Zagadnięta Vaala zmrużyła oczka, przez chwilę wyraźnie nad czymś myśląc…
- Jak lubią słodkie, możemy im zrobić placki z miodem - Powiedziała w końcu, po czym machnęła dłonią to w jednym, to w drugim kierunku - Tam zapasy. Tam palenisko.
- Och… no dobrze. - zaskoczona tą szybką “kapitulacją” Miraka uśmiechnęła się wesoło i dodała entuzjastycznie.- Nie będziesz żałować. Gderri piecze wspaniałe ciasta. A skoro o niej mowa, to pójdę po nią.
I pośpiesznie wybiegła z kuchni. A Sermonus stojący przy drzwiach ukłonił się z uśmiechem i rzekł.
- Dziękuję. Po tym co przeszli, ona i dzieci, przyda im się trochę beztroski i zajęcia myśli czymś innym niż ostatnia tragedia.
Vaala najpierw wzruszyła ramionami, a dopiero po tym geście się odezwała:
- Tylko niech nie zeżrą wszystkich zapasów, bo inni będą źli. Na razie placki, o reszcie pogadacie jak wróci metalowy.
- Dzieci lubią słodycze.- przyznał Sermonus z uśmiechem. Tymczasem dwójka dzieci, chłopaki i dziewczyna o półelfim rodowodzie zerkały zza mężczyzny spoglądając na Vaalę. Dziewczynka zaczęła trącać towarzysza i mówić. - No pytaj pytaj…-
- Eeee… proszę pani.. czy pani jest… eee.. syrenką?
- Eeee… booo? - Odparła genialnie Vaala.
- Eeee… boo.. - stwierdził dzieciak i zwrócił się do swojej przyjaciółki.- Mówiłem że nie jest. Syrenki mają ogony do pływania.-
- Ale może magicznie zmieniła je sobie w nogi.- odparła dziewczynka i dodała.- Przecież jest taka dzika i śliczna i… taka no… jak w opowieściach dziadka o planie wody.
- Ogony… kły… - Vaala wyszczerzyła na moment ząbki - ...wszystko można zmienić magią.
Wyszeptała szybko kilka słów, a z jej dłoni strzelił strumień wody, prosto na dzieci.
- Popływamy?! - Zawołała mocząc je.
W odpowiedzi wybiegły z piskiem, ale raczej nie były przestraszone. Prędzej rozbawione.
- Dobrze że zapominają.- odparł Sermonus zerkając za nimi. A Vaala kiwnęła jedynie lekko głową, po czym pobiegła za nimi, dalej je "atakując".
Dzieci uciekały z piskiem i śmiechem poprzez korytarze statku zalewane wodą. Prosto na idące razem krasnoludkę i rzeźbiarkę. Ta wyższa, powalona rykoszetem prosto w piersi i cała przemoczona od pasa w górę pisnęła ni to gniewnie, ni to panicznie.
- Co tu się wyrabia?!
- Eee… myjemy korytarze! - Krzyknęła Druidka, i pognała dalej za dzieciakami.
- Ale ja nie mam innych szat, a te lepią mi… - reszty Vaala już nie dosłyszała, bo jej “ofiary” śmiejąc się głośno gnały na pokład uznając zapewne, że tam Vaali trudniej będzie w cokolwiek trafić.
W końcu ta dwójka wpadła do komnaty nawigacyjnej, gdzie Cadamus kontemplował kamienną postać siedzącą przy stole. Oni sami schowali się pod stołem.
- To nieuczciwe. My cię nie mamy jak oblać!- krzyknął butnie chłopaczek.
A czarodziej wyrwany ze swoich rozmyślań i spoglądania w we własne notatki spytał roztargnionym głosem.
- Co się tu dzieje?
- Wszyscy tylko "co się dzieje, co się dzieje" - Vaala pokręciła głową, po czym i ona wpełzła pod stół - Następnym razem coś wymyślimy żebyście też mogli. A teraz chodźcie się powycierać, i będą placki z miodem! - Dodała i… wśród mrugnięcia do dzieciaków, przy kolejnej sztuczce magicznej, zalała buty magikowi wodą.
- Uciekamy! - Szepnęła do dzieci, zabierając je ze sobą.
- Heeej! Ja mam tendencję do przeziębień! Żadnego szacunku dla starszych. - wrzasnął magik czując jak mu szaty i buty przemokły. Nie próbował ich gonić ni mścić się, gdy Vaala uciekała z dzieciakami śmiejącymi się do rozpuku.
.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |