Zwycięska walka okazała się jedynie wstępem do kolejnego, groźniejszego starcia, z przeciwnikami, na czele których stał krowiopyski potwór, wyższy od Felixa niemal o głowę.
Bez wątpienia nie był to ktoś, z kim Estalijczyk miałby ochotę walczyć sam na sam, na szczęście nie był sam...
Nie było czasu na sięgnięcie po pistolety, poza tym w tłoku, jaki się zrobił, dość łatwo byłoby postrzelić kogoś ze swoich, więc Felix zaatakował najbliższego ungora.
Bron palną trzeba było zachować na później - gdy zostaną ostatni dwaj-trzej przeciwnicy.