Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2021, 18:43   #81
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 26 2053.IV.20 nd, zmierzch, NYC

Czas: 2053.IV.20 nd, przedpołudnie
Miejsce: Nowy Jork, Wschodni Pas, Dzielnica Koi (s.błękitna), mieszkanie Amandy
Warunki: wnętrze mieszkania, jasno, ciepło, sucho na zewnątrz jasno, zimno, łag.wiatr, zachmurzenie


Amanda, Kanmi i Maki



- Maki? A co ty tu robisz? - rano znaczy jak już było widno, czekało ich całkiem przyjemne przebudzenie. Po tym bieganiu w zimnej ulewie wczoraj wieczorem i jeżdżeniu po całym mieście dobrze było wrócić do domu, wziąć gorącą kąpiel i walnąć się w ciepłym łóżku. Zwłaszcza jak się miało z kim. Rano więc ani Amandzie ani Kanmi nie bardzo chciało się wstawać z łóżka i chętnie skorzystali z okazji aby odespać to wszystko. I w tej sypialni zastała ich azjatycka masażystka.

- Cześć. - przywitała się z wesołym uśmiechem całując jedno i drugie. - Nie wiedziałam co się dzieje z wami to przyszłam sprawdzić. Amanda mi dała klucz to weszłam. - wyjaśniła z prostotą skąd się wzięła w tej sypialni i dlaczego.

Ale na pewno była pomocna w porannym ogarnięciu się. Mogła zająć się śniadaniem gdy pozostała dwójka próbowała naszykować się do kolejnego dnia. Ponownie znaleźli się we trójkę razem przy stole w salonie gdy jedli śniadanie.

- To jakie macie plany jeśli można zapytać. Dzień jeszcze młody. - Maki wskazała grzanką na okno. Za nimi widać było niezbyt przyjemny początek dnia. Było pochmurnie chociaż nic nie padało. Czyli jak na tą porę roku to nowojorksa aura była całkiem przyzwoita.

- Musimy pojechać na uniwerek po kasę za robotę. A potem na Bronx sprawdzić taki jeden adres. - odparł Kanmi wgryzając się w swoją grzankę i sprawdzając co jeszcze może na nią załadować. Jakoś z rana chociaż widok Maki w sypialni go zdziwił to jednak miał dobry humor a i apetyt przy śniadaniu mu dopisywał.

- A mogę jechać z wami? - zapytała Azjatka patrząc na nich wesoło.

- Z nami? No ale my jedziemy po kasę i na robotę. - pytanie trochę zaskoczyło blondyna. Powiedział jakby sądził, że Maki mogła coś nie zrozumieć w jego wcześniejszej wypowiedzi.

- No wiem a mogę jechać z wami? Przecież i tak mamy jechać razem aż do Miami. To jestem ciekawa jak to wygląda. A na Bronxie to też nigdy nie byłam. - zapytała prosząco masażystka patrząc na nich oboje z przyjemnym uśmiechem.

- No cóż… - kierowca zerknął na gospodynię chyba nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć na taką prośbę więc zdał się na nią.




Czas: 2053.IV.20 nd, przedpołudnie
Miejsce: Nowy Jork, Pas Zachodni, Dzielnica Columbia (s.błękitna), Uniwersytet Columbia
Warunki: wnętrze pomieszczenia, jasno, ciepło, sucho na zewnątrz jasno, zimno, łag.wiatr, zachmurzenie


- Ah tak, profesor Ryan… Hmm… - z uniwerkiem trochę tak mieli farta a trochę pecha. Jako, że była niedziela i nadal przed południem czyli dość wcześnie po sobocie to sporo instytucji było pozamykanych. Podobnie było rano na uniwerku. Co prawda przeszli rutynową kontrolę przy wejściu całkiem gładko ale gabinet Ryana gdzie poprzednio Amanda rozmawiała z asystentem zaginionego Fletchera był zamknięty na cztery spusty. Wtedy Kanmi właśnie skojarzył, że to przecież niedziela i to raczej wczesna. Zaproponował aby zapytać w sekretariacie. Sekretariat jednak też był zamknięty.

- Cholera. Mamy przyjechać jutro? - mruczał Kanmi drapiąc się po nieco już zarośniętej brodzie. Nie miał przy sobie swoich przyborów do golenia więc nawet jak wstali późnym rankiem u Amandy z pomocą Maki to nie miał jak się ogolić. Czyli byli gdzie trzeba ale o mało sprzyjającej porze. Czyli pech. Ale jak stali przed tymi drzwiami zastanawiając się co tu teraz zrobić to niespodziewanie pojawiła się znajoma Amandzie okularnica. Paula przyszła po coś do sekretariatu i dlatego uśmiechnęło się do nich szczęście bo sekretarka w okularach była nieźle zorientowana w życiu uczelni. Zamyśliła się co tu teraz można by zrobić. Zostawiła coś w sekretariacie, coś zabrała, zamknęła go z powrotem na cztery spusty i schowała klucze do kieszeni lekkiej kurteczki. W podziemiach nie było strasznie zimno i wydawały się odporne na aurę panującą na powierzchni ale jednak to były podziemia i panowała tu ledwo wyczuwalna wilgoć powietrza.

- Dobrze, to chodźcie ze mną. Może uda nam się odnaleźć profesora. - powiedziała wesoło okularnica dając znać aby podążali za nią. Poprowadziła ich przez labirynt korytarzy, schodów, drzwi, przejść, kładek aż dotarli do czegoś co wyglądało jak biblioteka. Tu poprosiła ich aby poczekać na nią na chwilę i zostawiła ich samych.

- Jej. Zobacz ile książek. Nie sądziłem, że tyle ich jeszcze zostało. - zdziwił się blondyn wskazując na regały zawalone książkami. O dość obco i naukowo brzmiących tytułach. Nawet jakieś numery czasopism naukowych były na półkach. Podobnie jak tabliczki informujące o działach naukowych. “Chemia organiczna”, “Fizyka”, “Metaloznawstwo”, “Architektura”, “Biologia”, “Historia” i im podobne na w pół zapomniane nazwy przedmiotów niczym rodem z dawnego świata. Rzeczywicie przypominało to prawdziwą bibliotekę z prawdziwymi nośnikami wiedzy. Ale poza nimi nie było tu nikogo to wyglądało to trochę jak cmentarzysko wiedzy dawnej ludzkości, kompletnie bezludna kraina duchów.

- A! Witam, witam, dzień dobry! - drzwi otworzyły się i Ryan wszedł do biblioteki razem z Paulą. Tryskał radością i witalnością. - Bardzo ci dziękuję Paulo, teraz już sobie poradzimy sami. - podziękował okularnicy, ta skinęła głową na znak zgody, uśmiechnęła się do gości i wyszła z biblioteki.

- No dobrze, myślę, że wiem co was do mnie sprowadza. W nocy przyszła oczekiwana paczka. Ale aby formalnościom stało się zadość to prosiłbym o pokwitowanie jakie powinniście dostać. Wybaczcie ale takie są przepisy, też muszę się rozliczać z uczelnianych funduszy. - powiedział chuderlawy asystent rozkładając i składając dłonie przechodząc od razu do rzeczy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline