Wielkie zwierzoludzkie bydle nakurwiało z siłą taranu, ale i Galeb nie należał do miętkich. Gniew jednak napędzał jego ciało do najwyższego możliwego wysiłku. Rany były bolesne, ale możliwość...
zarżnięcia tego brudnego chaośnickiego bydła i jego krwią wymazanie kolejnej Urazy...
... było słodsze i bardziej odurzające niż najlepszy trunek.
Cieknąca z boku i nogi krew była ciemniejsza niż ludzka i gęstsza. Wygasił młot, odpiął tarczę. Pozwolił towarzyszom by zajęli się jego ranami.
- Dziękuję. - odparł twardym głosem - Kolejne blizny do kolekcji. Dzięki Bardinie, jak wrócimy do obozu oddam ci ze swojego zapasu. Pośród moich dawnych drużynników był oddany Grimnirowi dawi. Miał na imię Grundi. Wspaniały wojownik i solidny przyjaciel.
- No... na zdrowie. - rzekł gdy już go zaszyto, rozsunął bandaże i wypił miksturę paroma dużymi haustami.
Pozwolił towarzyszom zająć się przeszukiwaniem pomieszczenia i ciał zwierzoludzi. Sam natomiast poprawieniem skórzni i płyt pancerza by nie raziły świeżo opatrzonych ran. |