Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2021, 13:07   #136
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bastion

- W górę, czy na dół? - Harran spojrzał na towarzyszące mu osoby. - Teoretycznie na dole powinny być ciekawsze rzeczy. O ile poprzedni goście nie wynieśli wszystkiego.
- Jeśli ich celem nie było tylko zniszczenie, nie znajdziemy za wiele łupów - Wędrowiec uważnie rozejrzał się po okolicy. Przywołanym ostrzem wskazał na wrota na środku dziedzińca - Tamten kierunek odradzam. Możemy sprawdzić dół najpierw.
- Lepiej górę - Kvaser stwierdził szczerze - jak z dołu zajdzie coś nas na górze, zawsze można uciekać w górę. Jak na dole zajdzie nas coś z góry, cóż - niziołek westchnął - kretów-kopaczy tutaj nie mamy. Podstawy zabezpieczenia obszaru - dodał po chwili.
- No to w górę - powiedział zaklinacz. - Może tak, hmmm, te krety, pójdą przodem? - zaproponował, spojrzawszy na Khorsnaka.
- To budynek w jaskini, czy z góry w dół czy dołu w górę i tak trzeba będzie się przekopywać.- odparł Khorsnak butnie i spojrzał na taras u góry. - Tam jest kilka drzwi do obstawienia. Tu na dole jedno.
- Małe i wąskie. Pewnie nie prowadzą do niczego znacznego.- ocenił kapłan i dodał do Khorsnaka. - Rusz pierwszy na górę. Nie ma co liczyć na odwagę podlejszych ras.
- Niech ci będzie.- burknął rudobrody krasnolud i prowadząc kreta na łańcuchu ruszył po schodach.
- Nie żebym się bał, ale… jak planujemy zabezpieczyć ewentualny odwrót ? Coś w tym bastionie z pewnością jest… te jęki i te głośne odgłosy, to nie jest wiatr hulający w jaskini.- zapytał opancerzony krasnolud dzielnych awanturników z podlejszych ras.
- Na górze zawsze można przebić się do tarasu czy okna i odlecieć - niziołek stwierdził przyglądając się zabudowaniom.
- Jedne drzwi oznaczają kłopoty, gdyby trzeba było zrobić szybki odwrót - Harran dorzucił swoje trzy grosze. - A jeśli ktoś to drzwi obstawi z nieodpowiedniej strony, to wydostanie się będzie jeszcze trudniejsze.
- Wpływ mgły i psychiczne echa zabitych - stwierdził rzeczowo Wędrowiec - W razie czego dysponujemy możliwością powrotu górą - potwierdził słowa Kvasera.
- Oby oby…- odparł krasnolud, a tymczasem Khorsnak dotarł na górę i krzyknął. - Widzę pułapki! Zdemolowane. Ktoś tu przeszedł jak banda pijanych orków.
- Pozostały jakieś trupy po rozbrajających? - spytał Harran, ruszając w stronę Khorsaka.
- Taak.. chyba użyli miejscowych do tego.- ocenił głośno krasnolud. - W każdym razie ta ręka należała do elfa lub półelfa.
- No jasne. - Zaklinacz pokręcił głową. - Po co samemu ryzykować głową.
- Czyli na niewiele się przydajesz - rzucił automaton, idąc w górę schodów.
- To może zabiorę swoich ludzi i sobie pójdziemy.- sarknął Khorsnak gniewnie przyglądając Wędrowcowi. A tuż za konstruktem szły dwa pozostałe duergary z ironicznymi uśmieszkami. Na górze były wejścia, wszystkie miały drzwi oraz pewnie prowadziły w różne miejsca bastionu. Z każdego dobywały się głośne jęki, szepty i chichoty… bełkot pełen pozbawionych sensu sylab.
Twarz automatona nie była widoczna pod pełnym hełmem, ale pochylił lekko głowę.
-I sami dokończycie swoją misję? - rzucił, po czym nie czekając na odpowiedź ostrożnie podszedł do pierwszych drzwi i wsłuchał się w odgłosy. Interesowało go, czy usłyszy poza nimi jakiekolwiek odgłosy ruchu sugerujące, że mają do czynienia z czymś więcej niż echami.
Z pewnością coś tam było, coś… potrafiącego się odzywać wieloma głosami na raz. Niemniej, jaskinie i tunele rezonowały głośnym echem nie pozwalając dokładnie określić… łup, łup… nagłe głośne uderzenia. Niczym wielki młot spadający na jeszcze większe kowadło. Dźwięk łańcuchów się nasilił. Coś tam było. Bastion nie był do końca pusty.
- Krety czują kilka stworzeń… żywych chyba.- stwierdził Khorsnak zerkając na swoich białych podopiecznych.
- Jak nie sprawdzimy, to się nie dowiemy - powiedział Harran. - Może dla nieznanych nam celów napastnicy pozostawili parę osób na pewną śmierć?
- Nie brzmią jak osoby zostawione na pewną śmierć. Już ja coś o tym wiem.- stwierdził duergarski kapłan z sadystycznym uśmieszkiem.
- Po prawdzie nie brzmią w ogóle… jak osoby z wszystkimi klepkami.- dopowiedział Khorsnak.
- Nie mam pewności, czy mówimy tu jeszcze w ogóle o osobach, czy o czymś, co tylko nimi było - skonstatował Wędrowiec, wspominając kilka mało przyjemnych przygód - To od których zaczynamy?
- Z doświadczenia powiem - Kvaser powiedział z szerokim uśmiechem - aby nie wkurwiać kowali - nawiązał do dochodzącego dźwięku.
- W sumie… równie dobrze możemy rzucić kośćmi. Bez mapy i tak nie wie…- zaczął Khorsnak, ale nie dokończył.
- Korytarz pośrodku… ma najsilniejsze aury.- stwierdził bowiem kapłan wtrącając się w rozmowę.
- To zacznijmy od tego, co może być najtrudniejsze - zaproponował Harran.
- Dla mnie bomba - niziołek powiedział z szalonym błyskiem w oku i ruszył w tą stronę szerokim gestem zapraszając resztę za sobą.
Wędrowiec bez słowa dołączył do niego, podobnie jak i Harran. A duergary ruszyli za nimi.

Ruszyli najszerszym korytarzem rezonującym echem przy każdym ich kroku. Gdzieniegdzie widzieli kolce wystające ze ściany, ostrza i inne ślady uruchomionych pułapek. Pokryte zaschniętą krwią i czasami większymi szczątkami. Ten korytarz wyglądał reprezentacyjnie i pewnie prowadził do najlepszych komnat. Być może sali audiencyjnej? Sali narad. Kilka zezłomowanych konstruktów, które napotkali po drodze zdawało się to potwierdzać. Ktoś tu stawił opór… desperacki i nieskuteczny.
Wkrótce rzeczywiście dotarli do dużej sali z sześcioma tronami na piedestale i poniżej ich ustawionym stołem. Bez zdobień, jakby tutejsi nie wierzyli w znaczenie splendoru. Także i trony były zgrzebne i ledwo ociosane, bo ze skamieniałego drewna. Tu też były szepty, potępieńcze wycia i pojękiwania. Tu też… były ich źródła.


Bełkoczący paszczowce… oślizgłe masy organicznej materii, setek oczu i ust. Jakaś dziwne hybrydy śluzów i zwierząt. Było tu ich sześć… łaziły po sali be celu, setkami ust jęcząc i wypowiadając litanie dźwięków, które wywoływały zamęt w głowie. Były też te stwory… zupełnie niezainteresowane przybyszami. Zaregowały obojętnością na wkroczenie awanturników.
Kvaser podniósł dłoń do gór w geście zatrzymania. Ściszył głos.
- Wygląda jakby trawiły lub łączyły… Mam nadzieję, że to nie resztki obrońców.
- Musi tu w okolicy być ich więcej.- ocenił najbardziej opancerzony z duergarów. - Ich paplanina przyprawia mnie o migrenę.
Wędrowiec obserwował w milczeniu stwory, a maska kryła wszelkie emocje, lecz w głosie dało się wyczuć pogardę zmieszaną z obrzydzeniem.
- Paszczowce - powiedział cicho - One mogły być obrońcami, w najlepszym razie są oni teraz ich częścią. Są zadziwiająco spokojne, ale nie liczyłbym na wiele. Jeśli dojdzie do walki paplanina stanie się nie do zniesienia, radziłbym zatkać uszy. Zwykle pochłaniają ofiary i wysysają ich krew, uprzednio oślepiając plwociną z dystansu. Mogą też wpływać na strukturę podłoża.
- Wosk by się przydał - powiedział zaklinacz. - Obejdziemy je bokiem?
- Nie wygląda jakby to było konieczne.- ocenił Khorsnak.- Wydaje się że moglibyśmy nawet przejść po nich.
Jego spojrzenie spoczęło na drzwiach po drugiej stronie komnaty. Jedne z nich były spore, a po obu ich stronach były kolejne mniejsze drzwi. Razem mieli więc do wyboru aż trzy drogi.
- Możesz spróbować - stwierdził automaton - Dowiemy się może, czy ktoś je kontroluje. Wolałbym, żeby w tych sferach służyły innym panom niż na mojej.
- Nie sądzę by tu służyli komukolwiek. Forteca wygląda na opuszczoną.- wtrącił kapłan.
- Twojego boga tu nie ma, a wciąż mu służysz, prawda? - zapytał kpiąco Wędrowiec.
- Uważasz że te stwory tutaj służą jakiejś boskiej istocie? - zapytał zaintrygowany tym konceptem kapłan. A następnie wyjaśnił. - Służę mojemu bóstwu, ale decyzje jakie podejmuję są moją inicjatywą.
- Coś sprawia, że zachowują się abnormalnie ...jak na siebie. To, że powód nie jest podany jak na dłoni, nie znaczy że go nie ma. Starczy teorii na ten moment. Khorsnak, masz zamiar sprawdzić, czy nadepnięte zareagują, czy je ominiemy?
- Lepiej je ominąć. Nie przyszliśmy tu walczyć. To… które drzwi?- zapytał “drużynowy łotrzyk” wskazując przed siebie na znajdujące się tam możliwe wyjścia.
- Prawe - zaproponował zaklinacz.
- Dobra… zostańcie tutaj. Rozejrzę się.- odparł Khorsnak oddając swoją smycz ze swoim kretem mocno opancerzonemu towarzyszowi. I ruszył przodem, skradając się… nawet jeśli nie było to potrzebne. Bo nie wzbudzał żadnej reakcji ze strony stworów. Wkrótce dotarł do wybranych drzwi i zaczął przy nich dłubać. Wędrowiec obserwował proces w milczeniu, a jego ostrze powoli zmieniało formę, upodabniając się do ogromnego młota.
Harran natomiast zwracał uwagę na paszczowce, jako że nie był pewien, czy czasem nie zechcą nagle zmienić swojego zachowania z biernego na agresywne.
 
Kerm jest offline