Wladimir Koszynski
-Zwazaj na swe slowa bratenku!- stary szlachcic odezwal sie nad wyraz glosno. -Nie traktuj mnie jak glupiego kozaka, tatara czy innego chama jakowegos jeno sprytnego lacha z krwi i kosci. Moze nie jestem najbogatszym szlachcicem po tej stronie Wisly jednak herb swoj posiadam i nie dam sie przyrownywac do byle idioty z dziurami w pamieci, oczywiscie nie umniejszajac nikomu godnosci- sklonil sie lekko do kilku opojow, wciaz stojacych nieopodal. -Co do znajomosci z twoim ojcem mlodziku to jesli nie chcesz to nie wierz, ale wiedz ze gdy jest sie poslem spotyka sie wiele person najrozniejszych i objezdza sie wszystkie ziemie ojczyzny ukochanej, a i pamiec do twarzy sie doskonale ksztaltuje. Moze gdybys mial tyle lat co ja, lub chociaz polowe to bys to wiedzial- Wladko spowaznial, po chwili jednak znow podjal rozmowe tym razem z Panem Mariuszem. -Widzi mi sie ze nasze zastepy powaznie wzmocnione zostaly, wyspijmy sie dzis porzadnie zatem bo jutro czeka nas powazna przeprawa, glebie tej toni ktora rozciaga sie nieopodal nas, sa niezmierzone- pokiwal jeszcze chwile glowa, ciagle jakby czyms strapiony po czym udal sie w ostatni rekonesans po obozowisku.
__________________ Always remember that You are weak against the power of the Dark Side.
Ostatnio edytowane przez NW. : 30-08-2007 o 13:25.
|