś na balustradzie na drugim piętrze jak schodziliśmy ze strychu, spodnie pas i buty zostały w sypialni. - Pirora zebrała swoje ubrania i poszła za kochanką zbierając również swoje części garderoby. Musiała poprosić o pomoc z gorsetem który trzeba było zasznurować od tyłu. Koniec końców obie były doprowadzone do porządku.

- Oczywiście że wliczone, co ty myślisz, że jak przykładna obywatelka dam takiej łotrzycy chodzić bez kary? - blondynka dała całusa w policzek złodziejce daj mi czas na skompletowanie zabawek a pokażę ci jak tak taka dyscyplina potrafi wyzwolić człowieka. - Choćmy teraz głodna i spragniona się zrobiłam a ty obiecałaś mi tańce i zabawę.

- Brzmi baardzoo kusząco! Nie mogę się doczekać! - Łasica też już dopinała ostatnie sprzączki i guziki więc obie już właściwie były gotowe aby znów pokazać się na ulicy. - To ja mogę wieczorami. Jak akurat nie robię czegoś innego. Ale niestety bardzo często robię. Ale jak dasz znać to jakoś się pewnie umówimy. A zabawki to mam koleżankę. Z zamtuza. Myślę, że ona może coś mieć na stanie. No ale nie wiem czy chcesz odwiedzać takie osoby i miejsca o podejrzanej reputacji. - włamywaczka znów pochwaliła się swoimi licznymi znajomościami w mieście. I okazała gorliwą wolę współpracy w sprawie takich wspólnych zabaw jakie właśnie zakończyły.
 
Obca jest offline