Dłuższą chwilę zajęło bohaterom, by zebrać się do dalszej drogi, głównie dlatego, że należało pozwolić podleczyć się rannym i chociaż na moment odsapnąć po wymagającej walce. Klaus i Felix stali na czatach, jednak od strony ciemnego korytarza nie dochodziły ich żadne podejrzane dźwięki czy inne hałasy. Vessa, będąc już w pełni zdrową, pomogła Galebowi z ranami, których nie wyleczyły do końca wypite przez khazada mikstury lecznicze. W końcu mogli ruszyć dalej.
Przechodząc drzwiami, którymi wpadli zwierzoludzie, szybko znaleźli się na schodach i przeszli nimi do naturalnego korytarza. Ten zaprowadził ich do kolejnych schodów, biegnących w dół, aż do całkowicie zalanej jaskini.
Ciężko było dostrzec cokolwiek w ciemnym, rwącym nurcie, jednak z całą pewnością pod wodą musiało znajdować się jakieś pomieszczenie, teraz zupełnie przykryte podziemną rzeczką. Nie zamierzając ryzykować zejścia pod wodę, awanturnicy cofnęli się, wybierając zachodnią odnogę. Naturalnie ukształtowana podłoga i ściany w tym pomieszczeniu umazane były kolejnymi plugawymi symbolami Chaosu i Pana Czaszek. Wydawało się, że jeden z barwników to krew. Oprócz kilku lichej jakości koców rozłożonych na ziemi nie było tu nic ciekawego.
Ruszyli dalej, przechodząc pochyłym, naturalnym tunelem aż do małej pieczary, w której pośrodku znajdowały się pozostałości po rozpalonym dawno ognisku. W sklepieniu ziała duża, okrągła dziura, przez którą mógł ulatywać dym, a na zachodniej ścianie bohaterowie szybko zlokalizowali łukowate przejście umieszczone na wysokości jakichś trzech metrów nad ziemią. Nie było stąd innego wyjścia niż to, którym przyszli i to, które wisiało nad ich głowami, więc Klaus wyłuskał z plecaka linę z kotwiczką i po dwóch próbach udało mu się ją solidnie zaczepić o skałę przy wejściu do tunelu na wysokości.
Po kolei wspinaliście się na górę, a będąc już w przejściu, trzeba było iść gęsiego. Oprócz tego, ludzie musieli pochylać się idąc, gdyż sklepienie tunelu pozwalało na swobodny marsz tylko Galebowi, Bardinowi i Zachowi. Po kilku metrach wędrówki wąskim tunelem znaleźli się w dużej, niekształtnej i całkowicie pustej pieczarze. Odchodziły stąd dwie odnogi - jedna prowadząca na południe, druga na zachód.
Odruchowo ruszyliście przed siebie, dochodząc po chwili do korytarza w kształcie litery “T”. Prawa odnoga kończyła się wąskim tunelem prowadzącym pochyło do podziemnego rozgałęzienia rzeki, natomiast lewym dotarliście do schodów biegnących w dół. Zeszliście nimi, docierając do solidnych, zamkniętych drewnianych drzwi na których naniesiono dziwny symbol, który rozpoznał jedynie Galeb.
- Runa zamknięcia - wyjaśnił szybko krasnolud.
Wszystko wskazywało na to, że właśnie z tymi "magikowymi" drzwiami nie mógł sobie poradzić Torgoch i jego ekipa.