Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2021, 08:54   #81
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Lewko żachnął się, głowę odwracając. Mimo, że Czarniawie kilka bolesnych przytyków posłał wcześniej, to niewytłumaczalnie żal mu się zrobiło bladego krwiopijcy, któren niczym widmo jakie ducha nieszczęśliwie pokutującego stał samojeden pośród boru…

Późniejsze zdarzenia zdały się zlewać w jedną złotem obleczoną projekcyię, która czarcie zmysły poraziła taką mocą, że pozbawion władzy i świadomości został. Więc ostatecznie rację miał, iż wielka magia na uroczysku zaklęta, uwolniona została za ich przyczynkiem. Ostatkiem gasnącej myśli pojął, że kolejna gromna siła może do rozgrywki o pannę się wtrącić i tym samym zamęt nielichy posiać.

Dzień ku końcowi się chylił, zjawiskiem niemożebnie dziwnym, którego Mazur nie miał ochoty dociekać. Ostatnie, co pamiętał to świt bliski, promieniem złotej postaci iluminowany. Młody czart uczuł pulsowanie mocy w członkach wraz ze zbliżającą się puszczykową porą. Ból łba diablego z lekka odstępował i zebrać myśli wreszcie umożliwił.

Po rogach znad czupryny sterczących pomacał, jakby chcąc upewnić się swej czarciej natury znamion i na głos radzić Chorąży Łęczycki począł, jakie kroki kompanija wobec okoliczności zastanych jąć jego zdaniem powinna…

- Milczeniem pominę zdarzenie na uroczysku, bo świadkami żeście sami byli tego omenu. Tedy wiemy, że nasza ptaszyna z gniazda rodowego wyfrunęła. Zali dokąd się udała? Przypuszczenia jeno snuć możem. Familii inszej dwór? Krewnych jakich dom? Klasztor? Sądząc po ciotce zdewociałej, pod świętą opiekę udać się mogły.

- Przydałby się jakowyś przedmiot do Orszuli należący, by łacniej czarostwem miejsce jej pobytu odkryć. Na powrót do dworu wkraść się możemy, by takowy znaleźć i trop podjąć. Zgoda Waszmosciowie? – zapytał, unikając przy tem spojrzenia na Czarniawę, który posępną swą figurą, w zgoła smętny nastrój go wprawiał.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 11-05-2021 o 09:32.
Deszatie jest offline  
Stary 11-05-2021, 09:52   #82
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Gabriel Czarniawa odkąd stał się nieumarłym drapieżnikiem używał swych kłamstw tylko po to by w wprawiać w zachwyt, schlebiać, uwodzić, rozkochiwać w sobie bez pamięci. Tamtej nocy pierwszy raz w jego krótkim wciąż życiu kłamał by zostać znienawidzonym i przeklętym, żeby skrzywdzić, doprowadzić do rozpaczy i łez. Złamał serce Lidce i złamał serce sobie. Żadne słowa go tak nie dotknęły, tak nie zabolały jak te wypowiedziane przez dziewczynę. Zranił ją by ratować młodej wiedźmie życie. Gdyby poddał się swym żądzom, piękna córka wójta skończyłaby jak jego żona Katarzyna. Rozdziewiczona i martwa a on sam pewnie dalej znajdował pod wpływem prasłowiańskich czarów, stał sługą i niewolnikiem sił, którym nie chciał przecież służyć. Bo służył tylko sobie. I księciu Asmodeuszowi.
Wąpierz siedział pod drzewem, jeszcze bladszy niż zazwyczaj. Naprawdę był teraz martwy, nie zależało mu już na życiu. Gdyby pan Lewko chciał spełnić swoje groźby i obietnice Gabryjel by nawet nie drgnął, co najwyżej rozchełstał koszulę by dać aprobatę jego zamiarom.
Milczał przez długi czas, co przecież nie było do niego podobne. Stracił motywację, nie pragnął zaszczytów, nagród, wdzięczności, podziękowań. Obojętne mu było czy Książe Piekielny poślubi Urszulę, czy obejdzie się smakiem. Jeśli będzie trzymał dalej przy czeredzie to tylko jak ten zbity pies, jak przybłęda, która idzie za diabelskimi towarzyszami, bo nie ma już się gdzie podziać.
- Wracam do Gruzdowa – powiedział w końcu łamiącym się głosem – Dowiem się gdzie Rozalia Duniewiczowa wywiozła siostrzenicę. To najszybszy sposób, ktoś tam musiał coś słyszeć o jej planach
Był jeszcze jeden powód, którego Gabryjel nie chciał zdradzać towarzyszom. Chciał zobaczyć Lidkę, przekonać się co było kłamstwem, czarami i iluzją a co wydarzyło się naprawdę.
- Jeśli nie chcecie dołączyć, ruszajcie. Znajdę was i dołączę tak szybko jak to możliwe. Proszę panów o wybaczenie, za dużo złych słów wczoraj z mej strony padło. Więcej nie będę się w wasze działania wtrącał. Ale do Gruzdowa wrócić muszę. Nie wiem czy ta informacja wam się przyda, mnie ten widok nie zaskoczył, spodziewałem się, że nasz wróg jest potężny, choć może nie aż tak.. Wczoraj na szczycie żalnika dostrzegłem katem oka świetlistą postać. Kim była możecie się tylko domyślać
 

Ostatnio edytowane przez Arthur Fleck : 11-05-2021 o 13:19.
Arthur Fleck jest offline  
Stary 12-05-2021, 10:35   #83
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
-Auuuułuuu! Moja głowa! Boli, boli przeogromnie. Do czarta z tym wszystkim. Do czarta! - Kotowski podniósł swój nagi zad z ziemi w pełni leżącym kompanom swoją rzyć prezentując. Czarnoksiężnik mrużył oczy w ostrym świetle poranka które kuło obolały łeb jego jak stalowa igła.

-Cholerny anioł mi przeszkodził a już, już miałem przyszpilić psubrata, żeby wszystko mi o mej Helence wyśpiewał. Parszywy niebianin tfu. - Kotowski splunął na ziemie. Zmusił wolno działający umysł do pomyślunku co teraz z nim i ze sprawą Helenki czynić. Czarować czy tropić? I kogo jak ślad klaczy zgubił? Nagle jakiś pomysł mu się wyklarował.

-Dobra poszukam tej zakichanej Urszuli. Jak ją znajdę znajdę i Helenkę. Zapachu... Zapachu, teraz potrzebuje. Zapachu branki nie znam ale tego śmierdzącego anioła znam aż za dobrze. Wytropić go to pestka będzie a to że on przy tej dziewce to pewne. Tak... jego śladem podążę co by ich odnaleźć i... - rozejrzał się dookoła.

-Nam to też odnaleźć się pomoże bo za cholerę nie wiem gdzie jesteśmy. - przypomniał sobie też o tym co Lewko mówił więc na nim również zatrzymał spojrzenie.

-Pamiętam panie bracie co mówiłeś mi o koniu dla mnie na rozstajach dróg. Gest to ładny i dziękuje oszczędzi mi przebierania łapami w drodze. Ale z Helenką silne łączy mnie uczucie i żywy afekt do niej czuje. Przeto działać muszę.

Spojrzał na Czarniawę. Uśmiechnął się złośliwie.
-Przyszła koza do woza co? – powiedział ale widząc, że truposz jakoś nie w humorze. Westchnął.

-Jak ty wiesz gdzie stąd do Gruzdowa iść to świetnie. Jak anioła nie wytropię to z tobą pójdę. Potrzebuje czegoś co tą cholerną Urszulą pachnie. Jakąś kieckę może. Po niej ślad złapię i tropu nie odpuszczę.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 13-05-2021 o 06:50.
Rot jest offline  
Stary 13-05-2021, 16:59   #84
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
-Ohhh... moja głowa.- wystękał Pan Bimbrowski gramoląc się z ziemi. Było źle. Dlaczego? Bo kac się pojawia, a to znaczy, że zaczyna trzeźwieć. Łatwo domyśleć się, że dla tego czarta to tragedia nieporównywalna do czegokolwiek.

Zbierając myśli słuchał co tam kompania gada, a potem on począł mówić.
- Mości Panowie najpierw rzecz niezbędna trza załatwić. Wracać nam na trakt prędko i w karczmie, albo w jakim zajeździe, czy gdzie się da zapasy nam uzupełnić, bo uschnę na wiór. Potem można pościg dla mnie wznowić.- zakończył co do planów czeradzi mówić.

- Tak to w sprawie błysku to świt nas zaskoczył. Nawet jak tam był jaki anioł, czy ktokolwiek to raczej wykorzystał okazję, niż by jakąś większą moc posiadać.- na tym wypowiedź zakończył.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 14-05-2021, 08:39   #85
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
- To nie był Anioł, wyczułbym to i waćpaństwo również – Lewko z przyrodzonej mazurskiej gadatliwości nie mógł się powstrzymać od eksplikacji i wyłuszczenia swojego poglądu na sprawę tajemnego zjawiska.
– Jakaś insza z sił, o których wiedzy nie posiadam. Gdybyż to ukraińska dziedzina była, to rzekłbym, że to wij jakiś legendarny albo demon mu podobny, co postać każdą przyjąć może i zły omen sprowadza na swe ofiary. Kogo niefortunne spojrzenie złączy z tym demonem nieobacznie na siebie klątwę sprowadzi. Ale my oddaleni od ziemi ruskiej i kijowskiej, tedy nie wiem, co po prawdzie o tym myśleć.


Zasępił się nieco, powiódłszy zakłopotanym wzrokiem po zmęczonych kompanach.

– Może i za radą imći Ariusza, zawadzić po drodze o jaką karczem snadnie by nam pasowało, gdzie antałek miodu lipcowego na rozjaśnienie myśli i pokrzepienie sprawić dla odzyskania werwy i animuszu.
 
Deszatie jest offline  
Stary 17-05-2021, 20:30   #86
Bradiaga Mamidlany
 
Ribaldo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputację


“Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”
przysłowie polskie


Zagrzmiało straszliwie i świetlisty blask rozciął niebo na pół. Kruk czarny, na podobieństwo smoły dał głos, bijąc jakby na trwogę.
Znak, to dobry, czy też zły? I li dla kogo?

W tej jednej chwili charakternicy odczuli, że ziemia po której stąpają nie należy już do nich. Świadomość faktu tego, nie tylko budziła niepokój wśród piekielnej braci, ale i nić obawy i lęku wplątała w ich myśli. Na podobieństwo łyżki dziegciu, smak całej potrawy psując. Dziwna obawa całą kompaniyę trawiła, gdy w strugach ulewnego deszczu z wolna jęli zbliżać się do zabudowań Gruzdowa.

Dwie staje czeredę dzieliły od dóbr Duniewiczów, gdy przestrzeń wypełniło dudniące i wprawiające w drgania całe stworzenie brzmienie kościelnych dzwonów . Na sam ich dźwięk, ciarki przeszły po plecach i karkach charakterników.
Lud bogobojny, najazd czartów przeżywszy całą swą nadzieję w Bogu Wszechmogącym złożył i te coby nie było powszedniego dnia, uroczyste nieszpory wyprawił.
Wiatr, co z zachodu na wschód coraz silniej policzki piekielników smagał, niosło takoż ze sobą echa łacińskich modlitw.
Gdy kolejny przenikający do szpiku kości podmuch nadszedł wraz z nim do uszu czeredy doszły słowa, na których samo wspomnienie bojaźń ich wielka brała. Chłopi i rycerstwo okoliczne pod przewodnictwem plebana uroczyste “Agnus Dei” odśpiewywali. Porozrywana i zniekształcone przez szalejącą zawieję święta mowa, nie miała na szczęście aż tak niszczącej siły. Mimo to wierzchowce czeredy aż kopytami w rozmokłą ziemię zaryły i uszami strzyc zaczęły wielce zaniepokojone. Takoż i charakternicy wszelką ochotę do dalszej jazdy stracili. Żaden głośno tego nie powiedział, ale przez milczącą aklamację postanowiono odczekać, aż lud Gruzdowa swe świętoszkowate modły skończy.

Jakże to trudne były chwile i jakże bolesne dla całej czeredy. Nie tylko czas tracili. Nie tylko w strugach deszczu mokli, ale co najważniejsze na świetliste salwy anielskie się wystawiali, co wraz z każdym łacińską frazą ku nim leciała.
I wtedy głos nikczemny od strony końskiego zadu się odezwał:
- Waszmościowie miłościwi, jedźmy stąd bo aż mi uszy krwią zachodzą na te paskudne łacinników modły. Toż to się nie godzi, poczciwym czartom takich okropieństw słuchać.
Oczy wszystkich w stronę źródła dźwięku się zwróciły. Nie był to nikt że inny, jak Osmółka we własnej osobie, co wskutek ulewy wyglądał teraz bardziej żałośnie niźli pies bezdomny. Wisiał ów bies chłopski pół łokcia nad ziemią kurczowo ogona Szafota się uczepiwszy kurczowo. Widząc złowrogie i wielce każące spojrzenia panów braci, Osmółka jeszcze ciszej i jeszcze żałośniej zapiszczał.
- Ja znam drogę do dworu. Inną drogę. - dodał natychmiast bies kuląc się w sobie na widok piekielnego Mazura, co już do szabli sięgał - Nie jest to może trakt królewski, ale cicho tam, żadnej łacińskiej ohydy tam nie posłyszysz, a i na łeb paskudny deszcz nie pada.
- Prowadź! - rzucił krótko Lewko, obcasy w bok Szafota.


***
Czarci szlak, od teraz osmółkowym zwany, doprawdy paskudny był i jakże niegodny szlacheckiej braci. Któż to bowiem widział, żeby tak wielkiej rangi diabły, piekielnicy i i lycantropy, zgarbieni w kucach poprzez plątaninę korzeni, larw różnorakich i jakże zdziwionych kretów, jęli się przedzierać. Toż to wstyd i sromota.
- Cóż począć panowie…? Siła wyższa - mruknął imić Bimbrowski, gramoląc swoje wielkie cielsko do małego tunelu, który wskazał kosmaty Osmółka.

Umorusani wilgotną ziemią, kłączami i wijącymi się różowatymi larwami, wyleźli panowie braci dokładnie w kącie obory, gdzie to kosmaty Osmółka swoje legowisko miał. We dworze Duniewiczów modły o wiele lepiej słychać było, ale wyglądało na to, że żywego ducha w całym obejściu nie ma i piekielnicy będą mogli swobodnie swój plan w końcu w życie wcielić.
Napchawszy sobie smoły do uszu, coby łacińskie paskudztwo, choć odrobinę stłumić ruszyli Lewko, Kociebór i imić Bimbrowski dwór Duniewiczów przeszukać.
Jeno Czarniawa samojeden na wzgórzu w strugach straszliwego deszczu pozostał. Czekał on cierpliwie, aż odgłos modlitw ucichnie i lud Gruzdowa do swych domów się uda. Jego martwe i niebijące już od wielu lat serce, wciąż do Lidki się rwało i choćby się waliło i paliło, to wąpierz straszliwy nie zamierzał odpuścić póki jeszcze jeden raz w oblicze chłopskiej dziewicy nie wejrzy.


***
Odszukanie sukni cnotliwej Duniewiczówny nie stanowiło żadnego problemu. I choć panienka Urszula do niewiast skromnych należał i nigdy nie stroiła się zbytnio, to i tak w jej szafach i kufrach niejedna suknia się znajdowała. Kociebór wybrał jedną, co to najmocniej zapachem panienki przesiąknięta była.
Musiał lycantrop szlachecki stwierdzić, że woń to była iście obrzydliwa. Woń kadzidła kościelnego mieszała się z dziewiczym potem i aromatem polnych kwiatków. Wdychanie tych wonności z miejsca o mdłości i zawroty głowy go przyprawiało. Cóż jednak było czynić? Innego sposobu, by cnotliwą Duniewiczównę odszukać nie było, a przecież żaden z nich nie chciał zawieść księcia Asmodeusza.

Gdy Kociebór sukni panienki szukał, imić Bimbrowski z miejsca drzwi do piwniczki wywalił i wiedziony nosem pijanicy od razu do dwóch beczek znamienitego tokaju się dorwał. Potężnymi haustami swoje pragnienie alkoholowe gasił. Z każdym łykiem nie tylko kolory na jego pobladłe lico wracały, nie tylko uśmiech na jego diabelskiej facjacie się odrodził, ale i humor do zabaw i swawoli wrócił, a i przyjemne ciepełko po żołądku i kościach się rozeszło.
Na dodatek imić Bimbrowski nie pił sam, jako to w zwyczaju ostatnie pijaki i opoje mają. Nie było to może najprzedniejsze towarzystwo z jakim Otyły Pan miał okazyię trunków zażywać, ale i z gorszymi łachudrami toasty wznosił. Także z dobrą monetę przyjął towarzystwo kudłatego Osmółki.
- Co w mię, to w cię - zakrzyknął Bimbrowski w stronę pospolitego bydlęcego czorta, wznosząc w górę beczkę tokaju na znak toastu

Gdy Kociebór w sieni w prawo skręcił, a Bimbrowski na wprost drzwi do piwniczki szukając, imić Lewko skręcił w lewą stronę. Kroki swe skierował do pokoju z którego go jakiś omam, czy też sługa anielski siłą wyrzucił. Ostrożnie drzwi od owej feralnej komnaty uchylił i z miejsca go drażniąca woń świętych kadzideł i świec intencyjnych w nozdrza uderzyła. Wstrzymał Mazur swój oddech i łeb do środka wsadził. Zewsząd łypały na niego oblicza świetych, którymi niemal wszystkie ściany pokoju wystrojone były. I święta Felicyta i święty Sebastian setkami strzał przeszyty, a takoż święta Agata, co na rozgrzanych węglach zmarła, a również święty Wojciech, co pogańskim Prusom i Bałtom niósł wiarę krzeciyańską.
Spojrzenia tylu świętych na chwilę zmroziły sławnego chorążego Czarnej Nowiny. Lewko w mig się opamiętał i sam siebie napomniał, że to przeta li tylko ręką ludzką wizerunki bigotów uczynione, a nie oni sami we własnych osobach, przed nim stoją.
Dzięki temu zmysły mu się wyostrzyły i bojaźń minęła. I wtedy właśnie w kącie pokoju dojrzał on kawałek pergaminu na czworo złożonego. Niechybnie był to list, który w pośpiechu panienka Urszula kreśliła i który na jej nieszczęście wysłany nie został.
Już miał diabeł łęczycki do środka się wgramolić i list ów porwać, gdy wołanie głośne posłyszał. Krzyk z zewnątrz dobiegał i zarówno Kociebór, jak i imić Bimbrowski także go dobrze słyszeli. Głos ów twardy i potężny był, siłą przepełniony i niezwykłą hardością.
- Hejże tam we dworze! Hejże czarty podłe wyłazić! Ino już mi tu w szeregu stawać i o zmiłowanie prosić. Wyłazić pókim dobry, bo jak nie to sam po was wejdę i za ogony powyciągam!



“Pełen nadziei idziesz zrywać w zimie kwiaty dla swej królowej.”
Johann W. Goethe, “Cierpienia młodego Wertera”


Imić Gabryiel Czarniawa
Łzy po policzkach Czarniawy samoistnie spływały. W półmroku nie szło ich od strug deszcz oblicze mu chłostających, odróżnić. Wąpierz wiele lat na tym nieszczęsnym padole już żył i cierpliwości się nauczył. Tym bardziej teraz, gdy wskutek klątwy wszytko mu obrzydło.
Czekał, więc aż nieszpory wybrzmią i bez obaw do wsi będzie mógł wjechać. Pleban ostatnie modły właśnie wznosił, gdy u boku skulonego krwiopijcy pojawiła się, jakby znikąd starucha. Jęga o włosach siwych, niczym oblicze Luny kostur swój sękaty wznosiła i jego koniec ostry pod żebro Czarniawie wbiła.
- Tęskno ci do niej, prawda? A przeta mówiłam ci, nielekce sobie waż jej, wszak ona wyjątkowa i wielga moc w niej drzemie.
Wąpierz zwrócił swe oblicze w stronę szeptuchy i w milczeniu słuchał.
- Wielce żeś ją waszmość zranił i krzywdę wielgą uczynił. I ja takoż winnam cię przekląć i na zatracenie ostateczne zostawić. Jako jedyny żeś się jednak przysiągł. I choć na na milę twoje słowa kłamstwem tracą, to dam ci ja jeszcze jedną szansę. I żeby honor swój ocalić i coby łaskawość Lidki odzyskać. Słuchaj zatem waszmość uważnie, bo nie będę powtarzać. Pojedziesz waszmość w te pędy do Łuczaju. To niecałe cztery mile na północ stąd. Tam na wzgórzu za wsią stary kościół stoi, a właściwie to co z niego ostało gdy go piorun trafił i ogień do szczętu strawił. Ludzie to za straszliwy omen wzięli i po dziś dzień tam nikt nie mieszka. W kościele tym krypta jest, o czym mało kto wiedział. Odszukasz ją waszmość i zejdziesz do niej. Tam grób najdziesz, abo urnę gdzie szczątki pewnego szlachicury, co to niby kościół ów ufundował spoczywają. Rudnicki się wołał, ale nie o niego się rozchodzi, jeno o pierścień z którym go pochowano. Najdź ten pierścień i na polanę go przynieś. W ten sposób i honor swój szlachecki ocalisz i względy Lidki odzyskasz. Działaj zatem waszmość! Działaj, bo czas nagli.

Ostatnie słowa Czarniawa ledwo dosłyszał, choć jęga ledwo dwa kroki od niego stała. Wiatr bowiem potężny zawiał i jej słowa zniekształcił, a takoż i ją samą gdzieś przegnał. Ostał się więc na powtór imić Czarniawa sam, jak palec, jeno ze smutkiem co mu serce trawił i wątpliwościami wielgimi, co mu teraz czynić wypada.
 
__________________
I never sleep, cause sleep is the cousin of death
Ribaldo jest offline  
Stary 17-05-2021, 22:10   #87
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Poniechał Osmółki jedynie dlatego, bo w błocie nie chciał się taplać. Po prawdzie jednak, dosyć miał tych świętoszkowych modłów, co do cna go przebodły i dobry humor strawiły. Tedy posłuchał podłego czarta i choć droga obrzydła mu rychło z inszych powodów, lepsza była niźli na deszczu i wichrze postój, z wielce nieprzyjemnymi dźwiękami tubalnymi nad uchem dzwoniącymi.

Przepatrzył sprawnie izby pańskie i szybkim ruchem zagarnął papiery z sekretarzyka panienki chytrze za diablą pazuchę chowając. Wtem posłyszał głos jaki tercjarza czy innego bożego sługusa. Podlany był on taką zadzierżystością, że z przyrodzonej ciekawości czart chciałby przyjrzeć się owemu mężowi, co tak ochoczo śmierci pragnął.

Lewko wyszedłszy śmiało na ganek, uchyliwszy wilczego kołpaka, tak jednak by rogów nie zdradzić, w ten sposób ku mości panom się odezwał:

- A któż tak miło w progach wita? Chorągiew Apostolska? Czyżli szaraczkowie tutejsi?

A poczekawszy na respons szlachecki, sam przedstawił się jak obyczaj kazał.

- Jam Kacper Lewicki, szlachcic z ziemi rawskiej, Rogalem się pieczętujący.
Z diabłami waszmościowie sprawę mają? Pomóc w tej kwestyi nie potrafię, jeno swoją mazurską szablą służyć tu mogę, jeśli który ma tyle śmiałości, by ze śmiercią w tany iść.
- Lewko bezbłędnie wyłowił z tłumu krzykacza, co groźby słał wobec czarciej rodziny.

- Kiedy jego położę wraz z kompanami odjadę, a reszta przeszkód w tej wycieczce niech nie czyni. Szlacheckiej krwi, szkoda bowiem wielka hurmem wsiąkać w te poleskie błoto... - rzekł z przesadnie udawaną troską. - To jak Waszmościowie, który najbardziej ochotny, by z prostym Mazurem sprawdzić swą biegłość w sztuce krzyżowej?

Szlachcic oparł niedbale dłoń na rękojeści czarnej szabli.
 
Deszatie jest offline  
Stary 17-05-2021, 23:42   #88
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Wąpierz wysłuchał jęgi, lecz nim zdążył dać odpowiedź, zapytać o cokolwiek starucha zniknęła. Niczego tak nie pragnął jak odzyskać Lidkę. Choć to pewnie za dużo powiedziane. Chciał dziewczynę po prostu szczerze przeprosić i odwołać swe haniebne słowa skierowane w jej stronę. Wyjaśnić dlaczego musiał ją zranić, błagać o przebaczenie. Czy dostanie rozgrzeszenie czy znów zostanie przeklęty już go nie obchodziło. Po prostu musiał tą sprawę załatwić, bo do końca swoich dni, czy może raczej nocy będzie ta historia go dręczyć i nawiedzać niczym najgorsze koszmary. Wystrzegał się wyrzutów sumienia, wydawał zbyt zepsuty i próżny by je odczuwać, a gdy w końcu go dopadły stały nieopisaną torturą, męką piekielną na którą skazany zostać może tylko najohydniejszy dewiant lub najokrutniejszy zbrodniarz.
Gdy pod dworem Duniewiczów pojawili krewcy krystijanie uzbrojeni w święte chorągwie i szable, Gabryjel Czarniawa wiedział już, jak ta noc się dla niego skończy. Nie zdąży odzyskać przebaczenia Lidki, ale za chwil parę przestanie w końcu cierpieć, skończą się na zawsze jego katusze. Lecz nim to nastąpi, upokorzony i złamany krwiopijca, dziecię nocy, całą swą piekielną potęgę wrogom objawi. By ich wnuki i prawnuki z lękiem wypowiadały imię Gabriela Czarniawy. Azraela von Czirn.
Ruszył wąpierz w strugach deszczu przez gościniec w stronę dworu, zimne mokre ciężkie łzy spływające z nieba ściekały mu ciurkiem po włosach i twarzy, pod butami chlupotała woda. Nie posiadał szabli ani żadnej innej ziemskiej broni. Broń stanowił jego umysł. Umysł, który w starciu z pogańskimi czarami zawiódł go straszliwie, doprowadzając do czarnej rozpaczy. Jeśli nie jest w stanie sprostać bogobojnym rycerzom, jeśli stara jęga i młoda czarownica mają nad nim taką władzę, nie powinien dalej istnieć. Zbyt dumny jest by żyć w takim poniżeniu.
W pewnym momencie jego stopy oderwały się od ziemi i zaczął lewitować. Pojawił się za plecami rycerzy.
- Za siebie spójrzcie panowie szlachcice, bo to nie na dworze czai się wasza zguba, lecz tutaj. Nazywam się Azrael von Czirn choć być może wasi dziadowie znali mnie pod innym imieniem. Żywię nadzieję, że nim naostrzyliście szable, zmówiliście pacierz i dosiedliście koni zdążyliście pożegnać swe matki. Ukołysaliście dzieci do snu a na usta żon złożyliście czuły pocałunek. Cieszcie się tymi chwilami, bo jeszcze tej nocy wasze ciała spoczną na zawsze w zimnej mogile. A tobą chrześcijaninie – wskazał na przywódcę - gdy skończę z twoimi kompanami, pożywię się do syta. Lecz zostawię przy życiu byś mógł wrócić do domu. Nim przekroczysz jednak próg ja zjawię się tam pierwszy. Pożegnam za ciebie matkę, ukołysze twe dzieci do snu a na usta żony złożę pocałunek. Sprawię byś poczuł taki sam ból, jaki mnie zżera i nie daje spokoju. Nienawidzę cię choć nawet nie wiem dlaczego i sprawię, by twoje życie stało się takim samym koszmarem jak moje.
Wąpierz w jednej chwili rzucił czar by otoczyć wrogów ognisty kręgiem. A potem każdy jeden umysł z osobna zniewolić, opętać i nagiąć do swej woli. Zmusić by w bitewnym szale rzucili się na siebie, cięli szablami, wygryzali sobie gardła, wyłupywali oczy. Tylko jednego, tak jak obiecał, przy zdrowych zmysłach chciał oszczędzić. Albo tej nocy zasieje trwogę w serach wrogów, odbierze im życie, albo sam przestanie istnieć. Nie wąpierza nie było już innej drogi.
 
Arthur Fleck jest offline  
Stary 18-05-2021, 18:14   #89
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Kociebor szlak rozpoczął jako wilk aż na rozstaju dróg jak Lewko przepowiedział konia zastał. Nie była to Helenka, co prawda to prawda. Ale nie zagląda się darowanemu koniowi w zęby jak głosi przysłowie. Przemieniec wrócił do swej ludzkiej postaci po czym zręczne zaklęcie utkał co z powietrza i krwi własnej czerwone diable szaty stworzyło.

Po czym wskoczył na konia i ruszył z kompanami do Duniewiczów Dworu. Modły jak innym mu nie w smak były i chętnie skorzystał z trasy Osmółki. Szlak dla wilka byłby wygodniejszy, ale nie chcą sił tracić w ludzkiej formie pozostał, co zmęczyło go niezmiernie.

Gdy do środka dworu w końcu weszli zaczął prędko tropić zapach młodej dziewczyny i świętości tak do komnat trafił. Suknie panny szybko znalazł i jedną porwał co by zapach mieć i jaki przedmiot co do niej należał. A suknia przedmiot był to dobry bo ciału bardzo bliski.

Choć śmierdzący okropnie!

-Dobra mam! – Krzyknął Kotowski by kompanów poinformować o znalezisku. W pasie kieckę sobie przewiązał co by jej nie zgubić. Kiedy usłyszał raban na dworze.

-Co u diabła? – Poszedł za hałasem i zobaczył, jak Lewko już do walki się gotuje. Sam też wyszedł bardzie ciekawością niż żądzą mordu prowadzony.

-Człecze rozum cię opuścił? To co tu się dzieje to nie wasza sprawa. A kysz krowy doić ćwieku.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 19-05-2021 o 07:28.
Rot jest offline  
Stary 19-05-2021, 21:27   #90
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Droga trochę się dłużyła Panu Bimbrowskiemu, bo na trzeźwo, a w dodatku to święte wycie coraz głośniej go nachodziło. Na szczęście zjawił się Osmółka. Nieumiarkowany wiedział, że co złe w borze to tamta abstynencka blada sucz winna była, a nie biedny bydlęci czart. Pewnie popił i od tego tak świrował.

Wyprawa była dość uciążliwa, ale dostanie się do upragnionego napitku była pełną rekompensatą za nią. Cieszył się i pił, aż krzyk jakiego ciula hulanki nie przerwał. Ciekaw co się dzieje wzięli ze sobą trochę napitku w naczynia i poszli popatrzeć bezpiecznie z okiennicy na widowisko. Zbierał przy tym moc carostwa i diabelstwa wszelakiego, by bronić w razie czego siebie i swych towarzyszy. (Ich tylko w ciężkiej sytuacji.) Liczył na spektakl i dobrą zabawę.

- Chodź Osmółka klapnij sobie.- powiedział wskazując miejsce obok siebie na parapecie, by móc jak panienki, a w tym przypadku czarty z okienka oglądać co się tam na podwórzu wyprawia.
- Weź mi tu drogi opowiedz co tam się wczoraj przed świtaniem działo u ciebie?- zagadnął mimochodem Bimbrowski wyglądając na zewnątrz chcąc pociągnąć troszkę towarzysza za język.
 
Lynx Lynx jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172