Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2021, 21:21   #135
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Imra i Zakkara
Imra siedząca przy stoliku odwróciła się do duergarki, po czym spojrzała w stronę drzwi.
- On? Nie - powiedziała z rozbawieniem - urocze z niego dziecko, ale nie interesowałam się nim od tej strony. Dlatego gdybyś miała ochotę poznać tę rozpustność ludzką to droga wolna.
Imra rzuciła kośćmi które odnaleźli niedawno. Wyciągnęła z torby metalowe karty i położyła je obok.
- Moje plany są bardzo proste Zakkaro. Szukam sojuszników. Innych niż reszta załogi. Takich, którzy nie będą widzieć we mnie podistotę. Takich którzy chcieliby wraz ze mną rozwinąć skrzydła. Ty nie dość, że masz zdolności magiczne, których mi brak to jeszcze do tego widzę, że ładna jesteś. Jakby ci pozwolili pokazywać twarz to faktycznie mieli by problem z tym aby się nie rozpraszać - półelfka uśmiechnęła się szelmowsko.
- Dziecko? A nie wygląda… - zadumała się duergarka i wzruszyła ramionami obojętnie. - Ale ja tam się na ludziach nie znam. Ani na rozpuście. Duergarzy nie nużają się w niej. Nasze życie to trud i znój w pogoni za bogactwem, a nie przyjemnościami.
I podrapała się po szyi dodając wstydliwie.- Zawój rzeczywiście jest po to by innych nie rozpraszać. Ale nie noszę go z powodu urody.
Potem zaś skupiła wzrok na Imrze, na kartach i kościach. - Sojuszników do czego? Masz jakiś plan do zrealizowania? Jakąś misję? Dobrze płatna ona?
Imra przemilczała nieobycie duergarki. Musiała być sowicie odizolowana od kontaktu z innymi kulturami aby uznać Cromharga po jej słowach za faktyczne dziecko.
- Póki co szukam kapłana… który zna sztukę wskrzeszania - powiedziała.
- Takich jest sporo… acz zawsze są drodzy. O ile nie wskrzeszają wyznawców. Generalnie bóstwa nie są miłośnikami przywracania do życia. Coś o… wiesz… porządku życia.- oceniła magiczka. - Kogo konkretnie chcesz wskrzesić. Męża? Kochanka? Dziecko?
- Szefa - półelfka się wyszczerzyła - Zabrał ze sobą pewne informacje których potrzebuje.
- Dotyczące skarbu? Najpierw wskrzeszamy, potem torturujemy i wyciągamy informacje, a potem zabijamy? Podoba mi się taki plan, przyjemne z pożytecznym.- podeskcytowała się Zakkara.
- Hmm… tak jest to pewien rodzaj skarbu. Na pewno po drodze będzie dużo skarbów. Ale tylko jeśli byś do mnie dołączyła, tu na tym statku - Imra uśmiechnęła się.
- Kusisz… tym bardziej że alternatywa to… eeech…- zamyśliła się duergarka opierając podbródek na dłoniach. - … jesteśmy ludem, który to inne krasnoludy i reszta panteonu oszukała i porzuciła. Wiesz, co? Z chęcią się wyrwę z grajdołka w którym tkwię na Acheronie, a jeśli jeszcze dostaniemy się do Solanii to by było… idealnie.
Imra wyciągnęła dłoń do Zakkary.
- Mamy więc… hm zgodę? - Imra celowo postanowiła uniknąć słowa umowa.
- Tak - Zakkara pochwyciła dłoń Imry, a potem… kopiując jej wcześniejsze zachowanie, pocałowała wierzch dłoni.
Półelfka uniosła delikatnie białą brew do góry. Coś błysnęło w jej oku, a ona sama zaprzęgła całą swoją wolę, aby nie popełnić następnego ruchu.
- Fantastycznie. Teraz tylko załagodzę twoje pojawienie się na dłuższy czas na statku.
Nieświadoma tych rozterek szaroskóra magiczka rozważała głośno jej słowa.
- Masz na to całą podróż. Khorsnak ma czym przekupić waszego przywódcę by zapewnić nam podróż do Rigus.
- Jak nie przekupi to wciąż jesteś zaproszona. To już będzie mój problem wtedy - Imra uśmiechnęła się lisio. Khorsnak nie był jej jakoś specjalnie… potrzebny. - No chyba, że bardzo chcesz aby podróżował razem z tobą.
- Hmm… potrafi być użyteczny. - oceniła Zakkara przechylając głowę na bok w zamyśleniu. - Ale ostatecznie mi to obojętne.
- Rozumiem… to jeśli mnie czymś sam zainteresuje to złożę mu propozycję. Chodź oprowadzę cię po statku… mam nadzieję, że dzieciarnia się już uspokoiła - Imra otworzyła drzwi gestem zapraszając Duergarkę na przechadzkę.
- A łoże? Gdzie będę odpoczywała? Bo jest tylko jedno.- zapytała duergarka wstając i podchodząc do Imry. Cromharg oczywiście czuwał ze swoją włócznią przed wejściem zerkając na mokry korytarz. Albo świeżo umyty.
Imra wyszczerzyła się szerzej pozostawiając na ten moment duergarkę bez odpowiedzi.

Uczta

Trzeba przyznać, że dużo mąki ciasta i słodkości poszło na zastawienie stołu w głównej jadalni statku. Trzeba jednak przyznać, że efekt to przyniosło. Dzieciarnia zbiegła się do jadalni jak muchy do miodu kuszone zapachami roznoszącymi się po całym niemal okręcie...a co bardziej opornych, to Vaala wprost przyniosła pod pachą.
Miraka kręciła się pomiędzy nimi, wyraźnie zadowolona z wielu rzeczy… z tego że dzieci jadły, że się uspokoiły, że suknia jej wyschła ukrywając… pewne sprawy.
- Sermonusie… zawołaj Cadamusa, żeby się przyłączył.- zażądała, a jej ochroniarz zdobył się na nieśmiały protest. - Wątpię by chciał teraz jest… aż się ślinił na wido…-
- Sermonusie! Proszę. - rzekła Miraka wesoło.
Druidka spojrzała po stole, po dzieciach, po czym na drobny moment się uśmiechnęła. Przeszły wiele, widziały wiele, ale teraz mają spokój. "Młode" to przeżyją, i mają lekcję na całe życie… jakąkolwiek ona miała być. Vaala wzięła jeden z placków tak po prostu w dłoń, po czym cofnęła się ku wyjściu z pomieszczenia… Gdzie minęłą się z Imrą i jej “świtą”, która zainteresowała się zapachami.
- Na piekła…. - półelfka westchnęła widząc co się działo przy stole. Ale nie powstrzymała się przed zabraniem kilku placków, któę podała pozostałym.
- Nie wiem czy mam ochotę na jedzenie w towarzystwie… dzieci - powiedziała kwaśno.
- Podzielam to… - duergarka przerwała, bowiem obok nich przeszedł Sermonus w celu wykonania polecenia Miraki. Ta zwróciła uwagę na trójkę nowoprzybyłych i gestem zaprosiła ich, by się przysiedli.
- Nie ma co czekać. Więcej nie będzie. - rzekła ciepło. Jedynie Cromharg spełnił jej polecenie, bo zrozumiał gest Miraki… a nie rozumiał słów wypowiedzianych przez Imrę.
- … podejście. - dokończyła duergarka. - Nie lubię tłoku i hałasu. A te dzieci to jedno i drugie.
- A to ci wrażliwe wojowniczki… - Burknęła niby do siebie Vaala, szczerząc tak ogólnie ząbki pod nosem, po czym opuściła już jadalnię.
Imra chwilę myślała i ze zrezygnowaniem usiadła przy stole. Gestem zaprosiła Zakkarę do stołu.
- To tylko na trochę - mruknęła… prawda była jednak taka, że zapachy robiły swoje.
- Smaczne…- stwierdziła Zakkara po skosztowaniu ciasta. Zamyśliła się wyraźnie. Po czym rzuciła na posiłek z żarłocznością dziecka.
Imra nie była bardzo zaskoczona, ale mimo to uniosła brwi. Nawet się lekko uśmiechnęła nie komentując. Chwilę siedziała w milczeniu oglądając dzieci i nie tylko jedzące placki. Im dłużej siedziała w tym miejscu tym jakieś dziwne uczucie jej dokuczało. Jeszcze go nie rozumiała, ale uwierało i drażniło.
- Zakkaro znasz jakiś bardziej stały sposób aby rozumieć i być zrozumianym dla kogoś kto nie zna twojego języka?
- Nie bardzo. Niemniej ponoć w Sigil można znaleźć sposoby na to by szybko nauczyć się jakiegoś języka. - zadumała się duergarka pomiędzy kęsami.
- Sigil… coś czuję, że się tam przejdziemy - mruknęła półelfka.
- Wszyscy zagubieni kończą w Sigil, za życia lub po życiu. Tak gadają starsi.- wspomniała Zakkara i dodała sarkastycznie. - To nie miejsce dla porządnego duergara. Tyle że ja takim nie jestem.
- A jakim duergarem jesteś?
- Niedocenianym. Dla duergara rola kapłana jest zaszczytem, wojownika czy łotrzyka normą… mistrz niewidzialnej sztuki jest wybrańcem Duerry, zaklinacze… cóż… należą do rzadkości i są uważani za słabych. Nie osiągają potęgi własną pracą i uporem, bo to wrodzony talent… nawet nie taki który wykradziono Ilithidom. - wzruszyła ramionami Zakkara.- Nikt nie powie ci tego co prawda prosto w oczy. Ale spojrzenia mówią też wiele.
Imra pokiwała twierdząco.
- No to mamy coś wspólnego.
- Jeśli tak twierdzisz.- zgodziła się z nią duergarka i odsunęła talerz.- Chyba się najadłam ciasta. To było… przyjemne, tak? Mój lud nie ceni przyjemności. Więc to miła odmiana.
- No dobrze, to chodź, oprowadzę cię po reszcie statku.
- A zostało coś jeszcze do oglądania?- rzekła żartobliwie duergarka i spojrzała na łakomie obżerającego sie Cromharga. - On chyba już z nami nie ruszy na dalsze zwiedzanie.
- Jak mówiłam, że to dziecko to właśnie to miałam na myśli. Ma dojrzałe ciało, ale zachowuje się podobnie do dzieci - wojowniczka odpowiedziała wychodząc.
- Taki umysł jest dobry. Taki jest lojalny i na takim można polegać.- odparła Zakkara spuszczając nieco głowę, bo w swojej żarłoczności niewiele się od niego różniła.- Taki nie wbije ci noża w plecy. Dorosły...zawsze to może uczynić.
Imra nie skomentowała. Nie było potrzeby. Zgadzała się z nią.
Następnym przystankiem była mało wnosząca spiżarnia. Potem Imra zabrała duergarkę na pokład gdzie zamierzała pokazać jej salę narad…

Gdy otworzyła drzwi zobaczyła Cadamusa rysującego jakieś znaki, na ich golemie. Co prawda w tej chwili był on kamienną kukłą. Ale był kamienną kukłą siedzącą na tronie ich statku. A czarodziej najwyraźniej miał wobec niego jakieś plany. Obok niego stał jego mechanicznie ochroniarz. A nieco dalej, na krześle chrapał krasnolud.
- Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? - Imra warknęła od wejścia widząc całe zajście.
- Pomiary oczywiście. To fascynujący obiekt, nie uważasz?- rzekł beztrosko Cadamus.- Robiony na zamówienia. Żadne tam badziewie robione ściśle według znanej wielu instrukcji. Rzeźbił go artysta a nie byle rzemieślnik. Tylko czemu jest taki mały. I jaka jest jego rola. Normalnie to by było chyba krzesło przeznaczone dla maga zasilającego napęd statku, prawda?
- Jeden z tych… magów… entuzjastów. - podsumowała widok Zakkara.
Imra zgrzytnęła zębami, a potem wzięła głębszy wdech i wydech. Podeszła do maga i stanowczo, ale nie popychając odsunęła go od golema.
- To, że wpuściliśmy cię na statek nie oznacza, że możesz robić na nim co ci się żywnie podoba. Zostaw.
- Przecież nie uszkodzę. - odparł smętnie mag niczym uczniak skarcony przez nauczycielkę, co wywołało chichot Zakkary.
- Nie. Do. Ty. Kaj - funęła Imra pochylając się nieco nad nim - Zrozumiano?
- Niech ci będzie. Niech ci będzie… - rzekł pojednawczo Cadamus unosząc dłonie w górę. - Chciałem tylko pomóc.
- Akurat.- skwitowała to Zakkara.
- Jeśli chcesz coś wiedzieć, to możesz się zapytać Wędrowca. On się zna na takich rzeczach i bardziej je rozumie. Do tego czasu nie nadużywaj gościnności. Wystarczy, że jest tu banda dzieciarni. WIęcej nie potrzeba - Imra zaczęłą masować skroń.
- Dajcie mi chwilę - Mruknęła wychodząc.
 
Asderuki jest offline