- Co ci mam powiedzieć, bracie - Bladin wzruszył ramionami. - Nie wiem, kto zostawił nam ten liścik. Pewnie ten Weinerschlosse, ale po co? Może ludzie Celestiuma? Nikt inny nie przychodzi mi do głowy. Jakie to ma dla nas znaczenie? - potarł kar.
- Nie chcemy opowiadać się po żadnej stronie, bo nawet nie znamy tych stron. Chcecie iść do niego, proszę bardzo, pójdę z wami. Ale szczerze? Machnąłbym na niego ręką i wyjechał, zanim znowu w coś nas wciągną.
- O czym z nimi gadać, ha? - spojrzał się na elfa. - Im mniej, tym lepiej. Sądzę, że tutaj słowa są równie groźne jak topory. Ja tam wcale nie będę nic mówił. Ale zgadzam się, nie ma co rozpowiadać, że gdzieś się wybieramy, ani dokąd. Mnie to łatwo przyjdzie. Zawsze powiem, że przełożeni wydają polecenie i idę tam, gdzie wskażą. Gdy oni każą milczeć, milczę. I nic ludziom do tego - wzruszył ramionami i zajął się jedzeniem.