Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2021, 08:51   #230
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Ostatnia wystąpiła Catherina.

Podchodząc delikatnie musnęła ramię Spoona. Tylko tak mogła mu dać znać, że klękanie tak o nie jest zawsze dobrze odbierane. Ale cóż on mógł wiedzieć o etykiecie. Wszak szalał z miłości.

Blndynka zasłoniła go kłaniając się lekko.
- Lady Catherine Montague, córka klanu Ventrue. Dziękuję za możliwość audiencji.

Anna odkłoniła się równie delikatnie.
- Jak moi przedmówcy wspomnieli - kontynuowała Cath - przybyliśmy tutaj, aby dowieść naszej lojalności. Wiele wskazuje, że będziemy stawać przeciw wspólnemu wrogowi, jakim są ludzie polujący na wampiry. I jest to czas, w którym każdy z potężnych wampirów będzie cennym sojusznikiem.

Tak prowadziło się politykę. Politykę niewypowiedzianych pytań. Cath miała zbyt niską pozycję, żeby sugerować cokolwiek w kwestii darowania Gwendolin Ferch Arwyn. Samo wymienienie tego imienia mogło być odebrane jako zniewagę. Dlatego mówiła tak, żeby to co najważniejsze pozostało niewypowiedziane.

- Interesują nas też inni poplecznicy Mitry.

Królowa kiwała głową.

- Tak. Teraz rozpoznaje wasze twarze. Lady, ty zapewne nie będziesz chcieć opuścić Londynu, prawda? Ma córka nadal nie może się pogodzić ze stratą Astrid. Zawsze ceniłam sobie waszą rywalizację. Uważam, że dzięki niej Scarlet się rozwinęła.

Anna sięgnęła po szeroki sygnet na dłoni. Zaczęła nim obracać.

- Panie Uiop, zapewniam, że me słowo wystarczy. Każdy z szeryfów odpowiada przede mną osobiście. Nie potrzebujecie ku temu żadnych dokumentów. Ni mojej pieczęci.
Do Qwertego dotarło czym był sygnet. Pieczęć Anny. Anna miała ledwie kilka wieków. W jej czasach szlachta miała swe pieczęcie herbowe przy sobie. W sygnetach. Nie było na niej symbolu boga walczącego z bykiem. Nie była gliniana. Nie była tym czego szukali.

- Wybacz, że nie rozpoznałam od razu Głosu - królowa spojrzała na Yusufa - jednak to już prawie wiek od ostatniej ceremonii, w której brałam udział. Zaczyna mi świtać po cóż tu jesteście. Szukacie sprawiedliwości? Może myślicie, że Mitra nie zginął i powróci?

Wzrok Anny zatrzymał się na Tonym. Świdrowała go przez chwilę. Dopiero po tym on ukłonił się i przedstawił.

- Wiem kim jesteś - odpowiedziała machając ręką jakby odpędzała muchę. Była nieco zdenerwowana.
- Zaskakuje mnie, że pojawiliście się nagle wszyscy razem po tylu latach. Lojalni członkowie naszego kultu. Cieszę się, że was widzę teraz, gdy zbliża się godzina próby. Choć nie wiem nadal dlaczego zignorowaliście mą prośbę o podarek. Wiecie pewnie, że nie zależało mi dobrach doczesnych. Chciałam natomiast poznać charakter wszystkich, którzy przychodzą do mego domu. Wy zaś przyszliście z butami, na darmowy obiad, nie dając nic od siebie. Wiele mi to o was mówi.

- Wybacz nam pani. Nietakt ów był podyktowany brakiem czasu i strachem przed działaniami tych dziwnych ludzi polujących na wampiry. Nie było to codziennością na dworze Mitry - Catherina przemawia melodyjnym głosem. Tym razem to ona pozwoliła sobie na prowokację. I się udało.

Wyczuła to nie tylko Catherina. Wyczuł to też Qwerty i jakimś cudem milczący Tony. Anna bała się Mitry, chociaż utrzymywała, że nie żyje już od kilku dekad. Pozostawało pytanie jak zagrać tą kartą. Bez wątpienia, to Anna Bowsley najwięcej zyskała na śmierci ich boga. Czy stała za nią i obawiała się zemsty?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline