-Ohhh... moja głowa.- wystękał Pan Bimbrowski gramoląc się z ziemi. Było źle. Dlaczego? Bo kac się pojawia, a to znaczy, że zaczyna trzeźwieć. Łatwo domyśleć się, że dla tego czarta to tragedia nieporównywalna do czegokolwiek.
Zbierając myśli słuchał co tam kompania gada, a potem on począł mówić.
- Mości Panowie najpierw rzecz niezbędna trza załatwić. Wracać nam na trakt prędko i w karczmie, albo w jakim zajeździe, czy gdzie się da zapasy nam uzupełnić, bo uschnę na wiór. Potem można pościg dla mnie wznowić.- zakończył co do planów czeradzi mówić.
- Tak to w sprawie błysku to świt nas zaskoczył. Nawet jak tam był jaki anioł, czy ktokolwiek to raczej wykorzystał okazję, niż by jakąś większą moc posiadać.- na tym wypowiedź zakończył.