Walka zakończyła się sukcesem, ale tym razem nie obyło się bez poważnych obrażeń. Najbardziej poszkodowanym okazał się Galeb, a chyba tylko łasce bogów zawdzięczali to, że skończyło się na ranach.
Felix zaś był szczerze zaskoczony, że ona sam nie został nawet zadraśnięty.
- Gdyby było ich więcej, to już by tu byli - skomentował słowa Vessy, równocześnie wycierając ostrze rapiera w szmatę, która przed chwilą stanowiła część odzienia jednego z gorów.
Mimo tych słów ruszył w stronę, skąd przybyli zwierzoludzie.
Bez względu na to, czy Vessa miała rację, czy on, lepiej było zapewnić wszystkim nieco spokoju.
Miał nadzieję, że znajdzie jakieś solidne drzwi, które będzie można zamknąć na równie solidną zasuwę.