Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2021, 10:54   #137
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Destiny


Druidka po wyjściu na górę, odetchnęła głęboko, po czym zaczęła spokojnie jeść placek, idąc w stronę sterówki. Tak, na jej dachu, było "jej miejsce"… otwarta przestrzeń, to lubiła. Ciasnoty pod pokładem jej nie bardzo służyły, choć nie wywoływały żadnych lęków, czy tym podobnych. Zjadła, wytarła dłonie w swoją szmatko-spódniczkę, po czym się zręcznie wdrapała na dach.
Kilka chwil spokoju zostały zakłócone krzykiem z dołu.
- Co ty tam robisz?
Męski głos, mało osłuchany… należał zapewne to tego nowe. Jak mu było? Sermonus chyba. Vaala zerknęła na rozmówcę.
- No siedzę - Padła wyjątkowo prosta odpowiedź.
- A czemu jeśli można wiedzieć?- zapytał Sermonus, bo to był on.
- Bo tak lubię. A co? - Druidka rozejrzała się po okolicy, po czym położyła na dachu na plecach, wpatrując w "niebo".
- A nic. Obawiałem się, że po prostu pilnujesz statku spodziewając się jakiegoś zagrożenia.- rzekł z wyraźną ulgą mężczyzna nie widząc jej w ogóle, gdy tak stał na pokładzie.
- No w sumie też pilnuję… - Odparła Vaala - Idź jeść, placki są.
- Po Cadamusa przyszedłem.- odpowiedział mężczyzna.- A ty już jadłaś?
- Tak.
- Smakowało?- dopytywał się wojownik. Na daszku z kolei rozległo się westchnienie. Vaala przeturlała się na brzuch, po czym przesunęła do krawędzi, wystawiając głowę, by po odgarnięciu z twarzy rozczochranych włosów, spojrzeć na rozmówcę. W sumie chciała powiedzieć coś innego, ale ugryzła się w język.
- Placki jak placki… - Wysiliła się na naprawdę minimalny, przelotny uśmiech.
- Miraka może być niepocieszona. Jest dumna z wypieków.- zamyślił się Sermonus i pomachał druidce na pożegnanie. - No to już nie przeszkadzam. Pilnuj nas.
- To jej nic nie mów? - Vaala wyszczerzyła ząbki, po czym odturlała się od krawędzi…
- Nie wiem czy to uczciwe podejście.- odparł Sermonus, a potem zniknął zza drzwiami kabiny nawigacyjnej.
- Uch… te wielce cywilizowane dyrdymały… z kamyczka zaraz górę chcą zrobić… - Mruknęła do siebie Druidka, po czym usiadła krzyżując nogi, a dłonie oparła na kolanach. Lekko uniosła głowę w górę i przymknęła oczy.



Przybycie "kolczastych"

Vaala, siedząca na dachu sterówki, po pewnym czasie przestała siedzieć w relaksującej pozie. Odezwała się… natura. Druidka zeszła z daszku, poczłapała do burty, już, już podwijała szmatko-kieckę, by wystawić tyłek za burtę, gdy spoglądając w bok, zauważyła gości, tuż obok sta-tek. W pierwszym momencie zdębiała, zastygając w dziwnej pozie. Szybko jednak się pozbierała w sobie, po czym stanęła przy balustradzie, uważnie lustrując dziwne towarzystwo.
- A wy kto?? - Krzyknęła do nieznajomych.
- My? A kim wy jesteście? I co tu się stało.- odparł stary typ, wyglądający jakby był ofiarą eksplozji jakiegoś granatu? Bo z jego ciała wystawały dziesiątki żelaznych odłamków. - My tutaj przybywamy regularnie. Ciebie widzę po raz pierwszy.
- Spytałam pierwsza, nie?? - Fuknęła Vaala - A my tu przelotem, to wszystko - Dodała, po czym zaczęła coś mamrotać pod nosem.
- Jesteśmy karawaną handlową. Przybyliśmy pohandlować z Pozyskiwaczami.- rzekł mężczyzna przyglądając się podejrzliwie, gdy druidka zyskiwała chropowatą skórę. - Teraz twoja kolej.
Vaala najpierw warknęła pod nosem…
- My też! Ale coś albo ktoś tu wszystko rozpieprzyło, jakiś napad był czy coś! - Powiedziała w końcu.
- Napad? No cóż.. zdarzają się. A gdzie miejscowi są?- zapytał przewodnik kolczastej karawany.
- Nie wiem? Zabici, porwani? Łażą tam potwory, wszystko ruina, i tyle - Vaala wzruszyła ramionkami - Szukacie kogoś?
- Nie trupów. Szukamy zarobku. - odparł kolczasty. - Jak każda karawana. A czym wy handlujecie?
- My… eee… chcieliśmy coś… ummm… kupić? Tak się gada? Tak… - Druidka pokiwała samej sobie głową.
- Kupić? A co chcieliście kupić? - zaciekawił przewodnik karawany.- I co chcieliście dać w zamian?
Vaala przewróciła oczami…
- A co cię to? Nie twoja sprawa!
- Niby tak… ale może macie coś co warto kupić, a my… coś wartego sprzedania wam. - odparł mężczyzna.
- My mamy tylko złoto, a wy?
- Drewno… ale niezwykłe.- odparł kolczasty z uśmiechem. - Akurat coś dobrego dla druidki. Mistrzowski napierśnik z drewna.
- A kto tu Druidka? - Vaala podrapała się po głowie - Ale nie, nie trzeba.
- No ty chyba jesteś…- zdziwił się przewodnik karawany słysząc taką deklarację z jej ust.
- Na czole mam napisane? - Vaala również się zdziwiła - Nieee, ja jestem ta… "syrenka"! - Powiedziała, zagryzając usteczka, by się nie roześmiać - To wszystko co macie? - Dodała.
- Trochę użytkowej magii też. Wodę z planu żywiołu wody także.- odparł kolczasty.- I wiele innych rzeczy. Dobre miecze na przykład.
- Wody mamy wystarczająco! Miecze? Mooże… a co za magia? - Spytała Vaala.
- Wody z planu żywiołu wody. Nie tę pospolitą wodę robioną za pomocą magii.- uniósł się dumą kolczasty. - Pierzaste znaki różnego rodzaju, żywiołacze klejnoty, linę wspinaczki…
Półelfka wybyła z sali narad masująć skroń. Przystanęła obok Vaali samej się opierając dłonią o reling. Spojrzała w dół.
- No fantastycznie - mruknęła. - A ci co za jedni?
- Przyszli handlować do ruin. A teraz chcą handlować z nami. Mają wodę, miecze, i magiczne rzeczy - Wyjaśniła Vaala, drapiąc się po nosie.
- O - Imra się odrobinę ożywiła - Co za magiczne przedmioty… a żesz, co ja wyprawiam?
Mówiąc to Imra po prostu zeszła do przybyszy używając liny.
- Co za magiczne przedmioty macie? - zapytała nie wrzeszcząc i wystawiając do nich dłoń. - Imra Orirel.
- Garruk Astrachal - mężczyzna również wystawił dłoń w geście powitania, ale Imry dłoni nie uścisnął. Powód tego był prosty, z jego dłoni wystawały odłamki żelaza niczym kolce. - Pierzaste znaki, żywiołacze klejnoty, magia użytkowa głównie.
Imra się chwilę zastanowiła.
- A mielibyście coś do stałego tłumaczenia języków? Albo chociaż tego którego używają żywiołaki powietrza?
- Nie wydaje mi się… - Garruk zerknął zza siebie, na swoich towarzyszy broni i podopiecznych. - Ale nie znam na pamięć zawartości wszystkich tych worków. Może by się coś znalazło.
Imra spojrzała na Vaalę i statek a potem na kolczastych.
- Nie zechcecie może rozbić tutaj obozu? Część z naszych jeszcze wygrzebuje nędzne resztki z pozostałości jakie zostały po Pozyskiwaczach. Mogą być zainteresowani handlem.
- Ej Vaala! Zawołaj maga z sali narad! Może ich zna!
Vaala kiwnęła głową, zrobiła ledwie trzy kroki, po czym…
- Te!! Magik!! Wyłaź!! Są goście!! - Wydarła się w odpowiednim kierunku.
- Skoro już tu przybyliśmy.- stwierdził ze zrezygnowaniem Garruk i spojrzał na swoich ludzi.- Dobra. Możemy się tu zatrzymać na pół doby. Choćby po to by wypocząć.

Tymczasem z kabiny nawigacyjnej wyszedł Cadamus wraz metalowym ochroniarzem, a zanim Zakkara.
- Tam są jakieś kolczaste handlarze, co do tego waszego miasta przyszły - Powiedziała do "magika" Vaala, wskazując za siebie kciukiem.
Cadamus podszedł do relingu statku i zerknął przez niego.
- Aaa tak… ostrzowcy z… mają gdzieś na Ocanthusie ukrytą osadę. Przychodzą czasem na handel. Raz na czterdzieści dób. Przewodnika znam z widzenia i jednego z kupców.- wyjaśnił.
- Czyli nie wróg? - Spytała Vaala.
- Nie… ale nie wypytujcie ich o dom, bo są strasznie drażliwy jeśli chodzi o ten temat. Najwyraźniej sądzą, że wszyscy dybią na ich mały grajdołek.- odparł czarodziej.
- Meh - Druidka wzruszyła ramionkami, po czym oddaliła się od reszty, na przeciwległą stronę pokładu, za komnatę nawigacyjną. Tam powinna mieć na chwilę spokój, żeby…
...Stojąca na dole Imra podparła boki dłońmi i westchnęła. Odwróciła się do kolczastych.
- No dobrze. To jak się rozstawicie przyjdę do was i pohandlujemy. Tymczasem nie będę wam przeszkadzać - półelfka pożegnała się i wróciła na pokład statku.
- Zamierzasz coś kupować od nich? Nie spodziewaj się wiele. Mają przydatne drobiazgi i kilka wartościowych przedmiotów, ale nic szczególnie wartego uwagi. Poza oszczepami ale tych od nich nie kupisz.- rzekł na powitanie Cadamus zerkając na rozbijane przez ostrzowców obozowisko.
- Skończą w pół godziny… mają wprawę.- oceniła Zakkara przyglądając się ich działaniom.
- Drobiazgi to jest to czego szukam. Czasami są bardziej przydatne niż najpotężniejsze artefakty - Imra stwierdziła pewnie. - A przynajmniej w moich rękach.
- To drobiazgi znajdziesz. Nieco przecenione zazwyczaj więc się dobrze targuj. - odparł Cadamus wesoło.- Możesz też im coś sprzedać jeśli macie niepotrzebne rzeczy.
Imra uniosła brew kiedy mag powiedział niezwykłą oczywistość.
- No co ty nie powiesz.

Po paru chwilach wróciła Vaala, poprawiająca swoją szmatko-spódniczkę. Zbliżyła się do burty, i zerknęła na Imrę.
- I co? - Spytała "genialnie", jak to miała w zwyczaju.
Dostała krótką odpowiedź od półelfki, która się powoli wycofywała z pokładu.
- Cóż… - zadumał się Cadamus zerkając to na duergarkę, to na odchodzącą Imrę. - Macie panie pomysł na rozrywkę? Skoro i tak mnie tu nie dają pracować, to możemy zagrać w karty dla zabicia czasu.
Vaala spojrzała na starego magika, i się skrzywiła.
- Sam się zabawiaj... - Burknęła, po czym ponownie wspięła się na swój daszek, gdzie usiadła na jego krawędzi, obserwując "kolczastych".
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline