Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2021, 06:28   #142
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
W tym czasie Wędrowiec, nie widząc nic ciekawego wśród bibelotów, zwrócił uwagę na wystawione magiczne berła.
- Oferujesz coś potężniejszego niż te tutaj? - zapytał sprzedawcy.
- Nie… niestety. To jest cała oferta.- przyznał sprzedawca wodząc wzrokiem po swoich towarach.
Automaton pokręcił głową, niezbyt zadowolony.
-Niewiele… A te berła nieruchomości, ile sobie za nie życzysz?
- Sześć tysięcy za każde, ale za cały komplet… jedynie piętnaście. Prawdziwa okazja. - rzekł entuzjastycznie ostrzowiec.
Wędrowiec skrzywił się, co nie było przyjemnym widokiem.
- Twoje dzieło, czy zdobycz?
- Nie sprzedajemy łupów. To dzieło magicznego rzemieślnika z moich rodzinnych stron.- wyjaśnił sprzedawca.
- Dam cztery za jedno.
- Pięć…- rzekł w odpowiedzi sprzedawca spoglądając przenikliwie na konstrukt.
- Cztery. Przynajmniej nie wrócicie z handlu z pustymi rękami. Dorzucę też opowieść.
- Czy ja wyglądam na kogoś kogo interesują historyjki? I nie… nie sprzedam za cztery… wolę wrócić z pustymi rękami niż dopłacać do interesu. - burknął sprzedawca i spojrzał na Bezimiennego. - Ale… wyglądasz na kogoś kto potrafiłby dorzucić coś ciekawszego do tych czterech tysięcy… coś ciekawszego niż puste słowa.
- Dla wtajemniczonych w arkana wiedza jest cenniejsza od złota, ale może źle cię oceniłem. Co masz na myśli?
- No… masz rację. Nie jestem frajerem.- odparł z przekąsem ostrzowiec.- Wyglądasz sam na kogoś, kto zbiera łupy. Mogę któryś wziąć od ciebie wraz z tymi czterema tysiącami.
Stojąca obok Vaala z założonymi rękami spoglądała to raz na Wędrowca, to na sprzedawcę… uczyła się targowania?
Słysząc uwagę sprzedawcy, automaton uśmiechnął się lekko.
- W moich stronach to sprzedawca zwykle zarabia więcej niż rzemieślnik, a informacje są towarem. Wciąż nie przyzwyczaiłem się do tej sfery. Ile miałby być warty ten łup?
- To zależy co zaoferujesz w zamian. Ceny bywają płynne… wartość jest w oku kupującego. W OKU… nie w UCHU. Tu tylko byli sekciarze ekscytują się plotkami.- zaśmiał się sarkastycznie sprzedawca.
- Więc i na moje oko berło nie jest warte więcej niż cztery… cztery i pół tysiąca. Jeśli nie interesuje was, co spotkało Pozyskiwaczy, i co może spotkać inne osady tej sfery, to temat możemy zamknąć.
- Pozyskiwacze robili podejrzane interesy z podejrzanymi typami. I zginęli od nadmiernej pewności siebie.- odparł ostrzowiec.- Mój lud nie jest… lekkomyślny jak oni.
Wzruszył ramionami. - A twój wzrok obraża mój towar… cztery i pół, doprawdy… co za niedocenianie tak wspaniałego rzemiosła. Cztery osiemset, ale to z litości spuszczam z ceny.
Wędrowiec ostentacyjnie spojrzał w stronę unoszącego się nad nimi powietrznego statku.
-Widywałem już wspaniałe rzemiosło. To solidna robota, zgadza się, ale do wspaniałości jej brakuje. Cztery siedemset - powiedział, odwracając się tak, jakby już miał odchodzić.
- Niech będzie… ale tylko dlatego, żebyś miał się okazję przekonać jak bardzo nie potrafisz dobrze ocenić wspaniałego dzieła mojego ludu.- burknął w odpowiedzi ostrzowiec.
Automaton podał mu dłoń.
- Jeśli tak zdarzy, gdzie będę mógł was znaleźć, żeby dokupić jeszcze kilka sztuk?
- Cóż… będzie trudno… będziesz musiał się rozglądać po Acheronie. Najlepiej w osadach… tych niewielu jakie są.- wzruszył ramionami kupiec.
- Jak tam interesy? - spytał Harran, który podszedł do Wędrowca. - Kupiłeś coś ciekawego?
- Właśnie dobiliśmy targu - odparł automaton - Berło nieruchomości. Bywają przydatne ...w różnych okolicznościach.
- Może warto zabrać się za własną produkcję różnych przydatnych przedmiotów - powiedział zaklinacz. - W wolnych chwilach... a na statku mamy odpowiednie warunki.
Wędrowiec spojrzał z ukosa na Harrana.
- Jak myślisz, co robię przesiadując regularnie w pracowni? - zapytał, nie mając pewności czy zaklinacz sobie z niego nie żartuje.
Vaala z kolei odchrząknęła, po czym wprost biodrem odepchnęła Wędrowca na bok, stając przed sprzedawcą.
- To te… te drewniane berełko… co ono robi? - Spytała.
- Te jest specjalnie dla druidów… przedłuża działanie słabszych czarów… acz tylko druidzkich.- wyjaśnił sprzedawca.
Vaala coś pomruczała pod nosem, drapiąc się po głowie.
- Dobra, a ile to kosztuje? - Spytała.
- Sześć tysięcy… prawdziwa okazja.- rzekł wesoło sprzedawca.
- Dam cztery. I opowiastkę - Powiedziała z całkiem poważną miną Druidka.
- Kolejna?- jęknął wściekle sprzedawca i rzekł poważnie.- Sześć tysięcy i żadnych… żadnych historyjek.
- Cztery osiemset z litości? - Druidka zamrugała ślipkami.
- Pięć i pół tysiąca z szacunku dla druidów. - sprzedawca był nieubłagany. A Vaala zerknęła na Wędrowca i Harrana, jakby szukając pomocy…
- Z szacunku dla druidów nie powinno przekroczyć pięciu. - Harran wsparł Vaalę.
- Szacunkiem nie wypełni się garnka wieczorem. - odparł sprzedawca ponuro.- Pięć trzysta.
- Ja mogę coś ugotować... - Wtrąciła Vaala.
- Zapasy na cztery doby dla całej karawany? Jeśli tak tooo… mogę zejść do trzech.- zastanowił się sprzedawca.
- Uhhh… ile was tu jest? Dwadzieścia? Ummm… na dwa dni by dało radę… - Druidka głośno myślała.
- Dwa dni… i cztery osiemset.- zgodził się sprzedawca. - Dostarczysz zapasy i gotówkę, dostaniesz berło.
- Ja bym się nie zgodził - stwierdził zaklinacz. - Jest takie słowo, określające stosunek żądanej ceny do faktycznej wartości... nader trafne... ale nie wypada go używać.
- To się nie zgadzajcie… przecież was nie zmuszam. - odparł ostrzowiec wzruszając ramionami.
Wędrowiec pokręcił głową.
- Cena dwukrotnie wyższa niż normalnie, do tego za wadliwy przedmiot? Nie warto.
Vaala spojrzała najpierw na "blaszaka", a potem na sprzedawcę, i zmrużyła ślipka…
- Ja bym je określił terminem “ekskluzywny”. Nawet jeśli wróg przechwyci twoje berło to i tak nie będzie mógł go użyć przeciw tobie… bo tylko druidzi mogą. - odparł dumnie ostrzowiec.
- Taaa, jasne... Idealna wymówka - powiedział Harran. - Zbyt, hmmm, ekskluzywny, jak na mój gust.
- Bo druidem nie jesteś.- podsumował ostrzowiec.
- Znajdź. Sobie. Inną. Służącą. - Wycedziła nagle przez zęby Vaala, wpatrując się prosto w oczy "kolczastego".
- Ej… pomysł z posiłkami pochodził od ciebie.- odparł sprzedawca unosząc dłonie.- Ja tylko rozważyłem jego opłacalność.
- Wspominałeś coś o pustych słowach… Ta ekskluzywność równa się małej użyteczności - stwierdził Wędrowiec - I jeśli za to domagasz się takiego przebicia, to szkoda naszego czasu.
- No to chyba się nie dogadamy.- stwierdził rozczarowany sprzedawca.
- Sam zaczęłeś o garku! - Fuknęła Vaala - Wiesz co? W dupe se wsadź te berło! - Odwróciła się na pięcie, i pomaszerowała na powrót do sta-tek.

Kvaser tymczasem przyjrzał się broni z odrobiną zaciekawienia.
- Z czego one?
Sprzedawca spojrzał na niziołka żując coś, splunął na bok i rzekł dostojnie.
- Z czarnego lodu na granicy Acheronu. Jest tak ostry, że przecina ciało niczym dobrze zaostrzona brzytwa. Niestety oręż ten jest jednorazowy. Rozpuszcza się po pierwszym użyciu.
- Innymi słowy, słaba broń dla wojownika, dobra dla zabójcy - niziołek podsumował z lekkim pytaniem w głosie jakby oczekując jeszcze jakiś właściwości.
- Mój lud ich używa skutecznie w boju. Ciskają nimi wyszkoleni nożownicy.- wzruszył ramionami ostrzowiec.- Lepsze jednorazowe ostrze które zabija, niż takie które można odzyskać… acz jedynie zrani wroga. Martwy przeciwnik ma większą wartość niż stal do odzyskania.
- Ile za jeden? - Kvaser zapytał z trochę mniejszym zainteresowaniem. - I ile można je przechowywać? Nie chcę nim walczyć, lubię zbierać tego typu pamiątki - wyjaśnił.
- Możesz je przechowywać tak długo jak ich nie zużyjesz.- przyznał ostrzowiec. Zamyślił się przyglądając niziołkowi.- Jak dla ciebie… 450 za ten mniejszy. Akurat będzie ci do dłoni pasował.
- Trzysta i biorę - niziołek powiedział obserwując ostrze.
- Czterysta trzydzieści. - odparł ostrzowiec.
- To nie - niziołek wzruszył ramionami, przekonany, że będzie okazja na podobny sprzęt i po prostu odszedł do stanowiska, przechodząc pobieżnie między straganami w kierunku statku.
 
Sindarin jest offline