Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2021, 16:48   #541
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Cytat:
EVAN HOLWELL do: POCZTA GŁOSOWA ALICE
Cześć. Nie odbierasz, więc pomyślałem że się nagram. Czytałem twoje smsy, wiem, że się martwisz, niepotrzebnie. U mnie wszystko w porządku. Chodzi o to Alice, że nie chciałem się z tobą widywać, bo…Dobra, przez telefon chyba będzie mi łatwiej niż tak prosto w oczy, więc powiem. Chodzi o to, że nie jesteś dla mnie tylko zwykłą koleżanką. Nie robię sobie nadziei i nie chcę cię stawiać w krępującej sytuacji, ale poczułem coś do ciebie. Dlatego ostatnio próbowałem cię unikać i przepraszam za to. Myślę, że możemy dalej być przyjaciółmi. Co byś powiedziała żeby wybrać się jutro do kina? Dawno nie byłem w kinie, chyba od czasu wypadku. Jak się zgodzisz pozwolę ci wybrać film, byle to nie była jakaś komedia z Jennifer Aniston. Zadzwoń jak przestaniesz się gniewać, naprawdę chciałbym usłyszeć twój głos.

Wydawało się, że nawet po śmierci Charlie Barnes zatruwa Evanowi życie a jego duch przez długi czas będzie go dręczył i nawiedzał w koszmarach. Okazało się, że niespełniony młody aktor zastrzelił się z broni Thomasa Holwella. Kiedy przyjechała policja, kiedy zabrali ojca Evana na przesłuchanie i postawili mu zarzuty, nastolatek zaczął żałować smsa, którego wysłał koledze. Barnes sprawił, że Holwell znalazł miłość i odzyskał przyjaciółkę a Jack stał jego starszym bratem. Zaczęło go jednak gnębić straszne przeczucie, że pożegnalny list był pełen kłamstw a to co zrobił Charlie stanowiło ostatni element jakieś chorej zemsty. Evan próbował sobie przypomnieć momenty swojego życia gdy mógł nieświadomie skrzywdzić Charlesa, zrozumieć jego motywy. Nie potrafił i to go przerażało, a nie chciał dopuścić do siebie myśli, że wiecznie uśmiechnięty szesnastolatek z kędzierzawą czupryną i śmieszną muszką jest po prostu potworem. Pierwsze dni po zatrzymaniu taty były straszne, Evana zżerało poczucie winy. Gdyby nie Dakota, Julia, Jack i Alice, młody Holwell pewnie znów zanurzył w czarnej rozpaczy. Może o to chodziło Charliemu? Chciał go naznaczyć swoim cierpieniem? Pociągnąć za sobą na dno, prosto do świeżo wykopanego grobu? Tyle, że Evan zdążył znaleźć światło w mroku. Miał wokół siebie ludzi których kochał i którzy kochali jego. Nie był sam. Kolejne dni mijały, a Charlie Barnes stawał mglistym wspomnieniem. Jedyną pamiątką po nim został Szerszeń i smsy, które przez dziesięć dni wysyłali między sobą szukając Alice.

W dniu odnalezienia przyjaciółki, w emocjach wysłał do niej smsa. Nie chciał by to co pisali między sobą stało się kalendarium nienawiści, złości i uprzedzeń. Zawahał się kiedy zaproponował Alice podwójną randkę. Chciał podzielić z nią swoim szczęściem, ale czy nie przesadził? W tym pytaniu było zaproszenie do wspólnego celebrowania życia. Celebrowania w którym Charlie Barnes nie zamierzał brać udziału. Ale czy Alice to zrozumie? Czy będzie w nim widzieć pozbawionego empatii egocentryka i atencjusza? Miał nadzieję, że nie. Bo Evan taki nie był. Chciał łączyć a nie dzielić, tworzyć, a nie niszczyć. Dlatego nigdy nie poruszył z nią tematu wypadku. Jeśli nawet jego przyjaciółka miała coś z tym wspólnego nie chciał o tym wiedzieć, bo to już nie jest istotne, przeszłości nie da się zmienić, można jedynie próbować ją naprawić. A Alice się udało. Odzyskała go dla świata a potem okupując to własnym cierpieniem popchnęła w ramiona dziewczyny, którą pokochał nad życie.
Gdy zjawił się w szpitalu oddał jej kopertę, którą mu kazała przechować w dzień swojego zaginięcia.
- Nie czytam cudzej korespondecji i chyba o tym wiesz, skoro mi powierzyłaś swoją tajemnicę. Ale w tych okolicznościach, musiałem niestety ją otworzyć. Jeśli to ty napisałaś ten list Ali mam nadzieję, że zostaniesz z nam i nigdzie się nie wybierasz. Potrzebujemy cię. I kochamy. A ta wiadomość, która masz na poczcie, jest lekko nieaktualna. Ale wciąż chętnie wybiorę się z tobą do kina. Wszyscy możemy pójść, gdy tylko nabierzesz na to sił i ochoty. Odpoczywaj i zdrowiej.

Kiedy zobaczył Jacka, Jacka który spotkania z Nelsonem omal nie przypłacił swoim życiem, nie wytrzymał i się rozpłakał. Podjechał do jego łóżka najbliżej jak tylko mógł by spróbować go przytulić albo chociaż złapać jego rękę w braterskiej sztamie. Cieszył się, że to on uratował swoją siostrę. Nikt na taki zaszczyt nie zasłużył bardziej niż Jackie Boy. Wiedział jakie myśli dręczą przyjaciela, wiedział, że w nim też jest ciemność, jak w Evanie i Charliem, dlatego przez kolejne dni starał się dotrzymywać mu towarzystwa. Przeprosił za to, że ukrył informacje o liście, ale najwyraźniej brat Alice nie miał do niego o to pretensji lub po prostu wydało to nieistotne. Nikt od Evana nie ucieszył się bardziej z tego, że Jack w końcu odważył zrozumieć samego siebie a potem znalazł w końcu miłość. Danny był nie tylko zajebistym masażystą, ale tez po prostu dobrym, serdecznym, życzliwym człowiekiem. Evan oddał więc Jackiego w dobre ręce.

Kiedy Jules nie dzieliła swego czasu dla Alice, a Evan dla Dakoty, w domu Holwellów znów zaczęły odbywać całonocne seanse kinowe i maratony z planszówkami. W noc zaginięcia Charliego Barnesa ich przyjaźń odrodziła się jak feniks z popiołów i stała silniejsza niż kiedykolwiek. Evan przeprosił ukochaną przyszywaną siostrę, za wszystkie złe słowa jakie skierował w jej stronę, ale wydawało mu się, że nie musi tego robić ponieważ Julia North miała w sobie pokłady dobra do jakich jemu nigdy nie uda się zbliżyć choć bardzo tego pragnął. Mógł więc jej blask jakim się otaczała tylko chłonąć i podziwiać. Nauczyła go medytacji a pokój urządził zgodnie z filozofią feng shui. Odkąd pomagała mu zadbać o jego rozwój duchowy, przestał śnić koszmary o Charliem Barnesie. W szkolnej stołówce siadał już tylko tam gdzie Jules. A gdzie Jules, tam też Alice i Dakota, Jack i Danny.

Przez kolejne dni kiedy spotykał się, ze swoją D, skończyły się mu słowa, którymi mógł wyrazić miłość do dziewczyny. Dlatego kolejny tatuaż jaki zrobił sobie Evan przedstawiał drapieżną, wojowniczą, księżniczkę w skórze. Jej twarz do złudzenia przypominała piękne oblicze jego ukochanej. Holwell pokochał nie tylko Dakotę, ale także jej rodzinę i niczego nie pragnął jak stać się jej częścią. Choć miał tylko szesnaście lat snuł w myślach wielkie plany, bo miał pewność, że to co połączyło jego i Dakotę nie skończy się nigdy, że są w jakiś sposób są sobie przeznaczeni, a ich miłość jest szczera i prawdziwa. Przez jakiś czas miewał jeszcze problemy z panią Collins, ale pewnego dnia nagle kontakt się urwał. Podejrzewał, że to sprawka jego dziewczyny, ale nigdy tego nie potwierdziła. Spędzali ze sobą wiele czasu, ale nigdy sobą nie nudzili, jej poczucie humoru zachwycało i wpędzało go w zakłopotanie, uwielbiał gdy mu dogryzała, choć udawał że się złości i odpłacał tym samym. Lubiła motocykle więc Szerszenia stuningował, barwami wózek teraz przypominał harleya samego przywódcy Aniołów Piekieł. A gdy nie mogła pożyczyć auta od rodziców, do szkoły woził ją na kolanach. Mógł, bo miał mocne ręce i żelazną kondycję. Dlaczego, wolał zachować w tajemnicy, zwłaszcza, przed państwem Travis. Chociaż podejrzewał, że i tak wiedzą, wydawali się jednak w pełni akceptować związek Dakoty i Evana. Zgodnie z obietnicą daną swojej dziewczynie Holwell w końcu wysłał do PBS zgłoszenie i niedługo jej mama stawi się na castingu do MasterChefa. To, że wygra ten program był pewien jak tego, że Dakota Travis to miłość jego życia.

Evan swój czas dzielił między dziewczynę, przyjaciół i szkołę. Ale nie tylko. Jego drugim domem nie licząc domostwa państwa Travis stała się redakcja Silent Falls Tribune. Chłopak znów odnalazł w sobie pasję do pisania, która zgasła w nim, gdy zdarzył się wypadek. To jemu pan Sanderson zlecił napisanie reportażu o poszukiwaniach Alice Briarwood. Chłopak przykładał się do pracy i chłonął wiedzę, jaką dzielił się z nim stary, doświadczony redaktor. Wiedział, że pan Sanderson był kiedyś dziennikarzem śledczym i z fascynacją słuchał jego rad i wskazówek. Nie miał już wątpliwości co chce w życiu robić. Nie czuł się już bezużytecznym kaleką a Julia miała rację. Słowa mają moc. Evan nie musi chodzić, żeby spróbować zmieniać świat na lepsze.

***
- …tak, mam świadomość, że chłopak ma swoje ograniczenia, ale jest gotowy. Lighthouse Keepers potrzebują świeżej krwi, nowych członków. To wróciło i sami nie damy rady tego zatrzy....
Dziennikarz przerwał rozmowę, dopiero teraz zauważył, że Evan przysłuchuje się przez uchylone drzwi.
- Panie Sanderson skończyłem, poprawiłem literówki, myślę, że można to już puszczać to do druku.
Pismak gestem ręki wskazał, że Holwell może wejść, kontynuował rozmowę, ale teraz tylko słuchał, nic nie mówił. Chłopak podjechał na wózku i położył na biurku wydruki. Zauważył, że na ekranie komputera wyświetla się dziwny symbol przedstawiający łabędzia. Sanderson natychmiast wygasił monitor.
- Dziękuję Ev, to wszystko, możesz już wracać do domu. Pozdrów od mnie Dakotę.
- Na pewno pozdrowię, do zobaczenia.
Chłopak zawrócił wózkiem w kierunku drzwi, nieświadomy tego jak Harry Sanderson uważnie mu się przygląda. Wyjechał z gabinetu i zamknął za sobą drzwi, by stary dziennikarz mógł swobodnie dokończyć rozmowę. O tym co usłyszał szybko zapomniał. Nie mógł się już doczekać, spotkania ze swoją D.

Cytat:
NUMER ZASTRZEŻONY DO EVAN HOLWELL
Chciałbyś rozświetlić mrok Evan? Chciałbyś zostać Latarnikiem?

Wysłano: 00:00



 
Arthur Fleck jest offline