Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2021, 21:06   #139
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Destiny(i najbliższe okolice)


Na oczach druidki powstawało mała namiotowa osada. Pokryte kolcami typki uwijały się szybko. Kupcy rozkładali swoje towary na niedużych matach. Nie było ich wielu, acz towary mieli liczne. Tylko czy interesujące dla druidki? Może… ich zbroje? Te wykonane bowiem były z drewna rośliny której Vaala nie znała. W ogóle używali dużo drewna, co świadczyło o tym, że pochodzą z miejsca gdzie jest dużo drzew. Na Acheronie druidka jak dotąd nie widziała nawet skromnego zagajnika. Pod tym względem ów plan był niczym pustynia.
Kolcoskórzy wyglądali jednakże na nieufnych. Jedynie ich przywódca wydawał się rozgadany. Reszta trzymała się blisko namiotu i zerkała bacznie na okręt, jakby oczekując napaści mieszkańców tam na dole.
- Eeem…- usłyszała po drugiej stronie.
Po drugiej stronie była ta rzeźbiarka. Miraka. Spoglądała z nadzieją na Vaalę.
- Poszłabym poszukać miejscowych przypraw, ale sama się boję. Bo mogą być jakieś potwory w okolicy… albo ci ostrzowcy wpaść na głupie pomysły. Chodzi o kilka rodzajów porostów które tu się rosną. I… eeem…. Sermonus zajmuje się dziećmi, więc on nie może pomóc.- dodała nieśmiało.
- A tu coś rośnie? - Zdziwiła się Vaala, przyglądając się zagadującej ją rozmówczyni z góry do dołu, ze swojego "gniazda" na daszku.
- Porosty głównie i grzyby… grzyby wewnątrz sześcianów, porosty na ich powierzchni. Nie jest tego wiele i trzeba wiedzieć gdzie szukać. - wyjaśniła Miraka z uśmiechem. - Na Acheronie z przypraw to jedynie sól jest w miarę dostępna. Resztę trzeba sprowadzać lub szukać miejscowych zamienników wśród porostów właśnie.
- Jak tam chcesz… - Vaala wzruszyła ramionkami, i po chwili zeskoczyła z dachu na pokład, wśród głośnego plasku bosych stóp - Ale żeby ktoś sta-tek pilnował przed kolczastymi, czekaj…

Druidka szybko odszukała towarzysza Imry. Za pomocą Destiny wyjaśniła mu, iż ma stać na warcie, i obserwować okolicę i kolczastych kupców, a w razie czego, niech dmie na alarm rogiem, który mu wręczyła. Ona sama z kolei będzie w pobliżu statku, nie tracąc go z oczu.

Mogły więc ruszać z Miraką…

Dziewczyna stała z koszyczkiem na pokładzie statku nerwowo zerkając na rozbity obóz ostrzowców, gdy Vaala z Cromhargiem weszli na pokład.
- Ugh… ciarki mnie od nich przechodzą.- stwierdziła nerwowo Miraka i zwróciła się do Vaali.
- To możemy już iść?
- Nom - Stwierdziła prostacko Vaala, po czym pochwyciła jakąś linę statku, i fruuu zjechała na dół kilka metrów. Stojąc tam już, z głupawym uśmieszkiem, spojrzała na ludzką kobietę - No i na co czekasz? - Zaśmiała się cicho.
- Chwila… daj mi chwilę. - Miraka podążyła za nią. Niezgrabnie i z trudem, piszcząc co chwilę. Wspinaczka nie była jej mocną stroną, w dodatku nie zrzuciła kosza na dół. Więc schodziła wraz z nim. Dobrze, że nie spadła. Choć parę razy było blisko. Na dole potrzebowała chwili na złapanie oddechu i poprawienie spódnicy, która się jej podwinęła do kolan.
Na górze… Cromharg zajął miejsce na posterunku Vaali i przejął jej obowiązki.
- Nie wiem jakim cudem tobie poszło to tak gładko.- westchnęła tymczasem Miraka.
- Żyję w lesie - Wyjaśniła krótko Druidka, szczerząc ząbki, po czym rozglądnęła się po okolicy gdzie mogłyby być owe grzyby, mech, czy czego tam ta ruda potrzebowała.
Wkrótce bystre oko druidki wypatrzyło z kilkanaście takich miejsc, ale Miraka objęła prowadzenie ruszając od razu w konkretnym kierunku i ostrożnie stawiając trzewiki na popękanym gruncie.
- Acha… ale teraz… żyjesz na statku. Lepiej na nim niż w lesie? Nie potrafiłabym spać na posłaniu z gałęzi.- odparła rzeźbiarka i spytała. - Długo znasz swoich towarzyszy? Niektórzy z nich są... straszni.

Vaala przewróciła oczami, zastanawiając się, czy "panienka od maga-dziadka", wie w ogóle, co robi, chwilowo jednak na ten temat się nie odezwała ani słowem.
- Gałęzie? Czasem tylko jedna. Albo liście, mech, trawa… jaskinia. Na sta-tek ciasno, i to mi nie pasuje, ale wszystko idzie przeżyć. Eee tam straszni, widziałam straszniejsze - Machnęła niedbale dłonią.
- Ty z pewnością… ja jednak nie. Ta twoja towarzyszka jest przerażająca.- przyznała Miraka cicho i dodała ostrożnie. - Ja bym się bała przebywać z nią w jednej komnacie, jak i z tym niziołkiem co wygląda jak szalony kultysta.
Miraka lawirowała pomiędzy pęknięciami gruntu, a im dłużej szła tym druidka była pewna że… rzeźbiarka wie co robi. Kierowała się do miejsca przez które sączył się strumyczek wody, więc z pewnością były tam i porosty. A może nawet i trochę glonów czy innych roślin.
- Imra? No ma w sobie krew smoka, to czasem powarczy… - Vaala się krótko zaśmiała, po czym rozejrzała po okolicy, spoglądając i w kierunku Destiny oraz obozu kupców - A Kvaser może i trochę szalony, ale nic by na siłę żadnej samiczce nie zrobił… - Podkreśliła tonem słowo "samiczce" - Oni tacy straszni nie są, jak ci się wydaje…
- Acha… dobrze wiedzieć. Wolałabym nie musieć spać z jednym okiem otwartym.- odparła żartobliwie Miraka i przykucnęła przy źródełku, zanurzyła w nim dłonie szukając czegoś na oślep.
Druidka zaś stwierdziła, że póki co oddalają się i od ostrzowców i od okrętu.
- Czego szukasz? - Powiedziała Vaala, stając obok Miraki, i po chwili kucnęła obok niej na obu kolanach, spoglądając jej w twarz.
- W tym strumyczku czasem można znaleźć takie małe grudkowate grzybki, przypominające różowe kulki. Bardzo smaczne… świetny dodatek do pieczywa, nadaje chlebom wyrazistości i przyjemnego aromatu. Czasem też można złowić małe słodkowodne krewetki. Ale bardzo rzadko.- odparła skupiona rzeźbiarka i lekko zarumieniona od wysiłku.

Vaala nie wiedziała co to "pieczywo", ale określenie "chleb" już znała.
- Acha - Mruknęła, naśladując towarzyszkę tej wyprawy, z błąkającym się na ustach uśmiechem, po czym również wsadziła dłonie w wodę, i zaczęła poszukiwania…
Zimną i jakąś taką… nietypową. Nie było to nieprzyjemne uczucie, ale całkiem nowe. Od czasu do czasu palce druidki zahaczały o palce Miraki. Ale to właśnie ona pierwsza znalazła pomarańczową grudkę. Potem jednak poszło lepiej Vaali. Kiedy wiedziała co dokładnie szukać szybko uzyskała przewagę znajdując ponad połowę z szesnastu pomarańczowych grudek.
- Dziwna ta woda… jak nie całkiem woda… - Mruknęła Druidka, nic sobie z zimna nie robiąc, szukając kolejnych grzybków.


- Ja im ostatnio zrobiłam jadło z mchem… dziwili się, ale jedli… - Krótko zachichotała.
- My tu głównie mchem doprawiamy. Mchem i krukami. - odparła ze śmiechem Miraka i zerknęła w górę. - Pieczyste z latających ptaków to jedyna sensowna opcja mięsna w okolicy.
- Auuu!- pisnęła nagle i odskoczyła machając nerwowo dłonią w której palec pochwyciła szczypczykami dość duża przeźroczysta krewetka, a Vaala głośno się roześmiała.
- I co teraz?! - Głupio (i odrobinkę bezczelnie) spytała.
- Pomóż mi, to boli, ona mnie zabije! - piszczała spanikowana Miraka machając dłonią i upartym stawonogiem wczepionym w jej palec. Nie patrzyła się na nią lamentując. - Moje biedne palce! Jak ja teraz będę rzeźbić?!
- Toż to najprawdziwszy Kraken! Nie wiem czy podołam! - Vaala śmiała się do rozpuku, w końcu jednak pochwyciła dłoń Miraki, po czym… pstryknięciem własnych palców uwolniła ją od krewetki.
- Mój biedny paluszek.- odparła rzeźbiarka i zaczęła dmuchać na “ukąszenie”. A Druidka nagle wieeeelce teatralnie przystawiła swoją dłoń do własnych usteczek, szeroko je rozwierając.
- A co… a co jak cię zatruła?? - Powiedziała, starając się ponownie nie roześmiać.
- One nie są trujące. Jemy je. Nie są… prawda?- Miraka zbladła udowadniając swoją naiwność. - To znaczy, jak dotąd żadna mnie nie uszczypnęła… więc tak naprawdę to nie wiem. A jeśli mają truciznę w szczypczykach?
Wysunęła dłoń w kierunku druidki znów panikując.- Wyssij jad! Wyssij jad!

Vaala zamrugała oczkami na słowa Miraki, po czym pochwyciła ową dłoń, i… okręciła się przy rzeźbiarce, wkładając sobie jej rękę pod pachę w okolicach łokcia. Złapała mocno, stojąc do niej plecami, po czym wyciągnęła sztylecik!
- Muszę ciąć! Bądź dzielna! - Krzyknęła.
I to było za dużo dla biednej rzeźbiarki która po prostu… zemdlała, a Vaala roześmiała się na całego. Wciąż trzymając za rękę kobietę, ułożyła ją delikatnie na ziemi, po czym pokręciła głową, a nawet i wzruszyła ramionkami. Po chwili zaś spróbowała jeden z zebranych grzybków, chcąc poznać ich smak…
Były smaczne, choć lekko wilgotne co maskowało nieco ich pikantność. Może byłyby lepsze gdyby je wysuszyć?
Miraka nie odzyskiwała przytomności, być może dlatego że była też i bardzo zmęczona. W końcu wiele dni żyła w napięciu.
- Hmmm… no nawet niezłe… - Mruknęła pod nosem Druidka, po czym spojrzała na leżącą przy niej kobietę. Z lisim uśmieszkiem pogrzebała chwilę w swojej magicznej torbie, wyciągając "Zestaw uzdrowiciela". Z niego z kolei wyciągnęła bandaż, którego urwała naprawdę ociupinkę, i owinęła nim "poszkodowany" palec rzeźbiarki. Po chwili zaś schowała wszystko na powrót… a torbę położyła na ziemi, i delikatnie uniosła głowę Miraki, by miała na niej coś w rodzaju poduszki. Przykryła ją również własnym płaszczem. Następnie zaś Vaala wróciła do szukania w strumyku kolejnych grzybków, oddalając się i na 10 kroków od towarzyszki, zbierając również do koszyka mech, wodorosty, i na co tam jeszcze trafiła…

Trochę tego tutaj było mało, niemniej znalazły się dwie kolejne krewetki nim z ust Miraki wyrwał się bolesny jęk i dziewczyna powoli usiadła.
- Co się stało?- jęknęła.
- Klątwa białej krewetki - Odparła Vaala z wielce poważną miną - Nie myślałam, że kiedyś się na to natknę, mało spotykane.
- I co teraz? - rzeźbiarka zbladła przerażona tą wizją.
- No cóż… - Vaala podeszła do niej, po czym przyklęknęła obok na obu kolankach, kładąc dłoń na ramieniu Miraki. Westchnęła.
- Dobra wiadomość to taka, że uratowałam palec, jak widzisz… - Skierowała wzrok na wspomnianą(i opatrzoną) część ciała rzeźbiarki.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą patrząc na opatrzony palec.
- ...ale jest i zła wiadomość… - Druidka starała się nie roześmiać, wprost przygryzając własne usteczka.
- Jaka? - Miraka znów zbladła. A Vaala w międzyczasie zabrała płaszczyk i torbę, po czym położyła jej koszyk na nogach z zebranymi darami natury.
- Musisz od dzisiaj, co drugą noc, zażywać księżycowych kąpieli, inaczej klątwa zacznie działać. No chyba, że znajdziesz kogoś, kto potrafi grając na fletni, pokonać własnymi rękami, Sowoniedźwiedzia…
- Księżycowych… czego?- zapytała całkiem skołowana rzeźbiarka.
- Musisz… ten… no… tańczyć nago, w nocy przy księżycu, przez kwadrans - Wyjaśniła Druidka, nagle biorąc kobietę na ręce, i po prostu ją unosząc, niczym jakieś dziecko.
- Co… nago…?- pisnęła zaskoczona dziewczyna i zaczerwieniła się.- Nie to niemożliwe… zwłaszcza tu na… Ache…- powoli zaczęła docierać do niej prawda.- Heeej… ty mnie oszukałaś, prawda? - nadęła policzki i pokręciła karcącą palcem, tym samym który został opatrzony. - Nieładnie.
- Jaaaa? No co ty… - Roześmiała się Vaala, trzymając ją na rękach.
- No… bo… jesteśmy na Acheronie. Jemy te krewetki od lat. Kogoś innego też musiały uszczypnąć. A nie słyszałam o żadnych księżycowych tańcach. - nadąsała się Miraka i po chwili spytała.- Jak możesz być tak silna, będąc taką malutką?
- Z małego nasionka, wyrasta wielkie drzewo… - Odparła wielce filozoficznie Vaala, po czym lekko zatrzęsła kobietą w swych ramionach - Mam cię postawić? - Dodała, robiąc "kwaśną" minkę.
- No chyba powinnaś. Zresztą mamy jeszcze kawałeczek do naszego celu. Nie będziesz mnie przecież tam mnie niosła.- odparła Miraka wskazując kierunek.
- A czemu nie? - Vaala wzruszyła ramionkami.
- Booo… się zmęczysz…. bo to jakoś tak… dziwnie…- odparła Miraka nie znajdując dobrych argumentów i nerwowo machając stopami.
- Mam ochotę cię wrzucić w ten strumyk - Zaśmiała się krótko Vaala - No ale dzisiaj już byłaś mokra, no i jeszcze by krewetki cię uszczypnęły tam, gdzie ich łatwo nie wyciągniemy…
- Lubujesz się w takich żarcikach?- Miraka nadęła usta w oburzeniu. I dodała łagodniej. - Zawsze możesz mnie po prostu postawić.
- A co daje być całe życie wielce poważnym? - Powiedziała Druidka i… postawiła ją jednak zwyczajowo na ziemi.
- Potrafię nie być poważna… ale tak się akurat składa, że cały czas żartowałaś sobie moim kosztem. No i przecież nie nosłabyś mnie aż tam, prawda? To byłoby wielce niewygodne dla ciebie. - stwierdziła poprawiając pospiesznie strój.
- Oj tam, oj tam… - Vaala machnęła dłonią - No chyba zła na mnie nie jesteś?? Z młodymi i wodą to jakoś tak było… no ale w końcu to tylko woda?
- Nie. Nie jestem. - stwierdziła pogodnym tonem Miraka.- Choć niezłego napędziłaś mi stracha.
- Bojaźliwa jesteś, jak łania… - Stwierdziła Vaala, kręcąc głową.
- Dziwisz się? Ja nie umiem walczyć. A jedyną broń jaką mam przy sobie to mały sztylecik. Nieumarłego tym byś… tym ja bym nie zabiła, a co dopiero coś groźniejszego od zombie. Jestem zdana na twoją opiekę.- wytłumaczyła Miraka gdy zbliżały się w kierunku postrzępionych “skał”, będących płatami stali rozdartymi z dużą siłą. To tłumaczyło dziwny zapach wody… nie płynęła przez glebę, tylko rdzewiejący metal.
- Tam jest dobre miejsce na znalezienie porostów. Niektóre z nich są bardzo smaczne. Zobaczysz.- dodała wesoło rzeźbiarka potwierdzając przypuszczenia Vaali.
- Ty myślałaś, na sta-tek, że ja zombie? - Druidka podrapała się po głowie, nie bardzo rozumiejąc… - Aż taka brzydka jestem? - Sucho się zaśmiała.
- Eeee… nie… chodzi mi o to, że ta łatwo ci przychodzi zabijać potwory. Ja w ogóle nie umiem.- wyjaśniła pospiesznie rzeźbiarka.
- Każdy ma trochę inne miejsce na tym świecie… ja od tego, ty od tamtego - Wyjaśniła po swojemu Vaala - ...to zbierajmy te wodorosty, bo jak tam wsadzę moje szwaje, to już nic nie będzie smakowało - Dodała, spoglądając na własne, brudne stopy, i się głośno roześmiała.
Ów śmiech zamarł w jej gardle chwilę potem… bowiem z miejsca do którego szły druidka posłyszała głośne warknięcia i zniekształcony chichot. Coś się kryło w tej jamie, coś potencjalnie niebezpiecznego. Vaala momentalnie przystopowała Mirakę, blokując jej dalsze kroki dłonią… którą (naprawdę!) przypadkiem "przyblokowała" jej ciało na wysokości biustu.
- Tam coś jest - Powiedziała Druidka, po czym sama warknęła. Podniosła jakiś kamyk, po czym tam rzuciła…
- Wyłaź! Taś taś! - Mruknęła.
Usłyszała warknięcia i wycia i śmiechy. Wszystko… bardzo zwierzęce. Stwory w liczbie czterech nie ruszyły ku niej. A Miraka starała się jakoś schować za Vaalą, z miernym skutkiem.
- Cicho - Powiedziała Druidka do chowającej się za nią kobiety, klepiąc ją gdzieś tam za sobą…, chyba po zadku bo Miraka próbowała za nią przykucnąć, po czym ruszyła powoli do przodu.
Stworów było kilka, wygłodniałych i zajętych sobą i ucztą.



Hieny. Pierwszy raz je widziała, ale pasowało to opisów jakie znała. Padlinożercy i drapieżnicy, polujący w grupach. Te tutaj były… identyczne, jedna nie różniła się od drugiej w żadnym calu. I wydawały się idealnymi, wręcz wzorcowymi przedstawicielami swojego gatunku. I były akurat w miejscu, które zawierało porosty. Cztery hieny mogły być kłopotem, ale wątpliwym było by mogły pokonać druidkę. Niemniej czy musiała, czy powinna z nimi walczyć. To w końcu zwierzęta, nawet jeśli trochę niezwykłe.
- Dziwne psy… mięsożerne… - Szepnęła Vaala, kucając, i pociągając do kucnięcia za sobą i rzeźbiarkę.
- Zbieraj te swoje wodorosty, i stąd idziemy. Tylko cicho… - Druidka nie odrywała wzroku od zwierząt - Nie chcę ich zabijać…
- A one… nic mi nie zrobią…?- pisnęła przestraszona Miraka i drżąc ostrożnie zeszła na obrzeżenie niecki, szukając jadalnych porostów. Stwory zajęte były jedzeniem, ale jeden z nich zerknął w kierunku nowych zapachów. Vaala z kolei spoglądała prosto na niego, cicho warcząc, i powoli sięgając po włócznię.
Zwierzę zauważyło ją i zmierzwiło futro warcząc i przyglądając się druidce. Starało się wydawać większe niż w rzeczywistości. Dobry znak. Bo najwyraźniej nie czuło się pewnie. Tymczasem Miraka modląc się pod nosem do wszystkich Mocy jakie znała, szukała pospiesznie jadalnych porostów drżącymi dłońmi.
Vaala podrapała się po nosie, po czym wypowiedziała kilka słów w kierunku Hien.
I to zadziałało, hieny wróciły do jedzenia zdobyczy i jedynie ciekawskiego zerkania na dwójkę dwunogów które wdarły się na ich terytorium. Skoro jednak zbierały to co i tak nie interesowały padlinożerców.
Miraka zaś w pośpiech wrzucała wszystko co jej wpadło w oko, uznając zapewne że posortuje już w bezpiecznej kuchni statku.
- Możemy wracać. - rzekła szeptem i niemal ruszyła biegiem do statku, w czym jej przeszkadzała nieco szata jaką miała na sobie.
- Powoli głupia! - Warknęła Vaala, doskakując do niej, i łapiąc stanowczo za nadgarstek - Jak biegniesz, to jesteś ich kolejną zwierzyną… spokojnie, idziemy spokojnie… - Poprowadziła ją w kierunku statku, co chwilę zerkając za siebie.
- Dobrze… powoli spokojnie.. zaraz mi serce pęknie, tak bije.- odparła nerwowo rzeźbiarka, ale zwolniła tempo. Hieny, najwyraźniej nasycone swoim posiłkiem, nie były chętne zaryzykować skóry dla następnego. Więc po kilkudziesięciu krokach Vaala uznała że są już bezpieczne.
- I co, majtki pełne? - Parsknęła Druidka.
- Może… - odparła Miraka łapiąc oddech. - Strasznie się bałam, ale.. to był inny strach niż ten w zamkniętym warsztacie. Lepszy strach.
- Heh - Mruknęła Vaala, i... klepnęła ją w tyłek - Czujesz, że żyjesz?
- Tak. Tak trochę. Mocno czuję. - odparła z uśmiechem Miraka nie bocząc się o to klepnięcie. Zresztą oddała je potem, klepiąc druidkę w podobny sposób.
- To wracamy na statek? - Powiedziała Vaala, grzebiąc za czymś w swojej torbie.
- No… cóż.. to nie jest tak, że w okolicy jest cokolwiek wartego zobaczenia. Co mi przypomina o jednym… Jak w ogóle wygląda księżyc?- zaciekawiła się Miraka.
- To ty nie wiesz?? - Zbaraniała momentalnie Vaala - No… jest na ciemnym niebie, wśród gwiazd… wygląda… emmm… wygląda… jak placek, a czasami jak jego pół, albo nawet i ćwiartka… - Starała się to jakoś wyjaśnić.
- Pewnie że nie wiem…- odparła z przekąsem Miraka i spojrzała w górę.- Tu nie ma słońca, nie ma księżyca. Jedyne co widać na niebie to dziesiątki sześcianów i innych brył zderzających się ze sobą i mijających się z dużą prędkością. A poza Acheronem nie byłam.
Druidka przestała grzebać w torbie, po czym wyraźnie nad czymś myślała…
- To poleć z nami. Zobaczysz inne miejsca, zobaczysz gwiazdy, słońce, księżyc. Młodymi zajmie się kto inny, staremu magikowi będzie pomagał kto inny - Wzruszyła ramionkami.
- Zobaczymy… zresztą Cadamus chce nam znaleźć bezpieczne miejsce poza Acheronem. - odparła z ciepłym uśmiechem rzeźbiarka. - Więc tak czy siak zobaczę nowe światy. Ty ich pewnie widziałaś wiele… plany żywiołów czy też plan astralny?
- Nom… a Harran to też magik, i o wiele młodszy… - Parsknęła Vaala - Przydasz się na sta-tek…
- A ja tylko rzeźbić umiem.- przypomniała jej Miraka.
- A tam pitolisz… Gotować umiesz, opiekować się umiesz, olej w głowie masz, taki ktoś się przyda! Każdy mąż by do takiej chciał wracać po całym dniu - Mrugnęła Vaala.
- Mąż? Ja? To znaczy…- Miraka czerwieniąc się na obliczu chwyciła dłońmi za suknię i miętosząc materiał dodała zawstydzona.- Ja jeszcze o tym nie myślałam, ani … z kim… bo cóż… jeszcze mam czas na to i nigdy nie byłam zakochana.
- Nikt młodszy się nie robi… Harran ci się nie podoba?
- Eee.. nie wiem? Wiesz, tyle się działo. Nie miałam się okazji poznać lepiej załogi waszego statku. Tylko ciebie i wojowniczkę. Wasz kapitan rzucał się w oczy i ten niziołek. Ale nawet im nie przyglądałam się zbyt długo. Dzieci były ważniejsze. - wyjaśniła zakłopotana Miraka i zerknęła na Vaalę. - A co? Coś wspominał o mnie?
- Widziałam jak na ciebie patrzył - Druidka wyszczerzyła ząbki.
- Jesteś pewna? A widziałaś jak Sermonus na mnie patrzył?- zadumała się Miraka. - Albo ten Harran… bo to ten co tak koło ciebie cały czas… czy on jest twoim krewnym?
- Ummm co? - Zdziwiła się Vaala - Nie zauważyłam, żeby Harran się koło mnie kręcił? Nie, krewnym nie jest… on woli bardziej nie-dzikie pannice.
- Też ci to powiedział? Czy może zobaczyłaś to w jego spojrzeniu? - odparła Miraka z szelmowskim uśmiechem. - A ta druga… Imra? Nie jest w jego typie? Jest bardzo cywilizowana.
- Za… wściekła dla niego - Parsknęła Druidka - No i ma mroczną naturę, jakieś tam smoki, wielkie tajemnice, i inne takie…
- Acha… no tak. - zadumała się Miraka i wzruszyła ramionami. - Jeśli o mnie chodzi, to jednak wolę… no tych, mężczyzn z inicjatywą. Pewnie trochę czasu spędzimy wszyscy razem na statku. Dam mu szansę… obiecuję. Ale niech się sam wykaże.
Vaala zaśmiała się wyjątkowo głośno, kręcąc głową.
- Mi tam niczego obiecywać nie musisz… - Wzruszyła ramionkami - Gadam ci co widziałam.
- Dobrze… więc przekonamy się co jeszcze zobaczymy ze strony Harrana. - rzekła wesoło Miraka.





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline