Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2021, 08:11   #7
Vashti
 
Vashti's Avatar
 
Reputacja: 1 Vashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputacjęVashti ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał Kal_Torak Zobacz post
np. obecność dwóch księżycy: Morrslieba i Mannslieba. Na ten przykład mało kto to zwraca na to uwagę, a z drugiej strony ma to ogromny wpływ na świat: od nocy, które są znacznie jaśniejsze przy blasku dwóch księżycy, a podczas pełni Morrslieba świat tonie w zielonkawym upiornym świetle jego promieniowania, czy kwestie samego życia na morzu, inne pływy, cyrkulacja itd. Sama ilość ciekawych zjawisk fizycznych jakie generuje drugi księżyc o zgrozo o nieregularnych cyklach i nieprzewidywalnym ruchu (a tak wynika z opisów ) i do tego z własnym bardzo przykrym źródłem promieniowania - dla MG będzie przypominało zabawę w tworzenie zjawisk fizycznych na obcej planecie. Ma to też ogromny wpływ na kształtowanie się fauny i flory, co akurat dość głęboko poruszyłem w swoim prowadzeniu Warhammera i sam jestem ciekaw jak na ten aspekt patrzą inni prowadzący (może to dobry motyw na założenie nowego tematu ). Przy czym nie jestem fizykiem czy klimatologiem to nie jest to takie proste, ale to jeden z elementów, który ma kluczowe znaczenie przy opisywanym przeze mnie świecie Warhammera i wpływa na jego niepowtarzalny charakter.
Rzeczywiście, księżyce z Warhmmera i inne zjawiska powiązane z tym, że świat WFRP jest mocno modyfikowany przez chaos oraz swoją ,,nietypowość,, to jak jest zbudowany (chociażby dwa księżyce w tym Morrslieba teoretycznie całkowicie stworzonego ze spaczenia )
Sama też lubię wykorzystywać takie zjawiska do przede wszystkim budowania klimatu, nie koniecznie oddziałując na nich bezpośrednio, jeśli już to ciekawsze jest rozkojarzenie graczy, sprawienie, że nie są pewni czy to co widzą jest prawdziwe, takie bawienie się iluzją czy wrażeniami które odnoszą gracze idąc np. nocą przez ciemny las wiedząc, że prawdopodobnie grozi im tam jakieś niebezpieczeństwo czające się w mroku.
Cytat:
Napisał Kal_Torak Zobacz post
Zgadzam się w pełnej rozciągłości. W przypadku Warhammera próba zaglądania/oddziaływania na świat materialny zawsze powinna się wiązać z namacalnym niebezpieczeństwem.
Dlatego staram się oddać ten aspekt również w warstwie mechanicznej. Otóż przy próbach sięgania przez zasłonę po moc albo prób zaglądania do świata duchowego, testowi śmiałka przedstawiam w teście przeciwstawnym (jak np. w walce) obcą pulę reprezentującą czynniki zewnętrzne - nazywam to "pulą ciemności". Jeśli "ciemność" uzyska lepszy wynik (nie oznacza to, że test śmiałka kończy się niepowodzeniem) oznacza to, że śmiertelnik został zauważony, a to jak bardzo został zauważony określają przebicia w teście przeciwstawnym. Ma to na celu podkreślenie niebezpieczeństw, a same zagrożenie są dużo większe i nieprzewidywalne w stosunku do świata materialnego.
Stąd bardzo dosłownie potraktowałem zasadę "Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie."
Wiem, że to może nieco nietypowe, ale zazwyczaj na sesjach (jako MG i jako gracz) nie przywiązuję tak dużej wagi to mechaniki. Oczywiście jest to ważna część rpg i nie chodzi o to by całkowicie ją odrzucić, ale staram się raczej ograniczyć rzuty do minimum (używam ich głównie podczas walk i ważniejszych testów) dużo ważniejszy jest klimat i ciągłość rozgrywki niż rzucanie setką. Dlatego w przypadku rozpatrywania takiego zanurzania się w świat niematerialny, zazwyczaj MG decyduje o tym jaki jest tego skutek.
Zdarzyło mi się ostatnio grać z paroma osobami w tym dziewczyną grającą elfką łowczynią, w nasze ręce trafił pewien potężny przedmiot umożliwiający między innymi właśnie taką wędrówkę między światami. Postać zagłębiła się jednak zbyt głęboko zaglądając w myśli demona. Spowodowało to utratę pamięci przez tę postać oraz późniejszym przejściem na ,,złą stronę,,. Innym razem któraś z postaci również dotknęła tego przedmiotu i utknęła w świecie duchów. Żeby wybudzić ją z transu reszta drużyny musiała uderzyć ją młotem kowalskim w głowę, przy okazji powodując jego pęknięcie. Gdyby gracze poczekali chwilę dłużej prawdopodobnie w ogóle nie udałoby się jej wybudzić.
Dlatego myślę, że dużo ciekawiej jest wykonywać tylko test na siłę woli (jeśli już w ogóle wykonywać jakikolwiek) i przede wszystkim wymyślać skutki wpasowujące się w fabułę
Cytat:
Napisał Kal_Torak Zobacz post
Ponieważ ostatnio prowadzę kampanie pisaną (przez gmaila) w Warhammerze i gracze mieli okazje po raz pierwszy liznąć nieco omawianej przez nas materii. Zacytuję fragment, który może się do czegoś przyda. W skrócie mieliśmy kulminacyjny moment po półtorej roku, w której drużyna broniła Ogrodów Morra przed sługami ciemności rodzonymi przez zniekształcony twór przypominający drzewo wydające potępione owoce (splugawionych). Jeden z nich wybrał się poza teren walki i trafił do źródła problemu. Przedstawiłem to co na ogół gracze nie widzą, czyli co się dzieje z duszami, które zostały pochwycone przez istoty, które na nich żerują i przy okazji rolę Morra w istnieniu tego świata


"- Wytrzymaj Miriel, zetnę to przeklęte drzewo i razem wrócimy do Ogrodów Morra!
Ale to nie był przybytek Morra.
Gdziekolwiek okiem nie sięgnąć otoczył ich żywy ogród maszkar i koszmarów.
Ogród Rozkładu.
I wyciągał ku nim niezliczoną liczbę wynaturzonych ramion.
Coś pękło i trzasło.
Drzewo zachwiało się, a kiedy już to uczyniło nie mogło powstrzymać swojego upadku.
Uderzyło z ciężkim mlaśnięciem o ziemię.
Rozbryzgł na wszystkie strony gęsty potok cuchnącej mazi.
Ziemia zafalowało mocno, tak że rzuciła każde stojące stworzenie na ziemię.
Ale uczyniła to po raz ostatni.
A potem znieruchomiała martwo.
Żaden z ożywionych koszmarów nie podniósł się ponownie.
Drzewo i zalegające wszędzie ciała pomiotów zbielały, a wierzchnia powłoka stawała się sucha i krucha.
Martwą ciszę wypełnił dźwięk pękających form.
Z ciał i powalonego pnia oraz konar wypadły wysuszone, wielkie czerwie.
I one pękały.
A z wnętrza larw zamiast kolejnych okropieństw, rozpostarły się skrzydła.
Czarne jak noc.
Wypełnione delikatnym purpurowym lśnieniem.
Motyle.
Rozłożyły niepewnie skrzydła.
Kilka z najśmielszych jako pierwsze opuściły skruszone powłoki czerwi.
A za ich przykładem poszły wszystkie pozostałe.
Przestrzeń wypełniła się setkami atramentowych istot.
Zatańczyły na niebie, a z każdą chwilą mocniej rozpalał się wewnętrzny żar przepełniający dusze.
Mgła rzedła i wypełniała się setkami migoczących świateł purpury.
Miriel wsparła się o bark Kurta.
Płakała !!!
Ale z radosnym uniesieniem na ustach i jasnym obliczu.
Przepełniało ją błogie uczucie spełnienia, a ciepła pogoda ducha uspokajała umysł i duszę.
Dwa motyle odłączyły się od grupy i zawirowały wokół nich, znacząc powietrze jasną smugą światła.
I wtedy wysoko na niebie usłyszeli wołanie.
Nieboskłon zdawał się otworzyć zsyłając dziesiątki czarnych kruków.
Ich głos wypełnił przestrzeń, ale nie przypominał krakania.
Był to dźwięk niepodobny do żadnego innego.
Nawoływały dusze.
Wskazywały im drogę.
Oferowały swoje przewodnictwo.
Miriel na widok kruczych przewodników nie mogła powstrzymać przepełniającego jej serce uczucia szczęścia, tak że łzy zastąpił wybuch radosnego uniesienia.
Kurt nigdy wcześniej nie widział, aby się śmiała.
Tak jakby śmiech był obcy jej naturze.
A był to najpiękniejszy wyraz radości jaki usłyszał.
Do każdego kruka dołączała grupa motyli.
I ulatywała w górę, tak że z czasem całkowicie znikały z oczu.
Tak, że pozostały tylko dwie skrzydlate dusze, nie mogąc przestać tańczyć wokół człowieka i fey.
Na powalonym i szybko rozpadającym się drzewie usiadło duże czarne ptaszysko o mądrych oczach.
Zatrzepotało skrzydłami i zniecierpliwione uderzyło dziobem w kruszejące wspomnienie drzewa, aby po chwili zatrzymać spojrzenie na osobliwym człowieku, fey i dwóch upartych motylach..."


Owe dwa motylki na koniec (wyobrażenie formy dusz) to rodzice tytułowego bohatera, Kurta, którzy zginęli z rąk splugawionych sług, a ich dusze zasiliły orszak wybrańca Pana Zepsucia i Rozkładu.
Bardzo podoba mi się takie nie do końca bezpośrednie przedstawienie jakiegoś fragmentu, pewien rodzaj symboliki.
Cytat:
Napisał Kal_Torak Zobacz post
Ja również dziękuję i liczę, że to jeszcze nie koniec, a dopiero początek uwag i pomysłów

Vashti Bardzo chętnie zapoznam się z twoim opracowaniem koncepcji wieloświatów w WFRP, jeśli takowy zamierzasz popełnić na piśmie, jak również dalszymi pomysłami i przemyśleniami w tym zakresie. U mnie to również gorący temat - rzekłbym na czasie
Nie myślałam nad zapisaniem tego, ale może kiedyś się na to porwę
 
__________________
Jakoś radziła sobie z edukacją, ale miała wrażenie, że szkoła cały czas próbuje jej w tym przeszkadzać - Terry Pratchett ,,Muzyka Duszy,,
Vashti jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem