A więc tak się ma skończyć moja ostatnia podróż. Bez odzienia i broni, zakleszczony między bezwolnymi idiotami a dwójką uzbrojonych strażników. Co wybrać? Dać się pobić przygłupom czy rzucić w ostatnim akcie szalonej odwagi na włócznie? Która śmierć jest godna Karalucha? Nicollo rozmyślał z ponurą miną. Nie zwykł się jednak poddawać, wciąż mu się nie śpieszyło na spotkanie z Morrem, choć wydawało się tak nieuchronne.
- Jestem Nicollo Teslau! - krzyknął do strażników - Przybyłem tu na pokładzie "Bełta" z magiem o imieniu Dietmar. Jeśli zrobicie mi krzywdę ostatni mag, którego potrzebujecie do rytuału zginie! Kiedy dowiedziałem się co planujecie zrobić, otrułem go, podałem w miksturze uzdrawiającej truciznę by skonał, zanim go złapiecie i zmusicie do współpracy. Trucizna niedługo zacznie działać a tylko ja znam odtrutkę. Chcecie się przekonać czy blefuję? To mnie zabijcie! Wtedy i mag umrze i wszystko co tu budowaliście zostanie zniweczone! Chcę rozmawiać z waszym hersztem i negocjować warunki mojej kapitulacji! Powstrzymajcie więc tych gołych przygłupów, którzy tu biegną i niech który migiem leci po swojego pana!